Wewnątrz starożytnego miasta, w którym tysiące małp przejęło władzę
Przez dziesięciolecia małpy z Lopburi w Tajlandii były symbolem lokalnej kultury, ale władze twierdzą, że obecnie jest ich o wiele za dużo na ulicach, a policja bardzo zaniepokojona agresją u samców alfa utworzyła specjalną jednostkę, aby sobie z nimi poradzić.
Są wszędzie – wspinają się na przewody, trzaskają witrynami, skaczą między budynkami i gnieżdżą się w świątyniach.
Małpy z Lopburi w Tajlandii są inteligentne, nachalne, zwinne i głodne. Gdy wjedziesz do starożytnego miasta, wydaje się, że to one mają nad nim kontrolę. Jest ich tu co najmniej 2500, ale być może znacznie więcej.
Od kilkudziesięciu lat są symbolem lokalnej kultury. Przyciągają wielu turystów – wielu lubi ich karmić – co według niektórych stanowi problem.
Władze zdecydowały jednak, że po ulicach włóczy się zdecydowanie za dużo małp. Mówią, że stały się znacznie bardziej agresywne, atakują sklepy i ludzi, a rywalizujące gangi małp również są w konflikcie. Ich populacja wzrosła podczas pandemii Covid-19.
Supaporn Tantiwong twierdzi, że klienci boją się naczelnych ssaków.
Supaporn Tantiwong pracuje w sklepie sprzedającym części samochodowe. Musi rozmawiać z klientami przez metalową kratkę, aby uniemożliwić naczelnym przedostanie się do środka a przy tym kradzież części.
„Niektórzy klienci boją się tu przychodzić, bo obawiają się, że zostaną ugryzieni przez małpy” – opowiada.
„Stały się bardziej głodne i agresywne, odstraszyły też turystów. Jeśli nie zajmiemy się nimi poważnie, w przyszłości będzie ich znacznie więcej”.
Właściciele sklepów używają metalowych krat, aby odstraszyć małpy
Podczas rozmowy cztery makaki wspinają się po niej, próbując upolować smakołyki w jej kieszeniach. Mówi, że wszyscy pracownicy musieli zaszczepić się przeciwko wściekliźnie i tężcowi ale widać jednak, że jej samej małpy nie przeszkadzają.
Lokalna policja jest zaniepokojona. Tak bardzo zaniepokoili się agresją u samców alfa, że utworzyli specjalną jednostkę, która ma się z nią uporać.
Funkcjonariusze uzbrojeni w proce
Pojawia się grupa funkcjonariuszy z drewnianymi procami. Ucierają ulice, celując w małpy, aby je odstraszyć. Ale to tylko środek odstraszający. Twierdzą, że nigdy nie używają kamieni.
Kilka ulic dalej strażnik z Departamentu Parków Narodowych, Ochrony Przyrody i Roślin (DNP) stosuje bardziej ukierunkowane podejście.
Spotykamy go ładującego pistolet ze środkiem uspokajającym. Pomysł polega na uspokojeniu kilku problematycznych małp zidentyfikowanych przez mieszkańców, a następnie zabraniu ich do tymczasowego schroniska przed przeniesieniem w bardziej odpowiednie miejsca.
Mężczyzna strzela z pistoletu strzałkowego w małpę
Małpa jedząca strzałkę ze środkiem uspokajającym
Dziś próbują złapać jedną małpę, zwaną „nauczycielem gimnastyki”, dlatego że kradnie rzeczy uczniom. Jest odpowiednio zwinny, unika schwytania, udaje mu się wyciągnąć strzałkę i przeżuć ją jak zabawkę.
Te małpy są inteligentne. Wydaje się, że znają wszystkie sztuczki swoich porywaczy.
Strażnik Kerkwit Poompayak
„Próbujemy mieć je pod kontrolą. Nawet jeśli one próbują kontrolować nas” – mówi Kerkwit Poompayak z porozumiewawczym uśmiechem. Podkreśla, że ich podejście jest humanitarne.
„Sterylizujemy je, aby zmniejszyć ich populację, a następnie są one przenoszone. Istnieje wiele sposobów, aby traktować małpy humanitarnie”.
Wkrótce wkroczy Królewska Armia Tajska, biorąc udział w masowym pojmaniu.
To znak, jak napięta stała się sytuacja. Według DNP w całym kraju żyje aż 68 960 makaków. W Lopburi twierdzą, że od 25 marca złapali 37 agresywnych osobników. Liczą jednak, że uda im się złapać około 2300 zwierząt i następnie umieścić je w stałym schronisku tuż po tym jak zostanie wybudowane. Mają przed sobą długą drogę.
Wszystkie zdjęcia: sky-news.com
Dział: Świat
Autor:
Cordelia Lynch | Tłumaczenie: Julia Rosenkranc