2023-01-30 18:00:55 JPM redakcja1 K

Nowy front? Oto jak niebezpieczna jest naprawdę oś rosyjsko-białoruska

Putin i Łukaszenko odbywają wspólne manewry wojskowe na Białorusi. To przywołuje złe wspomnienia na Ukrainie, bo to właśnie stamtąd na początku wojny rosyjskie wojska ruszyły na Kijów. Czy Białoruś ma zamiar iść na wojnę? Co przemawia za tym a co przeciwko temu

Na Białorusi rozpoczęły się wspólne manewry sił zbrojnych Rosji i Białorusi. Manewry mają trwać do 1 lutego, biorą w nich udział jednostki rosyjskich sił powietrznych.

Według oświadczenia Ministerstwa Obrony Białorusi mają być ćwiczone „rozpoznanie lotnicze, patrole lotnicze wzdłuż granicy państwowej oraz wsparcie lotnicze wojsk lądowych". W ostatnich dniach na wojskowe lotniska na Białorusi przybyło według antyrządowych aktywistów co najmniej osiem rosyjskich odrzutowców myśliwskich i dwanaście śmigłowców bojowych.

Obustronne manewry budzą na Ukrainie złe wspomnienia. Bo atak rosyjski w lutym ubiegłego roku był przygotowywany właśnie w trakcie wielomiesięcznych koncentracji wojsk do rzekomych manewrów. W tym czasie wojska rosyjskie atakowały terytorium Ukrainy także z Białorusi, np. w nieudanym rosyjskim marszu na Kijów.

W kolejnych miesiącach Ukraina była wielokrotnie bombardowana pociskami z terytorium Białorusi, a rosyjskie myśliwce regularnie startują z Białorusi, aby obserwować pozycje ukraińskiej obrony powietrznej i wywoływać alarmy powietrzne w kraju.

Ukraińscy wojskowi od tygodni ostrzegają o możliwym nowym ataku z północy. Formalnie Białoruś od dawna jest stroną w wojnie. Jak dotąd dyktatura Aleksandra Łukaszenki pomogła Rosji w jej wojnie na Ukrainie bardziej niż jakikolwiek inny kraj

Łukaszenko nie tylko milcząco dał zielone światło dla ataków na Ukrainę z terytorium Białorusi. Udostępnił swój kraj jako węzeł logistyczny i miejsce odwrotu dla rannych. Kazał przetransportować do Rosji prawie 100 czołgów T-72 i amunicję artyleryjską ze swoich zapasów.

Białoruscy wojskowi szkolą świeżo zmobilizowanych rosyjskich rekrutów, zmniejszając w ten sposób obciążenie nadwyrężonych zdolności szkoleniowych samej Rosji. Irańscy oficerowie i doradcy wojskowi byli również zauważeni na Białorusi, najwyraźniej przygotowując Rosjan do użycia irańskich dronów.

Mając przy sobie takiego partnera, Putin mógłby zaryzykować nową ofensywę. Dopiero niedawno Łukaszenko i Putin uruchomili nowe „wspólne zgrupowanie wojsk" z powodu „zaostrzenia sytuacji na zachodniej granicy Państwa Związkowego". Chodzi o Związek Rosji i Białorusi, który formalnie istnieje od ponad 20 lat, ale jego realizacja nie powiodła się ze względu na opór Łukaszenki.

Eksperci wątpią w przystąpienie do wojny

Co oznacza ten rozwój wydarzeń z ostatnich kilku tygodni? Czy bezpośrednie przystąpienie Łukaszenki do wojny po stronie Rosji może być nieuchronne? Istnieją co do tego uzasadnione wątpliwości.

Po pierwsze, możliwości szkoleniowe Białorusinów już teraz są napięte do granic możliwości przez szkolenie zmobilizowanych Rosjan, uważają eksperci ośrodka analitycznego Instytutu Badań Wojennych. Na papierze siły zbrojne Białorusi liczą 45 tys. żołnierzy, ale do walki może być gotowych około 15 tys.

W porównaniu z 300 tys. mężczyzn i kobiet, które Rosja zmobilizowała do tej pory- i może zmobilizować w przyszłości- oddziały białoruskie byłyby kroplą w morzu. Nawet atak czysto rosyjski z Białorusi wygląda w tej chwili mało prawdopodobnie. W tej chwili na Białorusi przebywa około 13 tysięcy rosyjskich żołnierzy. Do ataku, który nie zakończy się natychmiastową klęską, Rosja potrzebowałaby wielokrotnie większej liczby wojsk.

Ukraińscy eksperci wojskowi, tacy jak Mychajło Samus, zakładają, że Rosjanie musieliby poświęcić co najmniej 80 tys. żołnierzy, by podjąć drugą próbę inwazji od północy. Takiej koncentracji wojsk nie odnotowano jeszcze na Białorusi.

Ukraińcy świetnie umocnili aktualnie granicę z Białorusią - powiedział Samus w wywiadzie telewizyjnym. Ukształtowanie terenu w strefie przygranicznej z bagnami i gęstymi lasami również sprzyja bardziej obronie niż atakowi.

Podobne stanowisko zajmuje brytyjski historyk i ekspert wojskowy Phillips P. O'Brien w wywiadzie dla WELT: „Ukraina mogłaby się zabawić z rosyjską armią, gdyby ta odważyła się na nowy atak na stolicę Kijowa" - mówi O'Brien. „Ukraińcy już w marcu zmusili przeważające na papierze wojska rosyjskie do odwrotu niewielkimi siłami."

Dział: Konflikty

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE