17.05.2025 JPM Redakcja

Utkwił w rzece z nartami na nogach. " Jestem dozgonnie wdzięczny"

Gdy Ingebrigt próbował przejść przez rzekę na nartach na Hardangerviddzie, wszystko poszło źle – ale przyjaciele zrobili wszystko, co trzeba. – Zrozumiałem, że to bardzo niebezpieczne, że mogę umrzeć – mówi Ingebrigt Hannevik.

Zdjęcie: Therese Pisani / NRK 

20-latek opowiada o tym, jak razem z Torjusem Hagenem (21 lat) dotarli wieczorem 30 grudnia do Finse. Mieli dojść do chaty, gdzie czekało na nich pięcioro przyjaciół, z którymi planowali świętować Sylwestra.
Pogoda była dość dobra, a warunki korzystne, gdy wyruszyli w około sześciokilometrową trasę na nartach do chaty.
Jednak pogoda się zmieniła – widoczność była bardzo słaba, śnieg ciężki, a do tego zapadła ciemność.
Gdy doszli do rzeki, postanowili przejść przez mostek śnieżny zamiast iść naokoło. Mimo że wcześniej sprawdzili kijem, czy jest bezpiecznie – nie było.Obaj wpadli do rzeki.

Walka z nurtem

Torjus zdołał się wydostać, ale Ingebrigt wpadł do rzeki plecami do dołu. Jego narty utknęły pod resztkami mostu śnieżnego.
 – Torjus próbował mi pomóc, ale śnieg był zmywany przez prąd i w końcu ja również popłynąłem z nurtem – mówi Ingebrigt.
Nieco dalej utknął na brzegu śnieżnym i musiał walczyć z prądem.
Torjus znów próbował go wyciągnąć, ale nie dał rady – Ingebrigt utknął.

Potem znów porwał go nurt. Plecak zahaczył o kawałek lodu. Ingebrigt złapał się innego kawałka lodu przed sobą.
 – Poczułem ulgę. Było to bezpieczniejsze miejsce. Torjus mógł zadzwonić po pomoc – mówi.
 Zasięg był słaby, więc Torjus musiał odejść od rzeki, by wezwać pomoc. Na szczęście miał naładowany telefon.
Tymczasem Ingebrigt zaczynał bardzo marznąć. Nie myślał jasno. Wszystko działo się coraz szybciej. Niewiele pamięta z tego momentu.
 – Myślę, że krzyczałem, że umrę – mówi.

Ruszyli im na spotkanie

W chacie czekali m.in. Ivar Stangenes Søvig (19 lat) i jego dziewczyna. Dotarli tam wcześniej tego samego dnia, gdy już robiło się ciemno.
 Po kolacji dwa talerze czekały na Ingebrigta i Torjusa.
 – Zajmowało im to strasznie dużo czasu. Wyszliśmy i zobaczyliśmy tylko jedno światełko z czołówki, bardzo daleko. Próbowaliśmy dzwonić, ale nie odbierali – mówi Ivar. 

Nie byli zbyt zaniepokojeni, bo wiedzieli, że w okolicy jest słaby zasięg. Ivar i Henrik Angeltveit Meland (19 lat) postanowili wyjść im naprzeciw.
 – Przeszliśmy 300 metrów, wołaliśmy ich, ale nic nie słyszeliśmy. Wtedy zaczęliśmy się stresować – mówi Ivar.

Namierzyli ich lokalizację

W chacie były też Edle Marlene Birkeland (22), Emma Sundli Härdig (22) i Hermine Storedale (20). Ivar i Henrik skontaktowali się z dziewczynami, a Emma i Edle dołączyły do poszukiwań.
Hermine zadzwoniła do rodziców Torjusa i uzyskała lokalizację jego iPhone’a dzięki funkcji „Gdzie jest”.
 – Gdy zbliżaliśmy się do rzeki, zaczęliśmy mieć złe przeczucia, bo powinniśmy już ich widzieć. Postanowiliśmy więc sprawdzić rzekę – mówi Ivar.
Zobaczyli słabe światło.
 – Najpierw dostrzegliśmy Torjusa i od razu było wiadomo, że coś się stało. Gdy poświeciliśmy latarką w rzekę, zobaczyliśmy Ingebrigta – mówi Ivar.
 – Od razu zrobiło mi się ciężko na żołądku.

Skok do rzeki

Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Henrik zapytał Ivara, czy ma linę.
 – To mogły być jego ostatnie słowa. Złapał mój kijek i wszedł na śnieg, który pod nim się zapadł – mówi Ivar.
Henrik wpadł do rzeki, ale mocno trzymał się kijka Ivara. Udało mu się nie dać porwać przez nurt. Poszedł w stronę Ingebrigta tak daleko, że musiał puścić kijek.
 – Wtedy prawie stracił równowagę i też mógł zostać porwany – mówi Ivar.
 Henrik dotarł do Ingebrigta, zdjął mu plecak i wyciągnął go na brzeg. Potem Torjus i Ivar próbowali ich wyciągnąć na wyższy brzeg.
 Ale Ingebrigt miał 198 cm wzrostu, a Henrik 190 – byli ciężcy.
 – Szarpaliśmy i ciągnęliśmy, ale w końcu wpadł z powrotem do wody. Prawie się utopił – mówi Ivar.


 – Zanurzył się, a prąd go obracał. Choć był przytomny, to niemal bezwładny.
Ivar wszedł do rzeki sam, dał kijki tym na brzegu i chwycił Ingebrigta za kaptur. Gdy go pchał, reszta ciągnęła – i udało się.

Otulili przyjaciela

Ivar, pamiętając nauki ze szkoły średniej, że „żadna wyprawa w góry nie jest zbyt krótka, by nie zabrać sprzętu”, miał ze sobą plecak z pełnym wyposażeniem. Położyli na ziemi matę, założyli Ingebrigtowi czapkę, zdjęli mokre ubrania, założyli sweter z wełny, rozcięli zamarznięte buty. Włożyli go do śpiwora i specjalnego pokrowca górskiego.
Helikopter był już w drodze, ale nie mógł wylądować przez złą widoczność. Czterech chłopaków było po kąpieli w rzece i zaczynali marznąć. Zadzwonili do Edle – ona i Emma przyniosły dodatkowe ciepłe ubrania i kolejny pokrowiec.

W końcu pojawiła się ekipa Czerwonego Krzyża. Ale młodzi ludzie znajdowali się po północnej stronie, a zgłoszenie mówiło o południowej. Dlatego ratownicy musieli pojechać kawałek dalej, by przekroczyć tory kolejowe. Każda minuta w zimnie była wiecznością.
 – Dzięki nim tu jestem
 Z powodu niebezpiecznego miejsca, gdzie stali, przenieśli Ingebrigta dalej od rzeki.
Finse Røde Kors (lokalna jednostka Norweskiego Czerwonego Krzyża) dotarła pięcioma skuterami. Ingebrigt został zawinięty w warstwy i przywiązany do Henrika, który miał go ogrzewać.
 – To była ciężka podróż, śnieg było bardzo dużo. Zakopywaliśmy się kilka razy – mówi Ivar.

 Na stacji Finse Emma przyniosła suche ubrania. Edle i ratownicy zajęli się Ingebrigtem, ogrzewali butelki i wkładali je do śpiwora.
 – Pamiętam, jak Edle zapytała, czy wiem, kim jest. Odpowiedziałem, że tak – ucieszyła się – mówi Ingebrigt.
 – Byłem jak kokon, owinięty ludźmi.
 Pociąg zabrał go do Voss. Jego temperatura wynosiła 30–31°C dwie godziny po wpadnięciu do rzeki.

Uratowali mu życie

Wszyscy zgodnie podkreślają, że szkolenia z wojska, studiów i organizacji były kluczowe.
 – Myślę, że mogło się to skończyć tragicznie. To dzięki nim żyję – mówi Ingebrigt.

Policjant Eivind Haugstvedt chwali młodych ludzi za powiadomienie służb i udzielenie pierwszej pomocy.
 – Gdyby nie ich działania, obawiam się, że chłopak z rzeki by nie przeżył – mówi.

Szef Czerwonego Krzyża w Finse, Erling Nesbø, również chwali młodzież.
 – Zrobili wszystko jak należy. To bohaterstwo.

Szczególne podziękowania dla Torjusa

– Torjus był kluczowy w całej akcji ratunkowej. Był na miejscu, zadzwonił po pomoc, pomógł Ingebrigtowi. Podjął trudną, ale słuszną decyzję, by nie wchodzić do rzeki – mówi Ivar.
 – Gdyby to zrobił, nie mielibyśmy szans uratować ich obu.

Wdzięczność

Dopiero następnego dnia w szpitalu w Voss Ingebrigt dowiedział się, że wszystko skończyło się dobrze.
 – Ivar, Henrik i Torjus uratowali mi życie. A reszta zadbała, żebym nie miał żadnych uszkodzeń. Jestem im dozgonnie wdzięczny.
 – Mam większy szacunek dla gór. I zdaję sobie sprawę, jak bardzo trzeba być ostrożnym – mówi Ingebrigt.
 – To coś niesamowitego, że ktoś ratuje ci życie. Nie wiem, jak można się za coś takiego odwdzięczyć.

 

Dział: Europa

Autor:
Kari Nygard Tvilde | Tłumaczenie Emilia Mirocha - praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
https://www.nrk.no/vestland/xl/venene-gjorde-alt-rett-og-redda-ingebrigt-fra-a-drukne-i-ei-elv-pa-finse-i-romjula-2024-1.17205808

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE