08.11.2024 JPM Redakcja

„Tak!”: Izrael reaguje na powrót Donalda Trumpa do władzy w wyborach w USA

Analitycy twierdzą, że pod rządami nowej administracji Trumpa Izrael będzie „jak zwykle mordował” w Strefie Gazy i Libanie.

Źródło: Amir Levy/Getty Images

 

Jeszcze przed zamknięciem we wtorek wieczorem sondaży po wyborach prezydenckich w USA, skrajnie prawicowy minister bezpieczeństwa narodowego Izraela, Itamar Ben-Gvir zamieścił na Twitterze wpis „TAKKK” po angielsku, dodając emotikony napinającego bicepsa oraz obrazy flag Izraela i USA. Premier Izraela, Benjamin Netanjahu, był tylko nieznacznie wolniejszy w składaniu gratulacji Trumpowi z okazji jego triumfu w wyborach prezydenckich w USA, stając się pierwszym światowym przywódcą, który to uczynił i przedstawiając zwycięstwo Trumpa jako „mocne potwierdzenie wielkiego sojuszu Izraela i Ameryki”.

Dwa dni przed wyborami w tym tygodniu, w którym były prezydent USA, Donald Trump dokonał jednego z najbardziej spektakularnych powrotów politycznych w najnowszej historii, zapewniając Partii Republikańskiej miażdżące zwycięstwo, sondaże przeprowadzone w izraelskich mediach wykazały, że Trump zdobył już serca i umysły wielu Izraelczyków. Zapytani, kogo chcieliby zobaczyć w Białym Domu, prawie 65 procent respondentów odpowiedziało, że wolą Trumpa od jego rywalki, Kamali Harris. Wśród tych, którzy identyfikowali się jako Żydzi, różnica była jeszcze bardziej widoczna, a 72 procent ankietowanych powiedziało Israel Democracy Institute, że uważają, że interesy Izraela byłyby lepiej chronione przez prezydenturę Trumpa. To kolejny zwrot w stronę Republikanów. Podobne badanie przeprowadzone przez tę samą instytucję w 2020 r. wykazało, że 63 procent Izraelczyków faworyzowało Trumpa nad ostatecznym zwycięzcą, Joe Bidenem.

Dla wiceprezydent Kamali Harris, która według sondaży poniosła straty za nieugięte, choć czasami krytyczne, poparcie jej administracji dla wojny Izraela w Strefie Gazy i odmowę wstrzymania pomocy wojskowej, świętowanie zwycięstwa Trumpa w Izraelu prawdopodobnie będzie kolejnym czynnikiem przyczyniającym się do jej porażki.

 

Przełomowy moment

„Ludzie teraz świętują” – powiedział sondażowiec i były asystent polityczny m.in. Netanjahu, Mitchell Barak dla Al Jazeery z Jerozolimy. „Mam na myśli, że widzieliście sondaże, ludzie widzą to jako zwycięstwo Izraela i Netanjahu. On [Netanjahu] zaryzykował, licząc, że musi po prostu wytrzymać do listopada i zwycięstwa Trumpa, i to zaryzykowanie okazało się słuszne.

„W Izraelu ludzie postrzegają to jako przełomowy moment” – powiedział.

Przed wyborami w 2020 r., Trump, chcąc pozyskać głosy Żydów, powiedział amerykańskim wyborcom, że „państwo żydowskie nigdy nie miało lepszego przyjaciela w Białym Domu niż wasz prezydent, Donald J. Trump”. W przeciwieństwie do wielu innych oświadczeń byłego prezydenta USA, tym razem jego słowa okazały się prawdziwe.

W swojej pierwszej kadencji prezydenckiej Trump złamał normy międzynarodowe i uznał okupowane Wzgórza Golan (terytorium Syrii, którego dwie trzecie jest okupowane przez Izrael) za terytorium Izraela, zaakceptował Jerozolimę jako stolicę Izraela, przeniósł tam ambasadę USA i zainstalował pro-osadniczego ambasadora. Aby umocnić pozycję Izraela w regionie, prezydent USA zainicjował również działania nazwane przez niego Porozumieniami Abrahama, które doprowadziły do ​​normalizacji stosunków między Izraelem a czterema państwami arabskimi: Bahrajnem, Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, Marokiem i Sudanem. Miały one oznaczać ustępstwa ze strony USA, a w wielu przypadkach także dostęp do najnowocześniejszej technologii wywiadowczej i uzbrojenia Izraela.

Niedawno Trump podkreślił chęć przywrócenia ciepłych stosunków, jakie utrzymywał z Netanjahu podczas swojej pierwszej prezydentury w lipcu tego roku, gdy witał izraelskiego premiera w swojej posiadłości na Florydzie, Mar-a-Lago. Z kolei stosunki administracji Bidena z Netanjahu, choć silne, ochłodziły się w ciągu 13 miesięcy wojny w Strefie Gazy.

Po pierwsze, powtarzające się „obawy” USA dotyczące izraelskiej kampanii w Strefie Gazy, która do tej pory zabiła 43 391 osób – głównie kobiet i dzieci – a wiele tysięcy zginęło lub zostało uznanych za zmarłych pod gruzami. Następnie były czerwone linie Bidena dotyczące późniejszej inwazji Izraela na Rafah. I wreszcie niedawne prośby rządu USA o zezwolenie na pomoc dla północnej Strefy Gazy, która według agencji pomocowych znajduje się na skraju głodu. Wszystko to najwyraźniej zgrzyta z izraelskim premierem, który w marcu tego roku posunął się tak daleko, że powiedział, że prezydent USA Biden – którego niezachwiane wsparcie wojskowe i dyplomatyczne stanowiło podstawę wojny Izraela z Gazą – „mylił się” w swojej krytyce Izraela. Analitycy twierdzą, że biorąc pod uwagę presję, z jaką zmaga się Netanjahu zarówno w kraju – ze strony ludzi, którzy chcą zawarcia porozumienia o zawieszeniu broni w Strefie Gazy, aby zapewnić sobie szansę na uwolnienie pozostałych tam jeńców izraelskich – jak i za granicą, gdzie wiele krajów jest przerażonych poziomem przemocy obserwowanym w Strefie Gazy – Netanjahu potrzebuje amerykańskiego sojusznika, który nie będzie krytyczny.

 

Koniec rozwiązania dwupaństwowego?

Trump nie tylko najprawdopodobniej da Netanjahu wolną rękę w działaniach w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu – czego obawiają się Palestyńczycy po wyborach – ale może również stać się katalizatorem, który położy kres wszelkim pomysłom rozwiązania dwupaństwowego.

„Ludzie często oskarżają izraelską prawicę o to, że nigdy nie patrzy zbyt daleko w przyszłość” – powiedział niezależny izraelski analityk, Nimrod Flaschenberg o Netanjahu i jego gabinecie. „I często mają rację. Jednak w przypadku Trumpa uznali, że jego wybór prawdopodobnie oznacza koniec rozwiązania dwupaństwowego i Gazy, jaką znaliśmy”.

W USA, pomimo niezachwianego poparcia dla wojny Izraela w Strefie Gazy, rozwiązanie dwupaństwowe – przynajmniej oficjalnie – pozostaje centralną zasadą polityki zagranicznej ustępującej administracji Bidena na Bliskim Wschodzie, podobnie jak miało to miejsce w przypadku poprzednich polityk od czasu podpisania Porozumień z Oslo w latach 90. 

W połowie maja Biden podwoił stawkę długoletniej amerykańskiej polityki, mówiąc podczas ceremonii ukończenia studiów w Georgii: „Pracuję nad tym, abyśmy w końcu znaleźli rozwiązanie dwupaństwowe”. Jednak zaledwie kilka tygodni wcześniej, Trump wydawał się zajmować przeciwne stanowisko, mówiąc magazynowi Time: „Większość ludzi myślała, że ​​będzie to rozwiązanie dwupaństwowe. Nie jestem pewien, czy rozwiązanie dwupaństwowe jeszcze zadziała”. 

Nastawienie Trumpa odzwierciedlało plan pokojowy dla Bliskiego Wschodu, który nazwał „umową stulecia” i przedstawił pod koniec swojej pierwszej administracji w 2020 r. Dla niektórych obserwatorów brzmiał jak izraelska lista życzeń. W dokumencie tym, Trump między innymi potwierdził swój zamiar uznania większości nielegalnych osiedli izraelskich na okupowanym Zachodnim Brzegu, uznania zjednoczonej Jerozolimy za stolicę Izraela, odmowy prawa powrotu uchodźcom palestyńskim oraz, w przypadku uzyskania przez Palestynę niepodległości, zapewnienia, że ​​pozostanie ona zdemilitaryzowana. Teraz, gdy nowo wybrany Trump przejął władzę w obu izbach Kongresu i Sądzie Najwyższym, nie ma żadnych przeszkód ustawodawczych ani sądowniczych, które uniemożliwiłyby nowej administracji Trumpa zrealizowanie obietnic złożonych przez ustępującą administrację.

„Trump po prostu nie dba. Nie jest zainteresowany” – powiedział Flaschenberg o Gazie i Libanie, gdzie Izrael przeprowadził niszczycielskie ataki na grupę polityczną Hezbollah, zabijając w ostatnich tygodniach 3002 libańskich cywilów . „Jedyne, co jest nowe, to ludzie twierdzący, że są zaskoczeni. Nie powinni być. Już to przerabialiśmy” – powiedział.

 

„Rzeź jak zwykle”

„Netanjahu i Trump mają ten sam ludobójczy plan” – powiedział niezależny politolog, Ori Goldberg w wywiadzie dla Al Jazeery, przebywając w Izraelu, gdzie Al Jazeera ma zakaz relacjonowania wydarzeń. „Obaj są przeciwni temu, co uważają za „postępowe przebudzenie” lub politykę tożsamości. Co więcej, każdy zakłada, że ​​drugi jest idiotą, którym można łatwo manipulować”.

Goldberg przestrzegł jednak, że ocena co najmniej jednego z tych przywódców na temat drugiego może być chybiona. „Myślę, że Netanjahu może być nieco krótkowzroczny w tym, jak postrzega Trumpa.

„Trump jest bardzo dumny ze swojego stanowiska antywojennego” – powiedział Goldberg, sugerując, że bez względu na obietnice złożone przez Trumpa w 2020 r., praktyczne wsparcie prawdopodobnie ograniczy się do broni i dolarów.

„To naprawdę mało prawdopodobne, że zezwoliłby na obecność Amerykanów na miejscu, ale bądźmy szczerzy, kto oskarżył Izrael lub izraelskich polityków o grę na długą metę?” – powiedział. „Zwłaszcza dla Netanjahu chodzi o to, żeby przetrwać do końca dnia”.

W międzyczasie, biorąc pod uwagę broń, pomoc i wsparcie dyplomatyczne już zapewnione przez administrację Bidena, Goldberg przewidywał, że w krótkiej perspektywie nie nastąpią żadne konkretne zmiany.

„Netanjahu będzie nadal robił, co zechce, tak jak zawsze” – powiedział Goldberg. „To będzie rzeź, jak zwykle”.

Dział: Świat

Autor:
Simon Speakman Cordall | Opracowanie: Redakcja Michalina Szostek

Źródło:
https://www.aljazeera.com/features/2024/11/8/yesssss-israel-reacts-to-donald-trumps-return-to-power-in-us-election

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE