Johan po tym, jak statek opuścił ogród: „To była prawdziwa praca na pełen etat”
- Tak jak ziemia na plaży, czuję się w zasadzie trochę lżejszy – śmieje się Johan Helberg.

Zdjęcie: Bjarte M. Johannesen / NRK
Przez sześć dni oczy całego świata były skierowane na pogodnego Trøndera i jego ogrodowego gościa.
- Dzisiejszy dzień był szczególnie pełen akcji – przyznają Helberg i jego partnerka Joanne Fielder.
O 10:30 NCL Salten został odholowany od lądu.
- To było niesamowicie ekscytujące stać tam z boku i widzieć, jak przesunął się o centymetr, a potem jakby się zatrzymał – zanim zaczął się ślizgać. A kiedy już zaczął się ślizgać, to naprawdę ruszył!
„Ulżony statek”
- To było prawie tak, jakby statek sam 'wziął głęboki oddech' – mówi Amerykanka Fielder i pokazuje, jak jej zdaniem statek westchnął z ulgą:
- To było tak powolne i spokojne. Statek jakby podszedł do tego na luzie i po prostu odpłynął.
– Czy to też trochę smutne, że to się teraz kończy?
- Tak – odpowiadają oboje, Helberg z nieco większą rezerwą.
Teraz przed nimi masa obowiązków.
- Jestem przewodniczącym dwóch stowarzyszeń i pełnię funkcję kierownika w obu z nich. Zostały całkowicie odsunięte na bok – mówi i zauważa, że góra niezałatwionych spraw rosła w ostatnich dniach.
- Nie dało się niczego zrobić pomiędzy.
Telefon nie przestawał dzwonić
Historia o Johanie i 135-metrowym, i 10-tysięcznotonowym kontenerowcem w ogrodzie obiegła cały świat.
New York Times, The Guardian, BBC i wiele innych mediów pisało o statku.
- Prasa dzwoniła codziennie około siódmej i tak ciągnęli dalej. Jeśli wyjeżdżali stąd o ósmej/dziewiątej wieczorem, to i tak były jeszcze telefony z zapytaniami o następny dzień.
- To była prawdziwa praca na pełen etat.
Joanne Fielder zauważa, że nie będzie tęsknić za ciągłym dzwonieniem telefonu.
– Macie jakieś liczby, ile zapytań dostaliście?
- Nie. I nawet nie potrafię zrobić sensownego oszacowania – mówi Helberg.
Fielder zgaduje, że mogło być co najmniej 50 zapytań od prasy dziennie.
- A potem możesz to pomnożyć przez pięć lub sześć. Robi się tego trochę – mówi.
Zmartwieni o załogę
Wczesnym rankiem w czwartek para została obudzona przez sąsiada, który zapytał, czy nie widzieli statku.
Kiedy się ubrali i wyszli, ukazał im się niezwykły widok.
- Najpierw martwiłam się o tych na pokładzie – mówi Fielder.
Wybiegła i porozmawiała z załogą.
Zapytała, jak się mają, ilu ich jest, gdzie statek jest zarejestrowany i skąd pochodzą.
- Było ich 16, byli Ukraińcami i Rosjanami. Wtedy mój mózg zaczął dostrzegać absurdalność sytuacji. Ale potem pomyślałam: 'ok' i zapytałam, czy wszystko u nich w porządku, a oni powiedzieli, że tak.
Następnie Fielder zapytała ich, co się stało:
- A wtedy dostałam taką odpowiedź... – mówi i wzrusza ramionami.
- But they were so relaxed, like 'oh well, we don't know' (Byli tacy zrelaksowani odpowiadając “Cóż, nie wiemy”) – wtrąca Amerykanka po angielsku.
Fielder została również zaproszona na pokład.
- Ale powiedziałam: nie, dziękuję, może innym razem – śmieje się.
- Ale to było miłe i pokazuje ludzką stronę. Zawsze jest ludzka strona takiego zdarzenia.
– Teraz statek zniknął, a linia brzegowa jest znowu wolna. Kiedy będzie kąpiel?
- Nie, jest zdecydowanie za zimno – mówi Fielder.
- Leżymy tuż przy prądzie z Trondheimsfjordu, więc nie tylko jest za zimno do pływania, ale też niebezpiecznie. Poza tym myślę, że będziemy mieli problem z mułem z gliny, więc szczerze myślę, że w tym roku nie będzie kąpieli.
Dział: Europa
Autor:
Ole Marius Trøen, Bjarte Johannesen | Tłumaczenie: Bartłomiej Basta - praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/