Czy w przeszłości naprawdę wszystko było tańsze
Nawet jeśli inflacja jest obciążeniem dla wielu osób: Siła nabywcza rozwijała się pozytywnie w ostatnich dziesięcioleciach. W tym roku również powinien pojawić się trend wzrostowy.
Zdjęcie: iStock
Wiele osób musi dokładnie przemyśleć każdą formę wydatków, a niektórzy dwa razy zastanawiają się nad każdym groszem, zanim go wydadzą. Do tego dochodzi ciągła inflacja, która powoduje wzrost cen. A jednak: jeśli spojrzeć na same liczby, ludzie otrzymują dziś znacznie więcej za swoje pieniądze niż w przeszłości. W 1960 roku zakup czarno-białego telewizora wymagał ponad 339 godzin pracy. Dziś można sobie pozwolić na telewizor z płaskim ekranem, połączeniem internetowym i ekranem o wysokiej rozdzielczości po średnio 24 godzinach pracy. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku innych urządzeń technicznych, sprzętu AGD, odzieży i żywności.
Postęp technologiczny sprawia, że produkty są tańsze
„Jeśli cofniemy się daleko wstecz, odnotujemy ogromny wzrost siły nabywczej. W porównaniu z rokiem 1960, siła nabywcza wzrosła trzykrotnie. Koszyk dóbr, na który trzeba było pracować godzinę, teraz można kupić po zaledwie 19 minutach pracy” - wyjaśnia Christoph Schröder, ekspert ds. polityki dochodowej w IW Köln. Ten pozytywny rozwój siły nabywczej wynika przede wszystkim z postępu technologicznego i wyższych płac. W rezultacie najsilniejszy wzrost siły nabywczej nastąpił w obszarach, w których postęp technologiczny był szczególnie silny. „Płace wzrosły tak bardzo, ponieważ po prostu staliśmy się coraz bardziej produktywni. Dziś wiele rzeczy produkuje się w większych ilościach, znacznie szybciej i przy mniejszym wysiłku niż wtedy” - wyjaśnia Schröder.
Niektóre czynniki zmniejszają siłę nabywczą
Istnieje tylko kilka przykładów, w których siła nabywcza spadła w dłuższej perspektywie. Jednym z nich są ryby. „Ryby faktycznie stały się droższe, co wynika z przełowienia. Po prostu jest coraz mniej ryb, które można swobodnie łowić w morzu. W rezultacie na dorsza trzeba dziś pracować nieco dłużej niż w 1960 r.” - mówi Schröder. Siła nabywcza spadła również w przypadku usług takich jak wizyta u fryzjera. Wynika to z faktu, że produktywność w tym obszarze prawie nie wzrosła, podczas gdy płace i zarobki wzrosły. Wrażenie, że kiedyś wszystko było lepsze i tańsze, jest zatem prawdziwe tylko w kilku przypadkach. Dziś często stać nas na rzeczy lepsze niż w latach 60. ubiegłego wieku.
„Domniemana” inflacja i utrata realnych wynagrodzeń
Niemniej jednak poczucie, że wiele rzeczy było kiedyś tańszych, jest całkiem uzasadnione, wyjaśnia Schröder. Dzieje się tak dlatego, że inflacja osobista często znacznie różni się od inflacji ogólnej. „Produkty, które kupuje się często - takie jak bułki, masło lub lunch w stołówce - mają znacznie większy wpływ na postrzeganą inflację niż produkty, które kupuje się rzadko, takie jak telewizor”. W przeszłości zdarzały się również lata bez wzrostu siły nabywczej. „W latach 2020-2022 inflacja pochłonęła nawet wzrost płac”. Dopiero w 2024 r. płace ponownie rosły średnio szybciej niż ceny. Podczas gdy ceny wzrosły średnio o 2,2%, płace wzrosły nominalnie o 5,3%. Daje to realny wzrost płac o nieco ponad trzy procent. Głównymi przyczynami takiego rozwoju sytuacji były premia kompensacyjna z tytułu inflacji oraz uzgodnione podwyżki płac i płatności jednorazowe.
Eksperci przewidują wzrost płac
Mimo że wolna od podatku premia inflacyjna była dostępna tylko do końca 2024 r., płace prawdopodobnie wzrosną ponownie w tym roku, przewiduje Clemens Fuest, prezes ifo Institute: „Spodziewamy się wzrostu płac średnio o cztery do pięciu procent. Prawdopodobnie będą one nawet nieco wyższe w sektorze usług”. Chris-Oliver Schickentanz, strateg inwestycyjny w Capitell Vermögens-Management, również spodziewa się wzrostu płac: „Brakuje pracowników, zwłaszcza w sektorze usług. Oznacza to, że firmy w tym sektorze również muszą konkurować o pracowników, płacąc wyższe wynagrodzenia. W związku z tym spodziewam się tam silniejszego wzrostu płac”.
Rosnąca siła nabywcza zwiększa konsumpcję
Jednocześnie niektóre produkty mogą wkrótce stać się tańsze. Wynika to z faktu, że wielu niemieckich producentów czuje się zmuszonych do obniżania cen, wyjaśnia Schickentanz: „Międzynarodowa konkurencja nigdy nie śpi. „Made in Germany” musi być w stanie nadążyć za konkurencją z Chin i Azji pod względem ceny. Może to mieć negatywny wpływ na trendy cenowe”. Jest to pozytywna perspektywa dla mieszkańców Niemiec. W końcu, jeśli płace rosną szybciej niż ceny, ludzie powinni mieć więcej dostępnych pieniędzy i być bardziej skłonni do inwestowania. Jeśli więcej pieniędzy zostanie przeznaczonych na konsumpcję produktów lub usług, skorzystają na tym sektory takie jak budownictwo i handel detaliczny.
Fuest podkreśla jednak, że ważne jest, aby ludzie mogli naprawdę polegać na podwyżkach płac. „Jeśli ludzie wierzą, że w przyszłości nadal będą dobrze zarabiać i utrzymają pracę, to będą wydawać pieniądze. Jeśli nie, są bardziej skłonni do oszczędzania. Pod tym względem naprawdę potrzebujemy więcej zaufania”.
Co stanie się z inflacją?
W tym kontekście kluczowe znaczenie ma jednak również to, jak inflacja rozwinie się w tym roku. Zgodnie z obecną prognozą Komisji Europejskiej, stopa inflacji w Niemczech w 2025 r. ma wynieść około 2,1% w porównaniu z rokiem poprzednim. Jednak nieprzewidziane wydarzenia, takie jak taryfy karne lub gwałtowny wzrost składek ubezpieczeniowych, mogą pokrzyżować plany.
Schickentanz zakłada zatem inny scenariusz: „Przez długi czas mieliśmy jedynkę przed przecinkiem, jeśli chodzi o inflację. Myślę, że te czasy już minęły. Osobiście zakładam, że w następnej dekadzie zobaczymy stopy inflacji na poziomie od dwóch do trzech procent”. Jeśli ten scenariusz się zrealizuje, stopy wzrostu naszej siły nabywczej mogą być niższe w dłuższej perspektywie.
Dział: Gospodarka
Autor:
Anne-Catherine Beck | Tłumaczenie Martyna Hędrzak — praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Źródło:
https://www.tagesschau.de/wirtschaft/verbraucher/kaufkraft-vergleich-100.html