2024-02-14 08:30:36 JPM redakcja1 K

Armagedon drzew: 2023 rokiem ostrzeżenia dla przyszłych pokoleń

Niezależnie od tego, czy chodzi o gminy, prywatnych właścicieli gruntów, czy wandali wycinających drzewa, nikt tego nie śledzi. Zostały ścięte w nocy i w biały dzień. Niektóre wycięto bez ostrzeżenia, inne po tygodniach protestów. Zdarzały się akty szokującego wandalizmu i akty zwykłej konserwacji.

Zdjęcie: Getty Images

W całym kraju w 2023 r. nie było tygodnia, w którym nie pojawiłyby się nagłówki o kolejnym ukochanym drzewie ściętym przy okrzykach lokalnego oburzenia.

W Plymouth, oskarżono władze miasta o „masakrę o północy” wycinając dziesiątki drzew, by zrobić miejsce dla poważnej przebudowy, a w Beckenham nielegalnie wycięto jeden z najbardziej lubianych zagajników, najwyraźniej po to, by podnieść wartość gruntu - wyglądało na to, że drzewa nagle stały się celem.

Najbardziej szokujący incydent miał miejsce we wrześniu; Sycamore Gap (drzewo sykomorowe stojące obok Muru Hadriana w pobliżu Crag Lough w Northumberland w Anglii), jedno z najbardziej rozpoznawalnych pojedynczych drzew na świecie, zostało wycięte pod osłoną nocy.

Incydent trafił na międzynarodowe pierwsze strony gazet i wywołał falę protestów w całym kraju. Uznany pisarz przyrodniczy Robert Macfarlane potępił ten akt wandalizmu jako część szerszego ataku na przyrodę, „wrogie środowisko wobec żywego świata w tym kraju”. W rzeczywistości trudno jest stwierdzić, czy rok 2023 był szczególnie zły dla drzew, ponieważ nikt nie śledzi tego, co tracimy.

„Naprawdę trudno powiedzieć, czy doszło do zwiększonej wycinki drzew”- mówi Jack Taylor, główny działacz „Woodland Trust”. „Nawet nasze informacje są nieco niepotwierdzone, ponieważ nie jesteśmy stroną każdego wyciętego drzewa. Polegamy na informacjach od obywateli lub z mediów społecznościowych”.

Jednym z problemów jest to, że za drzewa odpowiada tak wielu różnych osób. Większość z nich jest wycinana przez samorządy, zwykle w celu zrobienia miejsca dla nowych inwestycji lub z powodu zgłoszonego zagrożenia dla życia lub mienia ze strony starego lub chorego drzewa. 

Czasami drzewa są wycinane w ramach projektów publicznych, takich jak HS2 (projekt budowy linii szybkiej kolei HS2, która ma połączyć Londyn z północą Anglii. To obecnie największy projekt infrastrukturalny w Europie), w ramach którego usunięto wiekowe dęby, lub 400 000 drzew wyciętych w ciągu kilku lat przez brytyjskie autostrady w związku z modernizacją trasy A14 w Cambridgeshire.

Innym razem to prywatni właściciele gruntów chcą zrobić miejsce dla czegoś innego, jak to miało miejsce na zalesionym obszarze nad brzegiem Windermere na początku tego roku.

„Obawiam się, że widzimy tylko wierzchołek góry lodowej” - mówi Taylor.  Paul Powlesland, założyciel Lawyers for Nature, mówi, że organizacja z trudem radzi sobie ze wszystkimi zgłoszeniami, które otrzymała w tym roku: „Myślę, że proceder niszczenia drzew narastał od jakiegoś czasu i jest w pewnym sensie nieuniknionym rezultatem systemu, który traktuje przyrodę jako rzecz, którą można zniszczyć zgodnie z ludzkimi kaprysami” - mówi.

W większości przypadków pozwolenie na budowę jest ważniejsze niż troska o drzewa, nawet te objęte nakazem ochrony. Niezależnie od tego, czy chodzi o rządowe cele dotyczące 300 000 nowych domów, nowych dróg czy przemysłu, Taylor zgadza się, że obecnie istnieje „prawdziwy pęd do rozwoju”, co jest powodem do niepokoju. „Istnieje wiele sprzecznych zjawisk kryzysowych i nie powinno być konfliktu między zabudową mieszkalną a przyrodą”.

Tymczasem rady o coraz bardziej napiętych budżetach stają w obliczu rosnących wezwań ze strony ubezpieczycieli do wycinania drzew, rzekomo w celu powstrzymania ich osiadania. „Obecne prawo zabrania wycinania drzew, jeśli istnieje jakakolwiek sugestia, że mogą one powodować osiadanie gruntu” - mówi Powlesland.

Na początku tego roku Rada Haringey zatrudniła funkcjonariuszy ochrony po tym, jak wybuchła ostra kłótnia o 120-letni platan. Rada stwierdziła, że nie miała innego wyjścia, jak tylko ściąć drzewo po tym, jak ubezpieczyciele dwóch pobliskich domów, odpowiedzialni za osiadanie nieruchomości, zagrozili procesem sądowym.

Takie roszczenia są zaciekle kwestionowane przez grupy zajmujące się ochroną przyrody, które twierdzą, że osiadanie jest bardziej prawdopodobne w wyniku zbliżającego się końca życia fundamentów z epoki wiktoriańskiej. 

Czasami istnieją uzasadnione powody, dla których drzewa muszą zostać wycięte; mogą być umierające, chore lub stwarzać realne zagrożenie dla pobliskich budynków. W zeszłym miesiącu ogłoszono, że sześć 250-letnich buków znanych jako Dark Hedges i rozsławionych przez Grę o Tron, zostanie wyciętych z powodu rosnącego ryzyka spadania gałęzi na odwiedzających fanów.

Plany te nie zawsze są jednak dobrze przedstawiane mieszkańcom, którzy są emocjonalnie przywiązani do swoich lokalnych drzew. W zeszłym tygodniu Rada Torbay została skrytykowana po tym, jak bez ostrzeżenia wycięła 48 kultowych palm stojących we włoskim ogrodzie nad brzegiem morza.

Plan wprowadzony po raz pierwszy pod poprzednim kierownictwem w 2019 r. najwyraźniej przeszedł pod radarem, a nawet członkowie rady nie byli tego świadomi, dopóki drzewa nie zostały zrównane z ziemią. Rada stwierdziła później, że drzewa osiągnęły koniec swojego naturalnego życia i tak musiałyby zostać zastąpione.

Innym razem brak komunikacji wygląda bardziej jak strategia. Kiedy w lutym, po miesiącach protestów, Rada Miasta Plymouth zatwierdziła wycinkę ponad 100 drzew, prace rozpoczęto niemal natychmiast. Mieszkańcy nie otrzymali praktycznie żadnego ostrzeżenia i odnieśli wrażenie, że rada dąży do czegoś podstępnego, mówi Taylor.

Wycinkę drzew powstrzymał dopiero nakaz sądowy wydany o północy, który przyszedł zbyt późno dla zdecydowanej większości drzew. Takie podejście podnosi emocjonalną stawkę, mówi Taylor, zwiększając świadomość tego, co dzieje się z drzewami wokół nas.

„Są sytuacje, w których rady muszą lepiej radzić sobie z kwestiami komunikacji publicznej i zaangażowania”- mówi. „To właśnie tam Rada Plymouth wypadła słabo”. 

Nasza reakcja na wycinkę drzew nie zawsze dotyczy liczb. Na początku tego roku Rada Miejska Sheffield szeroko przeprosiła za jeden z najbardziej skandalicznych projektów wyrębu drzew w ostatnich latach, kiedy to tysiące zdrowych drzew zostało wyciętych po latach gorzkich sporów z działaczami.

Jednak w 2018 roku, w którym kampania została zakończona, okazało się, że Sheffield było dopiero trzecią najbardziej zaangażowaną w wycinkę drzew radą w kraju, po tym jak wniosek o swobodę dostępu do informacji złożony przez „The Sunday Times” wykazał, że Newcastle wycięło w tym roku ponad dwa razy więcej drzew.

Utrata miejskich drzew ulicznych uderza w nas szczególnie mocno, uważa Taylor, ponieważ w naszych miastach tak bardzo brakuje zieleni. Według organizacji „Friends of the Earth”, około połowa dzielnic w angielskich miastach ma mniej niż 10% zadrzewienia. „Każde drzewo będzie oznaczać coś innego dla konkretnej osoby” - mówi.

Zdaniem Powleslanda, brakuje odpowiedniej równowagi między naturalną i społeczną wartością drzew a powodami ich wycinania. Wskazuje on na los 50 lip, które zostały zatwierdzone do wycinki, aby zrobić miejsce dla dwupasmowej drogi w Wellingborough w hrabstwie Northamptonshire.

„W Wellingborough rosną 120-letnie lipy, zatem z technicznego punktu widzenia nie są one zabytkami, ale są to jedne z najdłuższych alei lipowych w kraju” - mówi. „Podobnie w Plymouth, drzewa same w sobie nie były tak ważne, ponieważ miały tylko około 30 lat. Ale nowa inwestycja mogła je z łatwością wkomponować”.

Jak mówi Taylor, głośne przypadki, w szczególności wycięcie ukochanego drzewa Sycamore Gap, w połączeniu z odrodzoną miłością do naszego środowiska naturalnego, która wydaje się być dziedzictwem kwarantanny, pchnęły los naszych drzew w górę krajowej agendy.  „Pojawiła się konsternacja i gniew, które skłoniły ludzi do tego, by nieco usiąść i zwrócić większą uwagę na to, co dzieje się wokół nich”.

Dla Powlesland jest to bardziej wyraźne. „Staje się to coraz bardziej zauważalne, ponieważ tak wiele zniknęło” - mówi. „To sprawia, że te, które pozostały, są jeszcze ważniejsze”. Pomimo ambitnych celów rządu w zakresie sadzenia drzew, Wielka Brytania jest jednym z najmniej zalesionych krajów w Europie, z zaledwie 13% w porównaniu ze średnią 38% na całym kontynencie.

Woodland Trust wzywa do lepszej ochrony prawnej starych i wiekowych drzew, aby zapewnić, że będą one traktowane podobnie jak zabytkowe budynki, choć nie pomogłoby to większości drzew, które napotykamy na naszych okolicznych spacerach, dla których nie ma ustawowego organu, który mógłby apelować o ochronę.

„Zazwyczaj to zwykli ludzie, którzy dbają o otaczające ich drzewa, prowadzą kampanię”- mówi Powlesland. „Wytrwały lokalny sprzeciw może wiele zmienić”.

Dział: Ciekawostki

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE