Dlaczego osoby transpłciowe muszą udowodnić historię dyskryminacji przed Sądem Najwyższym?
Podczas ustnych argumentów w sprawie Sądu Najwyższego Stany Zjednoczone przeciwko Skrmetti w grudniu ubiegłego roku, sędzia Amy Coney Barrett zapytała ówczesną Prokurator Generalną Elizabeth Prelogar, czy w przeszłości dochodziło do dyskryminacji osób transpłciowych. Odpowiedź wydawała się oczywista. Dyskryminacja osób transpłciowych jest dobrze udokumentowana. Przynajmniej dla osób transpłciowych, instynktowną odpowiedzią na pytanie sędzi Barrett jest: „Rozejrzyj się”.

Zdjęcie: Getty Images
Ale sędzia Barrett pytał konkretnie, czy istnieje historia dyskryminacji osób transpłciowych de jure - co oznacza wyraźną, sankcjonowaną przez rząd dyskryminację. „Przynajmniej o ile mi wiadomo, nie mamy historii dyskryminacji de jure osób transpłciowych, prawda?” zapytał sędzia Barrett.
Odpowiadając na jej pytanie, należy stwierdzić, że istnieje długa historia dyskryminacji osób transpłciowych de iure, poprzedzająca uchwalenie przez Sąd w Skrmetti ustawy o stanie Tennessee, która zakazuje opieki medycznej potwierdzającej płeć dla transpłciowych nastolatków. Od przepisów karnych dotyczących crossdressingu, przez zakazy otwartej służby wojskowej, po wyraźne wyłączenia z ochrony na mocy ustaw o prawach obywatelskich, rząd systematycznie sankcjonował dyskryminację osób transpłciowych za bycie transpłciowym przez dziesięciolecia.
Jak udokumentowała historyk prawa Kate Redburn, przez cały XX wiek lokalne rozporządzenia w całym kraju groziły ludziom, którzy sprzeciwiali się normom płciowym, ściganiem, a nawet karą więzienia. Niektóre z nich wymagały nawet od osób, których wygląd nie pasował do ich płci, noszenia plakietek w widoczny sposób deklarujących ich płeć biologiczną - co było prekursorem polityki prezydenta Donalda Trumpa wobec transpłciowych posiadaczy paszportów. Przepisy te sprawiły, że bycie osobą transpłciową w miejscu publicznym stało się przestępstwem i zrównały istnienie osób transpłciowych z dewiacją w sposób, który legitymizował dziesięciolecia publicznej i prywatnej dyskryminacji.
Dekady kryminalizacji zaszkodziły społecznościom transpłciowym, które zostały zepchnięte na margines społeczeństwa. Pokolenia osób transpłciowych zmarły przedwcześnie z powodu tej historii, która obecnie podsyca podstępny mit, że osoby transpłciowe są „nowe”. Ironia polega na tym, że aby uniknąć dalszej dyskryminacji, musimy przekonać Sąd, że ta dyskryminacja miała miejsce w pierwszej kolejności - i że nadal jest to dyskryminacja.
Zgodnie z doktryną równej ochrony Sądu Najwyższego, istnieją cztery czynniki, które należy wziąć pod uwagę przy określaniu, czy dana klasa ludzi otrzymuje podwyższoną ochronę na mocy Konstytucji, co nazywa się klasyfikacją „podejrzaną” lub „quasi-podejrzaną”. W sprawie Skrmetti rząd Stanów Zjednoczonych pod przewodnictwem byłego prezydenta Bidena i prywatni powodowie, których reprezentowały ACLU i Lambda Legal, argumentowali, że status osoby transpłciowej jest klasyfikacją quasi-podejrzaną.
Cztery czynniki, które Trybunał bierze pod uwagę przy określaniu klasyfikacji podejrzanej lub quasi-podejrzanej, to: czy dana grupa, w tym przypadku osoby transpłciowe, doświadczyła dyskryminacji w przeszłości; mają wspólną niezmienną lub wyróżniającą cechę; że ta cecha nie wpływa na ich zdolność do wniesienia wkładu w społeczeństwo; i czy nie mają uprawnień do ochrony siebie w procesie politycznym. Osoby transpłciowe z łatwością spełniają wszystkie cztery z tych warunków.
Uznanie za podejrzaną lub quasi-podejrzaną klasyfikację uruchamia podwyższony poziom kontroli działań rządu przez sądy. Innymi słowy, rząd musi uzasadnić każde działanie, które rozróżnia ludzi na podstawie jednej z tych podejrzanych cech. Na przykład rasa jest uważana za podejrzaną klasyfikację, która wywołuje największą kontrolę ze strony sądów, podczas gdy płeć jest klasyfikacją quasi-podejrzaną, która wywołuje pośredni poziom kontroli.
W przypadku Skrmetti, głównym pytaniem przed sędziami jest to, czy podwyższona kontrola ma zastosowanie, ponieważ zakaz Tennessee dotyczący opieki medycznej dla transpłciowych nastolatków dyskryminuje ze względu na płeć i/lub status transpłciowy. To, jak sędziowie odpowiedzą na to pytanie, wpłynie nie tylko na los 24 stanowych przepisów zakazujących opieki medycznej dla transpłciowych nastolatków, ale potencjalnie także na niezliczone inne przykłady lokalnych, stanowych i federalnych polityk wymierzonych w osoby transpłciowe.
Ale co by było, gdyby nie było dziesięcioleci rządowej dyskryminacji osób transpłciowych? Jak długa musi być historia, aby nasza Konstytucja chroniła nas przed dalszą dyskryminacją?
Z pewnością w ciągu ostatnich pięciu lat - a jeszcze bardziej w ostatnich miesiącach - doszło do nieubłaganej, sankcjonowanej przez rząd dyskryminacji osób transpłciowych.
Pierwszego dnia swojej drugiej kadencji prezydent Trump oświadczył, że istnieją tylko dwie płcie określone w momencie poczęcia i że posiadanie tożsamości płciowej, która różni się od płci osoby w momencie poczęcia, jest „fałszywym twierdzeniem”. Aby wcielić w życie tę proklamację, że osoby transpłciowe nie istnieją, w ciągu ostatnich dwóch miesięcy rząd federalny nakazał dyskryminację osób transpłciowych w szkole, zatrudnieniu, mieszkalnictwie i opiece zdrowotnej oraz dążył do usunięcia tysięcy otwarcie służących osób transpłciowych ze służb zbrojnych. Poprzez rozporządzenie wykonawcze prezydent oświadczył, że bycie osobą transpłciową jest niezgodne z „honorową, prawdomówną i dyskretną postawą” oraz że wspieranie dostępu do opieki zdrowotnej dla młodzieży transpłciowej zgodnie z zaleceniami medycznymi i wytycznymi praktyki klinicznej jest równoznaczne z „znęcaniem się nad dziećmi”.
Te działania rządu federalnego zbiegają się w czasie z eskalacją ataków ze strony rządów stanowych. ACLU śledzi obecnie ponad 525 ustaw anty-LGBTQ oczekujących na uchwalenie w stanowych organach ustawodawczych, z czego 80 w samym Teksasie. Jedna z takich ustaw oczekujących na rozpatrzenie w Teksasie uczyniłaby przestępstwem potwierdzanie tożsamości płciowej innej niż płeć przypisana przy urodzeniu. W Arkansas oczekująca ustawa zezwala na pozwy przeciwko każdemu, kto ułatwia „transformację społeczną”, w tym poprzez zapewnienie komuś fryzury niezgodnej z płcią.
Załóżmy, że Sąd Najwyższy zdecyduje, że osoby transpłciowe nie doświadczyły wystarczająco długiej lub wystarczająco wyraźnej historii dyskryminacji, aby uzasadnić podwyższoną kontrolę. Byłby to mrożący krew w żyłach precedens, gdy rząd decyduje się na dyskryminację małej i politycznie niepopularnej grupy.
Niebezpiecznie zbliżamy się do tego, by istnienie jako osoba transpłciowa w Stanach Zjednoczonych stało się przestępstwem. Jeśli nie spowoduje to kontroli ze strony sądów, to jaki będzie to sygnał dla przywódców rządowych, którzy szukają grup ludzi, których można obwiniać za warunki społeczne, polityczne i gospodarcze?
Jak zauważyła sędzia Sotomayor podczas argumentacji w sprawie Skrmetti: „Kiedy jesteś 1% populacji lub mniej, bardzo trudno [jest] zobaczyć, w jaki sposób proces demokratyczny ma cię chronić”. Obecnie jest to całkowicie jasne.
Pozostaje pytanie, czy osoby transpłciowe będą musiały przetrwać dziesięciolecia przepisów zakazujących nam wstępu do szkół, odcinających naszą opiekę zdrowotną, kryminalizujących naszych lekarzy i demonizujących nasze rodziny, zanim sądy wkroczą, by nas chronić? A jeśli tak, to kto udokumentuje historię dyskryminacji de iure, aby udowodnić, że zasługujemy na ochronę?
Dział: Świat
Autor:
Chase Strangio | Tłumaczenie: Kacper Giergiel — praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Źródło:
https://time.com/7272976/trans-people-prove-discrimination-supreme-court/