2025-02-27 08:30:32 JPM redakcja1 K

Jestem terapeutką i można mnie zastąpić. Ale ciebie również

Eyal jest pisarką i psycholożką. Jej prace ukazywały się m.in. w The Atlantic, Wired oraz Psychology Today. Obecnie pisze książkę o tym, jak kultura terapii zatraciła swój kierunek.

Zdjęcie: Sean Gladwell—Getty Images

Jestem psycholożką, a sztuczna inteligencja przejmuje moją pracę. Wszędzie widać tego znaki: klientka pokazuje mi, jak ChatGPT pomógł jej lepiej zrozumieć relację z rodzicami; przyjaciółka rezygnuje ze swojego terapeuty na rzecz Claude’a, by przetwarzać lęki; startup pozyskuje 40 milionów dolarów na stworzenie wzmocnionego terapeuty opartego na sztucznej inteligencji. Niedawno na TikToku trafiłam na influencerkę, która mówiła, że nie potrzebuje przyjaciół – może po prostu wyżalić się Bogu i ChatGPT. Post stał się viralem, a tysiące osób skomentowały, w tym:

„ChatGPT odradził mi sabotowanie samej siebie.” 

„Zna mnie lepiej niż jakikolwiek człowiek na tej ziemi.”

„Bez kitu! Po śmierci mojej babci poprosiłam ChatGPT o coś motywującego… i płakałam po odpowiedzi.”

Skłamałabym, gdybym powiedziała, że to mnie nie przeraża. Kocham swoją pracę — i nie chcę zostać zastąpiona. Choć sztuczna inteligencja może pomóc uczynić terapię bardziej dostępną dla wszystkich, pod moimi osobistymi obawami kryje się jeszcze bardziej niepokojąca myśl: czy rozwiązanie problemu dostępności terapii przypadkiem nie wywoła kryzysu w sferze ludzkich relacji.

Terapia to dziedzina gotowa na zmiany. Niestety, źli terapeuci są powszechnym zjawiskiem, podczas gdy dobrzy terapeuci są trudni do znalezienia. Nawet jeśli uda Ci się znaleźć dobrego terapeutę, często nie przyjmują oni ubezpieczenia i prawie zawsze pobierają wysokie opłaty, które z czasem mogą się znacznie skumulować. Terapia AI mogłaby wypełnić ogromną lukę. Tylko w samych Stanach Zjednoczonych ponad połowa dorosłych z problemami psychicznymi nie otrzymuje potrzebnej pomocy. Dzięki sztucznej inteligencji każdy mógłby uzyskać dostęp do wysoko wykwalifikowanego terapeuty, dostosowanego do swoich unikalnych potrzeb, w dowolnym momencie. Byłoby to rewolucyjne.

Ale wielkie innowacje technologiczne zawsze wiążą się z kompromisami, a przejście na terapię AI ma głębsze konsekwencje niż tylko to, że milion specjalistów od zdrowia psychicznego potencjalnie straci pracę. Kiedy terapeuci AI staną się normą, mogą zmienić nasze rozumienie intymności, wrażliwości i tego, co oznacza nawiązywanie relacji.

Przez większość historii ludzkości, uzdrawianie emocjonalne nie było czymś, co robiło się samodzielnie z terapeutą w biurze. Zamiast tego, dla przeciętnej osoby mierzącej się z utratą, rozczarowaniem czy trudnościami w relacjach międzyludzkich, uzdrawianie było częścią wspólnotowych i duchowych ram. Centralną rolę odgrywali przywódcy religijni i szamani — oferując rytuały, medykamenty oraz moralne wskazówki.

W XVII wieku kwakrzy opracowali godną uwagi praktykę zwaną „komitetami jasności”, w której członkowie społeczności zbierali się, aby pomóc jednostce znaleźć odpowiedzi na osobiste pytania poprzez uważne słuchanie i szczere dociekanie. Te wspólnotowe podejścia do uzdrawiania miały wiele zalet, ponieważ zapewniały ludziom więzi społeczne i wspólne znaczenia. Ale miały także swoją ciemną stronę: zmagania emocjonalne mogły być postrzegane jako moralne słabości, grzechy, a nawet oznaki wpływu demonicznego, co czasem prowadziło do stygmatyzacji i okrutnego traktowania.

Narodziny nowoczesnej psychologii na Zachodzie pod koniec XIX wieku oznaczały głęboką zmianę. Kiedy Sigmund Freud zaczął przyjmować pacjentów w swoim wiedeńskim gabinecie, nie tylko tworzył psychoanalizę — przekształcał sposób, w jaki ludzie radzili sobie z codziennymi wyzwaniami życiowymi. Jak zauważa socjolog Eva Illouz w swojej książce Saving the Modern Soul, Freud nadał „zwyczajnemu ja nową aurę, jakby czekało ono na odkrycie i ukształtowanie”. Przekonując ludzi, że powszechne zmagania — od smutku po złamane serce i konflikty rodzinne — wymagają profesjonalnej eksploracji, Freud pomógł przenieść uzdrawianie emocjonalne ze sfery wspólnotowej do prywatności gabinetu terapeutycznego.

Wraz z tą zmianą przyszły oczywiście postępy: to, co kiedyś postrzegano jako wstydliwe moralne porażki, stało się powszechnymi ludzkimi wyzwaniami, które można było naukowo zrozumieć przy pomocy profesjonalisty. Jednak to również przekształciło uzdrawianie w bardziej samotne przedsięwzięcie — oderwane od sieci społeczności, które od dawna były kluczowe dla wsparcia ludzi.

W niedalekiej przyszłości terapia AI może doprowadzić zindywidualizowany model uzdrawiania psychologicznego Freuda do jego skrajności. Zmagania emocjonalne nie będą już rozwiązywane prywatnie z drugą osobą, profesjonalistą, poza wspólnotą — mogą być przepracowywane bez jakiegokolwiek kontaktu z człowiekiem.

Na pierwszy rzut oka, nie będzie to całkowicie złe. Terapeuci AI będą znacznie tańsi. Będą dostępni 24/7 — nigdy nie będą potrzebowali urlopu, dnia chorobowego ani przerwy na urlop macierzyński. Nie będą musieli nagle kończyć sesji po 50 minutach ani spóźniać się z powodu gadatliwego klienta. A z AI będziesz czuć się swobodnie, wyrażając siebie w dowolny sposób, bez poczucia zakłopotania, które mogłoby towarzyszyć bezpośredniemu kontaktowi z prawdziwą, żywą osobą. Jak wykazało jedno z badań z 2024 roku, ludzie odczuwali mniejszy lęk przed osądem podczas interakcji z chatbotami. Innymi słowy, cała trudność związana z pracą z ludzkim profesjonalistą zniknie.

W zeszłym roku, podczas wystąpienia na Wisdom and AI Summit, profesor MIT i socjolożka Sherry Turkle powiedziała: „Z chatbotowym przyjacielem nie ma tarć, wątpliwości ani ambiwalencji. Nie ma lęku przed byciem zostawionym... Moim problemem nie jest rozmowa z maszynami, ale to, jak uczą nas deprecjonować to, czym jest człowiek.” Turkle porusza istotny punkt: to właśnie wyzwania, które sprawiają, że relacje są trudne, czynią je znaczącymi.

To w momentach dyskomfortu — gdy pokonujemy nieporozumienia lub naprawiamy konflikty — rozwija się intymność. Te doświadczenia, niezależnie czy z terapeutami, przyjaciółmi, czy partnerami, uczą nas, jak ufać i łączyć się na głębszym poziomie. Jeśli przestaniemy ćwiczyć te umiejętności, bo AI oferuje gładszą, wygodniejszą alternatywę, możemy zatracić zdolność do budowania znaczących relacji.

Wzrost terapii AI nie dotyczy jedynie zastąpienia terapeutów. Chodzi o coś znacznie większego — o to, jak my, jako społeczeństwo, wybieramy, by angażować się w relacje. Jeśli wybierzemy bezproblemową AI zamiast skomplikowanej natury prawdziwych relacji międzyludzkich, nie tylko przestaniemy potrzebować terapeutów — stracimy zdolność do tolerowania błędów i niedoskonałości innych ludzi.

Chwile nieporadnej czułości, rozczarowania, nieuniknionego emocjonalnego bałaganu, to nie są drobne zakłócenia, których należy unikać; to fundament relacji. A w świecie, w którym teksturowane, niedoskonałe zawiłości bycia człowiekiem zostaną wyeliminowane, nie tylko terapeuci ryzykują, że staną się zbędni — my wszyscy ryzykujemy, że staniemy się zbędni.

Dział: Technologia

Autor:
Maytal Eyal | Tłumaczenie: Anna Klah — praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
https://time.com/7261110/ai-therapy-human-connection-essay/

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE