2024-02-28 15:36:37 JPM redakcja1 K

Jak laboratorium broni nuklearnej pomogło rozwikłać sprawę seryjnego mordercy

Wybitny ośrodek kryminalistyki odegrał kluczową rolę w rozwiązaniu głośnej sprawy o morderstwo z lat 90. XX wieku.

Zdjęcie pochodzące ze strony undark.org

LABORATORIA BRONI NUKLEARNEJ często nie pomagają w rozwiązywaniu spraw seryjnych morderców. Jednak w śledztwie dotyczącym Efrena Saldivara dane z takiego laboratorium dostarczyły przekonujących dowodów, które doprowadziły do ​​skazania go za sześć zarzutów morderstwa.

Jako terapeuta oddechowy w Glendale Adventist Medical Center w Kalifornii, gdzie rozpoczął pracę w 1989 r., Saldivar czasami opiekował się nieuleczalnie chorymi pacjentami. Według raportu „Los Angeles Times” pewnego dnia w 1998 roku szpital otrzymał informację, że ktoś „pomógł pacjentowi szybko umrzeć”.

Władze szpitala już wcześniej przeprowadziły dochodzenie w sprawie Saldivara w związku z wewnętrzną informacją dotyczącą rzekomego niewłaściwego postępowania – jak relacjonował jeden ze współpracowników, miał on reputację osoby posiadającej „magiczną strzykawkę” . Wkrótce w sprawę wkroczyła policja, wzywając Saldivara na przesłuchanie.

Podczas tej sesji Saldivar przyznał się do kilkudziesięciu morderstw od chwili rozpoczęcia pracy do 1997 r., stwierdzając, że zatruwał pacjentów przedawkowaniem paraliżujących substancji chemicznych, bromku pankuronium, znanego również jako Pavulon, i chlorku sukcynylocholiny. Został natychmiast aresztowany.

Niewiele było jednak fizycznych dowodów na poparcie jego samo oskarżających twierdzeń. Bez tego zewnętrznego potwierdzenia władze musiały wypuścić Saldivara na wolność – podczas tej wolności publicznie wycofał się ze swoich zeznań, podając jako powód rzekomych kłamstw własną depresję i naciski ze strony detektywa.

Pozbawieni słowa Saldivara śledczy zaczęli szukać faktycznych dowodów. Myśleli, że kluczowa może być chemiczna część zeznań: być może prokuratorom uda się udowodnić, że Pavulon i chlorek sukcynylocholiny znajdowały się w organizmach jego ofiar w chwili śmierci.

Procedury policyjne, takie jak „CSI”, często sprawiają, że takie zadania wydają się proste – ale identyfikacja lotnych substancji toksycznych w ciałach dawno zmarłych pacjentów wcale nie jest taka prosta. Dlatego grupa zadaniowa badająca Saldivara zwróciła się o pomoc do Amerykańskiej Akademii Nauk Sądowych, która wskazała im nieoczekiwany kierunek: Lawrence Livermore National Laboratory, około 500 mil wzdłuż wybrzeża Kalifornii, w rejonie Zatoki San Francisco.

Firma Livermore, prowadzona przez Narodową Administrację Bezpieczeństwa Jądrowego, została założona po zakończeniu Projektu Manhattan, aby pomóc w opracowaniu bomby wodorowej. Ostatnio głównym zadaniem naukowców z Livermore jest konserwacja i modernizacja broni nuklearnej. Ale w jego bramach laboratorium mieści się także Centrum Nauk Sądowych, które prowadzi badania kryminalistyczne, głównie w sprawach związanych z bezpieczeństwem narodowym, w zakresie materiałów chemicznych, biologicznych, radiologicznych, nuklearnych i wybuchowych – oraz dowolnej kombinacji tych, które mogą pojawić się, powiedzmy, w , ataku terrorystycznego lub wypadku na składowisku odpadów niebezpiecznych. (Naukowcy nazywają takie hipotetyczne połączenia „wielozagrożeniowymi”).

Procedury policyjne, takie jak „CSI”, często sprawiają, że nauka wygląda na prostą, ale identyfikacja lotnych substancji toksycznych w ciałach dawno zmarłych pacjentów wcale taka nie jest.

Biorąc pod uwagę te specjalizacje, ośrodek czasami jest wzywany do pomocy w trudnych sytuacjach związanych z egzekwowaniem prawa. Obejmują one zarówno ogólne prośby, takie jak analiza różnych rodzajów gazu pieprzowego, jak i szczegółowe zapytania lokalne i federalne, takie jak sprawa Efrena lub super wyrafinowanego bombowca rurowego z tego samego okresu – przypadki, w których niewiele innych jest tak kompetentnych, aby identyfikować i śledzić pochodzenie śliskich substancji.

Z tego powodu Centrum Nauk Sądowych nazywane jest czasem „laboratorium ostatniej szansy”. W przypadku Saldivara naukowcy z Livermore opracowali nowe metody identyfikacji zdegradowanych substancji chemicznych i pomogli skazać człowieka, który stał się znany jako „Anioł Śmierci”.

Naukowcy z centrum analizują przerażające próbki, pomagają opracowywać środki zaradcze — lepsze antidota na toksyny, takie jak czynniki nerwowe — a także przeprowadzają podstawowe badania materiałów w laboratorium, aby wiedzę można było wykorzystać w terenie. „Prowadzimy prace badawczo-rozwojowe i opracowujemy świetne metody” – powiedział Williams. „Naciskasz przycisk pauzy w swoich pracach badawczo-rozwojowych, aby przeanalizować próbkę”. Jeśli w trakcie tej analizy naukowcy napotykają wyzwania lub zauważą luki, mogą przenieść je z powrotem do sfery badań i rozwoju i dowiedzieć się, jak sobie z nimi poradzić.

To połączenie badań podstawowych i stosowanych jest kluczową zasadą centrum, które zostało założone w 1991 roku, gdy dobiegała końca zimna wojna. „Reżyser dostrzegł, że nauka może być użyteczna” – powiedział Williams.

Kiedy próbka dociera do Centrum Medycyny Sądowej, badane substancje mogą stanowić część próbki tkanki, być zawieszone w wodzie, zagnieżdżone w roślinach lub zmieszane z glebą. Mogą też być po prostu śladem na chusteczce przeciągniętej przez podejrzany materiał uzbrojony.

Większość próbek nie jest czysta, ale zawiera wiele składników, które mogą zakłócić sygnaturę podejrzanej substancji, która również mogła ulec degradacji lub rozkładowi. Aby przeanalizować próbkę, naukowcy z Livermore nie mogą po prostu znaleźć interesującej substancji: muszą wskazać i zmierzyć wszystkie części składowe materiału, korzystając z takich narzędzi, jak chromatografia i elektroforeza, aby oddzielić składniki chemiczne i biologiczne, oraz spektrometrii, aby zidentyfikować te składniki.

Williams określa proces analityczny centrum jako holistyczny. Może nie jest zaskoczeniem, że centrum zatrudnia „głównie chemików i biologów, których zmieniamy w chemików” – powiedziała.

W jednym przypadku z 1999 r . centrum przetworzyło próbkę znalezioną przez bułgarskich celników z tyłu samochodu przekraczającego granicę. W sprężarce powietrza ukryty był ołowiany cylinder, wewnątrz którego niczym lalka do gniazdowania znajdowała się szklana fiolka zawierająca czarny proszek.

Zidentyfikowanie proszku jako wysoko wzbogaconego uranu do celów wojskowych było proste; próba odgadnięcia jego pochodzenia była bardziej skomplikowana i obejmowała analizę szkła, aby dowiedzieć się więcej o jego pochodzeniu i wytwórcy, oraz papieru na fiolce, aby dowiedzieć się, z jakiego gatunku drzewa pochodzi. Władze doszły do ​​wniosku, że ten przemycany materiał został prawdopodobnie przetworzony w latach 90. XX wieku do postaci odpowiedniej do produkcji broni i mógł zostać skradziony, gdy po zakończeniu zimnej wojny w zakładach, w których produkowano takie substancje, nie zapewniono wystarczających zabezpieczeń.

Zdjęcie: Lawrence Livermore National Lab

Livermore to jedyne miejsce w kraju posiadające certyfikat do przeprowadzania badań kryminalistycznych całego szeregu niebezpiecznych substancji: materiałów chemicznych, biologicznych, radiologicznych i wybuchowych. Być może najtrudniejszym do zdobycia certyfikatem jest ten wydany przez Organizację ds. Zakazu Broni Chemicznej, międzynarodowy organ, którego zadaniem jest egzekwowanie Konwencji o broni chemicznej z 1997 roku. Centrum uzyskało swój pierwszy certyfikat w 2003 roku i w większości utrzymało dobre oceny, z wyjątkiem jednego C, które zakończyło się zawieszeniem.

Certyfikacja to nie tylko pole wyboru: to test obejmujący wszystkie ręce na pokładzie. Organizacja wysyła do centrum pewną liczbę próbek i daje badaczom dwa tygodnie na poszukiwanie podejrzanych związków broni chemicznej. Zespół około 22 naukowców spotyka się dwa razy dziennie w celu przeprowadzenia takiego testu, powiedział Williams, i pracuje od 10 do 14 godzin dziennie. Może to być jednak trudne: na przykład egzamin w 2020 r. był szczególnie trudny nie tylko ze względu na niskie stężenia substancji chemicznych, ale także dlatego, że niektóre z nich występowały w bardzo wysokich stężeniach, co utrudniało spojrzenie analityczne na inne. Ostatecznie naukowcy z centrum zidentyfikowali wszystkie substancje chemiczne, które mieli znaleźć.

Jednak w przypadku Saldivara wyniki naukowe ośrodka stały się bardzo publiczne. Biorąc pod uwagę, jak często analizy laboratoryjne na potrzeby dochodzeń karnych stają się częścią akt publicznych sądów, nie jest to niczym niezwykłym, chociaż była to szczególnie głośna sprawa.

Badanie centrum rozpoczęło się, gdy biuro koronera hrabstwa Los Angeles odkopało ciała 20 podejrzanych ofiar. (Do dziś nikt nie wie na pewno, do ilu zgonów przyczynił się Saldivar, choć w jednym zeznań oszacował ich liczbę na 100–200, włączając pacjentów, których po prostu zaniedbał). Przy pierwszym badaniu asystował ówczesny dyrektor Centrum Nauk Sądowych, Brian Andresen. kilka sekcji zwłok, żeby pokazać koronerowi, jak zdobyć próbki do laboratorium.

Jedna z substancji chemicznych, którą Saldivar rzekomo używał jako trucizny, chlorek sukcynylocholiny, powoduje krótkotrwały paraliż, ale szybko przekształca się w związki normalnie występujące w ludzkim organizmie. Biorąc to pod uwagę, Andresen uznał, że jest mało prawdopodobne, aby znalazł jakiekolwiek dowody tej substancji wiele lat po ich śmierci.

Zamiast tego zwrócił się ku Pavulonowi, lekowi zwiotczającemu mięśnie. Było również prawdopodobne, jak wówczas myśleli, że stał się niewidzialny i rozproszył się w organizmie, ale zespół Livermore – Armando Alcaraz i Patrick Grant, a także Andresen – i tak dał szansę na wykrycie.

Opracowali nową metodę wyciągania Pavulonu z tkanki. Badania zespołu, opublikowane później w dwóch artykułach w czasopiśmie Journal of Forensic Sciences, obejmowały najpierw homogenizację próbek tkanek poprzez zmieszanie ich z buforem do momentu, aż zostaną równomiernie zmieszane z roztworem.

Zespół w procesie zwanym ekstrakcją do fazy stałej przesłał roztwór przez polimer – materiał składający się z dużych cząsteczek, które składają się z mniejszych cząsteczek sklejonych ze sobą w powtarzający się wzór. Materiał ten zasadniczo działa jak sieć, wyłapując interesujące związki i przepuszczając resztę. Następnie wyciągnęli związki ze swojej sieci, używając rozpuszczalników do ich indywidualnego rozpuszczenia, co przypominało polewanie lizawki solnej wodą, co dało słoną wodę.

Aby uzyskać próbki kontrolne, wstrzyknęli Pavulon do wątróbek świńskich – zarówno nowych, jak i sztucznie starzonych – aby zobaczyć, jak będzie wyglądać pozytywny wynik, jeśli zostaną poddane tym samym testom na polimerach.

Był to proces zmysłowy, obok analitycznego. „Nawet podczas pracy pod kapturem zapach przenikał do wszystkiego, nawet do ubrań”

Po otrzymaniu próbek związków z ekshumowanych ciał i wątrób świńskich naukowcy poddali je szeregowi testów chromatograficznych i spektrometrycznych w poszukiwaniu sygnatur Pavulona.

Sześć z 20 próbek ludzkich dało wynik pozytywny, co potwierdziły źródła zewnętrzne. „Na początku byłem bardzo zaskoczony, że cokolwiek znalazłem” – powiedział Andresen w ówczesnej publikacji Livermore .

W dniu 5 stycznia 2001 r. wyniki zostały sprawdzone przez grupę zadaniową Glendale i zastępcę prokuratora okręgowego w biurze koronera w Los Angeles. Cztery dni później Saldivar został aresztowany. Później przyznał się do sześciu zarzutów morderstwa, opierając się w dużej mierze na sześciu pozytywnych próbkach znalezionych przez ośrodek. Został skazany na dożywocie bez możliwości wcześniejszego zwolnienia. Prokuratura nie domagała się kary śmierci po części ze względu na niepewność związaną ze stosowaniem nowego protokołu naukowego i w rezultacie możliwość długiego i kosztownego procesu.

Patrząc wstecz na dzisiaj, Williams postrzega żmudną pracę laboratoryjną, która spowodowała odrzucenie Saldivara, jako w dużej mierze część szerszej misji centrum: „Podążasz za zagrożeniem” – powiedziała – „i podążasz za potrzebą”.

Dział: Fizyka

Autor:
Sarah Scoles | Tłumaczenie: Kacper Sobierajski

Żródło:
https://undark.org/2024/02/09/wilo-serial-killer-nuclear-lab/

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.