2024-04-23 10:21:25 JPM redakcja1 K

Co, jeśli sen jest po to, by śnić?

Zamiast być jedynie opcjonalnym dodatkiem, sny mogą być kluczowym elementem prawidłowego funkcjonowania ludzkiego organizmu.

(Ilustracja: Elia barbieri/The Guardian) 

Gdyby obnażyć ludzki mózg, oczom ukazałaby się jego pofałdowana powierzchnia, opalizująca i lśniąca, z przeszywającymi ją żyłami oraz tętnicami. Wystarczy potraktować jakąkolwiek jej część najmniejszym szokiem elektrycznym przy użyciu przypominającej długopis sondy i natychmiast w tym miejscu uruchomią się neurony. Neurochirurdzy stosują tę metodę podczas niektórych operacji mózgu w celu zlokalizowania źródła napadów padaczki czy aby uniknąć uszkodzenia istotnych tkanek.  

Podczas tej procedury pacjent jest przytomny, jednak niczego nie czuje, jako że mózg nie posiada tak zwanych nocyceptorów lub inaczej, receptorów bólu. Ponieważ ta cienka, najbardziej zewnętrzna warstwa mózgu odpowiada za świadomość, język, percepcję, pamięć oraz myślenie, przesuwanie sondy z jednego miejsca w drugie może ujawnić całkiem sporo. Może na przykład przywołać zapachy, wspomnienia z dzieciństwa – nawet koszmary. Przyciskasz sondę do konkretnej części mózgu: koszmar się włącza. Zabierasz ją: koniec koszmaru. W ten sposób właśnie na własne oczy przekonałem się, że sny naprawdę są częścią naszej architektury neuronalnej. Są wręcz wbudowane w nasze ciała. 

Dostrzegłem również potęgę snów w ich umiejętności utrzymywania się nawet w obliczu poważnych obrażeń. Widziałem jak dzieci, którym usunięto połowę mózgu w ostatecznej próbie walki z nieustępującymi napadami padaczkowymi, nadal zgłaszają pojawianie się snów. Uświadomiłem sobie, że w zasadzie każdy z nas śni, nawet jeśli często tych snów nie pamiętamy. I oczywiście, osoby niewidome również śnią. Brak bodźców wizualnych nadrabiają bardziej intensywnym odczuwaniem dźwięku, dotyku, smaku czy zapachu.  

„Możliwe jest, że w rzeczywistości spędzamy prawie jedną trzecią część naszego życia śniąc.”     

Niedawne badania sugerują, że sny mogą wpływać na jakość naszego snu w większym stopniu niż dotąd zakładano. Przez dekady, naukowcy badający proces śnienia skupiali się na tylko jednej fazie snu, tak zwanej fazie REM. Według ich szacunków, człowiek spędza na śnieniu mniej więcej dwie godziny każdej nocy. Jeśliby ten czas dodać, daje to razem około jedną dwunastą naszego życia spędzoną w snach, miesiąc z każdego roku. Już to brzmi jak ogromne zobowiązanie, a okazuje się, że ta liczba może być rażącym niedoszacowaniem. Kiedy naukowcy w laboratoriach badających sen budzili uczestników badania w różnych momentach – nie tylko w fazie REM – okazało się, że śnienie możliwe jest w zasadzie w każdej fazie. Biorąc to pod uwagę, możliwe jest, że w rzeczywistości spędzamy prawie jedną trzecią część naszego życia śniąc.  

Sny są efektem głębokich zmian, które automatycznie zachodzą w ludzkim mózgu każdej nocy. Ta odpowiedzialna za zarządzanie, racjonalna część mózgu jest wyłączana, a części odpowiedzialne za emocje, elementy wizualne i wyobraźnię znacznie się wyostrzają. Rezultatem jest umysł pozbawiony zahamowań w sposób, który nie ma odpowiednika w świecie na jawie. Nie bylibyśmy w stanie myśleć w ten sposób poza snami, nawet jeślibyśmy chcieli. 

Śpiący mózg nie jest jednak bezczynny – spala glukozę i pulsuje elektrycznością, a to wszystko w celu produkowania snów. Pytanie brzmi: czemu poświęcać tyle energii na tworzenie szalenie kreatywnych i wyjątkowo emocjonalnych nocnych przedstawień dla publiczności składającej się z dokładnie jednej osoby – zwłaszcza że często nie mają one nawet większego sensu? Jestem pewny, że nasz organizm nie marnowałby zasobów potrzebnych do śnienia, które przecież pozostawia nas bardziej podatnymi na ataki drapieżników, gdyby sny nie były niezbędnym elementem naszych umysłów.  

Jest wiele teorii próbujących wyjaśnić ewolucyjne korzyści, jakie daje nam śnienie. Obejmują one utrzymywanie sprawności naszych umysłów podczas snu, czynienie nas bardziej intuicyjnymi, stawianie nas w szokujących sytuacjach by pomóc nam lepiej zrozumieć codzienność, służenie jako nocny terapeuta czy wystawianie nas na wszelkiego rodzaju niebezpieczeństwa, aby lepiej przygotować nas do radzenia sobie w nimi w prawdziwym życiu. Dowody na to ostatnie obejmują jedno badanie, które wykazało, że aspirujący studenci medycyny, którzy śnili o tym, że coś pójdzie nie tak podczas egzaminu wstępnego, osiągali lepsze wyniki, gdy podchodzili do niego następnego dnia.  

Wierzę, że we wszystkich tych teoriach może być trochę prawdy. Nasze mózgi ewoluowały na przestrzeni milionów lat, logiczne jest więc, że rola snów mogła w tym czasie rozwinąć się i ewoluować razem z nimi. Nie próbujemy przecież wskazać jednego ewolucyjnego powodu dla myślenia na jawie. Dlaczego więc mielibyśmy ograniczać się do jednego możliwego powodu śnienia? 

Podczas mojego szkolenia, spędziłem trochę czasu zajmując się przeszczepami. Kiedy wszczepialiśmy serca i płuca, nerki i wątroby, nigdy nie łączyliśmy nerwów. Pomyślcie o tym przez chwilę. Ja pomyślałem. Zdałem sobie wtedy sprawę, że nasze najistotniejsze organy są w śpiącym ciele biernymi uczestnikami. Według mnie oznacza to, że to nie ciało potrzebuje snu, a sam mózg. W istocie, śpiący mózg wyłącza ciało, wprowadzając je w stan pewnego rodzaju chemicznego paraliżu, co pozwala mu do woli doświadczać wszelkiego rodzaju snów bez ryzyka przypadkowego zranienia się podczas próby ich odgrywania. 

Jaka jest konkluzja tego wszystkiego? Przede wszystkim to, że śnienie nie jest tylko dodatkiem, ładną dekoracją na czubku poważnego aktu spania. Nie, sny to coś czego potrzebujemy. Gdy spędzimy za dużo czasu bez spania, pierwszą rzeczą jaką nadrabiamy jest śnienie. Spróbujcie nie spać kiedyś całą noc, jak mi często się zdarzało podczas szkolenia, a następną przespaną noc spędzicie zanurzeni w intensywne sny fazy REM zamiast podążać za normalnymi 90-minutowymi cyklami snu. Z kolei, jeśli jesteś wyspany, ale pozbawiono cię snów (co jest możliwe tylko dzięki ingerencjom przeprowadzanym w laboratorium badającym sen), natychmiast zaczniesz śnić, gdy tylko ponownie zaśniesz. 

Nawet przy całkowitym braku snu mogą pojawić się wyraziste sny. Wśród osób cierpiących na śmiertelną bezsenność rodzinną, rzadką i śmiertelną chorobę genetyczną, która sprawia, że sen jest niemożliwy, potrzeba śnienia jest tak silna, że sny przedzierają się przez bariery, które zwykle je ograniczają, i wyślizgują się do życia na jawie. Obecnie ciągle mówi się o zaletach płynących ze snu, zarówno dla zdrowia fizycznego jak i psychicznego. Jest to jak najbardziej uzasadnione. Jednak biorąc pod uwagę wiele potencjalnych korzyści, które śnienie może mieć dla naszego życia na jawie, być może to nie na śnie powinniśmy się skupiać, a na snach.     

Dział: Człowiek

Autor:
Rahul Jandial | Tłumaczenie: Karolina Cieślicka

Żródło:
https://www.theguardian.com/books/2024/apr/22/the-big-idea-what-if-dreaming-is-the-whole-point-of-sleep

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.