07.05.2025 JPM Redakcja

Populiści na świecie kiedyś naśladowali Trumpa. Teraz od niego uciekają.

Donald Trump miał zniszczyć centrowych polityków głównego nurtu poprzez globalną populistyczną rewoltę anty-"woke". Ale jego burzliwa druga kadencja może osiągać odwrotny efekt. Wiele zachodnich demokracji zmaga się z tymi samymi nierozwiązywalnymi problemami politycznymi, które doprowadziły Trumpa do spektakularnego powrotu wyborczego w zeszłym roku — w tym z wysokimi cenami, kryzysem mieszkaniowym i trudnościami z kontrolą granic. Jeszcze niedawno plan Trumpa z 2024 roku wydawał się mapą drogową dla populistów na całym świecie. Ale jego zamachy na władzę, ataki na sojuszników USA i wojny celne szybko wzbudziły niechęć. Cudzoziemcy mogą być cyniczni wobec własnych przywódców, ale wielu patrzy na Amerykanów i myśli: „Nie chcemy tego, co wy macie”.

Prezydent Donald Trump przemawia do przedstawicieli mediów przed Białym Domem w Waszyngtonie, 23 kwietnia. //  Źródło: Samuel Corum/Sipa/Bloomberg/Getty Images

Dlatego właśnie Mark Carney nadal jest premierem Kanady.

Późno wprowadzony kandydat Liberalnych cieszy się z zadziwiającego zwycięstwa wyborczego, po tym jak w ciągu kilku miesięcy wyciągnął swoją partię z 25-procentowego dołka. Ale w ogóle nie byłby w polityce, gdyby nie Trump, którego żądania, by Kanada stała się 51. stanem USA, i cła grożące egzystencjalnym kryzysem gospodarczym, pogrążyły opozycję.

– Lider Konserwatystów, Pierre Poilievre, od lat powtarzał retorykę Trumpa – mówi Matthew Lebo, politolog z Western University w Ontario. – Brzmieć jak Trump w momencie, gdy cała uwaga Kanady skupia się na Trumpie i widzi zniszczenia, jakie powoduje – to był po prostu fatalny moment dla Poilievre’a. Trump może być postrachem globalistów. Ale nie da się być bardziej „establishmentowym” niż premier, który studiował na Harvardzie i w Oksfordzie, i kierował dwoma bankami centralnymi. – Mark Carney po prostu wyglądał jak człowiek stworzony na ten moment – dodaje Lebo.

Powrót na Antypodach?

Następną szansą na falę anty-Trumpa są wybory parlamentarne w Australii, które odbędą się w ten weekend. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że premier z Partii Pracy, Anthony Albanese, przegra. Ale jego notowania gwałtownie wzrosły w sondażach z powodu wściekłości wyborców na amerykańskie cła, a konserwatywna koalicja opozycyjna, kierowana przez Petera Duttona – kolejnego „wojownika kulturowego” – ugrzęzła.

Protestujący trzymają transparent podczas wiecu przeciwko prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi w Melbourne w Australii, 5 kwietnia. // Źródło: Ye Myo Khant/SOPA Images/Sipa/AP

Nie sposób przewidzieć, co zdecydują wyborcy. Ale jeśli rząd Albanese’a, kiedyś niepopularny, przetrwa, Dutton stanie przed tymi samymi pytaniami o polityczne pozycjonowanie, co Poilievre. (Wrażenie, że Dutton nie radzi sobie w kampanii, utrwaliło się, gdy przypadkowo kopnął piłką australijskiego futbolu w głowę kamerzystę podczas nieudanego zdjęcia wyborczego.)

Przywódcy bez wyborów też reagują

Nawet przywódcy, którzy nie mają przed sobą wyborów, musieli się dostosować do chaotycznej drugiej kadencji Trumpa. Prezydent USA jest mocno niepopularny za granicą, a jego buńczuczność i obelgi podsycają antyamerykanizm, który komplikuje sytuację polityczną liderów zmuszonych do współpracy z nim. Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, na przykład, miał trudności po swoim ogromnym zwycięstwie wyborczym w zeszłym roku. Ale jego notowania wzrosły po tym, jak spokojnie radził sobie z Trumpem i zdecydowanie wspierał Ukrainę, gdy USA zaczęły się wycofywać. Największy test jednak dopiero przed nim – nadchodzi wizyta państwowa Trumpa u króla Karola III – akt pochlebstwa poprzez pompatyczność, któremu sprzeciwia się wielu Brytyjczyków.

Prezydent Francji Emmanuel Macron borykał się z problemami niemal od ponownego wyboru i przyczynił się do upadku własnego rządu po katastrofalnym ogłoszeniu przedterminowych wyborów parlamentarnych. Ale teraz wygląda na proroka. Od lat ostrzega, że Europa musi zadbać o własne potrzeby obronne – a ataki Trumpa na sojuszników pozwoliły mu wznowić jego nieoficjalną kampanię na lidera UE. Wybory w Niemczech na początku tego roku zdawały się wyłamywać z trendu – skrajnie prawicowa partia AfD podwoiła swoje poparcie, po otwartym wsparciu od wiceprezydenta USA JD Vance’a i Elona Muska. Mimo to, niektórzy analitycy uważają, że niepokój wyborców wobec amerykańskiego stylu populizmu ograniczył dalszy wzrost AfD.

Trump zmienia grę dla europejskiej prawicy

W innych częściach Europy, podejście „Ameryka przede wszystkim” zmienia zasady gry dla prawicowych partii, które kiedyś brały z Trumpa przykład. Gniew na cła może osłabić próbę Marine Le Pen, by zastosować taktykę Trumpa i przedstawić swoje skazanie za defraudację jako ingerencję w wybory przed wyborami prezydenckimi we Francji w 2027 roku. Nawet architekt Brexitu, Nigel Farage – oskarżany przez krytyków o spędzanie więcej czasu w Mar-a-Lago niż w swoim okręgu wyborczym – zdystansował się od polityki Trumpa wobec Ukrainy. A na Węgrzech, premier Viktor Orbán, którego antydemokratyczna taktyka uczyniła go bohaterem MAGA, staje się coraz mniej popularny przed wyborami w przyszłym roku. Nie znaczy to, że wszyscy populiści są w odwrocie. Premier Włoch Giorgia Meloni, która doszła do władzy dzięki polityce imigracyjnej w stylu Trumpa, nadal cieszy się popularnością i promuje siebie jako most między przyjacielem w Białym Domu a Europą. Podczas wizyty w Waszyngtonie w tym miesiącu perfekcyjnie balansowała między interesami.

Giorgia Meloni, premier Włoch, lewicowa centrówka, i prezydent USA Donald Trump podczas spotkania w Białym Domu w Waszyngtonie, 17 kwietnia. // Źródło: Chris Kleponis/CNP/Bloomberg/Getty Images

Wojny celne a wybory w Azji

Szersze skutki politycznych trzęsień ziemi wywoływanych przez Trumpa zbliżają się też do innych kampanii. Korea Południowa i Japonia mają w tym roku kluczowe wybory, które zostaną ukształtowane przez wojny handlowe. Przywódcy obu państw są pod presją, by szybko zawrzeć porozumienia, które ograniczą szkody gospodarcze. We wtorek sekretarz skarbu USA Scott Bessent odrzucił sugestię, że wybory parlamentarne w Japonii (w lipcu) i prezydenckie w Korei Południowej (w czerwcu) utrudnią negocjacje handlowe, których Trump potrzebuje, by udowodnić, że jego strategia działa.

– Z naszych rozmów wynika, że te rządy chcą mieć gotowy szkielet porozumienia jeszcze przed wyborami, by móc kampanijnie pochwalić się sukcesem negocjacyjnym z USA – powiedział Bessent.

To jedna perspektywa. Ale porozumienia handlowe wymagają bolesnych kompromisów, które mogą odstraszyć ważne grupy wyborców – a to ostatnia rzecz, jakiej chcą politycy przed trudnymi wyborami. Może to ograniczyć zakres ustępstw, których domaga się Trump.

Największy test Carney’a dopiero nadchodzi

Carney wie, co zapewniło mu zwycięstwo. I nie zamierza odpuszczać.

– Ameryka chce naszej ziemi, naszych zasobów, naszej wody, naszego kraju – ostrzegał. – Ale to nie są puste groźby. Prezydent Trump próbuje nas złamać, by Ameryka mogła nas przejąć. Do tego nigdy, nigdy nie dojdzie.

Tłum wiwatował. Ale jego słowa stawiają pytanie nie tylko dla Kanady, ale dla wszystkich demokracji: czy przekaz anty-Trumpowski może działać, dopóki 47. prezydent pozostaje w Białym Domu?

Może tak być, bo nie ma sygnałów, że Trump zamierza złagodzić swój styl. Ale świat pełen jest sfrustrowanych elektoratów, a Zachód zmaga się z głębokimi problemami politycznymi. W rzeczywistości wyborcy ciągle wysyłają sygnały, że chcą zmiany, ale nowe rządy często zawodzą w realizacji obietnic. Nawet wielkie zwycięstwa mogą szybko wyparować pod ciężarem nierozwiązywalnych problemów – zapytajcie Starmera.

Presja na Carney’a jest ogromna.

Premier Kanady Mark Carney przemawia we wtorek w siedzibie Partii Liberalnej w Ottawie, Ontario, Kanada. // Źródło: Carlos Osorio/Reuters

Musi zażegnać wojnę celną z Trumpem, która grozi kryzysem gospodarczym i likwidacją milionów miejsc pracy w Kanadzie. Musi znaleźć nowe rynki i źródła dochodu dla kraju, skoro USA przestały być wiarygodnym partnerem. I stoi pod presją, by wreszcie zwiększyć wydatki obronne do poziomu wymaganego przez NATO.

A wyborcy prędzej czy później zażądają postępów w innych sprawach – opieka zdrowotna, mieszkalnictwo, ceny, bezdomność, uzależnienia i bezrobocie. Premier nie ma jednak dużego pola manewru.

Wyborcy uznali go za najlepszą osobę do stawienia czoła Trumpowi. Ale nie dali mu szerokiego mandatu – rząd ma charakter mniejszościowy. Carney będzie potrzebował wsparcia mniejszych partii, by przeforsować ustawy, co może wymagać trudnych kompromisów. To niepewna sytuacja, by budować zaufanie i dorobek, który mógłby przekonać wyborców do dania mu większości w przyszłości.

A choć Konserwatyści przegrali, nie zostali zmiażdżeni. Ich obietnice walki z przestępczością i obniżenia podatków trafiły do części wyborców – i mogą liczyć na rewanż, być może pod nowym liderem, jak premier Ontario Doug Ford – również populista, ale taki, który wybrał konfrontację z Trumpem zamiast go naśladować.

Liberałowie Carney’a rozumieją, że muszą pokazać zmianę. Uspokoili wściekłych wyborców brutalnym odsunięciem niepopularnego premiera Justina Trudeau w desperackim ruchu, by utrzymać się przy władzy. Wybrali na lidera osobę spoza polityki. A Carney, zaraz po objęciu funkcji tymczasowego lidera, porzucił najbardziej niepopularne stanowiska Trudeau – w tym podatek węglowy. To odebrało Poilievre’owi jeden z jego głównych argumentów.

Ale w erze rozczarowanych wyborców i liderów walczących o realizację obietnic, nawet wielkie zwycięstwa nie gwarantują sukcesu.

W końcu USA przeżywają trzecią z rzędu jedną kadencję prezydencką – zakładając, że Trump przestrzega Konstytucji i odejdzie w styczniu 2029. A mimo zdobycia wszystkich stanów wahających się w zeszłym roku, Trump ma najgorsze notowania w 100 dniu prezydentury od dekad.

A polityka nigdy nie stoi w miejscu. Ubiegłoroczna miażdżąca wygrana Partii Pracy Starmera nic nie znaczy w czwartek, kiedy Partia Reform Farage’a – skrajna prawica – ma odnieść wielkie sukcesy w wyborach lokalnych. Może to zwiastować jej przejęcie roli głównej siły opozycyjnej wobec konserwatystów w następnych wyborach parlamentarnych.

Czy to za wcześnie, by mówić o odrodzeniu populizmu?

Dział: Świat

Autor:
Stephen Collinson, CNN | Tłumaczenie: Mikołaj Gambal — praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
https://edition.cnn.com/2025/04/30/politics/carney-trump-starmer-macron-world-leaders-change-elections/index.html

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE