2023-10-13 14:40:18 JPM redakcja1 K

Brian May jest gitarzystą rockowym, współzałożycielem zespołu Queen oraz... astrofizykiem. Opowiada, jak udaje mu się łączyć sztukę z nauką

Jeszcze jako młodzieniec z klasy robotniczej w Londynie, Brian May zbudował swój pierwszy teleskop. Następnie stworzył własną gitarę elektryczną. Dwa dni po uzyskaniu tytułu licencjata z fizyki stanął na scenie ze swoim zespołem, otwierając występ Pink Floyd. Był rok 1968.

Gitarzysta Brian May jest takim fanem łączenia sztuki i nauki, że na wielu koncertach Queen pojawiają się efekty specjalne o tematyce kosmicznej — na przykład sprawiające wrażenie, jakby leciał na asteroidzie wśród planet. ZDJĘCIE: STUFISH ENTERTAINMENT ARCHITECTS

Dziś 76-letni May jest znany jako jeden z największych gitarzystów w historii rocka. W tym miesiącu powraca na trasę koncertową z najnowszą inkarnacją Queen, legendarnego zespołu, który współtworzył z Rogerem Taylorem i zmarłym Freddiem Mercurym. Również w tym miesiącu nastąpi publikacja najnowszej książki Maya, atlasu asteroidy Bennu, zawierającego stereoskopowe zdjęcia wykonane przez samego autora.

Poznałam Maya w 2015 roku, gdy pracował przy misji NASA New Horizons. Teraz jest moim przyjacielem; łączy nas fascynacja gwiazdami (w 2007 roku uzyskał tytuł doktora astrofizyki), a także głęboka i niezachwiana miłość do zwierząt (jest aktywistą na rzecz ich dobrostanu). Byłam na niejednym z jego koncertów, często spotykając za kulisami innych ludzi będących zarówno fanami Queen, jak i kosmicznymi nerdami (między innymi pracownik NASA, który kiedyś pojawił się pod sceną z kopią pracy doktorskiej Maya).

Brian May jest takim fanem łączenia sztuki i nauki, że wiele koncertów Queen zawiera efekty specjalne o tematyce kosmicznej - na przykład, tak, by muzyk wyglądał, jakby latał asteroidą pośród planet.

Niniejszy wywiad został zredagowany i skrócony dla większej przejrzystości.

NADIA DRAKE: Założę się, że wiele osób, które znają cię jako muzyka, nie ma pojęcia, że jesteś również doktorem i że zdobyłeś doktorat dzięki badaniom pyłu zodiakalnego - chmury skalistych ziaren, która wypełnia przestrzeń międzyplanetarną w naszym Układzie Słonecznym. Dlaczego wybrałeś akurat ten temat?

BRIAN MAY: Wiedziałem, że o to zapytasz. W latach 70. studiowałem astronomię w podczerwieni w Imperial College, a jeden z profesorów prowadził badania spektroskopowe pyłu zodiakalnego. Prace stanęły w martwym punkcie, ponieważ większość sprzętu przestała działać. Zapytano mnie więc: "Czy chciałbyś się tym zająć?". Kiedy się temu przyjrzałem, pomyślałem, że to fascynujące. Wcześniej dokonało tego bardzo niewielu ludzi.

Co chciałeś wiedzieć o pyle?

Najprostsze rzeczy, skąd pochodzi i dokąd zmierza. Wszyscy inni badali światło odbijane przez chmurę zodiakalną, ale my patrzyliśmy na to, jak ta chmura się porusza, śledząc linię absorpcji w widmie słonecznym, która doświadcza przesunięcia Dopplera z powodu ruchów pyłu względem Ziemi. Pomyśleliśmy, że składnikiem pyłu powinny być okruchy wyrzucane przez komety, a pewna jego ilość może pochodzić i z asteroid. Miałem szalony pomysł, że niewielka część jej składników może być pochodzenia międzygwiezdnego, ponieważ Układ Słoneczny porusza się w przestrzeni kosmicznej. Zostałem wówczas okrzyknięty wariatem, a mój promotor powiedział: "Nie umieszczaj tego w swojej pracy, bo wszyscy będą się z ciebie śmiać".

Ale miałeś rację?

Zabawne jest to, że wydawało mi się, że widzę międzygwiezdny element, który przepływa przez Układ Słoneczny na własne oczy. Ale nigdy nie opublikowałem tej części danych, moje pomiary były obarczone dużym błędem. Patrząc na to z perspektywy czasu, żałuję, że tego nie zrobiłem, ponieważ obecnie wiemy, że materia przepływa między gwiazdami przez cały czas. Szczególnie znana jest 'Oumuamua, obiekt pozasłoneczny, który przeleciał przez nasz Układ w 2017 roku. Teraz mamy do czynienia z dużą bryłą pyłu, która z pewnością nie pochodzi z naszego Układu Słonecznego - i nie wiadomo, co napotkamy w przyszłości, prawda?

Teraz dużo pracujesz z asteroidami i innymi małymi ciałami niebieskimi w Układzie Słonecznym. Skąd wzięło się to zainteresowanie?

W zasadzie przez pasję. Łączy się z moim zainteresowaniem fotografią stereoskopową. Wszystkie obiekty odwiedzane przez bezzałogowe statki kosmiczne nadają się do trójwymiarowych zdjęć stereoskopowych, ponieważ do ich stworzenia potrzebne są dwa różne widoki obiektu. Podstawowym faktem jest to, że wszystko w Układzie Słonecznym się obraca. Na nasze szczęście, ponieważ rotacja pozwala na uzyskanie wielu widoków z nieco różnych kątów. Zasadniczo wraz z moim włoskim kolegą przeszukuję dane z każdej misji kosmicznej, zbierając je do tworzenia obrazów 3D.

Zaczęliśmy przyjaźnić się z niektórymi zespołami z NASA, Europejskiej Agencji Kosmicznej i Japan Aerospace Exploration Agency, a kiedy zobaczyli, co robimy, wieść szybko rozniosła się na inne zespoły. Naszą pierwszą wielką szansą była misja New Horizons, która przeszła do historii dzięki przelotowi nad Plutonem.

Pamiętam, jak wpadłam na ciebie podczas tego przelotu w 2015 roku. Było bardzo miło!

Oglądanie tych danych było jednym z najwspanialszych doświadczeń w moim życiu. Po raz pierwszy zobaczyliśmy, jak wygląda Pluton i otrzymaliśmy dwa różne widoki: jeden tuż przed przelotem i jeden z chwili, gdy statek kosmiczny przelatywał obok. Połączyłem je i dzięki temu stworzyłem pierwszy w historii obraz 3D Plutona.

Zrobiłem wiele dobrych rzeczy w moim życiu, miałem dużo szczęścia, ale to był jeden z najbardziej ekscytujących momentów, jakie pamiętam: nagle zobaczyć Plutona, który w moim dzieciństwie był zaledwie białą kropką, we wszystkich jego wspaniałych trójwymiarowych szczegółach. Poczułem prawdziwy dreszczyk emocji.

Teraz pracujesz z zespołem OSIRIS-REx, który wysłał sondę kosmiczną na asteroidę Bennu.

Ta misja dowiodła, że obrazowanie stereoskopowe nie jest tylko zabawą; może być również przydatne. Stereo może pozwolić nam poznać teren danego ciała niebieskiego na tyle, że bywa niezwykle pomocne w wyborze miejsca do lądowania. Miało to kluczowe znaczenie w przypadku Bennu: misja polegała na pobraniu próbki asteroidy, więc musieliśmy wykonać zdjęcia stereo każdego potencjalnego miejsca lądowania. Myślę, że było ich 24. I udało się, pomogliśmy wybrać ostateczne miejsce, a próbki zostały bezpiecznie zebrane.

Czego dowiemy się, badając tę asteroidę?

Asteroidy są jak kapsuły czasu z wczesnych lat Układu Słonecznego. Możemy dowiedzieć się wiele o tym, jak wyglądało to miejsce 4,5 miliarda lat temu, badając pierwotny materiał osiadły na Bennu.

Są one również o wiele ważniejsze niż ludzie zdawali sobie do niedawna sprawę. Od dawna uznawano je za potencjalne zagrożenie. Są jednak także potencjalnym źródłem minerałów - ludzie mówią o ich wydobyciu. Ale to, co staje się coraz bardziej oczywiste, to rola, jaką asteroidy musiały odegrać w stworzeniu Ziemi, abyśmy mogli się na niej znaleźć, aby powstała tu biosfera, dostarczając wodę i cząsteczki organiczne.

Nagle zdajesz sobie sprawę, że asteroidy, oprócz bycia zwiastunami śmierci i zniszczenia, musiały odegrać kluczową rolę w tworzeniu życia na Ziemi. Wtedy nabieramy do nich większego szacunku.

Jakie pytania w astronomii, astrofizyce lub naukach planetarnych, na które nie ma odpowiedzi, są dla ciebie najbardziej fascynujące?

Wiele rzeczy. Jestem podekscytowany pomysłem multiwersum. To zabawne, jak pewne koncepcje na początku wydają się po prostu szalone, a wkrótce wszyscy mówią o nich jak o normalnej rzeczy.

Jednym z moich ulubionych wspomnień z twoich koncertów jest to, kiedy efekty specjalne sprawiły, że stałeś na asteroidzie, otoczony planetami, grając New World Symphony Dvořáka (zdjęcie na górze).

Planuję nową wariację na nadchodzącą trasę po Stanach Zjednoczonych. Pójdę dalej tą drogą. Uwielbiam to. A te małe planetoidy wokół mnie były prawdziwymi obiektami, nie projekcjami.

Jesteś w centrum własnego układu planetarnego! To typowe dla twojego podejścia do sztuki i nauki: Łączysz te dziedziny. Dlaczego? I czy naprawdę tak bardzo się od siebie różnią?

To centrum mojego życia i moich przekonań. W szkole powiedziano mi, że nie mogę zajmować się jednocześnie sztuką i naukami ścisłymi. Byłem tym bardzo urażony, ponieważ kocham oba. Mam wrażenie, że przez resztę życia starałam się udowodnić, że się mylą. Coraz lepiej odkrywam, że myślenie artystyczne i myślenie naukowe to po prostu różne części tego samego. To kontinuum. Są ze sobą nierozerwalnie związane. Musisz mieć obie te części, aby funkcjonować z pełnym potencjałem.

Kreatywność wydaje się być kolejnym wspólnym elementem. Aby odnieść sukces w obu dziedzinach, musisz być skłonny do łamania zasad, testowania nowych pomysłów i ostatecznie pomagania ludziom w postrzeganiu świata w inny sposób.

Tak, to prawda. Właściwie nie sądzę, że miałem ten talent jako doktorant, a może nie miałem wystarczającej pewności siebie, aby go zastosować. Kiedy Queen zaczęło się rozwijać, kiedy wyglądało na to, że faktycznie możemy stać się poważną grupą rockową, z ulgą zrezygnowałem z doktoratu. Zdążyłem go już wtedy napisać i pokazać mojemu promotorowi, jednak on go odrzucił i powiedział, że muszę odejść i zrobić więcej badań.

Zawsze uważałem, że nauka skorzystała na moim odejściu i graniu muzyki przez następne 30 lat, mam jednak nadzieję, że skorzystała również na moim powrocie.

Czy jesteś podekscytowany powrotem w trasę?

Jestem podekscytowany, ale też zdenerwowany. To będzie długi czas z dala od domu, a w moim wieku nie jest to już takie łatwe. Ale poza tym, dobrze będzie wyjechać i zrobić to jeszcze raz, prawda?

Dział: Kosmos

Autor:
Nadia Drake | Tłumaczenie: Aleksy Balerstet

Żródło:
https://www.nationalgeographic.com/science/article/brian-may-guitarist-astrophysicist

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE