„Nie wiemy, co się dzieje”: Strach i zamieszanie w Kursku, Ukraina postępuje naprzód, gdy mieszkańcy Rosji szukają schronienia
Sudża, Rosja - Ciała rozkładające się na ulicy. Samochody cywilne z śladami po kulach wzdłuż drogi. Połowa twarzy Lenina oderwana od pomnika na placu. Ulice zasłane odłamkami. Mieszkańcy skuleni w schronie przeciwbombowym. Zapach śmierci panujący w zniszczonych budynkach.
Zdjęcie: Justin Yau/Sipa USA/AP
To scena boleśnie znajoma Ukrainie, ale dotychczas obca dla Rosji. Jednak graniczne miasteczko Sudża zostało zaatakowane przez Ukrainę jedenaście dni temu, a w czwartek prezydent Wołodymyr Zełenski ogłosił, że jest pod ich kontrolą. Gdy prezydent Rosji Władimir Putin rozpoczął swoją wojnę z wyboru dwa lata temu, Rosja nie spodziewała się kontrataku.
CNN przekroczyło rosyjską granicę w towarzystwie ukraińskiego wojska, mijając punkt graniczny zniszczony w wyniku pierwszego ataku Ukrainy. Na horyzoncie, od czasu do czasu, pojawiał się czarny dym z eksplozji, jednakże sama droga była surrealistycznie spokojna. Po obu stronach spokojne pola, niegdyś chronione przez supermocarstwo z czasów zimnej wojny, które nie widziało inwazji od czasów nazistów.
Zjazd do Sudży oznaczony był ogromnym prawosławnym krzyżem, na którym widniał napis „Boże, chroń nas i ratuj”. Kilka metrów dalej leżały wraki dwóch czołgów i innych pojazdów opancerzonych, zniszczonych w intensywnych walkach kilka dni wcześniej.
Ulice miasteczka były w większości puste, ale rozbrzmiewały burzą toczącą się wokół. Strzały z broni ręcznej i wystrzały artylerii przerywały ciszę, ale z oddali.
Nasza ukraińska eskorta powiedziała, że rosyjskie drony atakujące, które przez ostatnie miesiące utrudniały postępy Ukrainy na linii walki, były zbyt zajęte walkami na froncie, by zakłócać przebieg sił Kijowa na granicy i w Sudży. Ich wyraźna nieobecność, podobnie jak brak rosyjskiego lotnictwa, sugerowała możliwą poprawę zdolności Ukrainy do tego zaskakującego ataku. Wszechobecność pojazdów opancerzonych dostarczanych z Zachodu na drogach wjeżdżających do Rosji pokazała, że Ukraina przeznacza na tę walkę zasoby, których – jak twierdziła od dawna – jej brakuje.
Sudża nie była całkowicie opustoszała. Przy jednym dużym budynku, przed wejściem do piwnicy, widniał duży, ręcznie napisany kartonowy znak: „Tutaj w piwnicy są ludzie pokojowo nastawieni, bez wojska”. 68-letnia Inna, siedziała na zewnątrz. Powiedziała, że na dole znajduje się 60 innych cywilów.
„Przynieśli dużo pudełek, swoje jedzenie”, powiedziała o ukraińskich siłach.
W piwnicy rozegrała się scena, którą widzieliśmy w dziesiątkach ukraińskich miast w ciągu ostatnich dwóch lat i która nadal jest tak samo przygnębiająca w Rosji.
Przy wejściu do schronu stał Stanislav, który gładził swoją siwą brodę, gdy zapytano go o życie. „Widzisz, to nie jest życie. To jest egzystowanie. To nie jest życie”.
W ciemnej, podziemnej wilgoci znajdowali się chorzy, odizolowani i zdezorientowani. Jedna starsza kobieta, nadal w peruce i jaskrawej czerwonej letniej sukience, lekko się kołysała, powtarzając: „A teraz nie wiem, jak to się skończy. Przynajmniej rozejm, abyśmy mogli żyć w spokoju. Niczego nie potrzebujemy. To moja kula, nie mogę chodzić. To bardzo trudne”. Muchy brzęczały wokół jej twarzy w wilgotnym półmroku.
W następnym pokoju światło migotało na sześcioosobową rodzinę. Mężczyzna powiedział: „Tydzień. Żadnych wiadomości. Nie wiemy, co dzieje się wokół nas”. Jego syn siedział cicho obok niego z bladą i kamienną twarzą.
Na końcu korytarza, jeden z naszych ukraińskich eskortów rozmawiał z mężczyzną o imieniu Yefimov, który powiedział, że ma ponad 90 lat. Jego córka, siostrzenica i wnuki wyszły za ukraińskich mężczyzn i mieszkają w Ukrainie, jednak on nie może się z nimi skontaktować.
„Do Ukrainy”, powiedział, gdy zapytano go, dokąd chciałby uciec. „Jesteście pierwsi, którzy o tym wspomnieli. Ludzie o tym mówili, ale wy jesteście pierwsi, którzy przyszli”. Pomysł ewakuacji byłby trudny dla wielu tutaj nawet w czasie pokoju.
Na zewnątrz, 74-letnia Nina szuka swoich leków na ulicy. Sklepy są zniszczone, a apteki zamknięte. Uparcie twierdzi, że nie chce wyjeżdżać, z tą samą pasją, z jaką wiele ukraińskich kobiet w jej wieku broni prawa do życia tam, gdzie zawsze mieszkały, w podobnie zniszczonych miastach.
„Gdybym chciała, wyjechałabym. Dlaczego miałabym opuszczać miejsce, gdzie mieszkałam 50 lat? Moja córka i matka są na cmentarzu i mój syn się tu urodził, moje wnuki… Mieszkam na mojej ziemi. Nie wiem, gdzie mieszkam. Nie wiem, czyja to ziemia, niczego nie rozumiem”.
Nie jest jasne, jak i gdzie zakończy się ten szybki, udany i zaskakujący atak, ani kiedy przybędą siły rosyjskie. Jednak będzie to zbyt późno, by odwrócić kolejny cios w dumę Rosji od czasu rozpoczęcia inwazji, która miała zająć tylko kilka dni w lutym 2022 roku.
Dział: Świat
Autor:
Autor: Nick Paton Walsh | Tłumaczenie: Sandra Krysztofiak – praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Źródło:
https://edition.cnn.com/2024/08/16/europe/sudzha-russia-ukraine-streets-intl-latam/index.html