Administracja Bidena wyraża obawy w stosunku do przepisów językowych w Quebecu
Proponowane rozporządzenie dotyczące języka oznakowań handlowych w Quebecu budzi sceptycyzm administracji prezydenta USA Joego Bidena, która ma „obawy” co do jego potencjalnego wpływu na amerykańskie firmy. Kwestia ta została poruszona w środę 24 stycznia w Toronto podczas spotkania urzędników handlowych wysokiego szczebla z obu krajów.
Ludzie biorący udział w proteście przeciwko ustawie 96 (Bill 96) w Montrealu 26 maja 2022 roku. Proponowane rozporządzenie dotyczące języka oznakowań handlowych w Quebecu budzi sceptycyzm administracji prezydenta USA Joego Bidena, która ma „obawy” co do potencjalnego wpływu na amerykańskie firmy. (Źródło: THE CANADIAN PRESS/Graham Hughes. GMH)
W podsumowaniu spotkania stwierdzono, że doradca przedstawiciela USA ds. handlu wykorzystał je, aby podzielić się „obawami dotyczącymi postanowień odnośnie do znaków towarowych zawartych w quebeckim projekcie Ustawy 96 (Bill 96) i ich potencjalnych konsekwencji dla amerykańskich firm, w tym małych i średnich przedsiębiorstw”.
Przegłosowana w 2022 roku Ustawa nr 14 (Quebec’s Law 14), szerzej znana jako Quebec’s Bill 96, stanowi szeroko zakrojony zestaw reform przepisów dotyczących języków prowincjonalnych, które to zdaniem rządu przyczynią się do ochrony i umacniania pozycji języka francuskiego w prowincji. Projekt rozporządzenia opublikowany 10 stycznia br. wyjaśnia poszczególne kwestie prawne, w tym proponowaną dla sprzedawców detalicznych zasadę, zgodnie z którą język francuski musi zajmować „co najmniej dwa razy więcej miejsca” niż inne języki na oznakowaniach widocznych na zewnętrznej części opakowań. Ponadto, w projekcie stwierdzono, że oznaczenia zawierające znak towarowy lub nazwę firmy musiałyby również zawierać przynajmniej niektóre terminy francuskie, takie jak opis produktów czy usług albo slogan. Zaproponowano w nim, aby firmy miały czas na dostosowanie się do przepisów dotyczących oznakowania do czerwca 2025 roku.
Biuro przedstawiciela USA ds. handlu nie przedstawiło swoich obaw i nie odpowiedziało na pytania zadane przez The Canadian Press w piątek 26 stycznia. Jednak Michel Rochette, prezes quebeckiego oddziału Retail Council of Canada, postrzega komunikat administracji Bidena jako „sygnał” wyrażony w języku dyplomatycznym. „Musimy zrozumieć, że po stronie amerykańskiej leżą obawy i odnieść się do nich” – powiedział w wywiadzie.
Eliane Ellbogen, prawniczka z Fasken w Montrealu zajmująca się własnością intelektualną, powiedziała, że zasady dotyczące oznakowań handlowych stały się źródłem niepokoju wśród społeczności biznesowej. „Przez ostatnie półtora roku niemalże codziennie zwracano się do nas z pytaniami, zwłaszcza od małych i średnich przedsiębiorstw. Prawdę mówiąc, mamy do czynienia z dużym niezrozumieniem oraz zaskoczeniem w odniesieniu do kryteriów, które wydają się przedsiębiorcom niezwykle trudne do spełnienia.” Ellbogen przyznała, że proponowane rozporządzenie może wiązać się z dużymi wydatkami i podjęciem kroków administracyjnych przez firmy, które będą musiały zmodyfikować swoje oznakowania lub znaki towarowe.
Na początku stycznia rząd Quebecu zapewnił, że większość firm w prowincji przestrzega już nowych kryteriów oznakowania handlowego. W oświadczeniu dołączonym do projektu rozporządzenia, rząd oszacował, że całkowity łączny koszt dostosowania się wszystkich firm do wymogów rozporządzenia wyniesie od 7 do 15 milionów dolarów. Niektóre firmy zakwestionowały jednak te szacunki.
„Powiedziano nam, że koszt jednego znaku może wynieść od 50 do 100 tysięcy dolarów” – mówiła Ellbogen. „Dla sprzedawcy detalicznego, który posiada około dziesięć oddziałów może to oznaczać koszt rzędu miliona dolarów.” Ellbogen ujawniła, że Fasken bada możliwość podważenia w sądzie postanowień dotyczących oznakowań handlowych. W szczególności, firma bada, czy te aspekty prawa w Quebecu nie będą sprzeczne z prawem federalnym dotyczącym znaków towarowych oraz, czy w takim przypadku zapisy prawa federalnego będą miały moc przeważającą.
Sprzedawcy detaliczni uważają termin przypadający na czerwiec 2025 roku za „bardzo krótki” – powiedział Rochette. „Dwa lata temu (urzędnicy) mówili, że dadzą trzy lata na dostosowanie się; to nie do końca prawda” – stwierdził. „Odliczanie już się rozpoczęło, ale nie znamy jeszcze zasad gry.”
Sprzedawcy nie mogą podejmować żadnych kosztownych kroków przygotowawczych, dopóki nie uzyskają potwierdzenia, że rozporządzenie zostanie przyjęte w proponowanej formie. Do końca lutego jest ono w fazie konsultacji. „Sprzedawcy muszą poczekać na ostateczną wersję projektu, aby mieć pewność, że… przestrzegają zasad” – mówił Rochette.
W pisemnym oświadczeniu Jean‑Francois Roberge, minister prowincji Quebec ds. języka francuskiego, podkreślił, że język francuski „zawsze będzie zagrożony w Quebecu”, dlatego też interwencja rządu była konieczna. Zagwarantował, że prowincjonalny organ nadzorujący język, TheOffice québécois de la langue française, „zaoferuje wysokiej jakości wsparcie firmom, które mają pytania dotyczące przepisów językowych w Quebecu. Nasz rząd nieustannie udowadnia, że w Quebecu potrafimy bronić języka francuskiego i zapewniać przyjazne środowisko dla przedsiębiorstw” – dodał.
Dział: Biznes
Autor:
Stephane Rolland | Tłumaczenie: Katarzyna Szarek