14.05.2025 JPM Redakcja

Tonąca Wenecja

Gondole, kanały i wszystkie te mosty. Dla wielu turystów Wenecja jest wszystkim tym i tylko tym: pływającym miastem stworzonym dla Instagrama.

Gondole, kanały i wszystkie te mosty. Dla wielu turystów Wenecja jest wszystkim tym i tylko tym: pływającym miastem stworzonym dla Instagrama.Dla innych jest symbolem ekscesów współczesnego świata: miasto zamienione w park rozrywki, zdeptane przez nadmierną turystykę i wydrążone przez wynajmy wakacyjne. Statystyki są ponure. Około 30 milionów turystów odwiedza Wenecję każdego roku, przyćmiewając lokalną populację, która obecnie zmniejszyła się do mniej niż 50 000.Wenecjanie chcący pozostać w swoim mieście mierzą się z brakiem zasobu mieszkaniowego — ponieważ domy zostały przekształcone w wynajmy wakacyjne — brakiem sklepów do codziennego życia i brakiem pracy dla osób niezwiązanych z branżą turystyczną. W międzyczasie turyści wciąż przybywają i wciąż publikują te pyszne zdjęcia kanałów na Instagramie. Około 90% z nich to osoby wybierające się na jednodniowe wycieczki — więc chociaż nie zajmują stale malejącego zasobu mieszkaniowego, korzystają z zasobów miasta, ale nie pozostawiają praktycznie żadnych pieniędzy w lokalnej gospodarce. Nic dziwnego, że niektórzy nazywają Wenecję „umierającym miastem” i „tonącym miastem”, mówi CNN Simone Venturini, radny miejski ds. turystyki w dokumencie „The Whole Story: Saving Venice”. Ale chociaż działania władz miasta — takie jak opłata za jednodniową wycieczkę w wysokości 5 euro (około 5 dolarów) wprowadzona w 2024 r. i mająca zostać powtórzona w 2025 r., a także Smart Control Room, która monitoruje ruchy turystów odwiedzających miasto — spotkały się ze zróżnicowanym odzewem, wielu innych mieszkańców Wenecji podejmuje własne kroki, aby zachować życie w mieście, jakie znają.Co więcej, wielu z nich współpracuje z turystami, mając nadzieję na złagodzenie szkód wyrządzonych przez masową turystykę za pomocą bardziej zrównoważonych projektów.

 

W 2018 r. Emanuele Dal Carlo uruchomił Fairbnb — platformę do wynajmu wakacyjnego, której wyłączną własnością są lokalni mieszkańcy.Jednym z głównych powodów exodusu Wenecjan na stały ląd w ostatnich latach jest niedobór zasobów mieszkaniowych w mieście. Według Inside Airbnb w Wenecji jest obecnie 8322 ofert Airbnb, z czego 77% to całe nieruchomości. Dwie trzecie gospodarzy ma wiele ofert – co oznacza, że ​​nie wynajmują tylko wolnego pokoju lub mieszkania swojej zmarłej nonny.„Nie mamy nic przeciwko własności prywatnej, ale jeśli wynajmujesz 20 domów tylko turystom, stajesz się problemem dla swojej społeczności” – mówi Dal Carlo, jeden z dziesiątek tysięcy Wenecjan, którzy opuścili miasto na stały ląd, 10 minut jazdy pociągiem (plus przeprawa promem do centrum miasta). Fairbnb to podobna platforma — ale wszystkie wynajmowane przez nią nieruchomości należą do lokalnych mieszkańców, a właściciele mają ograniczenia co do liczby nieruchomości, które mogą reklamować.Co więcej, 50% opłat za platformę jest przekazywane na projekt realizowany na miejscu, w miejscu, które odwiedzają. Turyści mogą czuć, że nie robią wielkiej krzywdy, wynajmując zwykłe mieszkanie na kilka dni, ale biorąc pod uwagę szybko kurczące się zasoby mieszkaniowe dla mieszkańców, Dal Carlo ostrzega, że ​​nadszedł punkt krytyczny. „Nie będzie drugiej Wenecji” — mówi. „Kiedy już raz pomożesz zmienić to miejsce na zawsze, nie wróci ono”.Inni mieszkańcy walczą z upadkiem, podtrzymując tradycje. Elena Almansi ćwiczy voga alla veneta, technikę wiosłowania na stojąco, stosowaną przez Wenecjan do żeglugi po lagunie od wieków. Jako zawodniczka regularnych regat w Wenecji, należy do grupy kobiet oferujących lekcje wioślarstwa w ramach Row Venice, inicjatywy zrównoważonej turystyki, która zabiera turystów na wycieczki kanałami miasta, aby zobaczyć jego budynki tak, jak powinny być widziane: z wody.

 

Jest też Matteo Silverio, którego startup Rehub bierze odpady ze słynnego procesu dmuchania szkła na Murano i poddaje je recyklingowi, używając drukarki 3D. Kolejną osobą, która przejmuje pałeczkę, jest Michela Bortolozzi, projektantka, która mieszkała za granicą, ale wróciła do rodzinnego miasta podczas pandemii. Zdając sobie sprawę, że chce zostać i chronić społeczność, otworzyła sklep, który obecnie nazywa się Relight Venice, w którym tworzy produkty wyglądające jak pamiątki, ale dające do myślenia.Jej znakiem rozpoznawczym są świece i mydła przybierające formę architektonicznych zdobień weneckiej architektury gotyckiej. Zaczęła od robienia lizaków, wykorzystując wzór słynnej kolumnady Pałacu Dożów.

 

„To było pytanie: chcesz to skonsumować czy zatrzymać?” – pyta.

 

„Chodzi mi o to, że Wenecja jest tak piękna jak mój produkt — o wiele piękniejsza. Nie konsumujcie Wenecji, bo nie możemy jej odbudować ani kupić ponownie”.

 

Ma nadzieję, że inni młodzi ludzie otworzą podobne firmy. „Jeśli potrafimy walczyć, możemy zostać” — mówi.

Czy nie jest już za późno, aby uratować Wenecję? Nie, według Fabio Carrery, którego Venice Project Center w Worcester Polytechnic Institute w Massachusetts bada problemy miasta od 1988 roku. Urodzony w Wenecji, dzieli swój czas między Włochy i USA.

 

„Myślę, że wystarczająco dużo osób zdaje sobie sprawę, że karta [turystyczna] została teraz wystawiona na próbę i nastąpi pewnego rodzaju redukcja”, mówi, wspominając niedawne protesty w miejscach takich jak Majorka i Wyspy Kanaryjskie jako przykłady oporu lokalnych społeczności.

 

„Jestem dziwnie optymistyczny”, mówi.

 

Zespół Carrery bada sposoby poprawy warunków życia w mieście, od wprowadzenia tras dostaw łodzią w celu ograniczenia moto ondoso (fal wytwarzanych przez łodzie, które uderzają w fundamenty miasta i je osłabiają) po rozważenie możliwości założenia farmy mikroalg w lagunie.

 

Laguna jest oczywiście błogosławieństwem i przekleństwem Wenecji. To właśnie woda pozwoliła miastu stać się jedną z najpotężniejszych potęg morskich okresu średniowiecza i renesansu, a także dała początek Republice Weneckiej — do dziś najdłużej istniejącej republice na świecie.

 

Jednak nowe kanały przecinające lagunę w epoce przemysłowej, zwiększony ruch morski i podnoszący się poziom wody z powodu zmian klimatycznych sprawiają, że miasto jest zalewane łatwiej i częściej niż kiedykolwiek wcześniej.

 

W 2020 roku w Wenecji zadebiutowały bariery przeciwpowodziowe MOSE, nad którymi pracowano od 1988 roku. Jednak bariery — które miały być podnoszone kilka razy w roku — są już często używane, szczególnie jesienią i zimą. W ciągu pierwszych 14 miesięcy system był używany 33 razy.

Nie tylko wiąże się to z ogromnymi kosztami — podniesienie barier kosztuje około 200 000 euro (206 000 dolarów) za każdym razem — ale ma to również negatywne skutki dla laguny, która została „zaprojektowana” przez naturę tak, aby opróżniać się dwa razy dziennie. Zamknięcie barier oznacza również zamknięcie dostępu do portu, który jest jednym z najważniejszych we Włoszech.

 

Ale podczas gdy naukowcy badają, jak poradzić sobie z laguną, Carrera przygląda się bardziej praktycznym kwestiom, aby zwalczać główny problem społeczny Wenecji: brak mieszkańców. Na początek uważa, że ​​lepszy system transportu pomógłby przyciągnąć ludzi do Wenecji.

„Mogłoby to wiele zmienić, gdybyśmy mieli, powiedzmy, system metra, o którym mówiono przez jakiś czas” — mówi. „Można by mieszkać w Wenecji i pracować na kontynencie i dostać się tam naprawdę szybko. Na kontynencie wokół Wenecji jest mnóstwo miejsc pracy, miejsc pracy w branży high-tech — wszystko, o czym mówimy, już tu jest”.

 

Dal Carlo zgadza się, że przyciągnięcie do Wenecji osób, które nie mają nic wspólnego z turystyką, jest kluczowe. „Myślę, że ważne jest, abyśmy próbowali przyciągać ludzi lub zatrzymywać tutaj ludzi, którzy są inteligentni, przedsiębiorczy, ponieważ to jest w genach miasta” — mówi, dodając, że Wenecja nigdy nie była „miastem właścicieli sklepów i najemców. Właśnie tym się stała”.

 

Bortolozzi uważa, że ​​odpowiedzialna turystyka może pomóc. „Myślę, że ważne jest, aby ludzie z zagranicy spotykali się z miejscowymi, aby poznać ich kulturę, tradycję, nasze problemy i nasze szczęście… dzięki temu mogliby cieszyć się Wenecją w miły sposób, a może nawet pomóc nam ją zachować” – mówi.

Cesare Peris, prezes Società di Mutuo Soccorso fra Carpientieri e Calfati di Venezia, która korzysta ze Squero San Isepo Squero San Isepo, jednej z ostatnich stoczni w mieście, obawia się, że może być za późno, aby pomóc Wenecji — ale dodaje, że jeśli nie, to może być ogromna. Cytuje przyjaciela, który lubi mawiać, że ratowanie Wenecji jest tym samym, co ratowanie świata przed masową turystyką:

 

„Jeśli znajdziesz sposób, aby turyści przyjechali do Wenecji, ale nie zabiją miasta, być może znajdziemy metodę na uratowanie wszystkich miast na świecie”


 

Dział: Europa

Autor:
Autor: Julia Buckley, Erica Hill, Jessica Small | Tłumaczenie: Adrianna Felińska— praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/”

Źródło:
https://edition.cnn.com/travel/battle-for-the-soul-of-venice

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.