2022-09-02 18:56:08 JPM redakcja1 K

Era Instagramowej Twarzy

W jaki sposób social media, FaceTune i operacje plastyczne stworzyły jeden cyborgowy look

Latem 2019 r. zakupiłam bilet samolotowy do Los Angeles z nadzieją znalezienia odpowiedzi na najdziwniejsze dziedzictwo naszej prędko kończącej się dekady: stopniowe pojawianie się wśród pięknych kobiet z profesji jednej i tej samej cyborgowej twarzy. Jest to oczywiście twarz młoda, ze skórą bez porów i z wysokimi i wydatnymi kośćmi policzkowymi. Ma kocie oczy i długie, bajkowe rzęsy; ma mały czyściutki nosek i pełne usta. Wygląda na skromną ale spojrzenie ma puste, jak gdyby jej posiadacz zażył połowę klonazepamu i zastanawiał, czy nie zapytać się o podwózkę prywatnym odrzutowcem na Coachellę.

Jest to twarz zdecydowanie biała ale zarazem etniczna: przypomina złożone ilustracje z National Geographic przedstawiające jak amerykanie będą wyglądali w 2050 r., jeśli każdy amerykanin w przyszłości będzie bezpośrednio spokrewniony z Kim Kardashian, Bellą Hadid, Emily Ratajkowski i Kendall jenner (która wygląda zupełnie jak Emily Ratajkowski). “Jest jak seksowny… młody… tygrys”, stwierdziła Cara Craig, kolorysta wysokiej klasy z Nowego Jorku. Makijażysta celebrytów Colby Smith powiedział mi, że “No, to jest Instagramowa Twarz. Jest jak nierealistyczna rzeźba. Objętość na objętości. Twarz, która wygląda na uformowaną z gliny”. 

Instagram, który wystartował na początku minionej dekady w październiku 2010 r. ma swój własny język estetyczny: idealny wygląd to zawsze ten, który natychmiast wyskakuje na ekranie. Ta estetyka jest również naznaczona powszechnym ludzkim pragnieniem, wcześniej dobrze odzwierciedlonym na zdjęciach ze ślubu – dążeniem do ogólnego podobieństwa. 

Konta typu Insta Repeat przedstawiają monotonię platformy internetowej postując kolaże zdjęć, nie do rozróżnienia, wielu użytkowników – postać w żółtym płaszczu deszczowym stojąca przy wodospadzie i trzymająca czerwony liść. Po prostu niektóre rzeczy dobrze się prezentują.

Ludzkie ciało jest atypowym podmiotem dla Instagrama: z pewnym wysiłkiem może zostać skorygowane, by z czasem prezentować się coraz lepiej. Dyrektorzy sztuki magazynów przez długi czas edytowali zdjęcia celebrytów, by dopasować się do nierealnych standardów piękna. Teraz możesz to osiągnąć na twoich zdjęciach kilkoma kliknięciami na własnym telefonie. Snapchat, który wystartował w 2011 r. i był z początku znany jako środek komunikacji znikających wiadomości, utrzymał większość swoich użytkowników właśnie dzięki filtrom. Niektóre z nich pozwalają ujrzeć własną twarz gdyby była o 10% konwencjonalnie bardziej atrakcyjna, czyli – smuklejsza, z gładszą skórą, większymi oczami, pełniejszymi ustami. Instagram dodał szereg upiększających filtrów selfie do opcji Story. FaceTune, wydane w 2013 r. obiecuje pomóc użytkownikom “oszołomić przyjaciół każdym selfie”: pozwala na jeszcze większą precyzje. Wiele kont na Instagramie są dedykowane zidentyfikowaniu poprawek, które robią sobie celebryci, poprzez aplikacje do edytowania zdjęć. Celeb Face, mające więcej niż milion śledzących, postuje zdjęcia z kont gwiazd z dodatkiem strzałek aby rozpoznać niedbałe modyfikacje FaceTunning. Śledząc Celeb Face przez miesiąc, ten ciągły proces do dążenia do perfekcyjności zacznie się wydawać prozaiczny i patologiczny zarazem. Wyłania się przeczucie, że te kobiety, czy jej asystentki, zmieniają zdjęcia w przypływie odruchu obronnego, jakby poprawianie swojego podbródka na FaceTuning Instagrama było ekwiwalentne do sprawdzenia kreski eyelinera w toalecie w barze.

“Myślę, że 95% najbardziej popularnych osób na Instagramie z pewnością używa FaceTune”, zwierza mi się Smith. “I dodałbym, że 95% tych osób miało również jakiś zabieg kosmetyczny. Widzisz, tak jest kiedy coś staje się trendem, na przykład podnoszenie brwi za pomocą botoxu. Jakiś czas temu Kylie Jenner nie miała podobnego odstępu od powiek, a teraz ma”. 

Dwadzieścia lat temu operacja plastyczna była całkiem dramatycznym zabiegiem: drogi, inwazyjny, trwały i często ryzykowny. Ale w 2002 r. Agencja Żywności i Leków zatwierdziła użycie botoksu by zapobiegać zmarszczkom; parę lat później został zatwierdzony wypełniacz z kwasem hialuronowym tak jak Juvéderm Restylane. Te na początku wypełniały cienkie linie i zmarszczki, a teraz mogą być użyte do umodelowania podbródka, nosa i policzków. Te procedury trwają od sześciu miesięcy do roku i nawet nie przybliżają się do cen operacji plastycznej. (Średnia cena za strzykawkę wypełniacza to 683$). Możesz wstrzyknąć sobie botoks i pójść od razu do biura.

Grupa chirurgów plastycznych celebrytów wyszła na jaw na Instagramie. Zaczęli postować wideo procedury iniekcji, zdjęcia przed-i-po, które dostają setki tysięcy polubień i wizualizacji. 

Zgodnie z Amerykańskim Towarzystwem Chirurgów Plastycznych, amerykanie dostali ponad siedem milionów iniekcji neurotoksyny w 2018 r. i ponad dwa i pół miliona iniekcji wypełniacza. Tamtego roku amerykanie wydali 16,5 miliardów dolarów na operacje kosmetologiczne i  92% tych procedur były robione na kobietach. Dzięki iniekcjom procedury kosmetyczne nie są tylko dla osób, które chcą wielkich zmian albo walczą z procesem starzenia się – są również dla millenialsów a nawet, w rzadszych przypadkach, dla członków generacji Z. Kylie Jenner, urodzona w 1997 r., oświadczyła w swoim reality show “Życie Kylie”, że chęć wypełnienia sobie ust pojawiła się kiedy pewien chłopak skomentował jej małe usta kiedy miała 15 lat. 

Ideał kobiecego piękna, który może zostać osiągnięty tylko poprzez bolesny proces fizycznej manipulacji zawsze nam towarzyszył, poczynając od maleńkich stóp w chińskim imperium, po cieniutką talię XIX wieku w Europie. Ale współczesne systemy ciągłego samo-pokazywania się – reality show w telewizji, media społecznościowe – wykreowały nowe dyscypliny ciągłego wizualnego upiększania się. Media społecznościowe wzmocniły skłonność do spoglądania na czyjąś tożsamość jako na źródło zysku, tak samo jak i ciało. To dotyczy przede wszystkim młodych kobiet. W październiku Instagram ogłosił, że zdejmie “wszystkie filtry kojarzone z operacją plastyczną”, ale wygląda na to, że chodzi o wszystkie filtry jednoznacznie kojarzone z operacją plastyczną tak jak “Plastica” i “FixMe”. Filtry z efektem instagramowej twarzy zostaną. Dla tych co urodzili się z zaletami – naturalnymi czy kapitalnymi, lub obydwoma – może wydawać się mądre, poniekąd intuicyjne, myśleć o własnym ciele tak jak specjalista McKinsey myśli o korporacji: rozpoznaj mało wydajne sektory i odbuduj je na nowo, wyrzuć wszystko to, co nie przynosi zysku i ukierunkuj biznes w stronę tego, co ten zysk przynosi.

Smith jako pierwszy zauważył wdarcie się instagramowej twarzy pięć lat temu, “kiedy zaczęło się wypełnianie ust”, powiedział. “Kogoś malowałem i zauważyłem, że w ogóle nie ma na ustach zmarszczek. Każda szminka rozprowadzała się gładko”. Figlarnie skomentował, że to ułatwiło mu zadanie. “Moja praca polegała na tym, by sprawić, żeby ludzie wyglądali właśnie tak; ale teraz osoby do mnie przychodzą już “poprawione”, bo zrobiły sobie chirurgiczne zabiegi. To jest świetne. Kiedyś musieliśmy robić contouring aby uzyskać efekt podobnych policzków. Teraz możesz je mieć naprawdę”. 

Było coś dziwnego, powiedziałam, w etnicznym wyglądzie tej instagramowej twarzy. Wygląda jakby jakiś algorytm zmieszał razem wszystkie najpopularniejsze estetyczne tendencje w rezultacie czego stworzył ideał piękna, który stawia na podium białą kobietę mogącą odtworzyć look egzotyzmu bez korzeni. “Dokładnie”, odpowiedział Smith. “Mówimy tu o dobrze opalonej skórze, naleciałości południowej azji względem kształtu oczu i brwi, afro-amerykański kształt ust, kaukaski nos i kości policzkowe typowe dla indian i bliskiego wschodu”. Czy Smith uważał, że taka twarz sprawiała, że ludzie wyglądali lepiej? Tak. “Ludzie stają się naprawdę piękniejsi”, oznajmił. “Świat teraz jest bardzo wizualny, i stanie się jeszcze bardziej i ludzie chcą polepszyć sposób, w jakim się z nim relacjonują”.

To był optymistyczny sposób spoglądania na tą sytuację. Powiedziałam panu Smith, że nie mogłam pogodzić się z faktem, że technologia definiuje nasze ciała, tak by odpowiadały jej własnym interesom – poprawia nasze twarze stosownie do tego, co przynosi zaangażowanie i aprobatę. “Nie uważasz, że to straszne wyobrazić sobie, że ludzie robiliby to na zawsze?” spytałam. 

“Cóż, oczywiście, że to jest straszne”, odpowiedział.

Beverly Hills to dzielnica operacji plastycznych w Los Angeles. Pod płonącym słońcem, między palmami i sklepami Wilshire, kolejnymi palmami i restauracjami Św. Moniki, znajduje się doktor, a może kilkanaście, wkażdym budynku. W środę po południu zaparkowałam moje wypożyczone auto w małym podziemnym parkingu, który wychodził akurat obok piekarni Sprinkles Cupcakes i elitarnego biura psychiatrycznego. Poszłam na wizytę konsultacyjną, umówioną z jednym z najbardziej znanych chirurgów plastycznych celebrytów, których wideo na Instagramie przed-i-po przyciągają pół miliona wizualizacji.

Zamówiłam konsultacje, ponieważ byłam ciekawa co przeżywa potencjalny pacjent – coś, co musiałam powtarzać mojemu chłopakowi, który wydawał się lekko zaniepokojony, że mogłabym wrócić do domu wyglądając jak człowiek-kot. Parę tygodni wcześniej ściągnęłam po raz pierwszy Snapchat i wypróbowałam filtry, które, faktycznie, bardzo mi schlebiały: sprawiły, że moja skóra była rozpromieniona, rzęsy miałam jak u jelonka a twarz– w kształcie serca. Wiedziałam, że kiedy robię sobie mocniejszy makijaż w zasadzie próbuję odkreować tego typu wygląd. I nie było mi trudno zrozumieć dlaczego kobiety pokolenia millenial, które urodziły się krótko przed instagramową twarzą, chciałyby się do niej jak najbardziej upodobnić. W świecie, gdzie kobiety są nagradzane za młodość i piękno w sposób, w jaki nie są wynagradzane za nic innego – i gdzie pewna część mainstreamowego feminizmu uczy kobiety, że samo-uprzedmiotowienie się jest progresywne, ponieważ przynosi zysk – praca kosmetyczna wygląda na jedną z niewielu, która gwarantuje wysokodochodowe projekty, które kobiety mogłyby przedsięwziąć.

Biuro chirurga plastycznego było piękne i spokojne, niczym srebrna oaza. Recepcjonista, nucąc do “I Want to Know What Love Is”, podał mi formularz do wypełnienia, gdzie pytano się o faktory stresu i między innymi o zdrowie psychiczne. Zaznaczyłam arbitrażową zgodę. Asystent doktora sfotografował moją twarz z pięciu różnych kątów. Medyczna konsultantka z bujnymi włosami i bardzo ciepłą, opiekuńczą aurą, weszła do pokoju. Starałam się nie kłamać i troszkę przestraszona tym, że nawet nie musiałam, powiedziałam jej, że nigdy nie stosowałam wypełniaczy czy botoksu ale, że chciałabym wyglądać lepiej i chciałam wiedzieć, co proponują mi eksperci. Była bardzo miła i powiedziała mi, że nie musiałabym robić wiele. Po jakiejś chwili, zasugerowała, że z wiekiem mogłabym zwrócić uwagę na brodę i może również na policzki– mogłabym je trochę podnieść. 

Potem wszedł chirurg, emanując aurę lekarza i skupienie dmuchacza szkła. Jemu też powiedziałam, że chciałabym wyglądać lepiej i spytałam się, co by poradzili eksperci.Pokazałam mu jedno ze zdjęć ze Snapchata  z filtrem. Zerknął na nie, kiwnął głową i powiedział “Pozwól, że Ci pokażę, co możemy zrobić”. Sfotografował moją twarz telefonem i wyświetlił zdjęcie na ekranie zawieszonym na ścianie. “Lubię używać FaceTune”, wyjaśnił, klikając i przeciągając.

W kilka sekund moja twarz została uformowana tak, jak na zdjęciu ze Snapchata. Zrobił mi kolejne zdjęcie, tym razem z profilu i znowu zmodyfikował je używając FaceTune. Miałam twarz w kształcie serca i wydatne kości policzkowe. To wszystko było osiągalne, wyjaśnił, wypełniaczem policzków; wypełnienie policzków i chyba procedura ultradźwiękowa, która by usunęła tłuszcz w dolnej części mojej twarzy. Albo moglibyśmy użyć botoksu by zamrozić i skurczyć mięśnie szczęki. 

Spytałam się doktora co radzi ludziom, którzy do niego przychodzą, mówiąc, że chcą wyglądać jak jego najbardziej znani klienci. “Ludzie przychodzą tu ze zdjęciami moich najsławniejszych klientów cały czas”, odpowiedział. “Tłumaczę im, że nie mogę ich w nich zmienić. Jeśli jesteś azjatą nie mogę dać Ci kaukaskich rys, albo mógłbym, ale nie byłoby to w porządku– nie wyglądałoby to w porządku. Ale jeśli mi pokażą dokładną cechę, którą pragną, to na tym mogę popracować. Jeśli chcesz tak spiczastą szczękę, mogę ją zrobić. Ale, oczywiście, nie wszystko jest dla wszystkich. W twoim przypadku, gdybyś mnie o nią poprosiła, odmówiłbym Ci, bo sprawiłaby, że wyglądałabyś męsko”. 

“Czy wygląda na to, że coraz więcej osób mojego wieku przychodzi na tego typu zabiegi?” spytałam.

“Myślę, że 10 lat temu, takie coś było aktem a-cerebralnym” stwierdził. “Ale teraz, taki zabieg jest inspirujący, dodaje Ci siły. Właśnie dlatego młodzi ludzie również przychodzą: robią to,, by coś ulepszyć a nie, żeby coś naprawić”. 

“To jest subtelna różnica” skomentowałam.

“Nawet z moimi najbardziej znanymi klientami tak jest” powiedział doktor, “Jeśli spojrzysz na zdjęcia sprzed pięciu lat widzisz różnicę. Ale z dnia na dzień czy z miesiąca na miesiąc– nie”. 

Miałam wrażenie, że jestem wysłuchiwana bardzo uważne. Podziękowałam mu szczerze. Potem asystent doktora wszedł, żeby mi pokazać rekomendacje i ceny: iniekcje w policzki (od 5.500$ do 6.900$), iniekcje w brodę (ta sama cena), ultradźwięki “lipofreeze” by naprawić asymetrię w mojej linii szczęki (od 8.900$ do 18.900$) lub botoks na wysokości szczęki (2.500$). Wyszłam z kliniki na słońce Beverly Hills, uśmiechając się pod nosem na myśl jakby to było mieć 30.000$ do wydania w kieszeni. Wysłałam moje zmodyfikowane zdjęcia FaceTunem przyjaciołom a potem dotknęłam mojej prawdziwej brody, która nagle stała się opcjonalnym asemblażem mięsa i kości.

Chirurg plastyczny Jason Diamond był znaną gwiazdą z reality show “Dr. 90210”  i ma sporo sławnych klientów, między innymi 29-letnią gwiazdę z “Vanderpump Rules” Lalę Kent. Ta zapostowała zdjęcia w biurze dr. Diamonda na instagramie i oświadczyła magazynowi People: “każda część mojej twarzy dostała dawkę iniekcji”. Innym klientem jest Kim Kardashian, którą Colby Smith określił “pacjentem zero” instagramowej twarzy. (“Koniec końców, celem jest zawsze wyglądać jak Kim”, stwierdził). Pani Kardashian, która zainspirowała niezliczoną liczbę kosmetycznych sobowtórów, upiera się, że nigdy nie korzystała z większych operacji plastycznych. Mówi, że to wszystko tylko botoks, wypełniacze i makijaż. Ale z drugiej strony nigdy nie starała się maskować jak bardzo zmienił się jej wygląd na przestrzeni lat. W 2015 r. opublikowała fotoksiążkę jej selfie, zatytułowaną “Selfish”, która zaczyna się od momentu gdy była piękna na ludzki sposób i kończy się w momencie gdy jest piękna według kanonów animacji komputerowej. 

Umówiłam się na wywiad z Diamondem, którego działalność zajmuje luksusowy apartament na ostatnim piętrze budynku w Beverly Hills. Na biurku w jego biurze stała karteczka z podziękowaniami od Chrissy Teigen (stała na jej dwóch książkach kuchennych). Tak jak widziałam się z doktorem dzień wcześniej, spotkałam się z Diamondem– błękitne oczy w kwadratowych okularach z czarnymi oprawkami, zupełnie nie wyglądał jak tabloidowa karykatura chirurga plastycznego. Wyglądał na młodego, tylko trochę surrealnie. 

Diamond szkolił się ze starą obstawą najlepszych chirurgów plastycznych w Los Angeles, są to osoby, których nominowanie uważa za tabu, powiedział. Kiedy w 2004 r. dostał propozycję uczestniczenia w “Dr. 90210”, zdecydował się na to, sprzeciwiając się radom żony i pielęgniarki. Zrobił to ponieważ “wiedziałem, że będę w stanie pokazać efekty, których świat nigdy nie widział”. W 2016 r. sławny klient przekonał go do założenia sobie konta na Instagramie. Teraz ma trochę mniej niż milion śledzących. Pracownicy w jego działalności, którzy prowadzą jego konto umożliwiają pacjentom postrzegać go jako ojca dwójki dzieci i jako przyjaciela, nie tylko jako doktora. 

Diamond od dawna miał stronę internetową, ale kiedyś pacjenci-celebryci nie oferowali się, by robić mu reklamy. “No i oczywiście nigdy się nie pytaliśmy” dodał. “Ale teraz jest świetnie. Chyba jakieś 30% celebrytów, którymi się zajmujemy po prostu się pytają i proponują nam reklamy na mediach społecznościowych. Nagle każdemu wiadomo, że te wszystkie osoby przychodzą tutaj. Z jakiegoś powodu Instagram sprawił, że stało się to akceptowane”. Zabiegi kosmetyczne stały się czymś w rodzaju fitnesu, zasugerował. “Myślę, że dbanie o twarz i ciało jako część dobrego samopoczucia stało się mainstreamowe. Teraz jest to rozumiane: nie ma nic złego w pragnieniu wyglądania lepiej”. 

Istniała pewnego rodzaju oczyszczająca i przejrzysta uczciwość w tym połączeniu wyższej klasy pragmatyzmu i powierzchowności. Powoli to sobie uświadamiałam. Nie musiałam udawać pacjenta – ci doktorzy spędzali całe dnie by się upewnić, że ich klienci nie odczuwali czegokolwiek do ukrycia. 

Spytałam się Diamonda, czy miał jakieś przemyślenia na temat instagramowej twarzy. “Wiesz, chodzi o ten wygląd – Belli Hadid, Kim Kardashian, Kylie Jenner, który wydaje się rozpowszechniać”, wyjaśniłam. Diamond odpowiedział, że szkolił się na całym świecie i że w każdym regionie są różne upodobania i że nie ma jednego wzoru, który by pasował do każdej twarzy. “Ale są pewne stałe”, stwierdził “symetria, proporcje i harmonia. Zawsze próbujemy je odtworzyć na twarzy. Jeśli spojrzysz na twarz Kim, Megan Fox, Lucy Liu, Halle Berry znajdziesz w nich wspólne elementy: wysokie kości policzkowe, wydatny podbródek, naciągnięta skóra pod brodą”.

“Jak reagujesz na myśl, że jest o wiele bardziej prawdopodobne teraz, że ludzie mogą popatrzeć na twarze tych celebrytów i pomyśleć, do pewnego stopnia słusznie, że mogliby wyglądać tak samo?” spytałam.

“Moglibyśmy spędzić dwa całe dnie, żeby o tym dyskutować”, odpowiedział Diamond. “Powiedziałbym, że 30% osób przychodzi tutaj ze zdjęciem Kim albo kogoś, kto wygląda jak Kim– jest kilka takich osób, ale ona jest na samym początku listy, oczywiście. To jest jedno z największych wyzwań, które mam– uświadomić klientowi, czy jest słuszne podążać za ścieżką by zyskać twarz Kim, czy kogoś innego. Dwadzieścia lat szkolenia, tysiące i tysiące procedur składają się w każdą indywidualną odpowiedź– kiedy mogę to zrobić a kiedy nie mogę; kiedy mogę coś zrobić ale nie powinienem, z jakichś tam powodów”. Zwierzyłam Diamondowi mój strach, że gdybym kiedykolwiek spróbowała iniekcje, nigdy bym nie przestała. “To prawda, że duża większość naszych pacjentów uwielbia końcowy efekt i wraca”, stwierdził. 

Porozmawialiśmy o uzależnieniu. Powiedziałam, że farbuję włosy i maluję się przez większość dni i wiedziałam, że nadal będę zmieniać kolor włosów i wydawać pieniądze na kosmetyki i nie uważałam tego za uzależnienie ale za wybór. (Pomyślałam o zdaniu z książki “Perfect Me”, filozofa Heather Widdows: “Wybór nie może być czymś niesprawiedliwym czy wykorzystującym albo nie może, jakoś magicznie, działać sprawiedliwie lub nie wykorzystywać”.) Spytałam Diamonda, czy pacjenci czuli się “bardziej sobą” po zabiegach. 

“Mogę po części na to odpowiedzieć bo sam też to robię”, odpowiedział, wskazując na swoją twarz. “Znasz to uczucie, kiedy idziesz do fryzjera i robi Ci naprawdę świetną fryzurę i czujesz się, jakby to była twoja najlepsza wersja Ciebie? To właśnie to uczucie, ale na potęgę”. 

W drodze do biura Diamonda przeszłam obok kafeterii, która wyglądała znajomo: blade, marmurowe blaty stolików, podłogi z jasnego drewna, szereg sansewierii, wiszące lampy i kafelki tworzące geometryczne wzory. Pisarz Kyle Chayka wymyślił termin “AirSpace” by określić ten bezbarwny styl wnętrz, określony jako “znieczulona estetyka”, na którą wpłynęły “łączące emocjonalnie sieci mediów społecznościowych”– jest to wirtualne otoczenie, gdzie setki milionów ludzi uczy się “widzieć i pragnąć te same rzeczy”. WeWork– upadający coworkingowy gigant, który został założony w 2010 r. jak Instagram, kiedyś przekonał inwestorów do 47 miliardowych planów, gdzie ludzie mieliby podążać za ich indywidualnymi marzeniami będąc zarazem wplątanymi w globalną sieć prawie że identycznych pomieszczeń biurowych z drewnem z odzysku, neonowymi znakami i drzewkami fikusa. Podcasty specjalnie dla klientów, wypełnione przerwami na reklamy z obietnicami na jedną prawdziwą szczoteczkę elektryczną i dania dostarczane przesyłką, sprzedawane są nam dla przyniesienia ulgi, że nie dokonujemy wyboru wszyscy razem. Główny pomysł jest taki, że wygląda na to, że ludzie są tak zajęci podążaniem za skomplikowanymi formami samo-spełnienia się, że wolelibyśmy aby reszta naszego życia była przyprowadzana do ładu za nas, za pomocą gotowego zestawu.

Poszłam zobaczyć się z kolejnym chirurgiem plastycznym z Beverly Hills, takim, co miał więcej niż 300.000 śledzących na Instagramie. Powiedziałam mu, że jestem dziennikarką i że przyszłam na konsultacje. Przeanalizował moją twarz z kilku kątów, dotknął mi szczęki i zaproponował dokładnie to samo, co pierwszy doktor. Tym razem ceny  były niższe– chcąc, mogłam zapłacić wszystko kartą kredytową. 

Zjechałam windą w dół, na ulicę, z trzema pięknymi kobietami, które wyglądały na młode dwudziestolatki. Kiedy wracałam do mojego hotelu, poczułam smutek, przygnębienie i zażenowanie. Myślałam, że badam ten temat z logicznego dystansu: że mogłam wdać się w postać idealnej klientki millenial, kogoś, kto chce się upiększyć a nie poprawić, kogoś ambitnego i pragmatycznego. Ale wyszłam z tego z bardzo specyficznym poczuciem, z czymś w rodzaju bezgranicznej potrzeby, którą kojarzyłam z latami, kiedy byłam nastolatką i której nie odczuwałam już od dawna. 

Malowałam się w wieku szesnastu lat na kolokwia do collegów; malowałam się na spotkania z gimnastyki, kiedy miałam dziesięć lat. Na zdjęciach z przedstawień z baletu, kiedy miałam sześć czy siedem lat, miałam na sobie szminkę, róż i tusz do rzęs i byłam taka szczęśliwa. Co to oznaczało, zastanawiałam się, że spędziłam tak wiele czasu na wyglądanie jak najlepiej w okolicznościach, gdzie nie-zmodyfikowana kobieca twarz jest postrzegana za odrażającą? Jak zostałam zmieniona przez epokę, w której zwyczajni ludzie dostają codzienne wymiary, które wyważają ile nasze osobowości i nasz zewnętrzny wygląd wypadają na rynku? Czym jest logiczne zakończenie tego wzrastającego fizycznego i cyfrowego polepszania się?

Na Instagramie sprawdziłam konta chirurgów, z którymi rozmawiałam, czytając komentarze pod ich zdjęciami: “to jest to, czego potrzebuje! Muszę do Ciebie przyjść jak najprędzej!”, “chce, chce, chce”, “jaki jest wiek minimalny by poddać się zabiegowi”?  Sprawdziłam konto piosenkarki urodzonej w 1999 r., która stała się sławna jako nastolatka i od tamtego momentu ma zupełnie inną twarz. Spotkałam się z grupką przyjaciółek na kolacje w Los Angeles tamtego wieczoru. Dwie z nich już zaadoptowały iniekcje jako część ich kosmetycznej rutyny. Wyglądały pięknie. Słońce zaszło a Los Angeles zaczęło lśnić. Miałam wrażenie, że żyję w jakiejś niepowstrzymywalnej przyszłości. Przez kilka dni, po tych wydarzeniach, zauważyłam, że unikałam bliższego przyglądania się w lustrze mojej twarzy.

Autor:
Jia Tolentino | Tłumaczenie: Ewa Róg

Żródło:
https://www.newyorker.com/culture/decade-in-review/the-age-of-instagram-face

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE