36 godzin - tyle rozbitkowie wycieczkowca ,,Sea Story” musieli walczyć o życie
Pięć osób zostało uwięzionych we wraku statku, który zatonął na Morzu Czerwonym podczas sztormu. Jeden z nich, 70-letni Michael Miles, po uratowaniu opowiedział o swoich przeżyciach.
Zdjęcie: Collect
24 października z portu Marsa Alam w Egipcie wypłynął statek wycieczkowy ,,Sea Story". Rejs, mający trwać kilka dni, już w przeciągu doby zmienił się w katastrofę - statek został przewrócony przez dużych rozmiarów falę. Załoga statku została przed wypłynięciem powiadomiona o nadchodzącym sztormie przez meteorologów, jednak zignorowała ostrzeżenia i nie odwołała podróży.
Na pokładzie znajdowały się łącznie 44 osoby. Krótko po przewróceniu się statku udało się uratować 28 z nich. Niestety, znaleziono także cztery ciała, a siedmiorga pasażerów do dziś nie odnaleziono, w tym dwójki Polaków - kobiety i mężczyzny.
Pięcioro ludzi zostało natomiast uwięzionych w zalanej kabinie, w której spędzili 36 godzin zanim odnalazła ich ekipa nurków. Wszyscy przeżyli, a w ich gronie znajdował się 70-letni Szwajcar, Michael Miles. ,,Podłoga stała się sufitem, a my utknęliśmy w niewielkiej przestrzeni z resztką powietrza nad głowami" - opowiada Miles. Aby zostać dostrzeżonym przez przeszukujących wrak nurków, ocaleni musieli przepłynąć przez długi szyb w całkowitej ciemności, ponieważ używane przez nich sygnały ratunkowe nie działały.
Mężczyzna był pewny, że nie przeżyje i uważa zostanie ocalonym za cud. Bliskie spotkanie ze śmiercią nie zniechęciło go jednak do dalszych morskich podróży - zadeklarował, że dalej planuje nurkować.
Dział: Świat
Autor:
Gustaw Miotke - praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Źródło:
Tekst autorski