2024-05-02 09:47:33 JPM redakcja1 K

„Kto niszczy, musi zapłacić?'' - radykalne podejście Kostaryki do zamierania lasów

Kostaryka miała kiedyś jeden z najwyższych wskaźników wylesiania na świecie. Potem nastąpiła zmiana paradygmatu, która przyniosła korzyści nie tylko lasom, które uważano za stracone, ale także gospodarce. Warto przyjrzeć się tej strategii również w Europie.

Widok Kostaryki z lotu ptaka. Zdjęcie: www.welt.de.

Niewielki wodospad przedziera się przez bujną zieleń, falująca woda i świergot ptaków tworzą
atmosferę jak z pocztówki. Powietrze jest krystalicznie czyste. Gdziekolwiek spojrzeć, tam las,
natura i woda. Rezerwat Monteverde Organic Reserve w Puntarenas na Kostaryce jest bardzo
zbliżony do europejskiego wyobrażenia o raju. Ten imponująco piękny kawałek ziemi jest jednym z
niezliczonych przykładów niezwykłej transformacji, jaką kraj Ameryki Środkowej przeszedł w
ostatnich dziesięcioleciach.
W latach 80. ubiegłego wieku Kostaryka wciąż trafiała na pierwsze strony gazet jako Amazonka
Ameryki Południowej. Kraj położony między Panamą, a Nikaraguą miał jeden z najwyższych
wskaźników wylesiania na świecie. Podobnie jak w Brazylii, popyt na grunty rolne w Kostaryce pod
koniec XX wieku był głównym powodem ciągłego zmniejszania się pokrywy leśnej. Pod koniec lat
80. tylko 21 % kraju, którego położenie i klimat pozwalają na szczególnie bogatą roślinność, było
nadal zalesione, a każdego roku tracono około 51 000 hektarów. Było to szczególnie poważne w
tym regionie, ponieważ lasy Kostaryki są uważane za wyjątkowo bogate w gatunki i niezbędne dla
różnorodności biologicznej.

Prawie pół wieku później, ponownie zalesiony kraj wita podróżnych z całego świata niezwykłą
ofertą ekoturystyczną pomiędzy rezerwatami morskimi i lasami chmurowymi. Kostaryka
udowadnia, że wylesione obszary nie są bezpowrotnie utracone - a ochrona środowiska zamiast
niszczenia może być zrównoważonym źródłem dobrobytu.
Jest to kolejny powód, dla którego warto, aby kraje UE przyjrzały się Kostaryce, ponieważ liczba
wylesionych obszarów w Europie od lat gwałtownie rośnie. Fakt, że Bruksela zgodziła się na zakaz
importu różnych towarów i surowców z obszarów wylesionych, w niewielkim stopniu zmienia
wewnętrzne problemy wielu krajów. Przykładowo lasy Rumunii, członka UE, są w ogromnym
stopniu dotknięte nielegalnym wylesianiem.
Sukces Kostaryki daje jednak nadzieję także innym regionom na całym świecie. „Utworzenie
parków narodowych i rozwój zachęt zapoczątkowały proces odwracania procesu wylesiania" -
wyjaśnia Gilmar Navarrete, dyrektor Krajowego Funduszu Finansowania Leśnictwa (Fonafifo)
portalowi „Diario Financiero".

Zastosowano dwuetapową strategię, aby przekształcić Kostarykę z powrotem w kraj lasów. W
pierwszym etapie rząd zainwestował w utworzenie parków narodowych. Początkowo chroniło to
wybrane regiony, ale wciąż daleko było do ponownego zalesienia wykarczowanych obszarów.
Nastąpiło jednak ponowne rozpatrzenie sytuacji. Społeczeństwo i politycy zgodzili się, że sprawy
nie mogą toczyć się tak jak dotychczas. „Drugim ważnym kamieniem milowym było źródło
finansowania. Opiera się ono na kryterium „zanieczyszczający płaci"- wyjaśnia Gilmar Navarrete.
Innymi słowy: „Ci, którzy zanieczyszczają i niszczą, muszą płacić". Zmiana paradygmatu, która
teraz się opłaca.
Kolejnym decydującym krokiem była reforma modelu biznesowego związanego z użytkowaniem
gruntów. Zamiast rolnictwa intensywnie wykorzystującego grunty, politycy wprowadzili nowe prawo
leśne pod koniec lat 90-tych, aby zapewnić alternatywne zachęty ekonomiczne. Reforma została
sfinansowana z podatku od benzyny.
Właściciele gruntów rolnych otrzymywali 60 dolarów rocznie za hektar zalesionej ziemi, co było
swego rodzaju nagrodą za dostarczanie usług środowiskowych, takich jak woda i bioróżnorodność.
Obecnie sam ten program chroni 276 000 hektarów w kraju, co odpowiada mniej więcej
powierzchni Hesji. Ponadto od tego czasu surowe przepisy karały niewłaściwe użytkowanie
gruntów. W pewnym sensie jest to podejście kija i marchewki, które rząd Kostaryki stosuje, aby
zaangażować właścicieli gruntów w swoją strategię zrównoważonego rozwoju.
Dwie trzecie gruntów jest ponownie zalesionych
Jednak 60 dolarów za hektar było tylko otwarciem drzwi, ponieważ kraj zasadniczo zmienił swoją
koncepcję wykorzystania gruntów. Podczas gdy ekoturystyka stale się rozwijała, przynosząc
krajowi nowe dochody, wykorzystanie gruntów rolnych znacznie spadło w tym samym czasie.
Podczas gdy przemysł rolniczy nadal zajmował 25 procent powierzchni gruntów w 1982 roku,
liczba ta spadła do zaledwie 4,2 procent do 2019 roku. Agrobiznesy często stawały się
dostawcami usług ekoturystycznych.
W latach 1990-2019 liczba odwiedzających rezerwaty przyrody potroiła się z 500 000 do 1,7
miliona, a trend ten wciąż rośnie. (Eko)turystyka od dawna jest ważnym elementem krajowej
koncepcji gospodarczej i ostatnio stanowiła 8 procent produktu krajowego brutto. Oczekuje się, że
do 2027 r. do branży wpłynie kolejne pięć miliardów dolarów amerykańskich. Jest to znaczące
przedsięwzięcie dla kraju o niewielkiej populacji. Kostaryka chce stać się swego rodzaju pionierem
i pokazać, że turystyka i zrównoważony rozwój nie wykluczają się wzajemnie. Obecnie dwie
trzecie kraju jest ponownie uważane za zalesione.
Jednak Kostaryka również stoi przed wyzwaniami. Pandemia koronawirusa spowodowała
tymczasowe załamanie branży turystycznej. Co więcej, podaż oparta na odnawialnych źródłach
energii jest podatna na zjawiska pogodowe. Gwałtowny spadek opadów w ubiegłym roku i
niezwykła zmiana wiatrów zmusiły kraj do coraz większej produkcji energii elektrycznej w oparciu o
paliwa kopalne i importowania ich do obsługi elektrowni cieplnych.
Prezydent Rodrigo Chaves rozważa nawet powrót do poszukiwań ropy naftowej i gazu ziemnego,
mimo że stoi w obliczu silnych wiatrów. Krajowy kongres obawia się o zielony wizerunek Kostaryki
budowany przez lata.
Swoją inicjatywą Chaves nieumyślnie zwrócił również uwagę na finansowanie kursu
ekologicznego. Do tej pory pieniądze na ten cel pochodziły również od organizacji
międzynarodowych, takich jak Program Rozwoju ONZ. Na początku lutego minister środowiska
Franz Tattenbach poinformował, że jego agencja otrzymała kolejne 3,59 miliona dolarów
amerykańskich za pomyślne wyniki strategii środowiskowej. W sumie od 2014 roku Kostaryka
skorzystała z międzynarodowych dotacji o łącznej wartości około 40,8 miliona dolarów.
Bank Światowy zatwierdził również 60 milionów dolarów w uznaniu faktu, że wylesianie i
degradacja lasów zostały odwrócone. Jednak wszystkie te środki nie wystarczą na pokrycie
kosztów przekształcania i ochrony lasów.

Obecnie toczy się debata na temat pewnego rodzaju podatku środowiskowego. Jedną ze
wskazówek, że turyści mogą być skłonni zaakceptować taki podatek, jest fakt, że dobrowolny
program kompensacji emisji z wakacji przyniósł około 600 000 dolarów amerykańskich. W końcu
raj nie jest za darmo.

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE