2024-10-28 13:07:29 JPM redakcja1 K

Fakty, fikcja i uczucie: ekologiczna żałoba w zmieniającym się świecie

Przyzwyczajamy się do tego, co mamy. Czasami to, co mamy, jest tuż przed nami, aktywnie uznawane i celowo wchodzące w interakcje. Czasami jest to szum w tle: przydatny, a nawet atrakcyjny, ale tak konsekwentnie obecny, że myślimy, że zawsze tam będzie. Szokiem jest odkrycie, że pewnego dnia może go nie być lub że zniknął, gdy nie zwracaliśmy na niego uwagi. Gorzej… że zniknął, gdy my „byliśmy”.

Zdjęcie: Clarkesworld Magazine Issue 217

 

Obecnie wokół nas wiele znika. Żal ekologiczny — strata i niepokój, których doświadczamy w związku z degradacją naszego środowiska naturalnego — jest obecnym i coraz częściej badanym zjawiskiem. Jest to również zjawisko, którego wiele osób doświadczy na pewnym poziomie przynajmniej raz w życiu. Znajduje to odzwierciedlenie w historiach, które sobie opowiadamy.

Ze względu na to, że wpływ zmian środowiskowych, a zwłaszcza tych wywołanych zmianami klimatycznymi, jest coraz częściej obserwowany, są one również coraz częściej badane. Zarówno literatura spekulatywna, jak i eko-fantastyka mają za sobą historię wyobrażania sobie nowych relacji i nowych sposobów interakcji między ludźmi i nie-ludźmi. Podczas gdy w przeszłości interpretacje te często skupiały się na kwestiach fizycznych — takich jak wpływ nowych środowisk na choroby i zarażanie lub wpływ różnych grawitacji na ludzką fizjologię podczas eksploracji nowych planet — emocjonalna reakcja na środowisko budzi coraz większe zainteresowanie.

 

Ta emocjonalna reakcja jest złożona i niezawodnie rozwinęła się z osobistych doświadczeń. Odpowiednio, gatunkowa reakcja na ekologiczną żałobę dotyczy przestrzeni i czasu. Strata jest przefiltrowana przez ruch — migrację do innego środowiska, pozostawienie znanego za sobą — lub ścisłą obserwację przez katastrofę, lub dziesięciolecia. Jest to różnica między tym, że nie widzisz już swojego ulubionego gatunku, ponieważ zostawiłeś go za sobą, a tym, że nie widzisz go, ponieważ umarł wokół ciebie. Jest to oczywiście uproszczenie, a te dwa elementy mogą oddziaływać na siebie na wiele różnych sposobów. Fikcja napisana przez rdzennych autorów — na przykład The Swan Book (2013) Alexisa Wrighta, w której rdzenni bohaterowie poruszają się po Australii, na którą znaczący wpływ wywarł nie tylko kolonializm osadników, ale także fale uchodźców klimatycznych — łączy doświadczenie straty zarówno w przestrzeni, jak i czasie. Podobnie w filmie Witi Ihimaera Whale Rider (1987) Koro Apirana lamentuje nad utratą życia morskiego z powodu komercjalizmu, przełowienia i zaprzestania tradycyjnych praktyk zarządzania rybołówstwem: „Posłuchaj, jak puste stało się nasze morze” - żali się.

Warto jednak zauważyć, że migracja może prowadzić do kolejnej straty, ponieważ nowe miejsce lub siedlisko może z czasem ulec zmianie, zapewniając ciągły cykl żałoby. Pisarze z historią migracji, konieczności opuszczenia miejsca i środowiska, mogą odtworzyć te początkowe podróże w opowieściach o przyszłych dyslokacjach. Poeta Gabriel Ojeda-Sagué napisał Losing Miami (2019) jako „podziękowanie kubańskim wygnańcom i ich dzieciom”, nawiązując do historii rodziny, aby naświetlić przyszłą utratę dużego nadmorskiego miasta na skutek podniesienia się poziomu morza. Utrata Miami wiąże się z pewnym rodzajem żalu, jaki nadchodzi, a u podstaw tego żalu kryje się znajome poczucie frustracji i złości. Jeden z najbardziej wymownych fragmentów książki brzmi: „Staram się tego nie okazywać, ale jestem wściekły. Czuję się oszukany konsekwencjami, których nie mogę do końca zrozumieć. Czuję się wystarczająco winny w związku przyczynowym, ale nie jestem przygotowany, aby zaradzić moim/naszym działaniom”.

 

Żałoba ekologiczna rzadko jest odczuwana przy braku innych emocji. Niewiele z nich jest pozytywnych. Jak pokazuje Ojeda-Sagué, wściekłość towarzyszy stracie. Związek między działalnością człowieka a zmianami klimatycznymi jest dobrze udokumentowany. Pocieszająca byłaby myśl, że w racjonalnym świecie żadne miasta ani inne ukochane siedliska przybrzeżne nie zostałyby pochłonięte przez podnoszący się ocean. Złość wydaje się rozsądną reakcją na rozczarowanie. Istnieje także poczucie winy tych, którzy mogli zrobić więcej (nawet jeśli nie do końca wiedzieli jak), i z pewnością uzasadniona niechęć ze strony tych, którzy są najmniej odizolowani od konsekwencji i którzy są jednocześnie najmniej odpowiedzialni za tę zmianę sytuacji klimatycznej.

Jeśli większość towarzyszących emocjonalnych skutków żałoby ekologicznej wiąże się ze złością i poczuciem winy, resztę można również powiązać z poczuciem zagubienia. Jest coś niemal niesamowitego – i na pewno niezrównoważonego – w dalszym życiu w krajobrazie lub ekologii, która jest tak silnie dotknięta stratą, choćby dlatego, że strata ta jest tak naznaczona zmianą: zmianą, która może nastąpić w wielu łatwych obserwowalne sposoby.

Jednym z przykładów jest zakłócenie istniejącego systemu, na przykład poprzez usunięcie drapieżników, co może skutkować zwiększeniem populacji gatunków będących ofiarami, co nie zawsze przynosi pozytywne skutki. Na przykład przełowienie lucjana i homara w wodach przybrzeżnych Nowej Zelandii doprowadziło do eksplozji populacji kina – jeżowca Evechinus chloroticus – który następnie pasł się w lokalnych ławicach wodorostów tak obficie, że utrata wodorostów doprowadziła do wylesiania systemy rafowe znane jako kina jałowe.

Innym przykładem jest to, że gatunki inwazyjne mogą rozprzestrzeniać się w wyniku zmiany klimatu i środowiska, na przykład gdy ocieplająca się pogoda sprzyja rozprzestrzenianiu się myszy w skalistych siedliskach endemicznych i zagrożonych skinków w Fiordland. Trzecia wiąże się z faktem, że wymieranie określonego gatunku nie tylko powoduje pustą niszę ekologiczną, ale jest także ukrytym zaproszeniem do zajęcia tej niszy przez inny organizm – choć w sposób nie do końca odpowiadający pierwotnym mieszkańcom tej niszy. Na przykład wyginięcie moa usunęło głównego pasącego się z ekosystemu Nowej Zelandii. Rolę tę częściowo wypełniły wprowadzone gatunki jeleniowatych, ale różnice w gęstości zaludnienia i biomasie są znaczne, a także mogą występować różnice we wzorcach rozprzestrzeniania nasion każdego organizmu.

Te trzy krótkie przykłady nie są oczywiście wyczerpujące, ale wszystkie wskazują na obserwowalne zmiany, zachodzące w skali lokalnej i krajowej, a jedną z konsekwencji takich zmian jest żałoba ekologiczna. Przekształcenie systemu raf w pustkowie, niebezpieczeństwo ze strony małych i fascynujących stworzeń oraz wyginięcie ikony. To wszystko są rzeczy, nad którymi można się smucić. Są to także rzeczy, którymi można się nieco zdenerwować.

 

Jest na to słowo. Niesamowitość. Uczucie, które pojawia się, gdy coś powinno być znajome, ale nie jest. Z pewnością istnieje wystarczająco dużo apokaliptycznych wyobrażeń, w których artyści, naukowcy i inni kreatywni wyobrażają sobie przyszłość, która jest zupełnie inna niż nasza teraźniejszość. Efekt pustkowia, pragnienie, pustynia i pustka. I choć w niektórych regionach i w pewnych warunkach nie jest to całkowicie niemożliwe, dla większości z nas doświadczenie ekologicznego żalu prawdopodobnie rozpocznie się bardziej w sferze niesamowitości.

Małe zmiany i ograniczone straty, przynajmniej na początku: zmiany, w których świat wygląda (i brzmi i pachnie) prawie tak samo. Następnie, gdy dochodzi do punktu krytycznego, warstwowe postrzeganie przeszłości i teraźniejszości zderza się, sprawiając, że nowa rzeczywistość wydaje się niewiarygodna. Niemal niewiarygodna. Kiedy Hana, protagonistka biologii morskiej w The Coral Bones (2022) autorstwa E.J. Swift, nurkuje w zdziesiątkowanej rafie, jej poczucie dezorientacji, dyslokacji, wywołuje u niej panikę. Opisuje swoją reakcję na rafę — zwłaszcza w drugiej osobie, aby jeszcze bardziej uwidocznić rozdźwięk między oczekiwaniami a rzeczywistością. „Wyobraź sobie miejsce, które dobrze znasz” - zaczyna, zanim przerażenie sięga zenitu. „Stoisz, odwracasz się i rozglądasz. Po chwili wkrada się zwątpienie. Zaczynasz nie wierzyć, że to miejsce, które znałeś. Że w ogóle tu byłeś. Taka jest transformacja, że nie można jej naprawdę przyjąć. To musi być jakaś pomyłka”.

 

Część niepokoju i frustracji, tak nieodłącznie związanych z doświadczeniem ekologicznego żalu, wiąże się nie tylko z postrzeganiem daremności, ale także z obserwacją jej przeciwieństwa. W określonych przypadkach żal ten jest odwracalny. Wysiłki na rzecz ochrony przyrody, zwłaszcza gdy są ukierunkowane na głośne gatunki charyzmatyczne, są w stanie nie tylko wzbudzić zainteresowanie ogółu społeczeństwa, ale także zachęcić je do aktywnego wsparcia i emocjonalnego zaangażowania w dany gatunek.

Na przykład w Nowej Zelandii dążenie do uratowania kākāpō-Strigopshabroptilus, nielotnego i nocnego ptaka, największej papugi na świecie — przed wyginięciem jest zarówno popularne, jak i trwające. Departament Ochrony Przyrody prowadzi publiczną listę ocalałej populacji, która obecnie liczy 244 osobniki, a wszystkie z nich są nazwane. Istnieje nawet ambasador „ptak rzecznik” kākāpō, zwany Sirocco, który odcisnął piętno na ludziach po tym, jak został ręcznie wychowany po chorobie młodocianych i który okresowo podróżuje po kraju, aby spotkać się ze swoimi ludzkimi rodakami. (Tak, to ta papuga).

Wysiłki na rzecz ochrony kākāpō zakończyły się sukcesem, a populacja wzrosła z odnotowanego najniższego poziomu 51 ptaków w 1995 roku. Jest to wynikiem ciągłej ciężkiej pracy i wydatków, ale ilustruje fakt, że ochrona może być skuteczna, a smutek ekologiczny — przynajmniej dla tego gatunku — nie musi być nieunikniony.

 

Jaka byłaby reakcja narodu, gdyby ta strata była większa? Gdyby rzeczywiście była trwała? Śmierć ostatniej gigantycznej pandy (przypadkowo również z powodu epidemii grzybów) w filmie Neda Beaumana Venomous Lumpsucker (2022) jest ilustracją wynikającego z tego wybuchu emocjonalnego. „Zwykle nie można generalizować na temat narodu liczącego 1,4 miliarda ludzi, ale prawie wszyscy w Chinach kochali Chiu Chiu”, zauważa narracja. Jak czytamy dalej, Chińczycy „wpadli w szał lamentu i użalania się nad sobą”. Trudno winić ich za taką reakcję. Żal i wstyd są trudne do zniesienia.

Gatunki wymierają każdego dnia, ale często te straty mogą być łatwo przeoczone przez większość — małe stworzenia, niejasne, owady i odległe gryzonie i ryby, których i tak nie widzimy zbyt często, żyjąc daleko pod powierzchnią. Nie ma tam zbyt wiele emocjonalnego związku. Ale kultowy gatunek, który jest uwielbiany przez cały kraj? Istnieje okropny rodzaj wzdrygnięcia się, reakcja gotowości na uderzenie, która jest coraz bardziej odczuwalna na całym świecie w przypadku coraz większej liczby gatunków i coraz większej liczby ekosystemów. Gatunki charyzmatyczne są najbardziej widoczne, ale nawet najbardziej skromny gatunek lub krajobraz ma swoich fanów.

 

Każdy coś kocha. Każdy może coś stracić. Wielu z nich straci. Nie, to nie jest całkiem dokładne. Wielu z nas straci. To poczucie nieuchronności jest trudne do pogodzenia ze świadomością, że zmiany można dokonać, ale zbyt często tak się nie dzieje. Odzyskiwanie kākāpō, przerywane przez klęski żywiołowe, jest pocieszającą ilustracją sukcesu ochrony, ale jest to również pojedynczy gatunek, który przyciąga pozytywną uwagę, ponieważ jest uroczy i bardzo pierzasty. Wygląda atrakcyjnie. Co najważniejsze, wygląda również na osiągalny.

Smutek ekologiczny skupiony wokół pojedynczego gatunku można złagodzić, jeśli pozwoli się temu gatunkowi na rozwój i rozkwit. Żal ekologiczny skupiony wokół całego ekosystemu jest mniej możliwy do opanowania. Skala jest ogromna. To nie tylko ochrona gatunku i jego bezpośredniego siedliska. To ochrona potencjalnie setek gatunków, a nawet tysięcy. Jest to, jak się wydaje, zaporowo drogie. Wydaje się również, niestety, politycznie niewykonalne. Chociaż kuszące byłoby myślenie, że rządy, korporacje i inne podmioty niepaństwowe zjednoczą się, aby walczyć ze zmianami klimatu w jakikolwiek realny i skuteczny sposób, trudno nie być sceptycznym. Dla niektórych rządów ochrona środowiska schodzi na dalszy plan na rzecz gotówki. Kontynuując krajowe odniesienia, obecny minister zasobów Nowej Zelandii Shane Jones skomentował w 2023 r. zagrożone gatunki i obawy związane z wydobyciem: „jeśli jest minerał, jeśli jest szansa na wydobycie i jest to utrudnione przez ślepą żabę, żegnaj Freddy”.

W Do Androids Dream of Electric Sheep (1968) Philipa K. Dicka zwierzęta są tak rzadkie, że ludzie uciekają się do ich mechanicznych substytutów, desperacko próbując w jakiś sposób połączyć się z tym, co zostało utracone. W Migrations Charlotte McConaghy (2020) bohaterka, poruszona masowym wymieraniem, podąża za ostatnią z rybitw arktycznych, komentując, że „zwierzęta umierają. Wkrótce zostaniemy tu sami”. W mojej własnej powieści The Impossible Resurrection of Grief (2021), ekologiczny żal staje się tak zakorzeniony w społeczeństwie, że prowadzi do masowego samobójstwa.

Są to, co prawda, niektóre z bardziej ponurych możliwości. Nie muszą jednak takimi pozostać. Żałoba może być zwiastunem zmian, choćby dlatego, że akt żałoby uznaje wartość tego, co jest opłakiwane — nawet jeśli to uznanie przychodzi zbyt późno. Być może nadszedł czas, by spekulacje i eko-fantastyka zamieniły ekologiczny smutek w szansę.

 

Autor:
Octavia Cade | Tłumaczenie: Bartłomiej Kapuściński – praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
https://clarkesworldmagazine.com/cade_10_24/

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE