2024-04-19 20:02:29 JPM redakcja1 K

"Apokaliptyczne" powodzie w Dubaju wstrząsnęły malowniczym miastem.

Jeśli Dubaj jest najbardziej instagramowym miastem, to właśnie w tym tygodniu zdjęto z niego filtr.

Źródło zdjęcia: [Reuters]

W ciągu niespełna 48 godzin niebo nad Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi pogrążyło się w ciemnościach, a ulewne burze zmyły idealny wizerunek Dubaju. 

W zaledwie jeden dzień spadło około 25 cm deszczu - mniej więcej dwa razy więcej niż wynosi średnia roczna w Zjednoczonych Emiratach Arabskich - przez co znaczna część miejskiej infrastruktury znalazła się pod wodą. 

Jordache Ruffels, brytyjski emigrant mieszkający w Dubaju, powiedział BBC News, że doświadczanie burzy było jak "przeżywanie apokalipsy"

Ze swojego mieszkania z widokiem na zazwyczaj spokojną marinę obserwował, jak meble były strącane z balkonów przez potężne wiatry, a samochody marki Rolls Royce były porzucane na drogach, które nagle zamieniły się w rzeki.  

"Mieszkamy na wysokim piętrze i ledwo widzieliśmy cokolwiek poza balkonem... Czuliśmy się jak o północy w środku popołudnia." - powiedział. 

Według prognoz BBC Weather, cztery duże burze, z których każda wznosiła się na wysokość 15 km w atmosferze i była napędzana przez potężne strumienie powietrza, jedna po drugiej docierała do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. 

Ulewne deszcze nad pustynnym krajobrazem Zatoki Perskiej nie są niczym niezwykłym, a mieszkańcy zostali ostrzeżeni za pośrednictwem publicznego systemu ostrzegania - ale infrastruktura pogodowa Dubaju była nieprzygotowana na najgorszy deszcz od 1949 roku. 

Pod wieloma względami niewiele współczesnych miast poradziłoby sobie z rozmiarami ulewy, która nawiedziła Dubaj w tym tygodniu. 

Drogi w pobliżu niektórych z najsłynniejszych zabytków Dubaju zostały zalane w ciągu kilku godzin. Źródło zdjęcia: [Getty Images] 

Największe atrakcje miasta - w dużej mierze zlokalizowane w zamkniętych pomieszczeniach w celu ochrony przed upałem - z trudem radziły sobie z nagłym napływem wody. 

Caroline Seubert, lat 29, z Wielkiej Brytanii, była z mężem w centrum handlowym, gdy uderzyła burza. 

"Centrum handlowe było zalane, sufity się zawalały." - powiedziała. "Kazano nam wyjść, ale metro było zamknięte, a taksówki nie kursowały.". 

"Utknęliśmy, musieliśmy spać w holu centrum handlowego przez noc.". 

Matt Weir, brytyjski nauczyciel, który mieszka w Dubaju od 10 lat, powiedział, że "ludzie byli świadomi" nadchodzącej burzy, ale jej siła sprawiła, że "dzielnice znalazły się pod wodą". 

Chociaż prognoza na nadchodzący tydzień wygląda bardziej słonecznie i błękitnie, niektóre burze są nadal prawdopodobne - a przy wciąż sparaliżowanych drogach i innych elementach infrastruktury, władze Dubaju liczą się z kosztami. 

Prezydent Zjednoczonych Emiratów Arabskich, szejk Mohammed bin Nahyan, wydał publiczne polecenie, aby "władze szybko podjęły prace nad zbadaniem stanu infrastruktury w całym kraju i ograniczeniem wyrządzonych szkód.". 

Pracownikom rządowym nakazano pracę z domu do końca tygodnia, podczas gdy prywatne firmy zostały zachęcone do zrobienia tego samego. Szkoły w całym kraju zostały zamknięte. 

Według lokalnych mediów, jak dotąd oficjalna liczba ofiar śmiertelnych w Zjednoczonych Emiratach Arabskich to tylko jedna osoba - starszy mężczyzna, który zginął, gdy jego pojazd został zmieciony w Ras Al Khaimah. 

Największe zakłócenia miały miejsce na międzynarodowym lotnisku w Dubaju, drugim najbardziej ruchliwym na świecie, przez które w 2024 r. ma przewinąć się prawie 90 milionów ludzi - więcej niż populacja Niemiec. 

Jest to ważny węzeł komunikacyjny dla podróżujących do Zatoki Perskiej i przesiadających się na dalsze loty - jednak świadkowie twierdzą, że po powodzi na lotnisku zapanował chaos. 

Zalana droga startowa oznaczała, że samoloty nie były w stanie dotrzeć do pasa startowego, a pasażerowie utknęli w budynku terminalu. 

Państwowe linie lotnicze Emirates zostały zmuszone do zaprzestania przyjmowania pasażerów do odprawy. Od tamtego czasu ponownie otwarto odprawę, ale wielu pasażerów "nadal czeka na loty". 

Wolontariusze używali wszelkich niezbędnych środków, aby pomóc swoim sąsiadom. Źródło zdjęcia: [Reuters] 

Jo Reilly jest wśród podróżnych, którzy znaleźli się w niepewności. 41-latka wracała do Wielkiej Brytanii z Wietnamu przez Dubaj wraz z córkami Holly (13 lat) i Ruby (9 lat), gdy rozpętała się burza. 

Po dwóch i pół godzinach krążenia nad Zatoką Perską w oczekiwaniu na możliwość lądowania, ostatecznie wylądowali na innym lotnisku w Dubaju, po czym w środku nocy kazano im wsiąść do autobusu i udać się do pierwotnego celu podróży. 

Jak powiedziała BBC News, jej córki "zostały praktycznie zmiażdżone w tłoku, gdy setki zdesperowanych ludzi walczyło o miejsce w autokarze."

Gdy w końcu dotarły na międzynarodowe lotnisko w Dubaju, sytuacja wcale nie była lepsza. Jo powiedziała: "Pytałyśmy, czy możemy dostać wodę i coś do jedzenia? Nic. Nic tu nie ma. Ludzie są naprawdę w złym nastroju."

"Powiedziano nam, że najwcześniej możemy wrócić do domu w niedzielę wieczorem i podobno mamy szczęście, że jest taka możliwość."

"Emirates mówią, że nie ma pokoi hotelowych, zapytałam więc: "Och, czyli mamy spać na podłodze?". A oni powiedzieli: "Tak, idź się tam rozgość" i wskazali "na róg strefy odpraw.". 

Międzynarodowe lotnisko w Dubaju oświadczyło: "W miarę możliwości zapewnialiśmy niezbędną pomoc i udogodnienia poszkodowanym gościom, ale z powodu blokad drogowych zajmuje to więcej czasu, niż byśmy chcieli."

Jo Reilly powiedziała, że jej dzieci musiały spać na podłodze na lotnisku, ponieważ nie mieli pokoi hotelowych. 

Jonathan Finchett, również z Wielkiej Brytanii, opisał "apokaliptyczne" sceny na lotnisku, gdzie ludzie przybywali, aby dowiedzieć się, że ich loty zostały odwołane. 

Powiedział BBC News, że widział rodziny "barykadujące się za ciągiem wózków bagażowych, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo, gdyż nie czuły się tak bezpiecznie z powodu braku jakiegokolwiek personelu.". 

Kolejki do kas biletowych były "czystym chaosem", powiedział, dodając: "setki ludzi pędziło w ich kierunku, jak w amoku. Nagle kobiety krzyczały, że nie mogą oddychać.". 

BBC News skontaktowało się z liniami Emirates, które stwierdziły, że doceniają "jak trudne jest to dla wszystkich dotkniętych", oraz z międzynarodowym lotniskiem w Dubaju w celu uzyskania komentarza. 

Burze nawiedziły zamieszkany przez 3,5 miliona ludzi Dubaj. Miasto byłoby nie do poznania dla 100 000 mieszkańców, którzy nazywali go domem w latach 70-tych, przed boomem naftowym. 

Burze nawiedziły Dubaj - dom dla 3,5 miliona ludzi - który byłby nie do poznania dla 100 000 mieszkańców, którzy nazywali go domem w latach 70-tych, przed boomem naftowym. 

Co roku przybywa tu także 14 milionów turystów, w tym influencerów i celebrytów poszukujących luksusowych hoteli i efektownych scenerii (gwiazdy brytyjskiej telewizji reality Joey Essex i James Argent znaleźli się wśród osób, które ucierpiały w wyniku katastrofy). 

Nowoczesny wizerunek Dubaju idzie w parze z silną regulacyjną i polityczną kontrolą treści medialnych, gdzie nawet zagraniczne publikacje mogą być cenzurowane przed rozpowszechnieniem. 

Niektóre osoby mieszkające w Dubaju, z którymi BBC rozmawiało w ostatnich dniach, prosiły o zachowanie anonimowości z obawy przed reperkusjami. 

Matthew Hedges, badacz akademicki, który jest autorem książki o Zjednoczonych Emiratach Arabskich, w 2018 roku został zatrzymany i aresztowany po tym jak został fałszywie oskarżony o szpiegostwo. 

Powiedział BBC News, że rozmawiał z mieszkańcami kraju, którzy są wściekli z powodu braku przygotowania na te powodzie i którzy wiedzą, że ekstremalne warunki pogodowe to długoterminowy problem, przed którym stoi kraj. 

Pan Hedges dodał: "Nie mają absolutnie żadnego sposobu, aby legalnie lub bezpiecznie wyrazić swoje obawy. Jeśli to zrobią, zostaną ukarani i represjonowani.". 

Powiedział również, że obawia się o biedniejszych pracowników napływowych - którzy stanowią większość populacji i prawdopodobnie zostaną bardziej dotknięci przez te zjawiska klimatyczne. 

"To nie Emiratczycy ucierpią - oni mają pracę, w której mogą pracować z domu i jeździć samochodami 4x4. Ucierpią na tym pracownicy zagraniczni, robotnicy.". 

BBC News skontaktowało się z władzami Dubaju w celu uzyskania komentarza. 

Dział: Świat

Autor:
Sean Seddon | Tłumaczenie: Konstancja Kaźmierska

Źródło:
https://www.bbc.com/news/world-middle-east-68844405

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE