2024-04-12 14:11:21 JPM redakcja1 K

Szybka moda umiera na największej mglistej pustyni świata. Skala zapiera dech w piersiach.

Odzież wielu ulubionych marek na świecie leży na śmietnikach na chilijskiej pustyni Atakama. Jak to się tam znalazło? Za to pytanie odpowiedzialna jest współczesna szybka moda.

Góry odrzutów zmieniają krajobraz wokół Alto Hospicio. Co roku dodawane są tony odzieży. Większość z nich jest wykonana z nieulegających biodegradacji materiałów syntetycznych i pozostanie częścią Atacamy przez pokolenia. Zdjęcie: Tamara Merino.

Pustynia Atakama w północnym Chile rozciąga się od Pacyfiku po Andy przez jałową przestrzeń czerwono-pomarańczowych skalnych kanionów i szczytów. Jako jedna z najsuchszych pustyń na Ziemi, jest to wymarzone miejsce dla turystów obserwujących gwiazdy, którzy przybywają, aby podziwiać najczystsze widoki nocnego nieba. Ze swoim suchym, skalistym krajobrazem tak bardzo przypominającym Marsa, pustynia przyciągnęła nawet uwagę NASA, która testowała tam łaziki. Ale Atacama zdobyła również mniej cudowne wyróżnienie jako jedno z szybko rosnących wysypisk wyrzuconych ubrań na świecie, dzięki szybkiej masowej produkcji niedrogich ubrań, znanych jako fast fashion. Zjawisko to spowodowało tyle odpadów, że ONZ nazywa je „kryzysem środowiskowym i społecznym”. Wyzwanie polega na zatrzymaniu tego źródła.

Liczby mówią same za siebie. W latach 2000–2014 produkcja odzieży podwoiła się, a konsumenci zaczęli kupować o 60 procent więcej ubrań i nosić je o połowę krócej niż kiedyś. Szacuje się, że trzy piąte całej odzieży trafia na wysypiska śmieci lub ulega spaleniu, co oznacza, że co sekundę wyrzucana lub spalana jest ciężarówka używanej odzieży. Większość obiektów znajduje się w Azji Południowej lub Afryce, gdzie kraje otrzymujące te ładunki nie są w stanie udźwignąć takiej ilości. Składowisko śmieci w pobliżu Akry, stolicy Ghany, składowane w 60% ubrań i mierzące 20 metrów, zyskało międzynarodową sławę jako symbol kryzysu. Scena w północnym Chile została w jednym z internetowych filmów nazwana „wielką modową plamą śmieci” – ziemską odmianą lepiej znanej Wielkiej Pacyficznej Plamy Śmieci. Kolosalne stosy wyrzuconych ubrań z metkami z całego świata rozciągają się jak okiem sięgnąć na obrzeżach Alto Hospicio, miasta o trudnej historii zamieszkanego przez 120 000 mieszkańców. W jednym z wąwozów sterta dżinsów i marynarek wyblakłych od ostrego słońca wznosi się nad stertą płaszczy i koszul ze sztucznych futer, z których niektóre wciąż mają metki z cenami. Wyrzucane są butelki, torby i inne śmieci. Gdy w Internecie pojawiły się zdjęcia stosów odzieży, wielu Chilijczyków wyraziło zdziwienie. „Byłem zszokowany, gdy pomyślałem, że stajemy się wysypiskiem tekstyliów dla krajów rozwiniętych” – mówi Franklin Zepeda, dyrektor firmy skupiającej się na praktykach gospodarczych o obiegu zamkniętym. Jednak historia tego, jak naród Ameryki Południowej stał się składowiskiem odrzuconych na całym świecie ubrań, ma tyle samo wspólnego z globalizacją i handlem, co z ulotnymi trendami stylistycznymi.

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że odizolowana pustynia, oddalona prawie tysiąc mil od skupisk ludności Chile, byłaby mało prawdopodobnym miejscem gromadzenia odrzutów z fast fashion, ale w kraju tym znajduje się także jeden z największych bezcłowych portów w Ameryce Południowej – położony w nadmorskim mieście Iquique na zachodnim krańcu Atakamy. Co roku z Europy, Azji i obu Ameryk przybywają miliony ton odzieży. Według chilijskich statystyk celnych, w zeszłym roku suma wyniosła 46 milionów ton. Porty bezcłowe zachęcają do działalności gospodarczej, ponieważ towary są importowane i często reeksportowane bez zwykłych podatków i opłat. Port bezcłowy powstał w Iquique w 1975 r., aby pomóc w tworzeniu miejsc pracy i poprawie kondycji lokalnej gospodarki. Chile stało się jednym z największych na świecie importerów używanej odzieży, co odmieniło Iquique. Wraz z eksplozją szybkiej mody, eksplodował import. „Zona franca (wolna strefa) była prawdziwą rewolucją” dla mieszkańców miasta, mówi Bernardo Guerrero, socjolog z Fundación Crear, organizacji badającej historię i kulturę Iquique. „Nagle uzyskali dostęp do rzeczy, o których nawet nie marzyli, na przykład do własnego samochodu”. Odzież zaczęła napływać i wypływać z Iquique jak fale wraz ze zmianą światowej mody. Guerrero wspomina czasy w latach 90., kiedy prawie wszyscy w mieście nosili kurtki puchowe tego samego rodzaju po przybyciu ich dużych dostaw. To był znak tego, co miało nadejść. W strefie wolnocłowej działa obecnie około 2000 wszelkiego rodzaju przedsiębiorstw; ponad połowa to obcokrajowcy. Ręcznie malowane logo marki zdobią bramy magazynów, a sterty używanych samochodów – kolejny ważny import – górują nad wąskimi uliczkami. Wolny obszar celny przekształcił się także w sortownię odpadów tekstylnych. „W skrócie, po prostu poddajemy recyklingowi ubrania z całego świata” – mówi Mehmet Yildiz, który dwadzieścia lat temu przybył do Chile ze swojej rodzinnej Turcji i prowadzi firmę Dilara zajmującą się importem odzieży. Yildiz sprowadza ubrania ze Stanów Zjednoczonych i Europy, większość ze sklepów z używaną odzieżą, takich jak Goodwill. Gdy odzież dociera do Iquique, pracownicy dzielą ją na cztery kategorie, od premium po kiepskiej jakości. Następnie Yildiz eksportuje to, co najlepsze do Republiki Dominikany, Panamy, Azji i Afryki, a nawet z powrotem do Stanów Zjednoczonych w celu odsprzedaży. Odzież, której importerzy nie chcą, trafia w ręce kierowców ciężarówek, którzy przewożą ją kilka mil na wysypisko pod Alto Hospicio, gdzie przechodzi kolejny cykl sortowania i odsprzedaży w małych sklepach i na ulicznych targach lub w La Quebradilla, ogromny targ na świeżym powietrzu. Tam na półmilowym pasie, na którym znajduje się około 7 000 straganów, trwa ożywiony handel używaną odzieżą. Podczas niedawnej wizyty okazało się, że wśród morza innych wyrzuconych rzeczy znalazły się wyblakłe koszulki upamiętniające turniej golfowy US Open z 2001 roku, kurtki z logo policji w Teksasie i wełniane czapki z odznaką kalifornijskiego uniwersytetu. Odzież, której nie sprzedaje się na rynku, trafia na pustynię, a większość z niej jest wykonana z materiałów syntetycznych, które nie ulegają biodegradacji. Padlinożercy ratują tyle towarów, ile mogą. Pewnego chłodnego popołudnia kobieta o imieniu Génesis przeszukała stos formalnych ubrań, mundurków pielęgniarek, bielizny i crocsów, zabierając polary i koce na zimne noce i przeznaczając lepsze ubrania na sprzedaż w La Quebradilla, gdzie można je kupić garść monet. „Wszystko mi się przydaje” – powiedziała pogodnie, śmiejąc się, gdy wyobraziła sobie siebie w nowiutkiej letniej sukience z nadrukiem w truskawki. „Mamy szczęście, że to znaleźliśmy”. Rynki odsprzedaży mogły być pomocne we wcześniejszej epoce, ale zostały przytłoczone samą skalą rosnących odrzutów. Podejmowane są nowe wysiłki, duże i małe, mające na celu uporanie się z odpadami odzieżowymi, a dbałość o bałagan na pustyni może zainspirować do dodatkowych projektów.

Dział: Świat

Autor:
John Bartlett | Tłumaczenie: Natalia Stolarska

Żródło:
https://www.nationalgeographic.com/environment/article/chile-fashion-pollution

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE