2023-09-06 22:36:08 JPM redakcja1 K

Jak ostrzec przyszłe pokolenia, aby unikały zakopanych odpadów nuklearnych?

Zaproponowano rozwiązania takie jak przerażające pomniki, zmieniające kolor koty oraz atomowe "kapłaństwo", ale ostrzeżenie ludzkości przed tym zagrożeniem jest znacznie trudniejsze niż się wydaje.

Przez około pięć dekad ludzkość pozbywała się odpadów radioaktywnych zakopując je głęboko pod ziemią. Jest to nuklearne dziedzictwo, które przez kolejne tysiące lat może stanowić śmiertelne zagrożenie. Jednak biorąc pod uwagę istnienie ponad 20 składowisk odpadów nuklearnych na całym świecie, w jaki sposób nasi potomkowie za około 500 pokoleń będą w stanie zidentyfikować, gdzie są te miejsca oraz dlaczego powinni ich unikać? Problem ten może zostać rozwiązany za pomocą propozycji, począwszy od złowieszczych pomników i "kapłaństwa atomowego", skończywszy na świecących kotach, jednak okazuje się, że ostrzeganie przyszłych pokoleń przed niebezpieczeństwem jest znacznie trudniejsze niż się wydaje. 

Przez wieki w północno-wschodniej Japonii ludzie wznosili ogromne kamienne tablice wzdłuż wybrzeża, aby ostrzec przyszłe pokolenia przed zagrożeniem tsunami. Pomimo deklaracji, że nic nie powinno być budowane poniżej pewnego punktu, wielu późniejszych mieszkańców zignorowało lub zapomniało o ostrzeżeniach i wybudowało domy na obszarach zagrożonych, płacąc za to straszną cenę. Stosunkowo niedawno, w latach pięćdziesiątych, rząd Stanów Zjednoczonych ustandaryzował uniwersalny znak ostrzegawczy przed promieniowaniem (“koniczyna” czarnych ostrzy na żółtym tle), ale badania sugerują, że rozpoznaje go zaledwie 6% światowej populacji. 

Na początku lat 80., gdy rządy światowe i przemysł nuklearny zaczęły coraz bardziej martwić się o to, co zrobić z długoterminowym składowaniem odpadów radioaktywnych, rozwinęła się nowa dziedzina badań: semiotyka nuklearna, bardzo szeroka, ezoteryczna, a czasem surrealistyczna dziedzina, badająca w jaki sposób będziemy ostrzegać przed naszym zabójczym dziedzictwem przyszłych ludzi, cywilizacje, a nawet gatunki post-ludzkie. 

Stworzenie semiotyki nuklearnej przypisuje się grupie inżynierów, naukowców, politologów, psychologów, antropologów, archeologów i nie tylko, którzy pracowali nad Human Interference Task Force (HITF).  Utworzona przez Departament Energii Stanów Zjednoczonych i Bechtel Corp. w 1981 roku, grupa zadaniowa czerpała inspiracje z monumentalnych struktur, świętych tekstów, a nawet klątw, które przetrwały ze starożytnych cywilizacji, aby samemu opracować "największą świadomą próbę komunikacji naszego społeczeństwa w otchłani czasu". 

HITF zdecydował, że najskuteczniejszym sposobem na przestraszenie przyszłych pokoleń będzie stworzenie ogromnych pomników wokół składowisk odpadów nuklearnych, które mają wywoływać poczucie zagrożenia i strachu. Jednym z proponowanych "znaków stopu" jest rozległy krajobraz ogromnych skalnych cierni wyłaniających się z ziemi we wszystkich kierunkach, podczas gdy inny sugeruje coś w rodzaju atomowego "Stonehenge" nad składowiskiem odpadów, składającego się z ogromnych granitowych kolumn wyznaczających jego granicę, ziemnych wałów otaczających rzeczywisty ślad obiektu i struktury w jego sercu zawierającej informacje o miejscu. Dodatkowe kopie informacji zostałyby zakopane wokół samego obiektu oraz w archiwach na całym świecie na specjalnym papierze o długiej trwałości, opatrzonym być może optymistycznym komunikatem administracyjnym: "Przechowywać przez 10 000 lat". 

Nawet z równie mrożącymi krew w żyłach ostrzeżeniami, które mogłyby zostać wyryte w takich kreacjach (jeden przykład: "To miejsce nie jest miejscem honoru. Nie upamiętnia się tu cenionych zmarłych... nie ma tu nic wartościowego. To, co tu jest, było dla nas niebezpieczne i odrażające."), pomniki na taką skalę z dużym prawdopodobieństwem przyciągną uwagę ciekawskich, przestępców, a nawet przyszłych archeologów, i ostatecznie zachęcą do tego, czemu mają zapobiegać - wykopalisk na danym terenie. Przykładem mogą być egipskie piramidy. Wciąż tu są, ale kapłani już dawno odeszli, a my ignorujemy straszliwe klątwy, plądrując ich komory grobowe i bezczeszcząc ich zmarłych. 

Jak na ironię, jedną z najbardziej krytykowanych propozycji przedstawionych HITF była propozycja samonapędzającego się, manipulacyjnego "kapłaństwa atomowego" z wyznaczoną elitą, która utworzyłaby mit, legendę i tajny rytuał, aby roztaczając nad tymi miejscami poczucie tabu dla przyszłych pokoleń. 

HITF zakończył swoją pracę w 1984 roku, dochodząc do wniosku, że każda udana próba przekazania ostrzeżenia do odległych pokoleń będzie musiała opierać się na monumentalnej architekturze i znacznikach. Struktury powinny być wystarczająco trwałe, aby nie wymagały konserwacji przez 10 000 lat i powinny być wystarczająco niepokojące, aby zainspirować ludzi do przekazywania wiedzy o nich przez niezliczone pokolenia, czy to poprzez ustne legendy, czy fizyczne archiwa. 

Kilka lat po utworzeniu HITF pisarka Françoise Bastide i semiotyk Paolo Fabbri wymyślili zupełnie inne podejście do ochrony przyszłych pokoleń przed zakopanymi odpadami nuklearnymi: świecące koty. Wierzyli oni, że w przyszłości będzie można wyhodować koty zmieniające kolor w obecności promieniowania. Zwierzęta te zostałyby następnie wypuszczone na wolność, a podczas gdy ich pokolenia przemierzałyby ziemię, historia o zmieniających kolor kotach i niebezpieczeństwie, które reprezentują, byłaby przekazywana przyszłym pokoleniom w opowieściach ludowych i historiach ustnych.  

Uważano, że świecące koty działają lepiej niż, powiedzmy, psy lub szczury ze względu na nadprzyrodzone skojarzenia, które ludzie dość konsekwentnie przypisują kotom w wielu kulturach: Starożytni Egipcjanie czcili kocią boginię Bastet, Wikingowie wierzyli, że dwa koty napędzały rydwan bogini Freyi, a w Chinach rolnicy czcili kocie bóstwo Li Shou, które chroniło uprawy przed szczurami i odpędzało złe duchy. Kot jest również synonimem niezależności i swobody poruszania się, co jest przydatną cechą w przypadku zamienienia go w futrzasty, mobilnego licznika Geigera. 

"Patrząc na to przez pryzmat naukowy, pomysł świecących kotów nie wygląda mi na nadzbyt szalony", mówi Kevin Chen, który założył Ray Cat Solution w 2015 roku. Ruch ten zrzesza społeczność ludzi zafascynowanych pomysłami Bastide'a i Fabbriego i bada możliwość genetycznej inżynierii kotów, tak by te świeciły poprzez interakcję enzymatyczną. "To szalone, ale równie szalone jak pomysł przywrócenia mamuta włochatego. Istnieje koncepcja, ale niezbędna technologia niekoniecznie jest dostępna już dzisiaj, ale w międzyczasie wymyślimy, jak tego dokonać i uzyskać z tego inne korzyści".  

Świecące koty zainspirowały wielu wizjonerów i artystów do przyłączenia się do ruchu Chena poprzez tworzenie koszulek, piosenek, teledysków, a nawet nakręcenie wielokrotnie nagradzanego filmu dokumentalnego The Ray Cat Solution. Takie produkty kulturowe pomagają wprowadzić te czworonożne znaki ostrzegawcze do popularnej wyobraźni i budować legendę, tak jak zamierzali jej twórcy - i być może pomogą również zainicjować badania potrzebne do rozpoczęcia długiego procesu przekształcania świecących kotów z koncepcji w rzeczywistość. 

Czterdzieści lat po HITF, Agencja Energii Jądrowej z siedzibą w Paryżu, międzyrządowa agencja, która zachęca do współpracy między 33 zaawansowanymi krajami nuklearnymi, wciąż wymyśla sposoby ostrzegania przyszłych ludzi przed włamaniem się do toksycznych radioaktywnych mauzoleów. Inicjatywa RK&M (Preservation of Records, Knowledge and Memory Across Generations) opublikowała swój raport końcowy w 2019 r., gdy rządy ponownie rozważały rozpowszechnienie energii jądrowej w celu ograniczenia globalnego ocieplenia. 

W przeciwieństwie do propozycji atomowego "kapłaństwa" i "Stonehenge" sprzed dziesięcioleci, raport RK&M koncentruje się na sposobach pomagania przyszłym ludziom w podejmowaniu świadomych decyzji za pomocą bibliotek, kapsuł czasu i fizycznych znaczników. Na przykład, zamiast pola ogromnych skalnych cierni, wokół stanowisk można by zakopać tysiące znaczników zawierających informacje zapisane na trwałych materiałach, takich jak vellum (pergamin wykonany ze skóry zwierzęcej), a nie na laminowanych dokumentach papierowych lub dyskach USB. 

"Myślę, że w ciągu ostatnich 40 lat nastąpiła zmiana perspektywy", mówi Neil Hyatt, główny doradca naukowy brytyjskiego rządu ds. odpadów nuklearnych. "Teraz społeczność międzynarodowa poszła o krok dalej (...), myśląc o zastosowaniu wielowarstwowych wiadomości wykorzystujących różne narzędzia do przekazywania informacji o tym, co działo się w danych miejscach, aby umożliwić ludziom podjęcie własnej decyzji o tym, jak mogą z nimi wchodzić w interakcje w przyszłości". 

Hyatt uważa, że podejście to znajduje odzwierciedlenie w brytyjskich planach poszukiwania społeczności chętnej do ulokowania krajowego repozytorium jądrowego na brytyjskiej ziemi, kultywując relacje ze społecznością nie tylko podczas budowy obiektu, ale przez cały okres 750 planowanych lat jego eksploatacji, zamknięcia oraz monitorowania po zamknięciu pod kontrolą instytucjonalną. 

W swojej pracy artystka i badaczka Cécile Massart ucieleśnia to nowe podejście. Wyobraża sobie ona kreatywne laboratoria zbudowane nad przyszłymi składowiskami odpadów nuklearnych, w których pisarze-eksploratorzy, artyści-opiekunowie i naukowcy-archeolodzy mogliby współpracować w celu monitorowania tych miejsc przez wiele pokoleń. "Same składowiska geologiczne stają się platformami dla badań artystycznych i projektowania krajobrazu”, mówi Massart. 

Ostatecznie długie tysiąclecia o których mowa przyćmiewają jakikolwiek inny odcinek czasu panowania człowieka. "Mówienie o tym jako technik jest niezwykle interesujące i stanowi prawdziwe wyzwanie, ponieważ prowadzi nas do sedna tego, co znaczy być człowiekiem", mówi Hyatt. "Dobrą wiadomością jest to, że mamy przed sobą dużo czasu na znalezienie niezbędnych rozwiązań". 

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE