Vladimir Putin. Zdjęcie: Mikhail Klimentyev/Kreml/TT
Pod koniec czerwca, kiedy grupa Wagnera przeprowadziła próbę buntu przeciwko rosyjskiemu dowództwu wojskowemu, początkowo napotkała bardzo niewielki opór. Według źródeł, stało się tak dlatego, że lider Wagnerów, Jewgienij Prigożyn, miał duże poparcie wśród tych, którzy powinni chronić prezydenta Putina.
„Wszyscy widzieli, że nikt tak naprawdę nie stanął w obronie Putina. To, co do niedawna było uważane przez wielu za absolutnie niemożliwe, prawie się udało, a teraz więcej osób może chcieć to powtórzyć” – powiedział oficer GRU niezależnej rosyjskiej gazecie The Insider.
Gazeta rozmawiała z kilkoma źródłami w rosyjskiej służbie bezpieczeństwa FSB, służbie wywiadowczej GRU i Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Donoszą one o powszechnym niezadowoleniu z przywództwa Kremla i chęci jego zmiany.
„Fakt, że Prigożyn był przywódcą powstania jest zaskakujący, ale nigdy by tego nie zrobił, gdyby nie wiedział, że w kierownictwie GRU są ludzie, którzy go wspierają” – powiedziało źródło GRU dla The Insider.
Żołnierze Wagnera podczas powstania 24 czerwca. Roman Romokhov/AFP
Inne wysokie rangą europejskie źródło wywiadowcze zgadza się, że brak działań ze strony rosyjskich przywódców może świadczyć o tym, że zamach stanu jest rzeczywiście możliwy.
„Putin jest niewątpliwie osłabiony. Jeśli Ukraina osiągnie znaczący sukces w swojej kontrofensywie, prawdopodobieństwo drugiego aktu wzrośnie. Może to być inna konfiguracja, ale scena jest już ustawiona” – dodaje.
Jednak Joakim Paasikivi, podpułkownik i wykładowca strategii wojskowej na Szwedzkim Uniwersytecie Obrony, uważa, że kolejny zamach stanu byłby trudny do przeprowadzenia.
„Niezwykle istotne jest, aby pamiętać, że jednostki w społeczności wywiadowczej mogą myśleć różne rzeczy, ale to nie znaczy, że jest to wykonalne” – powiedział gazecie Dagens Nyheter.
Kreml prawdopodobnie wyciągnął wnioski z próby buntu grupy Wagnera.
„To trochę jak z cyberatakami, możesz to zrobić raz, ale potem jest to już wszystko wiadome. Myślenie, że druga strona nie wyciągnęła z tego wniosków, byłoby wyjątkowo naiwne” – mówi nam Joakim Paasikivi.
Byłoby to jeszcze trudniejsze teraz, gdy wszystkie prywatne organizacje wojskowe zostały przejęte przez państwo rosyjskie. Aby przeprowadzić dziś zamach stanu, musieliby to zrobić ludzie z bliskiego kręgu Putina.
„Myślę, że niezwykle trudno byłoby zebrać wystarczająco silną i scentralizowaną grupę do przeprowadzenia zamachu stanu” – dodaje Joakim Paasikivi.