14.05.2025 JPM Redakcja

Przez około 30 godzin utrzymywano iluzję jedności transatlantyckiej w sprawie Ukrainy.

Europa i Ukraina zażądały porozumienia w sprawie 30-dniowego bezwarunkowego zawieszenia broni, które administracja Trumpa zaproponowała dwa miesiące wcześniej.

Przez około 30 godzin utrzymywano iluzję jedności transatlantyckiej w sprawie Ukrainy.

 

Europa i Ukraina zażądały porozumienia w sprawie 30-dniowego bezwarunkowego zawieszenia broni, które administracja Trumpa zaproponowała dwa miesiące wcześniej. Przywódcy europejscy powiedzieli, że prezydent USA Donald Trump osobiście poparł ich plan – i groźbę sankcji, jeśli Rosja odmówi podpisania do poniedziałku – w sobotniej rozmowie telefonicznej, której zdjęcie zamieścili w Internecie z Kijowa.

 

Specjalny wysłannik Trumpa na Ukrainę, Keith Kellogg, dołączył nawet do chóru sojuszników USA domagających się, aby Rosja zastosowała się do żądania zawieszenia broni.


 

Ale wtedy przemówił prezydent Rosji Władimir Putin, odmawiając nawet wspomnienia o żądaniu i zamiast tego przedstawiając coś starego jako coś nowego: bezpośrednie rozmowy Rosja-Ukraina w Stambule, cztery dni później. I jedność transatlantycka została zniszczona. Trump rzucił się na propozycję Kremla – po prostu stwierdzając na swoim portalu społecznościowym Truth, że Putin nie chce zawieszenia broni – i zamiast tego wywierając presję na prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, aby „ODBYŁ SPOTKANIE, TERAZ!!!”

Ponownie wahadło się odchyliło. Trump zachowywał wyraźne milczenie, podczas gdy wieloletni sojusznicy USA trąbili o swojej nowo odkrytej jedności. Putin przemówił, a Trump zmienił front.

 

Zełenskiemu pozostało jedynie pokazanie osobistego zaangażowania i odwagi oraz zaproponowanie spotkania twarzą w twarz z Putinem, człowiekiem oskarżonym o zbrodnie wojenne przeciwko jego narodowi. To dla niego trudny ruch w kraju.

Ważne jest, aby nie wykluczać możliwości, że za kulisami Moskwa i Waszyngton knują coś, co przybliży świat do pokoju. Ale gdy Trump przemówił, europejscy przywódcy wydawali się sami ucichnąć. Niebo nad Ukrainą nie.

 

Tej nocy, w której zażądano zawieszenia broni, Rosja wystrzeliła 108 dronów, przeprowadzając ataki, w tym jeden, który uwięził 10-letnią dziewczynkę pod gruzami w obwodzie chersońskim.

Znaczenie sobotniej deklaracji kijowskiej leżało mniej w natychmiastowym prawdopodobieństwie zakończenia walk na miesiąc. Przywódcy Europy wydawali się bardzo sceptyczni, że ich propozycja zyska aprobatę Moskwy. Zamiast tego, jak mogliby argumentować cynicy, ćwiczenie miało na celu udowodnienie Białemu Domowi, że Putin nie był zainteresowany pokojem, ani nawet konkretną propozycją zawieszenia broni, o którą zabiegała administracja Trumpa.

 

Ale to nie było jedyne „ujawnienie”, jakie cztery największe potęgi militarne Europy otrzymały za swoją złożoną i długą podróż do stolicy Ukrainy. Trump również poprawił ich perspektywę co do jego rzeczywistego stanowiska.

 

Putin jest teraz trzykrotnie ośmielony. Był w stanie całkowicie zignorować żądania Europy i Ukrainy – nie wspominając o nich nawet bezpośrednio. Po drugie, nie zmierzył się – jak dotąd – z żadnymi „masowymi sankcjami” wobec Rosji i zwiększoną pomocą wojskową dla Ukrainy, którą Europa zdawała się sugerować, że Trump popierał, gdyby nie było zawieszenia broni.

 

Po trzecie, jego propozycja bezpośrednich rozmów w Stambule – nic nowego, poza datą czwartkową – nagle stała się podstawą stanowiska Trumpa. Prezydent USA rozważał możliwość konsekwencji, jeśli rozmowy te okażą się bezowocne. Ale wprowadzono kolejny krok pomiędzy zdradą Rosji swojego braku zainteresowania pokojem a eskalacją działań sojuszników Ukrainy przeciwko Moskwie.

 

Jedynym powtarzającym się tematem we wszystkich ostatnich miesiącach chaosu jest niechęć Trumpa do działań, które szkodzą jego relacjom z Kremlem. Nie wiemy, czy Trump i Putin rozmawiali między wizytą Europejczyków w Kijowie a wpisem Trumpa na Truth Social. Ale być może nie musimy tego robić: tak czy inaczej, gdy stanął przed rozdrożem między jednością, której szukają jego europejscy sojusznicy, a ścieżką, na której Putin i on pozostają w lepszych stosunkach, Trump wybrał to drugie.

Groźba sankcji – masowych czy nie – zawsze była złożonym zadaniem. Rosja jest już mocno sankcjonowana, a wciąż jest niewiele ruchów do podjęcia o realnych konsekwencjach, bez znacznego szkodzenia Zachodowi. Kluczowe jest to, czy Europa próbuje zadać Rosji ból bez amerykańskiego wsparcia. Uczynienie tego ujawniłoby ich niezgodę, ale może być lepszym wyborem niż ich groźby w Kijowie, które brzmią pusto.Spotkanie w Stambule, jeśli rzeczywiście się odbędzie, samo w sobie jest niezwykle ryzykownym krokiem. Putin i Zełenski wyraźnie się nienawidzą. Pierwszy widzi drugiego jako proeuropejskiego zdrajcę i symbol sukcesu zrodzony z imperialnego upadku, którego biurokraci z czasów Związku Radzieckiego jeszcze nie zaakceptowali. Drugi widzi pierwszego jako człowieka, który bezlitośnie najechał swój kraj bez powodu i bezlitośnie bombarduje dzieci każdej nocy. Bardziej prawdopodobne jest, że mężczyźni nie znajdą wspólnego gruntu niż wyjdą, pojednani, z drogą przed sobą.

 

Nie jest niemożliwe, że Biały Dom, z sekretarzem stanu USA Marco Rubio w Turcji w proponowanym terminie i Trumpem w regionie, próbuje to ułatwić. Jednak Putin jeszcze się nie zgodził, pomimo zaproponowania bezpośrednich rozmów, przez co jakakolwiek akceptacja wydaje się teraz jakimś wielkim gestem pokoju. Zbyt głębokie zaangażowanie Stanów Zjednoczonych może odbić się negatywnie na ich relacjach z niemal każdym.

 

Najprostszy wniosek, jaki można wyciągnąć z ostatnich kilku dni, jest taki, że Trump nie widzi, że Putin próbuje zyskać na czasie. Siły Kremla wydają się wzmacniać, a nie zmniejszać, wzdłuż linii frontu, gdzie mocno naciskają w pobliżu Pokrowska we wschodniej Ukrainie. Terminy weekendu minęły, ujawniając, że krótki moment jedności jest aberracją, a Biały Dom niechętny do rozgniewania Putina.

 

Możliwe spotkanie w Stambule jest oddalone o zaledwie trzy dni. Ale nie przyniesie ono natychmiastowego pokoju, ani nawet zawieszenia broni, tylko dyplomatyczną paradę i znaczną osobistą wrogość między dwoma mężczyznami z zupełnie różnych pokoleń w świecie postsowieckim. Może nawet opóźnić proces pokojowy i ponownie opóźnić moment, w którym Trump będzie musiał zdecydować, czy dołączy do swoich europejskich sojuszników w zadawaniu bólu Rosji za odmowę rozejmu.

 

Jaka będzie odpowiedź na odroczoną, kluczową decyzję Trumpa, jest już jasne. Jak Europa i Ukraina poradzą sobie same, nie jest.

 

Autor: Nick Paton

Źródło: https://edition.cnn.com/2025/05/12/europe/europe-us-pressure-russia-trump-ukraine-intl-cmd

Dział: Świat

Autor:
Autor: Nick Paton | Tłumaczenie: Adrianna Felińska — praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/”

Źródło:
https://edition.cnn.com/2025/05/12/europe/europe-us-pressure-russia-trump-ukraine-intl-cmd

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE