06.04.2025 JPM Redakcja

„Czuję twój ból” – wyznania hiperempaty

Czy odczuwasz doświadczenia i emocje innych osób równie silnie, jak swoje własne? Bycie hiperempatą jest przytłaczające, jednak można również przekuć to w coś dobrego.

Źródło obrazu: Wannapick

„Jako bardzo małe dziecko wróciłam z weekendu w Cromer nie tylko z kolekcją muszelek oraz nowym wiaderkiem i łopatką, lecz także z niezwykle szerokim akcentem z Norfolk. Z początku wszyscy uważali to za wyjątkowo zabawne, ale gdy minęło kilka tygodni, a ja wciąż mówiłam w ten sposób, przestało to sprawiać uciechę. Moja mama utrzymuje, że podobne zjawisko miało miejsce podczas mojej wycieczki do Walii i North Yorkshire, gdy podobnie jak gąbka, wchłaniałam każdy zasłyszany akcent. Jednak nie tyczy się to jedynie akcentów. Jako pięciolatka, podczas szczególnie żywiołowej zabawy w ogrodzie, wbiegłam do kuchni, szlochając histerycznie i trzymając się za rękę. „Coś ty sobie narobiła?”, spytała mnie mama. „To nie ja!”, gorączkowo potarłam nadgarstek, „To Susan! Ona się przewróciła!”. Ból Susan był równie silny co mój własny, czułam go tak mocno, jakbym sama sobie wyrządziła krzywdę. Wtedy nie mieliśmy nazwy dla tego podświadomego zawłaszczania emocji (i akcentów) innych ludzi, ale teraz modnie określa się to jako bycie empatią lub w niektórych przypadkach hiperempatą.”

Współczucie czyjegoś bólu to naturalna ludzka reakcja; do pewnego stopnia wszyscy jesteśmy empatiami. Jednakże hiperempaci są nieco inni. Czy wzruszasz się pod wpływem wysokiej wygranej innych osób w teleturnieju? Czy czujesz się nieswojo na wiadomość o czyjejś chorobie? Hiperempaci biorą na siebie wszystko (hałas, kolory, rozmowy), stąd często tłumy są dla nich przytłaczające.

Oczywiście, istnieje wiele powodów, dlaczego możemy czuć się przepełnieni emocjami, jednak hiperempaci są tak wczuci w emocje innych osób, że wrażenie przejmowania cudzych doświadczeń jest niezaprzeczalne. Jednakże robimy to po kryjomu, nie chcąc przykuwać sympatii czy odnosić wszystko do siebie. Często kamuflujemy to tak sprytnie, że nasze własne zmagania mogą pozostać niezauważone. Etykietowanie siebie nie zawsze jest pomocne (gdy już przyszyjesz sobie łatkę, nie tak łatwo jej się pozbyć), jednak zrozumienie idei hiperempatii może pomóc zrozumieć, dlaczego życie czasami pozostawia cię emocjonalnie wyczerpanym.

Na pierwszy rzut oka, skłonność głębokiego współczucia innym jest czymś całkowicie pozytywnym. „Jesteś taki troskliwy”, taka jest odpowiedź ludzi, kiedy tylko zacznę narzekać. Problemem jest to, że razem z własnymi problemami, finalnie ciągniesz za sobą ból i udrękę innych, co potrafi być dość męczące. Spotkałam się z oskarżeniami o moje poczucie wyjątkowości, gdyż twierdzę, że odczuwam wszystko wyjątkowo głęboko. Jednak hiperempatia to nie tylko troska i uczucie, manewrowanie między skrajnymi emocjami potrafi być wyczerpujące. Współodczuwanie i empatia są pozytywnymi cechami, ale istnieje ich punkt krytyczny.

Kerry Danes, konsultant w zakresie psychologii sądowej oraz autorka bestsellerów, określa empatię jako coś, co (jak wiele słodyczy) jest wspaniałe w umiarkowanej ilości, ale wyniszczające w nadmiarze: „Jako psycholog sądowy, wielokrotnie pracujący nad przypadkami okropnych czynów, często jestem przepełniona współczuciem. Gdybym pozwoliła ponieść się emocjom, doprowadziłoby to, przynajmniej, do złej praktyki czy decyzji z mojej strony, a w najgorszym przypadku do całkowitej mojej niedyspozycji”.

Utrzymanie równowagi to sztuka, z którą nieustannie się zmagałam w moich początkowych latach służby lekarskiej. W końcu prze sześć lat specjalizowałam się w psychiatrii, kiedy zachowanie równowagi było łatwiejsze. Choć teraz jestem pełnoetatową pisarką, wspomnienie tamtych dni jest wciąż żywe. Pamiętam, jak obserwowałam konsultanta przekazującego druzgocącą wiadomość pacjentowi, jak i wiele połączeń awaryjnych, do których spieszyłam, a okazało się to daremne. Już nie mogłam uciec do mojej mamy szlochając więc, na porządku dziennym zamykałam się w toalecie szpitala uniwersyteckiego Staffordshire i bardzo cicho płakałam.

Pracę ze starszymi pacjentami uznałam za wyjątkowo przykrą, gdyż wielokrotnie byli samotni, a widok pustego, plastikowego krzesła przy łóżku podczas godzin odwiedzin napawał mnie przygnębieniem. Hiperempaci w dużej mierze utożsamiają się z innymi ludźmi i być może odosobnienie, które obserwowałam u starszych pacjentów było czymś, co mogłam dostrzec w sobie samej. Medycyna to wbrew pozorom bardzo samotna praca. Zazdrościłam ludziom, którzy na koniec zmiany potrafili zostawić wszystko za drzwiami szpitala, ja tak nie potrafiłam.

W mojej rodzinie nie było lekarzy i pomimo wsparcia ze strony rodziców bardzo trudno jest wyjaśnić komuś co to znaczy spacer po oddziale. Moje skupienie było rozbite na kawałki a czynności takie jak czytanie czy oglądanie filmu, które zazwyczaj przynosiły mi komfort stały się niemożliwe. Zamiast tego siadałam i rozmyślałam, przetwarzając w myślach wydarzenia całego dnia. Niejednokrotnie dzwoniłam na oddział podczas moich dni wolnych aby dowiedzieć się, jak czuje się dany pacjent. Moja hiperempatia ujawniała się także poza pracą. Kiedyś, będąc w supermarkecie, usłyszałam jak obca osoba poruszyła temat ucieczki swojego psa. Z żalu spędziłam pięć godzin w domu, przeszukując internetowe centra ratunkowe, próbując go zlokalizować. (Nawiasem mówiąc, pies wrócił do domu – mówię to z uwagi na innych  hiperempatów, którzy będą się tym martwić)

Wydaje się sprzeczne z logiką, że ludzie z hiperempatią pracują w zawodach, gdzie wystawieni są na nadzwyczajne ilości cierpienia, jednak profesje oparte na opiece toną w zastępach empatów. Możliwe, że zdolność rozumienia czyjegoś bólu oznacza wyjątkową okazję dla nas, do pomocy ludziom uporać się z nim. Szybko, jednak przekonałam się, że jest wiele rzeczy, których nie jesteśmy zdolni naprawić. To trudna lekcja dla empaty, gdyż pragnienie niesienia pomocy jest ogromne. Z nieco mniej altruistycznej perspektywy, jeśli potrafisz sprawić, że ktoś inny poczuje się lepiej, sam niejako – domyślnie – zaczniesz czuć się lepiej.

Najbardziej uwidoczniło się to w momencie spotkania z jednym pacjentem opieki paliatywnej. Nawet wspomnienie o niej sprawia, że wstrzymuję oddech. Byłyśmy w tym samym wieku i dorastałyśmy w tej samej części świata. Znałyśmy teksty tych samych piosenek i jako nastolatki miałyśmy te same plakaty w pokojach. Jeśli kiedykolwiek pacjent sprawił u mnie nadmierny przypływ empatii, była to ona. Różnica między nami polegała na tym, że ona zmagała się z przerzutowym rakiem piersi. Opiekowałam się nią przez długi czas oraz miałam zaszczyt towarzyszyć jej podczas odejścia. To był moment, którego nigdy nie zapomnę. On pomógł mi zrozumieć, że muszę coś zrobić ze swoją hiperempatią, bo niebawem nie wytrzymam.

Dayness stwierdza, że bardziej użytecznym jest uważać to za „racjonalne współczucie”, koncepcję wywodzącą się od pisarza i psychologa Paula Blooma. Podkreśla wagę rozróżnienia „współczucia dla kogoś”, racjonalną cechę dbania o innych, bycia zainteresowanym ich dobrostanem, od „współczucia z kimś”, które jest typowym przykładem empatii, i może stać się czynnikiem naszego upadku. Jeśli potrafimy uwolnić się od tego pierwszego, ale zachować to drugie, to w zasadzie odnieśliśmy sukces.

Chodzi o to, żeby rozpoznać nadchodzącą emocję i zdecydować o jej użyteczności, odpowiednio dostosowując swoją reakcję. Jeśli oburzyło cię okrucieństwo wobec zwierząt, zgłoś się do wyprowadzania psów w swoim lokalnym schronisku (tam zawsze jest potrzeba rąk do pracy); jeśli zasmuciła cię wiadomość o poważnym wypadku drogowym, napisz podanie do lokalnych władz o istocie kamer kontroli prędkości. „To jednakże ciężka praca”, dodaje.

Rzeczywiście, ja nie miałam żadnych strategii radzenia sobie jako lekarz, dlatego podjęłam pisarstwo. W trakcie przerwy na lunch siadałam w samochodzie i zaczynałam pisać historię o dwóch małych dziewczynkach w lecie 1976 roku, która finalnie stała się ”The Trouble with Goats and Sheep”. 

W tamtym czasie było to tylko ucieczką i nigdy nie wyobrażałam sobie, że zostanie opublikowane, jednak stopniowo ta sama empatia, która sprawiała, że płakałam w publicznej toalecie pomogła mi stać się lepszą pisarką. Przekułam swoje emocje w coś pozytywnego, a tak wyraźne ich odczuwanie sprawiło, że mogłam wczuć się głębiej w swoich bohaterów. Z odrobiną skupienia potrafiłam niemal wmówić sobie, że jestem kimś innym. Historia, którą pisałam jako forma terapii, wygrała konkurs, czego skutkiem był kontrakt wydawniczy, a bycie empatą stało się bardzo użyteczne, gdy zaczęłam zarabiać na życie pisząc historie. Jednakże wciąż pracuje jako wolontariusz w szpitalu. Nie byłabym w stanie porzucić pracy, którą tak pokochałam.

Bycie hiperempatą to nie tylko ból i udręka. Potrafimy być świetnymi słuchaczami i wspaniałymi przyjaciółmi, ponieważ świetnie rozumiemy innych. Jesteśmy prawdopodobnie pierwszą osobą, do której zadzwonisz, gdy masz zły dzień. Mamy też wspaniałą intuicję: to przeczucie, które mamy na dany temat… w większości przypadków jest słuszne. Ludzie często mówią mi, że jestem przewrażliwiona, ale ja zawsze to określenie za dziwne. To tak, jakby powiedzieć, że drzewo jest zbyt zielone.

Nadal jednak mam problem z akcentami. Kilka tygodni temu do drzwi zapukała nasza australijski sąsiadka, prosząc o przysługę. Kiedy dziękowała mi i odeszła, krzyknęłam za nim: „Nie martw się, stara!”, jakbym była przesłuchiwana do roli w „Sąsiadach”. Naprawdę, nie robiłam sobie jaj. Jestem po prostu… dość chłonna.

Czy jesteś hiperempatą? Oto pięć sposobów, które powinny ułatwić ci życie

 

Wycofaj się z sytuacji

Niezależnie od tego, czy jest to odejście od rozmowy, zrobienie przerwy, czy po prostu wyłączenie wiadomości. Jeśli masz czas, pozwól sobie na narzekanie lub płacz. "Jeśli nie możesz/nie możesz, zachowaj to na później" – mówi Daynes. "Nic dobrego nigdy nie wynika z tłumienia w sobie pewnych rzeczy".

Spróbuj zracjonalizować to, jak się czujesz
Najprostszym sposobem, aby to zrobić, jest zidentyfikowanie uczucia, a następnie zadanie sobie pytania, czy ta emocja jest rzeczywiście użyteczna.

Zastanów się, czy jest coś praktycznego, co możesz zrobić
Jeśli coś Cię denerwuje, spróbuj przekuć swoje uczucia w działanie: udostępnienie petycji, przekazanie darowizny, a nawet wolontariat.

Pozwól sobie na zrobienie czegoś przyjemnego bez poczucia winy
Dla nas wszystkich (empatów lub nie) obraz świata może wydawać się prawie nie do zniesienia – jednak dbanie o siebie i znajdowanie przyjemności są nadal ważne. "Nie jesteśmy dla nikogo dobrzy, jeśli emocjonalnie jesteśmy stertą gruzu" – mówi Daynes – "a jeśli dbamy o siebie, nadal możemy pozytywnie wpływać na świat". Spaceruj z psem, czytaj książkę, oglądaj zachód słońca.

Pamiętaj, że nie każdy jest hiperempatą.

Jeśli nadmiernie martwisz się o kogoś lub coś albo zbyt mocno odczuwasz sytuację drugiej osoby, istnieje spora szansa, że wszystko z nią jest bardziej w porządku, niż możesz zdawać sobie z tego sprawę.

Dział: Człowiek

Autor:
Joannna Cannon | Tłumaczenie Karolina Chojnacka — praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
https://www.theguardian.com/lifeandstyle/2022/apr/29/confessions-of-a-hyper-empath

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE