„To była góra, którą musiał zdobyć”: Jak Hillary i Tenzing przetrwali „strefę śmierci”, by zdobyć Everest
Aby dotrzeć na szczyt Everestu, Edmund Hillary i Tenzing Norgay musieli wspinać się po stromych skałach, walcząc z zdradliwym lodem i śmiertelnym brakiem tlenu na najniebezpieczniejszej części góry. Siedemdziesiąt dwa lata temu podzielili się swoim zwycięstwem z BBC.

Zdjęcie: Getty Images
„Myślę, że moją pierwszą reakcją była zdecydowanie ulga” – powiedział Nowozelandczyk Edmund Hillary w wywiadzie dla BBC 3 lipca 1953 roku, opisując, co on i nepalski Szerpa Tenzing Norgay czuli, gdy stanęli na najwyższym punkcie Ziemi. „Ulga, że udało nam się odnaleźć szczyt – to po pierwsze – i ulga, że tam dotarliśmy.” Tenzing również, po przetrwaniu niebezpiecznego, lodowatego terenu i przenikliwego zimna, powiedział przez tłumacza, którym był kierownik wyprawy pułkownik John Hunt, że jego pierwszym uczuciem po dotarciu na szczyt była „ogromna ulga”, a następnie radość. Było tak dlatego, że aby stanąć na szczycie Everestu, obaj mężczyźni musieli wspiąć się na pozornie nie do pokonania, pionową ścianę skalną o wysokości około 12 metrów w najbardziej zdradliwej części góry – owianej złą sławą „strefie śmierci”.
Góra, która wznosi się na wysokość 8 849 metrów nad poziomem morza, leżąc na granicy Nepalu i Tybetu, znana jest pod wieloma nazwami. Brytyjczycy nadali jej nazwę na cześć geodety George’a Everesta w 1856 roku, jednak lokalnie od dawna nazywana jest Sagarmatha w Nepalu, a w Tybecie – Chomolungma, co oznacza „bogini matka świata”.
Ludzie po prostu nie ewoluowali tak, by przetrwać w niezwykle niskich temperaturach, brutalnym wietrze i przy niedoborze tlenu, które panują na tej wysokości. Rzadkość atmosfery sprawia, że wspinacze cierpią na hipoksję – stan, w którym ich najważniejsze organy nie otrzymują wystarczającej ilości tlenu, a ciało zaczyna się wyniszczać. Gdy mózg i płuca są niedotlenione, tętno gwałtownie wzrasta, zwiększając ryzyko zawału serca. Niedobór tlenu w mózgu powoduje jego obrzęk, wywołując bóle głowy, nudności i szybko zaburzając osąd oraz zdolność podejmowania decyzji, zwłaszcza w sytuacjach stresowych. Gdy mózg zaczyna puchnąć, wspinacze doświadczają czasem delirium – rozmawiają z osobami, których nie ma, zakopują się w śniegu, a nawet zrzucają z siebie ubrania.
Tenzing i Hillary – wraz z resztą uczestników wyprawy – przygotowywali się na to, powoli aklimatyzując się do surowych warunków Himalajów poprzez zakładanie serii obozów na coraz większych wysokościach, stopniowo posuwając się w górę w kwietniu i maju 1953 roku. Dzięki temu ich ciała miały czas, by zwiększyć pojemność płuc i wytworzyć więcej hemoglobiny – białka zawartego w czerwonych krwinkach, które przenosi tlen z płuc do innych części ciała – w celu zrekompensowania coraz mniejszej ilości tlenu w miarę zbliżania się do szczytu Everestu. Jednak nawet ta aklimatyzacja niosła pewne ryzyko: zbyt duża ilość hemoglobiny zagęszcza krew, co utrudnia krążenie, zwiększając ryzyko udaru i nagromadzenia płynu w płucach.
Jednak na wysokości powyżej 6 000 metrów (19 700 stóp) niemal niemożliwe jest dalsze przyzwyczajanie organizmu do warunków. A pionowa ściana skalna, którą musieli pokonać, znajdowała się na wysokości 8 790 metrów (28 839 stóp) nad poziomem morza. Dlatego wspinacze zabrali ze sobą specjalnie zaprojektowany sprzęt tlenowy, który miał pomóc w walce ze skutkami rozrzedzonego powietrza. Ale nie łudzili się co do wielkości wyzwania, jakie przed nimi stało. Trzy dni wcześniej główny zespół wspinaczkowy wyprawy – Tom Bourdillon i Charles Evans – dotarł na odległość zaledwie 100 metrów (328 stóp) od szczytu. Jednak zmęczeni wspinaczką, mający problemy ze sprzętem tlenowym i miotani przez lodowaty wiatr, zostali zmuszeni do odwrotu tuż przed celem.
Wysiłek zespołowy
Wczesnym rankiem 29 maja 1953 roku Tenzing i Hillary rozpoczęli drugą próbę zdobycia szczytu, przedzierając się przez śnieg wzdłuż odsłoniętej grani w kierunku wierzchołka. Przemieszczając się po lodowych grzbietach, nowozelandzki wspinacz zaczął mieć wątpliwości, czy są w stanie kontynuować – opowiadał syn Hillary’ego, Peter, w audycji BBC Witness History w 2023 roku.
„Jedną z rzeczy, które najbardziej zapamiętałem, jest jego opis wspinaczki po stromych śnieżno-lodowych zboczach w stronę południowego wierzchołka. Mówił, że szedł z przodu, wycinał stopnie, ogromne płaty śniegu i lodu odrywały się i spadały po stromych zboczach w stronę ściany Kangshung (wschodnia strona Everestu), opadającej w kierunku Tybetu. I powiedział – widziałem to też w jego dzienniku – że zaczął mieć wątpliwości co do warunków, czy dalsza wspinaczka jest bezpieczna,” opowiadał. „Zawsze pamiętam, jak opowiadał tę historię z błyskiem w oku i ironicznym uśmiechem. Spojrzał w dół na Tenzinga, uśmiechnęli się do siebie i mimo wszystko poszli dalej.”
„Strefa śmierci” to określenie nadane konkretnej części Everestu przez Edouarda Wyss-Dunanta, lekarza, który przewodził szwajcarskiej próbie zdobycia szczytu w 1952 roku. Tenzing również brał udział w tej ekspedycji. Nazwa ta odnosi się do wysokości osiąganej przez wspinaczy – 8 000 metrów nad poziomem morza – gdzie niska zawartość tlenu w atmosferze zaczyna mieć katastrofalny wpływ na ich organizm, a komórki zaczynają obumierać. Większość wspinaczy, którzy zginęli na Evereście, straciła życie właśnie w strefie śmierci.
Towarzysz wspinaczki Hillary’ego, Tenzing, czuł, że było to jego przeznaczenie – że „miał powołanie do tej góry. To była dla niego szczególna góra,” powiedział jego syn, Jamling Norgay, w audycji BBC Witness History w 2023 roku. „Próbował zdobyć tę górę już sześć razy na przestrzeni ponad 21 lat. Podczas próby rok wcześniej, z ekipą szwajcarską, dotarł na odległość zaledwie 400 metrów od szczytu, ale musiał zawrócić. Zawsze czuł, że to jest góra, którą musi zdobyć,” powiedział.
Odsłonięta, pionowa ściana skalna była ostatnią poważną przeszkodą, która dzieliła wspinaczy od ich celu. Jej gładka powierzchnia, pozornie pozbawiona jakichkolwiek punktów zaczepienia dla rąk czy stóp, wydawała się niemożliwa do pokonania. Z przypiętą liną trzymaną przez Tenzinga, Hillary wcisnął swoje ciało w wąską szczelinę między ścianą skalną a przylegającym grzbietem lodowym, modląc się, by lód się nie załamał. Następnie powoli i z ogromnym trudem wspinał się w górę. Gdy dotarł na szczyt, zrzucił linę Tenzingowi, który podążył za nim. Ściana, po której udało mu się wspiąć, została później nazwana Stopniem Hillary’ego na jego cześć. Została zniszczona przez niszczycielskie trzęsienie ziemi w 2015 roku.
„Ostatnie chwile, szliśmy granią i nie widzieliśmy jej szczytu,” opowiadał Hillary BBC w 1953 roku. „Cały czas uciekała nam w prawo, aż w końcu minęliśmy ostatnie wypiętrzenie i zobaczyliśmy, że grań opada w kierunku północnym, co było ogromną ulgą – spojrzeliśmy w górę i szczyt był już tylko 9–12 metrów nad nami. Więc wdrapaliśmy się na górę i stanęliśmy na szczycie.”
Gdy dwaj wspinacze stanęli na dachu świata, objęli się z radości. Hillary wyjął aparat i zaczął fotografować Tenzinga, który machał czekanem ozdobionym flagami Wielkiej Brytanii, Indii, Nepalu i Organizacji Narodów Zjednoczonych, a także robić zdjęcia widoków z najwyższego punktu na Ziemi. Szerpa wykopał dziurę w śniegu i zakopał w niej słodycze oraz ciastka jako ofiarę dla buddyjskich bogów.
„Kończył nam się tlen, więc bardzo chcieliśmy zawrócić i zejść z powrotem” – Edmund Hillary
„Cóż, nie mieliśmy ze sobą niczego, co mogłoby tam zostać na zawsze,” mówił Hillary w 1953 roku. „Nie dało się ułożyć kopczyka z kamieni (by zaznaczyć najwyższy punkt góry), bo skały znajdowały się jakieś 9–12 metrów poniżej szczytu. Tenzing zostawił kilka drobnych przekąsek jako ofiary dla buddyjskich bogów, a my zostawiliśmy tam też cztery flagi na sznurku – ale nie sądzę, by przetrwały długo.”
Obaj wspinacze szukali także śladów zaginionych wspinaczy George’a Mallory’ego i Andrew „Sandy’ego” Irvine’a, którzy zniknęli na górze w czerwcu 1924 roku. To Mallory wypowiedział słynne zdanie „bo ona tam jest”, zapytany przez dziennikarza, dlaczego chce wspiąć się na Everest. Jednak Hillary i Tenzing nie znaleźli żadnych śladów. Ciało Mallory’ego odnaleziono dopiero w 1999 roku, a częściowe szczątki Irvine’a ujawnił topniejący lodowiec w 2024 roku.
Tenzing i Hillary spędzili na szczycie tylko 15 minut. „Kończył nam się tlen, więc bardzo chcieliśmy zawrócić i zejść z powrotem,” powiedział Hillary. Czując, że zdobyli Everest jako zespół, obaj mężczyźni zawarli pakt, by nie ujawniać, kto pierwszy stanął na szczycie. W swojej autobiografii Tygrys śniegów z 1955 roku, Tenzing ostatecznie przerwał spekulacje prasy i przyznał, że Hillary był pierwszy.
Kiedy schodzili wycieńczeni do bazy, spotkali wspinacza i rodaka Hillary’ego, George’a Lowe’a. „Cóż, George, załatwiliśmy drania,” przywitał się Hillary. Wieść o ich osiągnięciu dotarła do świata dopiero 2 czerwca – w przeddzień koronacji królowej Elżbiety II. Królowa uhonorowała Edmunda Hillary’ego i pułkownika Johna Hunta tytułami szlacheckimi, a Tenzing otrzymał Medal Jerzego, co wywołało kontrowersje – wielu uważało, że nie został uhonorowany w równym stopniu.
W kolejnych latach coraz więcej śmiałków próbowało powtórzyć ich wyczyn, a wspinaczka na górę stała się ważnym źródłem dochodu dla Nepalu. Co roku około 800 osób próbuje zdobyć szczyt, jednak nadal jest to niezwykle niebezpieczne przedsięwzięcie. W 2024 roku zginęło lub zaginęło 9 osób, a rok wcześniej aż 18 – według danych nepalskiego ministerstwa turystyki. Od początku prowadzenia rejestrów, w regionie Everestu odnotowano ponad 330 zgonów wspinaczy. Wiele zamarzniętych ciał pozostało na górze przez lata, ale w wyniku globalnego ocieplenia i topnienia lodowców zaczynają one być odsłaniane.
W 2019 roku rząd Nepalu rozpoczął kampanię oczyszczania góry z ciał zmarłych wspinaczy. A w zeszłym roku po raz pierwszy ratownicy, narażając własne życie, wydobyli z niebezpiecznej strefy śmierci pięć ciał.
Dział: Świat
Autor:
Myles Burke | Tłumaczenie: Agnieszka Kopeć — praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Źródło:
https://www.bbc.com/culture/article/20250522-the-first-men-to-conquer-everests-death-zone