2023-01-23 12:15:57 JPM redakcja1 K

Dążenie do szczęścia

Czy to wszystko ma sens? Po co robimy to wszystko. Po co wstajemy rano, zamiast spać, po co dbamy o siebie, po co zawieramy relacje? Nie mam zielonego pojęcia

To znaczy, robimy to, żeby czuć się lepiej/żeby być szczęśliwi? Zastanawia mnie nawet nie tyle sam fakt podejmowania przez nas czynności, ale proces decyzyjny w naszej głowie. Jaki odsetek z tych decyzji jest podejmowane na zasadzie: robię to, żeby być szczęśliwy. Świadomie rozpoczynam tą czynność, ponieważ chcę, abym dzięki temu był szczęśliwy. 

Taka jest teza mojego jakże błyskotliwego tekstu: jeżeli częściej zastanawialibyśmy się, czy to, co robię, ma na celu uczynienie mnie bardziej szczęśliwym, wiele rzeczy zrobilibyśmy inaczej. Naturalnie, nie chodzi tutaj o jakieś skrajności - nie mówię, że mamy zastanawiać się co 5 minut, czy np. jeśli zjem pomidora zamiast ogórka, będę bardziej szczęśliwy. Raczej powinniśmy to robić jeśli, powiedzmy, ktoś nas denerwuje i cały dzień planujemy spędzić na wkurzaniu się na tego osobnika i myśleniu, co on takiego robi źle i co nas w nim denerwuje. Albo kiedy się z kimś kłócimy, kiedy nie przyznajemy się do błędu, mimo że czujemy, że wina jest raczej po naszej stronie - zachęcam, niech pojawi się w naszych głowach pytanie: czy to co robię teraz, przybliża mnie do szczęścia? Na własnym przypadku i rozmów z rówieśnikami twierdzę, co następuje: kiedy owa refleksja wystąpi, wiele kwestii się wyklaruje i stanie się prostszymi. 

Prostszymi w naszej głowie oczywiście; tzn. bardziej namacalnie dostrzeżemy, co jest właściwsze i co sprawi nas bardziej szczęśliwymi. Jak wiadomo, nie oznacza to, że owe działanie będzie łatwe w realizacji; mimo wszystko jednak mam wrażenie, że podejmowanie refleksji w ten sposób potrafi stworzyć swoistą mapę postępowania w naszych głowach. Pewnie, podejmowanie refleksji, trochę taka walka z samym sobą, działanie na podstawie przemyślenia, a nie instynktu - ciężka sprawa. To jest jednak droga do szczęścia według Nietzschego: Co jest szczęściem? Uczucie, że moc rośnie, że przezwycięża się opór.

Brzmi to wszystko oczywiście trywialnie, no bo przecież kto nie chce być szczęśliwy? Nikt bowiem intencjonalnie nie czyni czegoś, co ma go uczynić nieszczęśliwym, albo go od tego szczęścia oddalić, prawda?

Jednak gdy pomyślę o sobie, to... hoho. Ileż to razy ego, ambicja, pycha czy Bóg wie co popchnęło mnie do działań, które na dłuższą metę były po prostu dla mnie szkodliwe. W zasadzie codziennie tak jest. Mam głębokie przekonanie, że refleksja nad potencjalnymi skutkami naszych postępowań świetnie pomaga w uświadamianiu sobie braku własnej nieomylności, co potem jest pomocne w przyznaniu się do błędu. Jeżeli namacalnie czujemy, że podejmujemy czasami wręcz śmieszne decyzje, łatwiej nam odczarować tabu bycia nieomylnymi przed przyjaciółmi i rodziną. Jednocześnie, gdy jesteśmy świadomi swoich błędów, prościej jest nam dostrzec także i nasze zalety i siły.

Trywialne: warto czasami zastanowić się, co ja teraz w zasadzie robię.

Dział: Człowiek

Autor:
Kacper Labijak

Źródło:
Opracowanie własne | zdjęcia: flickr.com

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE