Korporacyjna Ameryka nigdy nie cieszyła się popularnością ale teraz jest w stanie podwyższonej gotowości na wściekłych klientów

Flagi opuszczone do połowy masztu powiewają na zewnątrz biura UnitedHealthcare, dzień po tym, jak dyrektor UnitedHealthcare, Brain Thompson, został zastrzelony 5 grudnia w mieście Minnetonka w stanie Minnesota. Zdjęcie: Eric Miller/Reuters

Pewien Teksańczyk został aresztowany w piątek za rzekome grożenie dyrektorom Capital One przez wiadomość mailową, w której wyraził swoją frustrację związaną ze spornym długiem. Według dokumentów sądowych 34-letni Taylor Bullard stwierdził, że zapłacił już należność wynoszącą 543 dolary (ponad 2 tys. PLN) i zaatakował bank werbalnie za nieustępliwe działania, mające na celu odebranie sumy. „Ten dług nie jest ważny. Zapłaciłem [Capital One] kilka razy za to samo konto. Zadzwoń do mnie albo pokażę się w którymś oddziale z maczetą i benzyną” – Bullard napisał firmie w wiadomości mailowej 12 grudnia. Bullard powiedział FBI, że chciał zwrócić na siebie uwagę i chciał „zobaczyć, jak firmy się pocą”, a nie zamierzał zranić siebie czy innych – wyznał pod przysięgą. 

Takie listy są na porządku dziennym i pokazują ciągle obecne napięcie pomiędzy korporacyjną Ameryką a jej klientami. Według ankiety przeprowadzonej wcześniej tego roku przez Pew Research Center złość kierowana w kierunku firm jest apolityczna: zarówno demokraci, jak i republikanie mają zazwyczaj negatywne – i prawie takie same – opinie na temat banków, instytucji finansowych i dużych korporacji. Jak podaje Pew – tylko 38% republikanów i demokratów ma o bankach pozytywne zdanie. Zwolennicy obu stronnictw mają podobnie negatywne opinie o dużych korporacjach: tylko 32% republikanów i 26% demokratów przychylnie patrzy na ich wkład. Ankieta również pokazuje, że Amerykanie ufają biznesowi bardziej niż innym instytucjom, na przykład rządowi. Jeffrey Sonnenfeld, starszy prodziekan nauk dot. przywództwa w Szkole Zarządzania Yale, powiedział, iż ludzie mówią, że mają wysokie zaufanie do własnych pracowników i dyrektorów. „Nie ma fali nastrojów antykorporacyjnych. Napływ gróźb do dyrektorów ustabilizował się do normalnego poziomu skarg. Zawsze gdzieś są jacyś niezadowoleni i szaleni wysyłający, których głównym zainteresowaniem są dyrektorzy ubezpieczeń zdrowotnych” – pisze w swoim mailu.

Jednak w wyniku zabójstwa dyrektora UnitedHealthcare firmy zwiększyły swoje środki bezpieczeństwa. Morderstwo wywołało w mediach społecznościowych przypływ wściekłości i frustracji dotyczący branży opieki zdrowotnej. Podejrzany o zabójstwo Luigi Mangione wyraził swój gniew na przemysł ubezpieczeniowy i „korporacyjną chciwość” – podaje uzyskany przez CNN raport Departamentu Policji Miasta Nowy Jork. Od ataku firmy tymczasowo zamknęły siedziby, usunęły ze swoich stron internetowych zdjęcia dyrektorów i zwiększyły ochronę głównych kierowników. Stephen Ward, dyrektor Polaris Corporate Risk Management, który zajmuje się zapewnianiem ochrony wielu firmom, mówi, że dużo firm niewiele wydało na ochronę kadry kierowniczej czy ogólne bezpieczeństwo, jednak przez morderstwo teraz ponownie oceniają swoje polityki. Powiedział również, że kierownicy, którzy uprzednio opierali się znacznej ochronie, teraz zaakceptowali jej możliwą ważność. Coraz więcej firm chciałoby skorzystać z usług monitoringowych Polarisa, o które proszą w mediach społecznościowych czy innych platformach, by namierzać i oceniać potencjalne zagrożenia. Po morderstwie powiedział: „Firmy zastanawiają się, w jaki sposób ruszyć naprzód”.

Hanna Park z CNN przyczyniła się do powstania tego artykułu.