„Mam sprawę”: pracownicy w Wielkiej Brytanii walczą ze swoim szefem o powrót do biura
Pracownicy dzielą się informacjami o tym, jak coraz częściej zwracają się do sądów w obliczu rosnącego oporu wobec dyrektyw nakazujących powrót do biurek.
Zdjęcie: Joe Giddens/PA
Dla milionów pracowników w Wielkiej Brytanii przejście na pracę zdalną spowodowane blokadami spowodowanymi koronawirusem oznaczało jedynie lepszą równowagę między życiem zawodowym a prywatnym, ale dla Emmy, administratorki biura z Midlands, której mąż jest niepełnosprawny i polega na niej w kwestii opieki, było to „koło ratunkowe". Nawet po zniesieniu obostrzeń związanych z COVID-19 w 2021 r. nadal pracowała głównie z domu, dopóki jesienią ubiegłego roku „niespodziewanie” nie powiedziano jej, że musi częściej przychodzić do biura, chociaż twierdzi, że nie zgłoszono żadnych problemów z jej wydajnością, a jedynie podano „niejasne powody". Powiedziałem, że nie mogę tego zrobić, ponieważ opieka kosztuje tu 35 funtów za godzinę, po prostu nie było mnie na to stać. Nie zamierzali ustąpić, więc musiałem zrezygnować”. Emma złożyła już pozew prawny o konstruktywne zwolnienie i zamierza skierować sprawę do sądu pracy. Jest jedną z kilkudziesięciu osób – niektóre zatrudnione przez duże brytyjskie marki, inne przez mniejsze firmy lub w sektorze publicznym – które podzieliły się z Guardian swoimi trudnościami z naciskiem pracodawcy na ograniczenie pracy zdalnej. Respondenci biorący udział w internetowym wezwaniu powiedzieli, że złożyli wewnętrzne skargi po tym, jak poproszono ich o kontynuowanie pracy w biurze, w pełnym lub niepełnym wymiarze godzin, a niektórzy stwierdzili, że podejmują kroki prawne przeciwko swojemu pracodawcy lub rozważają to. Inni powiedzieli, że zdecydowali się na dobrowolne zwolnienia z powodu tej kwestii, zrezygnowali ze swoich stanowisk lub zamierzają wkrótce odejść, tak jak niektórzy z ich kolegów. Niektórzy pracownicy uważali, że zostali potraktowani niesprawiedliwie i potencjalnie nielegalnie przez swoich pracodawców, gdy zostali poproszeni o powrót do biura w krótkim terminie po długich okresach pracy hybrydowej lub zdalnej. Niektórzy powiedzieli, że czekają na decyzję swojego pracodawcy w sprawie wniosku o elastyczną pracę i zwrócą się do sądu pracy, jeśli wniosek nie zostanie uwzględniony, ponieważ uważali, że nie ma uzasadnionych podstaw do odmowy. Takie działania prawne w związku z nakazami powrotu do biurka są coraz częstsze, ponieważ coraz więcej firm opowiada się za minimalną liczbą dni spędzonych w siedzibie firmy lub pięciodniowym powrotem.Dyrektor naczelny Boots, Seb James, który w marcu nakazał pracownikom powrót do pracy na cały tydzień, jest jednym z wielu szefów, którzy zasugerowali, że pracownicy zdalni tracą korzyści płynące z interakcji osobistych. Sędzia w sprawie sądu pracy wniesionej na początku tego roku zgodził się, że istnieją „słabości w pracy zdalnej”, orzekając przeciwko wnioskowi starszego menedżera w brytyjskim Urzędzie ds. Nadzoru Finansowego o pracę w domu w pełnym wymiarze godzin. Jednak zdecydowana większość tych, którzy się skontaktowali, sprzeciwiła się ogólnym dyrektywom powrotu do biura, sugerując, że były one arbitralne lub bardziej dotyczyły „siedzenia tyłków na krzesłach” w kosztownych obiektach biurowych. Wielu uważało, że argumenty, że praca na miejscu jest lepsza dla produktywności, zostały podważone przez fakt, że ich biura typu open space lub miejsca pracy były głośne i stresujące lub miały ograniczoną liczbę biurek, które trzeba było rezerwować z wyprzedzeniem.
Jennie, pracownica administracji NHS z północnej Anglii, powiedziała, że rzuciła pracę tego lata, po tym jak grożono jej postępowaniem dyscyplinarnym, jeśli nie zacznie dojeżdżać setek kilometrów do biura ze skutkiem natychmiastowym, po latach pracy zdalnej z innego miasta. Skorzystała z porady prawnej w sprawie wniesienia sprawy do sądu pracy, ponieważ uważa, że nie udzielono wystarczającego wypowiedzenia. „Jestem zdecydowana, żeby skierować sprawę do sądu” – powiedziała. „Kochałam swoją pracę. Chcę odszkodowania, a mój prawnik powiedział mi, że mam sprawę”. Pracownicy Urzędu Statystyk Narodowych odmawiają podporządkowania się poleceniu spędzania dwóch dni w tygodniu w biurach i w kwietniu zagłosowali za strajkiem z tego powodu. Na ten przypadek powoływały się niektóre osoby, które nawiązały z nimi kontakt. Kate, 28- latka z południa Anglii, była jedną z kilku respondentek, które stwierdziły, że zostały zatrudnione na stanowiskach całkowicie zdalnych w trakcie lub nawet przed pandemią i były wściekłe, że niespodziewanie lub nagle poproszono je o przyjście do biura. Powody, dla których chciały pracować zdalnie przynajmniej przez część czasu, obejmowały obowiązki opiekuńcze, dowożenie dzieci do szkoły, problemy zdrowotne lub drogie i czasochłonne dojazdy. Podobnie jak inni, powiedziała, że została zatrudniona w trakcie pandemii i ,,obiecano jej możliwości rozwoju”. Jednak jej pracodawca zaczął uzależniać wszystkie awanse od ponownego ubiegania się o stanowisko biurowe, co, jak powiedziała, nieproporcjonalnie dotknęło Pracownice. Laura, księgowa korporacyjna z południowej Anglii, powiedziała, że była jedną z kilku koleżanek, które w tym roku zwróciły się z prośbą o elastyczne godziny pracy po tym, jak jej pracodawca, duża marka hotelarska, nakazał wszystkim pracownikom przebywać w biurze co najmniej cztery dni w tygodniu.Praca zdalna oznaczała, że mogła pracować dłużej, będąc w domu z dziećmi w wieku szkoły podstawowej, a także oferowała większą elastyczność w kontaktach z zagranicznymi współpracownikami w różnych strefach czasowych. Firma początkowo odrzuciła jej prośbę o możliwość pracy z domu co najmniej trzy dni w tygodniu, ale po jej odwołaniu przyznano jej dwa dni pracy z domu. „Nie ma żadnego powodu biznesowego, który miałby negatywny wpływ na mojego pracodawcę (jeśli pracuję w domu) . Nie traktują nas jak jednostek z osobistymi potrzebami i różnymi rolami”, jak powiedziała, głównym argumentem jej pracodawcy za powrotem do biura była „sprawiedliwość”, ponieważ niektórzy pracownicy zajmowali stanowiska, które uniemożliwiały pracę z domu. Dodała, że gdyby jej prośba została odrzucona, podjęłaby kroki prawne.
Howard, konsultant ds. zarządzania po pięćdziesiątce z Londynu, nie zgodził się z poglądami wielu innych respondentów na temat pracy zdalnej, argumentując, że doprowadziła ona do znacznych problemów w codziennych operacjach w jego miejscu pracy. Dotknęła ona młodszych pracowników, powiedział, którzy mieli trudności z nauką w pracy, będąc odizolowanymi w domu. „Znalezienie informacji lub znalezienie kogoś, z kim można porozmawiać, zajmuje znacznie więcej czasu” – powiedział. „Każdy chce poświęcić swój czas i zostać w domu, ale ciągle widzę, że o rzeczach, o których trzeba rozmawiać, mówi się tylko w nagłych wypadkach”. Wiele osób niepełnosprawnych lub z problemami zdrowotnymi, a także niektórzy rodzice samotnie wychowujący dzieci, stwierdziło, że ich potrzeba elastycznej lub zdalnej pracy została zignorowana przez „drakońskie” i „nieelastyczne” zarządzenia obowiązujące w całej firmie i że teraz przyznano im jedynie krótkoterminowe wyjątki, które podlegają częstym Przeglądom. Charlie, ekspert w zakresie oceny potrzeb w miejscu pracy, który często doradza klientom niepełnosprawnym lub neuroatypowym, przyznał, że takim pracownikom coraz trudniej jest uzyskać od pracodawcy akceptację odpowiednich ustaleń. Jego zdaniem powszechne negatywne przekonania na temat pracy w domu sprawiły, że wielu pracodawców wydało radykalne nakazy powrotu do biur, które nie leżały ani w ich, ani w interesie ich pracowników, a potencjalnie naruszały Ustawę o Równości. „Myślę, że współczesne zarządzanie w dużej mierze opiera się na konformizmie i przestrzeganiu zasad, ale ludzie, z którymi pracuję, mają specyficzne potrzeby, z których wiele jest objętych ochroną prawną. Pracodawcy są narażeni na narażenie się na dość poważne problemy prawne, ale jest to również złe dla biznesu. Produktywność w tym kraju jest od dawna na niezmienionym poziomie, a ta nieelastyczność jest jednym z powodów tego stanu rzeczy”. Wysokie koszty utrzymania były najczęstszym powodem sprzeciwu wobec powrotu do biura na pełen lub prawie pełen etat. Praca z domu, jak twierdzili respondenci, pozwoliła im pozbyć się samochodów, obniżyć wydatki związane z opieką nad dziećmi, zaoszczędzić tysiące na dojazdach pociągiem, kosztach benzyny i parkingu, a nawet przeprowadzić się do tańszych dzielnic. Osoby próbujące rekrutować pracowników zarówno do sektora prywatnego, jak i publicznego twierdzą, że stało się to znacznie trudniejsze, ponieważ ich pracodawcy odmawiali zezwalania na pracę zdalną. To zniechęcało wielu kandydatów, którzy nie chcieli lub nie mogli przenieść się do droższych obszarów bliżej miejsca pracy.Janet, szefowa postprodukcji w branży telewizyjnej, powiedziała, że jej pracodawca ma obecnie surową „politykę braku pracy zdalnej”. „Straciłam kilku świetnych kandydatów, ponieważ nie chcieli płacić londyńskich cen wynajmu ani wysokich kosztów podróży, kiedy technologia umożliwia pracę zdalną” – powiedziała. „Jedną z zalet pandemii było to, że naprawdę wyrównała świat pracy. Wszyscy pracowali zdalnie i to działało znakomicie. Tak wielu młodych ludzi odeszło teraz z branży, ponieważ nie było ich stać na przychodzenie do pracy. To mnie naprawdę denerwuje”.
Dział: Praca
Autor:
Jedidajah Otte | Tłumaczenie: Aleksandra Sawicka - praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/