Moskwa twierdziła, nie przedstawiając żadnych dowodów, że „zmasowany atak rakietowy” we wschodnim mieście Kramatorsk zabił ponad 600 ukraińskich żołnierzy.
Stwierdziła, że był to odwet za ukraiński atak na rosyjską bazę, w którym zginęło kilkudziesięciu rosyjskich żołnierzy w Nowy Rok.
Ukraińskie wojsko twierdzi jednak, że to nieprawda.
„To kolejna porcja rosyjskiej propagandy” – powiedział BBC rzecznik ukraińskiej armii Serhij Czerepatyj.
Rosyjskie ministerstwo obrony oświadczyło, że zabiło ponad 600 ukraińskich żołnierzy w ataku na budynki, w których tymczasowo stacjonują ukraińskie siły zbrojne. Ponad 1300 ukraińskich żołnierzy było zakwaterowanych w dwóch budynkach, podała Moskwa.
Ukraina nazwała ataki „atakiem odwetowym” w celu pomszczenia śmierci 89 rosyjskich żołnierzy zabitych w Makijiwce. Ukraina twierdzi, że w tym incydencie zginęło lub zostało rannych aż 400 osób, podczas gdy rosyjscy nacjonaliści podają w mediach społecznościowych liczby idące w setki.
Moskwa nie przedstawiła jeszcze żadnych dowodów na poparcie swoich twierdzeń o ofiarach śmiertelnych w Kramatorsku.
Dopasowując zdjęcia ataku opublikowane przez lokalnych urzędników do zdjęć satelitarnych Google i innych zdjęć online, BBC potwierdziło lokalizację dwóch miejsc oddalonych od siebie o około milę w Kramatorsku.
Uderzenia miały miejsce w pobliżu dwóch budynków szkolnych - szkół zawodowych nr 28 i 47 – które odpowiadają numerom akademików podanym przez Rosję. Moskwa twierdzi, że budynki te mieściły ukraiński personel wojskowy.
Nie ma jednak żadnych wizualnych dowodów na to, że te dwa budynki zostały poważnie uszkodzone lub że doszło do masowych zgonów na skalę podawaną przez Rosję.
Raporty z terenu zaprzeczają doniesieniom Kremla
Nie żeby 36-godzinne zawieszenie broni przez Rosję przypominało rozejm, ale niemal natychmiast po jego zakończeniu poczuliśmy około siedmiu eksplozji w mieście Kramatorsk.
Grzechot okien sprawił, że postanowiliśmy udać się do schronu. Do tego czasu słyszeliśmy tylko słabe uderzenia i kilka syren. Oznaczało to powrót do niemal codziennych ataków rakietowych, które Kramatorsk musiał znosić.
Rozejm w Moskwie doprowadził jedynie do najsłabszego odpuszczenia w mieście, czego nie można powiedzieć o okolicy.
Lokalny burmistrz opublikował zdjęcia zniszczonych budynków i powiedział, że w wyniku eksplozji uszkodzone zostały dwa obiekty edukacyjne, osiem bloków mieszkalnych i garaże.
Wbrew twierdzeniom Kremla, nie odnotowano żadnych ofiar.
W nocy doszło do dalszych ostrzałów w różnych częściach Ukrainy po zakończeniu tego, co prezydent Rosji Władimir Putin powiedział, że było to 36-godzinne zawieszenie broni przez siły rosyjskie, aby prawosławni chrześcijanie mogli świętować Boże Narodzenie. Dowody sugerują, że tak zwane zawieszenie broni nie było przestrzegane przez Moskwę.
Ukraińscy urzędnicy powiedzieli, że co najmniej jedna osoba zginęła w regionie Charkowa na północnym wschodzie.
Eksplozje odnotowano również w południowych miastach Zaporoża i Melitopola.
Z kolei rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że po negocjacjach Ukraina zwróciła 50 wziętych do niewoli rosyjskich żołnierzy. Kijów potwierdził, że otrzymał taką samą liczbę żołnierzy w zamian od Rosji.