2022-08-29 07:15:53 JPM redakcja1 K

Ostro imprezujące zespoły odeszły od swojego stylu życia

Muzycy wraz ze swoimi ekipami byli do tej pory świetnie znani z zażywania alkoholu i narkotyków w czasie tras koncertowych. Teraz jednak – po części dzięki pandemii – znalazło się wsparcie dla tych, którzy ...

Muzycy wraz ze swoimi ekipami byli do tej pory świetnie znani z zażywania alkoholu i narkotyków w czasie tras koncertowych. Teraz jednak – po części dzięki pandemii – znalazło się wsparcie dla tych, którzy chcieliby spróbować zachować trzeźwość.

Randy Blythe, lider amerykańskiego zespołu heavy-metalowego Lamb of God wspomina pierwszy raz, kiedy wystąpił na trzeźwo. Był to 18 października 2010 roku i zespół otwierał koncert Metalliki w Brisbane w Australii. „Zostałem wrzucony do jaskini lwa” – opowiada – „płakałem niekontrolowanie na scenie przed 14 tysiącami ludzi. Dzięki Bogu, że miałem długie włosy, które zasłaniały mi twarz. Otoczony darmowym alkoholem i narkotykami pozostałem trzeźwy w trasie. Poczułem, że skoro mogę zrobić to tam, będę w stanie zrobić to wszędzie”. 

Nadużycie substancji i uzależnienie może dotyczyć każdego. Jednak przy swojej skłonności do hedonizmu przemysł muzyczny może być niebezpieczny dla tych, którzy zmagają się z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Widzieliśmy wiele gwiazd, które ulegały uzależnieniom, nie mówiąc już nawet o tych, którzy pracują za kulisami. Mój problem z alkoholem zaczął się przed tym, jak zostałam dziennikarką muzyczną, jednak zanim w końcu przestałam, w pełni wykorzystywałam późne noce i kulturę pijaństwa, które szły w parze z tym środowiskiem. Teraz gdy Covid-19 wymusił przerwę, nadchodzi zmiana, która pozwoli pomóc tym, którzy tego potrzebują. 

 

Brytyjska organizacja charytatywna Music Support, która zajmuje się kwestiami zdrowia psychicznego i uzależnień na rynku muzycznym, prowadzi regularne szkolenia z pierwszej pomocy w zakresie zdrowia psychicznego, a część tego szkolenia dotyczy nadużywania środków odurzających. Podczas trwania pandemii stowarzyszenie profesjonalistów zajmujących się trasami koncertowymi Tour Production Group (TPG) wyszło z prośbą do Music Support o opracowanie kursu poświęconego temu zagadnieniu.  

Wynikiem tej prośby były czterogodzinne warsztaty szkoleniowe dotyczące uzależnień i ich leczenia, zaprojektowane tak, aby pomóc osobom pracującym w branży muzycznej zrozumieć, na czym polega uzależnienie i poczuć się pewnie w pomaganiu innym. Od momentu rozpoczęcia warsztatów w 2021 roku Music Support wyszkoliło ponad 100 osób, a zwiększone zainteresowanie tematem doprowadziło do podwojenia liczby sesji z comiesięcznych do raz na dwa tygodnie.  

 

„Tego właśnie teraz wymaga branża” – tłumaczy Matt Thomas, współzałożyciel Music Support i weteran przemysłu muzycznego, który również mierzył się z uzależnieniem. „Jeżeli chcemy pozostać tą kreatywną, wspaniałą branżą, musimy stać się lepsi we [wspieraniu zdrowia psychicznego], w przeciwnym razie stracimy jeszcze więcej ludzi”. 

„W branży muzycznej tak mało mówi się na temat uzależnień i tak wiele jest błędnie zrozumiane” – mówi Norman Beecher, starszy specjalista ds. nauki i rozwoju prowadzący warsztaty w Music Support. „Istnieje prawie że niepisana zasada, według której narkotyki i alkohol są niezbędne w pracy muzyka lub w branży muzycznej. To narracja, która musi się zmienić”. 

Część tych zmian oznacza podważanie utartych frazesów, takich jak romantyzowany obraz upojnego muzyka. „To gloryfikacja rock’n’rolla” – mówi Aðalbjörn “Addi” Tryggvason, lider Islandzkiego zespołu metalowego Sólstafir, który jest abstynentem od 2013 roku. „Wydaje ci się, że powinieneś pić jedną butelkę bourbonu na noc. Myślałem, że nie da się być pewnym siebie albo zaangażowanym bez bycia pijanym lub na narkotykowym odlocie”. 

 

Na świecie istnieje ten kulturowy mit artysty jako alkoholika, narkomana” – opowiada Blythe. „Na początku trochę się denerwowałem, że [gdy będę trzeźwy] nie będę w stanie pisać. W rzeczywistości odblokowało to we mnie pewien rodzaj kreatywnego przełącznika w głowie”. 

Mike Kerr z Royal Blood zgadza się z tym stwierdzeniem: „Miałem głęboko zakorzenione przekonanie, że bycie na kacu lub odurzenie są świetne dla kreatywności”. Ale kiedy muzyk wytrzeźwiał, napisał trzeci album rockowego duo Typhoons, o rozszerzonym brzmieniu zespołu, który przez dłuższy czas pozostawał na liście najlepszych albumów Wielkiej Brytanii. „Ludzie słyszeli, że używam swojego mózgu w całej rozciągłości” – opowiada.  

Branża muzyczna jest pełna niebezpiecznych sytuacji, jeżeli chodzi o nadużywanie środków odurzających i uzależnień. Dla wielu trasy są najbardziej wymagającym aspektem tego, co czym się zajmują. „Nie miałem w zwyczaju pić, dopóki nie zacząłem grać” – opowiada muzyk i wokalista country Morgan Wade. „Wyjazdy w trasę dają poczucie samotności: wychodzisz i tak jakby otwierasz się wewnętrznie na tych wszystkich ludzi. Jest głośno, wszyscy dobrze się bawią, potem wracasz do swojego autokaru cały nakręcony, ale sam. To może być trudne”. 

„Minęło już sześć i pół roku i dalej nie mogę się do tego przyzwyczaić” – mówi o abstynencji w trasie Nita Strauss, gitarzysta w zespole Alice’a Coopera. „Podczas moich solowych tras wprowadziliśmy zasadę »żadnego alkoholu w autobusie«. Nie przeszkadza mi, jeżeli mój zespół i ekipa piją, jednak gdy otwieram lodówkę, która jest pełna alkoholu, bywa bardzo ciężko”. 

Podczas gdy artyści mierzą się z zaletami i wadami bycia w centrum uwagi, ważne jest, aby pamiętać o tych, którzy nie są na świeczniku. „W ekipach, firmach managerskich, wytwórniach płytowych jest wiele osób, które z tego powodu zmarły” – mówi Thomas – „Nie było nawet wiadomo, że powodem były używki, ponieważ krąży wokół tego tyle poczucia wstydu i piętnowania, że jest to ukrywane”. 

Duff Battye prowadzi firmę PR-ową Duff Press, która reprezentuje takie zespoły jak Def Leppard, Kiss czy Slash. „Kiedy zostałem abstynentem, czułem się, jakbym musiał odejść z przemysłu muzycznego” – mówi – „w moim rozumieniu imprezowanie było częścią pracy. Nie byłem pewny czy ludzie to zrozumieją”. 

„Pamiętam jak poszedłem na rozdanie nagród i przyszli do mnie z dziesięcioma butelkami szampana i jedną szklanką soku” – wspomina Beecher – „To musi się zmienić. Powinno być 50/50, tak aby ludzie zaczęli myśleć ‘OK, mam tu jakiś wybór”. 

 

Beecher mówi, że stworzył warsztaty tak, aby promować zrozumienie dlatego, że nie każdy, kto nie pije z umiarem, jest uzależniony. „Nie mówimy, że ludzie nie powinni pić, tylko o tym, aby zachować równowagę i nie gloryfikować takiego stylu życia”.  

„Nie jesteśmy przeciwnikami alkoholu, hedonizmu czy czegokolwiek” – dodaje Thomas – „To, kim jesteśmy, to promotorami edukacji i wyboru”. 

Branża muzyczna mocno ucierpiała podczas pandemii. Ale dla wielu promykiem nadziei wynikającym z globalnego kryzysu stały się połączenia internetowe. 

„Możliwość wskoczenia na spotkanie z ludźmi z pięciu różnych części świata jest czymś potężnym” – mówi Christopher Tait, klawiszowiec Electric Six. Christopher prowadzi swoją własną organizację Passenger, która wspiera muzyków-abstynentów podczas tras koncertowych na środkowym zachodzie Stanów Zjednoczonych. „Myślę, że ludzie są połączeni w sposób, w jaki nigdy wcześniej nie byli”. 

Inną działającą w czasie pandemii grupą wsparcia online jest Back Lounge stworzona przez Suzi Green – tour managerkę, która pracowała z takimi artystami jak PJ Harvey, Placebo i Katie Melua. Green jest również częścią załogi TPG i pomogła w rozpoczęciu warsztatów na temat uzależnień i ich leczenia. „Salon na tyłach autokaru (ang. Back Lounge) jest miejscem, w którym odbywają się wszystkie interesujące rozmowy” – tłumaczy Green – „Głównie są to osoby z całego świata, które pracują w organizacji tras koncertowych i wydarzeń. Czasem tematy mogą zejść na te mroczne i głębokie, ale zawsze kończą się śmiechem; ma to podnosić na duchu. Uzależnienie w rozmowach wychodziło często, tak samo jak stygmat bycia na odwyku”. 

 

 Jak mówi Thomas, kluczowe jest też zniesienie stygmatyzowania uzależnienia jako „moralnej porażki” w środowisku przemysłu muzycznego. „Pomysł, że ktoś w trakcie leczenia jest ciężarem, to prawdopodobnie największy przesąd. Ktoś, kto w zdrowy sposób podchodzi do swojego odwyku, będzie najbardziej niezawodnym pracownikiem ze wszystkich”. 

Otwarcie się na rozmowy, podważanie stygmatów i uświadamianie ludzi, że pomoc jest dostępna dobrze wróży na przyszłość. W międzyczasie zmienia się nastawienie. „Pamiętam, że jako dziecko usłyszałem, że Aerosmith są trzeźwi i się roześmiałem – „Co za banda cieniasów”– opowiada Tryggvason – „Dzisiaj nikt się już z tego nie śmieje”. 

Cieszę się, że zostałem abstynentem w 2010, a nie w 1990” – mówi Battye – „Kiedy trafiłem do przemysłu muzycznego, wyglądało to jak dziki zachód. Zostałem skarcony za to, że za mało wychodzę na miasto – częścią mojej pracy było upijanie dziennikarzy w przerwie na lunch. Teraz nie mogę sobie nawet przypomnieć, kiedy ostatnio ktoś zamawiał drinka w czasie lunchu w pracy”.

„Myślę, że wśród ludzi panuje większa świadomość, że bycie pijanym i w rozsypce nie jest spoko” – mówi Blythe – „Rzadko widzi się na naszej scenie jakiś ostro imprezujący młody zespół. Teraz to tylko wyjątki, podczas gdy kiedyś było to normą”. 

„Kiedyś byłem oklaskiwany za wypicie drinka na scenie i oszukiwałem się, że jest to część tego, po co ludzie przyszli” – tłumaczy Kerr – „Ale ostatecznie, ludzie przychodzili, żeby zobaczyć jak gramy i dobrze spędzić czas – a to, w jaki sposób ja spędzam czas dobrze, zmieniło się”.

„Zatoczyłem pełne koło: powodem dla którego zacząłem grać było to, że to kocham. Teraz wróciłem do punktu wyjściowego – gdzie ludzie mogą przyjść, żeby oglądać jak zatracam się w muzyce".

Dział: Muzyka

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.