Ludzie opuszczający Rafah opisują przerażającą ucieczkę przed izraelskimi atakami
„Czujemy się przygnębieni i wyczerpani powtarzaniem tego samego cierpienia” – stwierdziła matka 11 dzieci.
Palestyńczycy uciekający w czwartek z Rafah. Źródło: Mohammed Salem/Reuters
Manal al-Wakeel i jej wielopokoleniowa, 30-osobowa rodzina myślała, że wracają do domu.
Wysiedlona kilka miesięcy temu z domu w Gazie pani al-Wakeel wraz z bliskimi zaczęła w poniedziałek pakować walizki i przygotowywać się do demontażu namiotu w Rafah, na południowym krańcu Strefy Gazy.
Hamas ogłosił, że przyjął propozycję zawieszenia broni przedstawioną przez Katar i Egipt, przez co wielu Gazańczyków myślało, że rozejm jest bliski. Ich radość była krótkotrwała; wkrótce stało się jasne, że Hamas nie odnosił się do tej samej propozycji, którą kilka dni wcześniej zaakceptował Izrael, stwierdzając, że obie strony nadal są daleko od porozumienia.
Zamiast tego izraelskie samoloty bojowe zrzuciły we wschodnim Rafah ulotki wzywające ludzi do ucieczki i przeniesienia się do tak zwanej przez Izrael strefy humanitarnej na północy, podczas gdy izraelskie wojsko bombardowało ten obszar. Urzędnicy ds. zdrowia w Gazie twierdzą, że od wtargnięcia Izraela do części Rafah w tym tygodniu zginęło dziesiątki osób.
„Myśleliśmy, że tego dnia zawieszenie broni będzie możliwe” – powiedziała 48-letnia pani al-Wakeel, która pomagała grupie humanitarnej World Central Kitchen w przygotowywaniu gorących posiłków.
Ona i jej rodzina schroniła się w pobliżu szpitala Abu Yousef al-Najjar, na obszarze zniszczonym przez izraelskie naloty i walki naziemne. Dyrektor szpitala, dr Marwan al-Hams, powiedział w poniedziałek, że przyjął ciała 26 zabitych w wyniku izraelskiego ataku, a 50 osób zostało rannych. Następnego dnia ewakuowano szpital.
Zamiast więc wrócić do domu, we wtorek wieczorem pani al-Wakeel, jej mąż, 11 dzieci i inni krewni znaleźli małą ciężarówkę, która zabrała ich wraz z dobytkiem, w tym walizkami z ubraniami, garnkami, patelniami i namiotami, za 2500 szekli — około 670 dolarów — w poszukiwaniu innego miejsca na nocleg.
Opuścili Rafah około północy i udali się na północ wraz z setkami tuk-tuków, ciężarówek, samochodów i wozów z osłami, pełnymi innych wysiedlonych rodzin i ich dobytku. „To była przerażająca noc, ciężarówka jechała powoli ze względu na duży ładunek” – powiedziała.
Po opuszczeniu Rafah często zatrzymywali się w szkołach i innych budynkach, desperacko szukając wolnego miejsca, w którym mogliby się schronić. Ale każdy budynek był pełny.
Inni też nie mogli znaleźć miejsca, a pani al-Wakeel widziała wiele osób śpiących na poboczu drogi obok rzeczy, z którymi uciekli.
W szkole ONZ w Deir el-Balah młody mężczyzna zasugerował, aby pozostali w pustym betonowym budynku – bez okien – należącym do ministerstwa rozwoju społecznego rządu pod przewodnictwem Hamasu.
„Wyglądało to na niebezpieczne miejsce” – stwierdziła, dodając, że powiedziano im, że w jednym z pomieszczeń tego budynku izraelska rakieta zabiła wcześniej kobietę i jej córkę.
Jednak bali się dalej wędrować w ciemnościach, więc postanowili spędzić tam noc i rano poszukać bezpieczniejszego schronienia.
„Jest mi bardzo smutno i jestem rozczarowana tym, co wydarzyło się w Rafah, ponieważ sytuacja była dla nas stabilna” – powiedziała. „Spędziliśmy tyle czasu, musząc ponownie urządzać sobie nowe miejsca, i czujemy się przygnębieni i wyczerpani powtarzaniem tego samego cierpienia”.
Saeda al-Nemnem (42 l.) urodziła bliźnięta niecały miesiąc przed tym, jak Izrael rozrzucił ulotki nad miejscem ich schronienia w Rafah, nakazując im wyjazd. Jej rodzina, również wysiedlona z miasta Gaza, wysłała krewnego, aby poszukał ciężarówki, która mogłaby zawieźć ich na północ, pomimo intensywnych wówczas izraelskich nalotów.
Powiedziała, że krewny Mohammed al-Jojo zginął w wyniku uderzenia izraelskiego pocisku w traktor, którym jechał.
„Zginął, gdy wyprowadzał nas z tego obszaru w bezpieczniejsze miejsce” – powiedziała. „Czuję, że spowodowałam jego śmierć”.
Pomimo niebezpieczeństw związanych z podróżą, pozostanie w Rafah nie było bezpieczniejsze.
Podczas przerażającej podróży do miasta Khan Younis, gdzie ona i jej ośmioosobowa rodzina znalazły schronienie w pokoju przylegającym do głównego budynku Uniwersytetu Al Aksa, usłyszały coś, co przypominało eksplozje izraelskich bomb, rakiet i artylerii – dodała.
„Tętno moich dzieci było tak wysokie, że je czułam” – powiedziała. Jak stwierdziła, było to najgorsze bombardowanie, jakie kiedykolwiek słyszała, „tak bliskie i tak przerażające dla mnie i moich dzieci”.
Dział: Świat
Autor:
Raja Abdulrahim, Bilal Shbair | Tłumaczenie: Jakub Potyrała
Źródło:
https://www.nytimes.com/2024/05/10/world/middleeast/rafah-gaza-israel-assault.html