2024-04-12 19:55:35 JPM redakcja1 K

Moje nowonarodzone dziecko zostało porwane ze szpitala

Leciałam korytarzem krzycząc do wszystkich: „Macie moje dziecko?".

„Nigdy wcześniej nie czułam takiego strachu”: Elsje Pretorius w Hamilton w Nowej Zelandii. Zdjęcie: Jessie Casson/The Guardian.

We wrześniu 2014 roku urodziłam moją trzecią córkę, Nadine, w Auckland w Nowej Zelandii. To był dramatyczny poród. Po trzech znieczuleniach zewnątrzoponowych miałam sztywny kark i potworny ból głowy. Kilka dni po jej narodzinach wróciłam na badania, zabierając ją ze sobą, ponieważ w międzyczasie potrzebowała karmienia.

To było ostatnie miejsce, w którym chciałam być. Pomimo wyczerpania, nie chciałam wypuszczać Nadine z ramion. Ale desperacko potrzebowałam prysznica. Szpital dał mi sypialnię z łazienką, ale i tak zatrzymałam się przed wejściem do łazienki, patrząc na śpiącą w łóżeczku Nadine. Czy powinnam zabrać ją ze sobą? Postanowiłam tego nie robić. Była bezpieczna i zadomowiona, a ja znajdowałam się zaledwie kilka metrów od niej.

Potem, gdy wróciłam do sypialni, stała tam pielęgniarka. Obje zajrzałyśmy do łóżeczka Nadine. Było puste. „Odebrałaś ją?" zapytałam. „Nie” - odpowiedziała. Natychmiast nie mogłam złapać oddechu. Czułam się, jakby oblano mnie lodowatą wodą.

Gdy pielęgniarka wezwała ochronę, upadłam na kolana i gorączkowo przeszukałam podłogę, myśląc, że może wypadła z łóżeczka i potoczyła się. Wtedy dotarło do mnie, że ktoś zabrał moje dziecko.

Poleciałam korytarzem, krzycząc na każdego, kogo zobaczyłam: „Macie moje dziecko?". Wszystko zamazało się, gdy pielęgniarka zaprowadziła mnie z powrotem do mojego łóżka. Obejmując mnie ramieniem, zawołałam mojego męża, Conrada. Mój głos załamał się, gdy usłyszałam, jak mówię: „Nie mów dzieciom, ale Nadine zniknęła. Musisz tu natychmiast przyjechać".

Odtwarzałam w kółko sekundę, w której odeszłam od łóżeczka Nadine. Dlaczego nie zabrałam jej ze sobą do łazienki?

Czułam się uwięziona w koszmarze na jawie. Nigdy nie czułam takiego strachu. Ale nie płakałam, dopóki Conrad nie przybiegł 20 minut później. Wtedy się załamałam. Dlaczego nie zabrałam Nadine do łazienki? To poczucie winy było okropne.

Kiedy przyszła policja i powiedziała nam, że będą sprawdzać nagrania z kamer, Conrad aż podskoczył. „Zabierzcie mnie ze sobą" - powiedział. Musieli go uspokajać, przekonując, by został ze mną i pozwolił im wykonywać swoją pracę.

Po 30 minutach funkcjonariusz wrócił. Pokazał nam ziarniste zdjęcie kobiety w ciemnych okularach z dzieckiem w ramionach. Zdjęcie zostało zrobione przed szpitalem. Była znana personelowi - mieszkała w okolicy i desperacko pragnęła mieć własne dziecko.

Gdy policja odjechała, by zbadać sprawę, mogliśmy tylko czekać i się modlić. Co jakiś czas wracał do nas jeden z funkcjonariuszy, ale bez żadnych konkretnych wiadomości. Powtarzałem w kółko sekundę, w której odszedłem od łóżeczka Nadine. Dlaczego nie zabrałam jej ze sobą do łazienki? Myślałam też o Vanji i Isabelli, którymi opiekowała się nasza krewna. Jak ktokolwiek z nas mógłby żyć bez ich siostry? Około drugiej nad ranem pielęgniarka podała mi tabletki na sen.

Obudził mnie dzwonek telefonu. Zobaczyłam, że Conrad odbiera i moje serce się zatrzymało, gdy patrzyłam, jak słucha bez wyrazu. Potem na jego twarzy pojawił się uśmiech. Jeszcze zanim powiedział: „Znaleźli ją", ale ja już to wiedziałam. Wyskoczyłam z łóżka i rzuciłam mu się w ramiona. Zalewaliśmy się łzami, przytulając się i skacząc z radości po pokoju.

Dział: Świat

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE