Trump mówi że recesja może być warta swojej ceny - ekonomiści mają inne zdanie
Prezydent Trump i jego doradcy twierdzą, że jego polityka może spowodować krótkoterminową szkodę, ale z czasem przyniesie duże korzyści. Wielu ekonomistów sceptycznie podchodzi do jego argumentów.

Zdjęcie: Tierney L. Cross dla The New York Times
Prezydenci zwykle robią wszystko, co w ich mocy, by uniknąć recesji, do tego stopnia, że unikają nawet wypowiadania tego słowa.
Ale prezydent Trump i jego doradcy w ostatnich tygodniach zaoferowali zupełnie inne przesłanie. Tak, recesja jest możliwa – stwierdzili. Może nie byłaby nawet taka zła.
Howard Lutnick, sekretarz handlu, skomentował, że polityka Trumpa „jest tego warta”, nawet jeśli spowoduje recesję. Scott Bessent, sekretarz skarbu, oznajmił, że gospodarka USA może potrzebować „okresu detoksykacji” po uzależnieniu się od wydatków rządowych. Trump ogłosił, że nastąpi „okres przejściowy”, gdy jego polityka wejdzie w życie.
Takie komentarze mogą częściowo odzwierciedlać wysiłki zmierzające do dostosowania deklaracji politycznych do rzeczywistości gospodarczej. Trump obiecał położyć kres inflacji „począwszy od pierwszego dnia” i oświadczył w swoim przemówieniu inauguracyjnym, że „złoty wiek Ameryki zaczyna się właśnie teraz”.
Zamiast tego inflacja pozostaje bez zmian, a chociaż Trump sprawuje urząd krócej niż dwa miesiące, ekonomiści ostrzegają, że jego cła prawdopodobnie pogorszą sytuację. Mierniki zaufania konsumentów i przedsiębiorstw gwałtownie spadły, a ceny akcji spadły, co w dużej mierze można przypisać polityce Trumpa i niepewności, jaką wywołała.
„Jest to rodzaj języka, którego używasz, gdy twoja polityka nie idzie dobrze i widzisz, że aktywnie szkodzi ludziom” – wyjaśnił Sean Vanatta, historyk finansów z University of Glasgow w Szkocji.
Administracja Trumpa i jej zwolennicy twierdzą, że ich cele wykraczają poza przekaz polityczny. Mówią, że chcą zmniejszyć import, przywrócić miejsca pracy w przemyśle wytwórczym i „ponownie uprzemysłowić” amerykańską gospodarkę. Argumentują oni, że nawet jeśli w krótkiej perspektywie będzie to wymagało wyższych cen, to w ostatecznym rozrachunku wygrają amerykańscy pracownicy.
„Kompromis między krótkoterminową szkodą a długoterminowym zyskiem może być bardzo realny i ważny” – zaznaczył Oren Cass, założyciel American Compass, konserwatywnej organizacji badawczej, która poparła wiele polityk gospodarczych Trumpa. „To niesamowicie pokrzepiające widzieć, że możemy mieć przywódców politycznych, którzy są gotowi szczerze o tym mówić”.
Ale nawet pan Cass był krytyczny wobec podejścia administracji do taryf celnych, które według niego groziło podważeniem skuteczności tej polityki.
I choć wielu ekonomistów przychyla się do pomysłu, że prezydenci muszą czasami powodować tymczasowe trudności w dążeniu do długoterminowych celów, niewielu jest skłonnych bronić konkretnego zestawu polityk, które przyjmuje administracja Trumpa.
„Idea krótkoterminowej szkody dla długoterminowego zysku nie jest sama w sobie szalonym pomysłem” – stwierdził Greg Mankiw, ekonomista z Harvardu, który pełnił funkcję przewodniczącego Rady Doradców Ekonomicznych za prezydenta George'a W. Busha. Powiedział jednak, że polityka handlowa Trumpa to „krótkoterminowa szkoda, aby uzyskać bardziej długoterminową szkodę”.
Wojny handlowe, cła i ceny
Jedną z form krótkoterminowej szkody, który Trump i jego doradcy przyznali, jest to, że cła podniosą ceny importowanych towarów. Pan Bessent określił to jako konieczny, choć trudny krok w celu odzwyczajenia gospodarki USA od tanich towarów zagranicznych, zwłaszcza z Chin.
„Amerykański sen nie zależy od tanich bombek z Chin” – skomentował Bessent w niedzielnym programie Meet the Press. „To coś więcej. Koncentrujemy się na przystępności cenowej, ale chodzi o kredyty hipoteczne, samochody i realny wzrost płac”.
Większość ekonomistów odrzuca jednak pomysł, że zmniejszenie importu sprawi, że Amerykanie będą w lepszej sytuacji. Przyznają oni, że konkurencja ze strony tańszych producentów zza oceanu zaszkodziła niektórym amerykańskim branżom, ale sprawiła równocześnie, że Amerykanie stali się zwykle bogatsi – niższe ceny oznaczają w efekcie wzrost płac, pozostawiając konsumentom więcej pieniędzy do wydania na towary i usługi.
Ale nawet jeśli celem jest ograniczenie importu, ekonomiści twierdzą, że szeroko zakrojone cła, takie jak te, którymi groził i które nałożył Trump, będą nieskuteczne. Wynika to z faktu, że taryfy celne uderzają nie tylko w towary konsumpcyjne, ale także w części i materiały, których amerykańscy producenci używają do produkcji swoich produktów – czyniąc je droższymi zarówno dla konsumentów krajowych, jak i zagranicznych.
„Jeśli ich celem jest ponowne uprzemysłowienie, myślę, że dowiedzą się, że taryfy celne ich w tym cofają” – oznajmiła Kimberly Clausing, profesor na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles, która pracowała w Departamencie Skarbu podczas administracji Bidena. „Wytwarzanie rzeczy w Ameryce jest znacznie trudniejsze, gdy wszystkie czynniki produkcji są droższe”.
Niektórzy ekonomiści w ostatnich latach spojrzeli bardziej sceptycznym okiem na długoletnią ortodoksję swojego zawodu w kwestii wolnego handlu. David Autor, ekonomista z MIT, przeprowadził wpływowe badania, z których wynika, że zalew tanich towarów z Chin, który rozpoczął się w 2000 roku, doprowadził do szybkiego zniszczenia amerykańskich miejsc pracy w przemyśle wytwórczym, pozostawiając wielu pracowników i społeczności w gorszej sytuacji w dłuższej perspektywie – epizod ten jest znany jako „szok chiński”.
Ale cła nie mogą dziś odwrócić szoku, który miał miejsce dekady temu, powiedział Autor – a w każdym razie nie ma sensu próbować przywrócić fabryk włókienniczych i fabryk mebli na rynek masowy, które zostały zniszczone przez szok z Chin.
Zamiast tego, kontynuował Autor, decydenci powinni skupić się na zachowaniu i wzmocnieniu branż produkcyjnych o wyższej wartości, które napędzają innowacje. Taryfy celne mogą być częścią tej strategii, ale powinny być skoncentrowane na konkretnych sektorach i połączone z dotacjami w celu zachęcenia do inwestycji. Administracja Bidena realizowała tę strategię za pomocą przepisów promujących inwestycje w produkcję półprzewodników i zieloną energię, ale Trump jak dotąd z niej zrezygnował.
„Strategia nie może być tylko oparta na taryfach” – podkreślił Autor. „Konieczne są inwestycje”.
Deficyty i wydatki
Ekonomiści są bardziej przychylni innemu argumentowi pana Bessenta: że gospodarka stała się zbyt zależna od wydatków rządowych.
Ekonomiści z całego spektrum politycznego zgadzają się, że rząd nie powinien prowadzić wielomiliardowych deficytów w okresie niskiego bezrobocia, kiedy dochody podatkowe są zwykle wysokie, a wydatki rządowe nie są konieczne do stymulowania wzrostu. Obniżenie deficytu teraz może być trudne – wymagając cięć wydatków i podwyżek podatków – ale czekanie, aż deficyt stanie się kryzysem, byłoby znacznie trudniejsze.
„Im dłużej będziemy czekać, tym większa będzie szkoda” – zaznaczył Alan J. Auerbach, ekonomista z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, który spędził dziesięciolecia na badaniu budżetu federalnego.
Auerbach i inni ekonomiści twierdzą, że problem polega na tym, że nic, co zaproponowała administracja Trumpa, nie spowodowałoby znaczącego zmniejszenia deficytu. Departament Efektywności Rządowej Elona Muska zmniejszył zatrudnienie i zamknął programy, ale wysiłki te dotyczą tylko niewielkiej części budżetu federalnego.
Republikanie w Kongresie, w ramach budżetu, który uchwalili w zeszłym miesiącu, zaproponowali bardziej znaczące cięcia poprzez ukierunkowanie na główny program, Medicaid. Ale zamiast łączyć te cięcia z podwyżkami podatków, republikański plan przedłużyłby cięcia podatkowe Trumpa z 2017 r., co ostatecznie doprowadziłoby do ogromnego wzrostu deficytu.
Kto ponosi koszty?
Według większości niezależnych analiz, obniżki podatków z 2017 r. przyniosły nieproporcjonalne korzyści gospodarstwom domowym o wyższych dochodach. Cięcia w Medicaid w przeważającej mierze zaszkodziłyby rodzinom o niskich i średnich dochodach, podobnie jak cięcia w innych usługach rządowych. Taryfy celne są również najbardziej dotkliwe dla biedniejszych gospodarstw domowych, które wydają większą część swoich dochodów na żywność, ubrania i inne importowane towary.
Innymi słowy, krótkoterminowa szkoda spowodowana polityką administracji może spaść najbardziej na Amerykanów o niskich dochodach – z których wielu głosowało na Trumpa w nadziei na poprawę ich sytuacji ekonomicznej.
„Naprawdę trudno jest zobaczyć, jak wyborcy Trumpa wychodzą na prowadzenie” – rzekła pani Clausing, była urzędniczka skarbowa. „Ceny będą wyższe, zakłócenia będą większe, a sieć bezpieczeństwa zostanie ograniczona”.
Nawet niektórzy obrońcy polityki Trumpa, tacy jak Cass, twierdzą, że cięcie świadczeń w celu opłacenia obniżek podatków jest sprzeczne z deklarowanym przez administrację celem przywrócenia klasy średniej.
„Element podatkowy jest zdecydowanie czynnikiem mylącym” – oznajmił.
Według Jessiki Fulton, wiceprezes ds. polityki w Joint Center for Political and Economic Studies, organizacji badawczej zajmującej się kwestiami dotyczącymi czarnoskórych Amerykanów, recesja byłaby szczególnie dotkliwa dla pracowników o niższych zarobkach i niższym wykształceniu.
Nawet jeśli spadek koniunktury jest krótkotrwały, szkody mogą długotrwałe. Badania ekonomiczne wykazały, że osoby, które tracą pracę w czasie recesji lub kończą studia w jej trakcie, mogą ponieść długoterminowe konsekwencje zawodowe.
„Mówienie o spowodowaniu tymczasowych szkód ignoruje fakt, że ludzie będą odczuwać skutki decyzji podejmowanych przez tę administrację przez wiele lat” – dokończyła Fulton.
Dział: Świat
Autor:
Ben Casselman | Tłumaczenie: Olga Mrugasiewicz — praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Źródło:
https://www.nytimes.com/2025/03/18/business/economy/trump-recession-tariffs-inflation.html