2023-05-24 16:09:43 JPM redakcja1 K

Jak daje się plamę: pierwsze w historii spojrzenie na powstawanie testu Rorschacha

Plamy atramentowe są używane jako narzędzie diagnostyczne od 100 lat, ale tworzenie nowych, odbywające się co pięć lat, było ściśle strzeżoną tajemnicą - aż do teraz.

Jak na obrazki, które od ponad stu lat są reprodukowane i oglądane, dość uważnie, przez miliony ludzi, istnieje wiele tajemnic otaczających plamy atramentowe Rorschacha. Te słynne karty - zarówno pilnie strzeżone, jak i natychmiast rozpoznawalne - są nadal używane do diagnozy psychologicznej na całym świecie. Nowe egzemplarze są drukowane co około pięć lat i nikt nigdy nie otrzymał pozwolenia na udokumentowanie tego procesu. Kiedy więc niedawno zapytałem wydawcę, czy mogę to zrobić, nie spodziewałem się, że się zgodzi. Oczywiście były pewne warunki: najbardziej kłopotliwym z nich było to, że jeśli mam udokumentować drukowanie plam atramentowych Rorschacha, muszę to zrobić bez ujawniania jakichkolwiek informacji na temat drukowania plam atramentowych Rorschacha. Wydawało się to testem równie eleganckim, jak ten, do którego wykorzystywane są same karty.

Nazwa plam atramentowych pochodzi od nazwiska Hermanna Rorschacha, szwajcarskiego psychologa, który zmarł tak młodo, że zaledwie połowa jego biografii dotyczy jego życia. Pewnej niedzieli pod koniec marca 1922 roku zabrał swoją żonę Olgę do teatru na Peer Gynta, a tydzień (pięć stron) później już nie żył. Urodził się w Zurychu 37 lat wcześniej, jako pierwsze z trójki dzieci, dwóch chłopców i dziewczynki, Philippine i Ulricha Rorschachów. Jego ojciec był niezwykle utalentowanym artystą i napisał 100-stronicowy traktat zatytułowany Zarys teorii formy, w którym rozważał wiele aspektów percepcji wizualnej, pytając: „Któż z nas nie zwracał często i z przyjemnością oczu i wyobraźni ku ciągle zmieniającym się kształtom i ruchom chmur i mgły?”. Hermann był utalentowanym uczniem i dołączył do elitarnego gimnazjum akademickiego w Schaffhausen w północnej Szwajcarii. Jego umiejętności artystyczne prawdopodobnie może jego cechą charakterystyczną i doprowadziły do nadania mu jego pełnego podziwu, a zarazem kpiącego przezwiska Klex, będącego skrótem od klexen lub klecksen, co oznacza coś w rodzaju „brudzić”. Klex oznacza również plamę atramentu.

 

Unique inks being mixed.

Mieszanie unikalnych atramentów. Zdjęcie: Jeremy Millar/The Guardian

Rorschach nie był pierwszym, który rozważał wykorzystanie tych nieokreślonych form, a w nowo rozwijającej się dziedzinie nauki, psychologii, plamy atramentowe były wykorzystywane jako sposób na ocenę wyobraźni badanego. Będąc studentem medycyny, Rorschach zaczął używać ich w podobny sposób, pokazując nowo wykonane plamy pacjentom psychiatrycznym i młodym nastolatkom i notując, co widzą. Wkrótce jednak zaczął uważać tę metodę za nieco niewyszukaną i w 1917 roku zaczął opracowywać własny test, choć uważał go raczej za eksperyment - tworząc obrazy, które nie wyglądały na wykonane celowo, ale które również nie były po prostu przypadkowe. Ich cel nie może być oczywisty, ale musi być jasne, że go mają.

Oprócz plam atramentowych, Rorschach musiał również zaprojektować „protokół”, zgodnie z którym odpowiedzi badanego były gromadzone i oceniane, i tutaj przyjął kategorie, które wydawały się odnosić do awangardowej sztuki, którą był zafascynowany: Detal i Całość; Ruch, Kolor i Forma. Każdej odpowiedzi badanego przypisano kod, który nie tylko odnosił się do tego, co widział, ale także do tego, jak dobrze widział. Rorschach następnie zestawiał je i dokonywał prostych obliczeń, odnotowując procent odpowiedzi, które odpowiadały Ruchowi lub Kolorowi, lub czy odnotowane Formy były dobrze lub słabo widoczne.

Rorschach rozumiał, że jeśli odpowiedzi różnych badanych mają być porównywane, to rzecz, na którą reagują, musi być taka sama, a biorąc pod uwagę, że jest to test zależny od ostrości wzroku, to musi być dokładnie taka sama. „Podobny” nie jest, ostatecznie, kategorią naukową. Praktyczne trudności z reprodukcją plam atramentowych doprowadziły do opóźnień w pierwszej publikacji pracy - której nadano tytuł Psychodiagnostik - a kiedy ukazała się w 1921 roku, Rorschach osobiście nadzorował produkcję nakładu 1500 zestawów, nawet na tym późnym etapie eliminując elementy, które uważał za nieistotne dla celów diagnostycznych. Książka była sprzedawana z 10 wydrukowanymi plamami atramentu w osobnej kopercie. Kupujący miał samodzielnie przykleić obrazki do kartki.

 

A densitometer ensures consistency.

Densytometr zapewnia jednakowość. Zdjęcie: Jeremy Millar/The Guardian

Młody praktykant, Herr Bögli, który pracował nad tym pierwszym drukowanym zestawem obrazów plam atramentowych, w najdrobniejszych szczegółach zapisał wszystkie instrukcje Rorschacha, od subtelnych przesunięć tonalnych po niezwykle ważne asymetrie w tym, co, na pierwszy rzut oka, wydaje się być najbardziej symetrycznym z obrazów. Notatki Bögli'ego stały się „drukarską biblią” dla produkcji plam atramentowych i nawet gdy w 1927 roku nowy wydawca przejął pracę, Bögli ponownie nad nią pracował, i kontynuował pracę przez kolejne dziesięciolecia.

Podczas gdy kleksy atramentowe szybko stały się dobrze znane, metoda ich produkcji pozostała tajna - i tak jest do dziś. Nawet drukarz nie wie wszystkiego: każdy kolor atramentu jest specjalnie przygotowywany gdzie indziej i jest używany tylko do plam atramentowych. Rozwój technologii druku w ciągu ostatniego stulecia oznaczał, że trzeba było bardzo uważać, aby zapewnić spójność. Przez większość tego okresu plamy atramentu były drukowane przy użyciu maszyny typograficznej, w której wypukłe metalowe płytki zwane kliszami przenosiły pojedynczy kolor na przygotowany arkusz. Kiedy trzeba było wykonać nowe płyty, nawet inny skład użytego metalu dawał nowe efekty - bardziej płaskie kolory, ostrzejsze krawędzie - i wtedy trzeba było dokonać drobnych, acz kluczowych korekt. Przez ostatnią dekadę plamy atramentu były produkowane przy użyciu płyt litograficznych, ale nie przy użyciu cyjanu, magenty, żółtego i czarnego atramentu używanego na przykład do drukowania czasopism, ale przy użyciu specjalnie wymieszanych atramentów Rorschacha.

 

Some of the blots bleed on to other sheets.

Niektóre plamy przebijają na inne arkusze. Zdjęcie: Jeremy Millar/The Guardian

Tak więc, przez bliżej nieokreślony okres pod koniec marca, w bliżej nieokreślonym miejscu w pobliżu Berna, obserwowałem, jak zarówno drukarz, jak i wydawca uważnie wpatrują się w arkusz po arkuszu, kolejno zdejmowanym z prasy. Niewielu plamom atramentu przyglądano się tak uważnie jak tym, choć tym razem testowano formularze, a nie tych, którzy na nie patrzyli. Mi nie pozwolono jednak patrzeć równie bezpośrednio, więc mój aparat był skierowany ukośnie, zerkając na pozornie znajome kształty zasłonięte przez inne obiekty lub przesuwając się po połysku ich lśniących powierzchni. Oczywiście wszędzie były kleksy atramentu i plamy, a czasami kształty zdawały się ześlizgiwać z zadrukowanych arkuszy i wyłaniać się w innym miejscu - na plastikowych wannach lub grzejnikach - i nie sposób było przestać się zastanawiać, co każda z nich może oznaczać. Innym razem wydruki testowe ujawniały, że plamy atramentu nakładały się jedna na drugą i tworzyły się nowe mutacje, i nie można było nie zastanawiać się, jakie nowe schorzenia mogą zdiagnozować, lub które mogą pomóc wywołać.

Dużą część mojego życia spędziłem patrząc na obrazy, zastanawiając się, co mogą oznaczać, i choć te plamy atramentu nie są dziełami sztuki, działają być może w podobny sposób, przykuwają uwagę widza, zapraszając go, by spojrzał uważniej. I, tak zaproszony, ja też się patrzyłem, w małej drukarni w wiosce położonej w szwajcarskiej dolinie i tam znalazłem... cóż, nie mogę powiedzieć.

Plamy atramentu prawdopodobnie nie będą drukowane ponownie przez kolejne 10 lat, a to może być ostatni raz, kiedy są reprodukowane mechanicznie, ze smugami i plamami, klex. A co ty widzisz?

Dział: Technologia

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.