2023-02-21 18:31:31 JPM redakcja1 K

„Latanie” na wodzie: testowanie elektrycznej łodzi motorowej wodolotu firmy Candela

Praktycznie cichy silnik, brak oparów gazu i brak rozbijania się o fale – moja pierwsza przejażdżka elektrycznym wodolotem C-8 firmy Candela dała mi wgląd w przyszłość luksusowych podróży wodnych.

Przepraszam, Leonardo DiCaprio — teraz wiem, jak to jest latać łodzią.
 

Jest coś niesamowicie surrealistycznego w byciu w pojeździe o dużej mocy, wartym prawie pół miliona dolarów, i nawet nie zdając sobie sprawy, że jest włączony. Ale moja pierwsza przejażdżka wodolotem Candela C-8 była tak imponująca, że ​​na początku nawet nie zdawałem sobie sprawy, że się zaczęła. 

Jestem na wodzie w Sausalito, na skraju pięknej zatoki San Francisco, i mam zamiar odbyć swój pierwszy „lot testowy” całkowicie elektryczną łodzią rekreacyjną Candela – 28-metrową łodzią motorową, która wykorzystuje wodoloty do wypłynięcia z wodę i „latać” nad falami. Po ponad dwóch latach pracy nad łodzią z włókna węglowego z zespołem 50 inżynierów, szwedzka firma sprowadziła C-8 do Kalifornii, próbując wejść na ogromny rynek łodzi w USA. Biorąc pod uwagę imponujące łodzie, które widzę w przystani w Sausalito, wydaje mi się, że to dobre miejsce na początek. 

Ale chociaż kadłub wykonany w 100% z włókna węglowego, elegancki wygląd i cena 390 000 USD mogą wyróżniać C-8 jako luksusowy statek dla zamożnych, ta łódź to coś więcej niż tylko droga zabawka. Projektując C-8, Candela postanowiła rozwiązać jeden z największych problemów w żeglarstwie: nieefektywność. 

Podczas gdy firmy takie jak Tesla próbują dokonać przeglądu rynku samochodowego, eliminując silniki spalinowe na rzecz zasilania akumulatorowego, świat żeglarstwa prawdopodobnie potrzebuje większej naprawy. 

Według Candeli tradycyjna łódź z kadłubem ślizgowym zużywa około 15 razy więcej paliwa na milę niż samochód rodzinny. Silnik zaburtowy rozpylający benzynę lub olej napędowy z tyłu łodzi jest hałaśliwy, emituje znaczne ilości, a silniki wymagają regularnego serwisowania. Wszystko dlatego, że łódź próbuje przepchnąć się przez wodę, która nieustannie stawia jej opór. 


Zdjęcie z lotu ptaka przedstawiające kilwater stworzony przez tradycyjną łódź motorową oraz kilwater wygenerowany przez C-8.
 

Candela dokonała przeglądu tradycyjnej konstrukcji łodzi motorowej, zastępując silnik spalinowy akumulatorem Polestar o pojemności 69 kWh i stosunkowo małym silnikiem z napędem bezpośrednim w kształcie torpedy (znanym jako C-Pod), który pozostaje całkowicie pod wodą i jest przymocowany do tylnego wodolotu łodzi. Ten silnik i wodoloty C-8 to tajna broń łodzi. 

Kiedy dyrektor generalny Candela, Tanguy de Lamotte, odłącza łódź od ładowarki i włącza zapłon, nic nie słyszę. Gdy oddalamy się od doku, nadal go nie słyszę. Kiedy wypływamy w rejs do zatoki, a ja siedzę na rufie łodzi i prowadzę doskonale słyszalną szeptaną rozmowę z moim kolegą Johnem Kimem, tak naprawdę słyszę tylko dźwięk wody uderzającej o kadłub z włókna węglowego i cichą , głuchy wrzask. 

Ale kiedy w końcu wypływamy do zatoki, gdzie możemy osiągnąć większe prędkości, wtedy zdaję sobie sprawę z mocy, jaką niesie ze sobą ten silnik. 

„Chodzi o to, że jest jak samolot” — mówi mi de Lamotte, zwiększając przepustnicę. „Idź prosto i z pełną mocą, a wtedy wystartuje”. 

Po tych słowach słyszę, jak włącza się silnik, przedzieramy się przez wodę i zaczynamy wypływać z zatoki. W ciągu kilku sekund jesteśmy nad wodą, wznosimy się na wodolotach i płyniemy z prędkością 22 węzłów (lub około 25 mil na godzinę). 

"Teraz lecimy!" mówi de Lamotte. 


Gdy znajduje się poza wodą w trybie wodolotu, C-8 tworzy cienki kilwater. 
 

Dzięki konstrukcji wodolotu, C-8 zużywa mniej więcej taką samą ilość energii, gdy foliuje się z tą prędkością, jak wtedy, gdy wypływaliśmy z przystani z prędkością 5 węzłów – około 1,2 kilowatogodziny na milę morską w oba przypadki. „Tak wydajne są folie” — mówi mi de Lamotte.

Łódź ma zasięg około 57 mil morskich (66 mil) przy prędkości przelotowej 22 węzłów i może osiągnąć prędkość do 27 węzłów przy maksymalnej prędkości. W czasie naszej przejażdżki spędziliśmy na wodzie około dwóch godzin, w większości z prędkością przelotową, i wróciliśmy do przystani z akumulatorem naładowanym w 30 procentach. 

Ale nie chodzi tylko o wydajność. Uczucie, gdy foliujemy jest niewiarygodnie  gładkie. Gdy szybujemy w kierunku mostu Golden Gate, nie ma za nami żadnego dużego kilwateru, a my nie podskakujemy i nie uderzamy o fale. Wydaje się, że łódź jest na gimbalu kamery. 

Kiedy jesteśmy na C-8, patrzę na łódź pościgową, gdzie mój kolega Celso Bulgatti filmuje nas z daleka. Silniki zaburtowe ryczą, a łódź płynie obok nas, podskakując w górę iw dół na białej wodzie i nabierając powietrza, gdy przepływa przez kilwater promu. (Na szczęście Celso sam jest jak chodzący gimbal, a materiał, który nakręcił tego dnia, jest bezbłędny – co za zawodowiec).

Wodoloty wykorzystują podstawowe prawa fizyki, które są tak stare jak natura. Zasadniczo woda porusza się po górnej i dolnej części folii w kształcie skrzydła samolotu z różnymi prędkościami, tworząc różnicę ciśnień, która generuje siłę nośną. Ale technologia wewnątrz łodzi jest najnowocześniejsza. 

https://www.cnet.com/a/img/resize/a6df283cc245e3499728a2348859ec580c9b70d3/hub/2023/02/17/f5608bf9-4494-499b-b23c-6665ebbc0b02/candela-hydrofoil-gif.gif?auto=webp&format=mp4&width=1200 - Kształt wodolotu działa podobnie do skrzydła samolotu, generując siłę nośną na wodzie.

Candela zaprojektowała warstwy włókna węglowego w foliach tak, aby były bardziej elastyczne w środku, co oznacza, że ​​folie mogą się skręcać i dostosowywać w wodzie. Dane z czujników, żyroskopów i akcelerometrów rozmieszczonych na całej łodzi mierzą jej ruch w wodzie i sposób działania folii. Dane te są następnie przekazywane do kontrolera lotu łodzi, który dokonuje ciągłych korekt, aby pomóc C-8 zachować stabilność, trochę jak awionika w dronie. 

Dla de Lamotte, weterana żeglarstwa wodolotowego i projektanta jachtów, który samotnie opłynął świat, to doświadczenie wodolotu jest wyjątkowe. 

„W mojej karierze zawodowego żeglarza również używaliśmy floretów, ale nie wolno nam mieć oprogramowania, które pomogłoby nam kontrolować floret, więc jest zupełnie inaczej” – powiedział. „Ale na tej łodzi używamy elektryczności i baterii oraz supernowoczesnego oprogramowania, które reguluje foliowanie ponad 100 razy na sekundę. I dlatego każdy może to zrobić”.

I tak po prostu nadszedł czas, aby przetestować tę teorię. De Lamotte wyskakuje z fotela kapitana i mówi, że teraz moja kolej na start.

„Testowanie drogowe” C-8 w zatoce San Francisco. 
 

Ostatnim razem, gdy byłem w łodzi motorowej, była to mała blaszana pontonowa ślizgająca się po jeziorze Womboyn w Australii. Dla porównania, wygląda to jak Sokół Millennium. 

Ale po naciśnięciu pedału gazu jestem już w drodze, wynurzam się z wody i wznoszę na wodolotach. Czuje się jak najbliżej latania, bez faktycznego wsiadania do samolotu. I jest to o wiele łatwiejsze niż prowadzenie samochodu. 

Z pewnością jest też znacznie droższy niż samochód (a nawet coś, co mógłbym usprawiedliwić jako sposób na poranne dotarcie do pracy, chyba że planowałem dojeżdżać do biura domowego na Alcatraz). Ale jest cicho, płynnie i nie ma za nami żadnych emisji gazów. Jeśli taka jest przyszłość podróży wodnych, to jestem całkowicie za. 
 

Dział: Nauka

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE