Nowy raport: Śmiercionośne powodzie jeszcze bardziej niebezpieczne na skutek zmian klimatycznych

Żródło: FRANKFORT POLICE DEPARTMENT VIA EBU

W niektórych miejscach w ciągu czterech dni spadło ponad 400 milimetrów deszczu. – To najsilniejszy czterodniowy okres opadów, jaki kiedykolwiek został zarejestrowany w tym regionie – mówi klimatolog z ośrodka badawczego Cicero, Bjørn Samset.

Drogi zamieniły się w rzeki, a domy zostały zniszczone przez tornada. Setki tysięcy Amerykanów straciło dostęp do prądu. Dziewięcioletni chłopiec utonął w drodze z domu na autobus szkolny. Co najmniej 25 osób zginęło w wyniku ekstremalnych warunków pogodowych, które na początku kwietnia dotknęły osiem amerykańskich stanów.

Zmiany klimatyczne wywołane działalnością człowieka pogorszyły sytuację – wynika z najnowszego raportu przygotowanego przez 15 klimatologów z grupy World Weather Attribution (WWA). Uważają oni, że ekstremalne zjawiska pogodowe stały się przynajmniej o 9 procent bardziej intensywne z powodu globalnego ocieplenia.

„Dziewięć procent to całkiem sporo”

Choć może się wydawać, że 9 procent to niewiele, Samset podkreśla, że to znaczący wzrost, który może doprowadzić do powodzi przekraczających wszelkie oczekiwania. – To już i tak najbardziej ekstremalne zjawisko, jakie kiedykolwiek zaobserwowano w tym rejonie. Jeśli dodamy do tego jeszcze 9 procent, możemy spodziewać się poważnych szkód. Społeczeństwo nie jest przygotowane na taką skalę zjawisk – mówi.

„Stają się coraz bardziej niebezpieczne”

W raporcie stwierdzono również, że wysokie temperatury w rejonie Zatoki Meksykańskiej – które przyczyniły się do znacznej wilgotności i ekstremalnych zjawisk pogodowych – były aż 14 razy bardziej prawdopodobne z powodu zmian klimatycznych.

– Mamy do czynienia z powodziami, suszami, pożarami lasów i falami upałów – często występującymi jednocześnie. Badania naukowe stale potwierdzają, że zjawiska te stają się coraz bardziej niebezpieczne w miarę ocieplania się planety – mówi współautor raportu Shel Winkley w komunikacie prasowym.

Osiem stanów zostało dotkniętych czterodniową ulewą: Mississippi, Arkansas, Missouri, Illinois, Indiana, Kentucky, Tennessee i Alabama. – Badania pokazują, jak silnie Stany Zjednoczone odczuwają skutki zmian klimatu. Te cztery dni opadów były zdecydowanie najcięższe w historii pomiarów – podkreśla współautor badania Ben Clarke.

„Najbardziej zaawansowane badania”

Samset podkreśla, że grupa World Weather Attribution jest pionierem w badaniach, których celem jest odpowiedź na pytanie: w jakim stopniu zmiany klimatyczne wpływają na ekstremalne zjawiska pogodowe? Grupa ta opracowała znaczną część metodologii i konsekwentnie ją rozwija.

– Inne zespoły badawcze również przyglądają się tej kwestii i dochodzą w dużej mierze do tych samych wniosków. Są to zatem całkowicie wiarygodne analizy. To najbardziej zaawansowane badania, jakie obecnie mamy w tej dziedzinie – zaznacza Samset.

Przeciwko cięciom w służbach meteorologicznych

Raport podkreśla także, jak ogromną rolę odegrała amerykańska służba meteorologiczna w ograniczeniu skutków katastrofy. Instytucja ta nie tylko informuje o pogodzie, lecz także potrafi szybko ostrzegać przed gwałtownymi powodziami i tornadami. Badacze z WWA wskazują, że to właśnie szybka reakcja pozwoliła w kwietniu zapobiec jeszcze większej liczbie ofiar.

Po objęciu prezydentury przez Donalda Trumpa setki pracowników zostało zwolnionych z amerykańskiej służby meteorologicznej – podaje agencja prasowa AP. Naukowcy wyrażają stanowczy sprzeciw wobec tych decyzji, twierdząc, że takie cięcia mogą mieć dramatyczne konsekwencje dla bezpieczeństwa obywateli w obliczu przyszłych ekstremalnych zjawisk.

– Ostatnie zwolnienia narażają życie ludzi na niebezpieczeństwo – ostrzega współautorka raportu Friederike Otto. W siedmiu z ośmiu stanów najbardziej dotkniętych powodzią to właśnie Donald Trump uzyskał zdecydowaną większość głosów w ostatnich wyborach prezydenckich.