2023-09-01 20:30:48 JPM redakcja1 K

Lekarze wyciągnęli trzycentymetrowego robaka z mózgu kobiety

Incydent w Australii jest pierwszym znanym przypadkiem, w którym glista - zwykle występująca u węży - zainfekowała mózg ssaka.

W zeszłym roku lekarze wyciągnęli żywego, trzycentymetrowego robaka z mózgu 64-letniej Australijki, co stanowi pierwszy przypadek znalezienia tego gatunku w mózgu jakiegokolwiek ssaka. Glista, Ophidascaris robertsi, zwykle infekuje węże, więc odkrycie było sporym szokiem dla neurochirurga, który wyciągnął wijące się stworzenie z głowy pacjentki.

Naukowcy opisali szczegóły tego bezprecedensowego przypadku w nowym artykule opublikowanym w tym miesiącu w czasopiśmie Emerging Infectious Diseases. Według oświadczenia Australijskiego Uniwersytetu Narodowego, saga z pełzającym stworzeniem rozpoczęła się w styczniu 2021 r., kiedy kobieta zaczęła cierpieć na bóle brzucha, biegunkę, nocne poty i suchy kaszel.

Udała się do lokalnego szpitala w Nowej Południowej Walii w Australii, gdzie lekarze pobrali krew i przeprowadzili skanowanie ciała, donosi Beth Mole z Ars Technica. Okazało się, że miała jakąś infekcję, a także zmiany w wątrobie i śledzionie oraz zapalenie płuc. Testy na nowotwory, choroby autoimmunologiczne i pasożyty dały wynik negatywny. Podano jej więc kortykosteroid w celu leczenia zapalenia płuc i wysłano do domu.

Ale niecały miesiąc później trafiła do innego szpitala z powodu uporczywego kaszlu i gorączki. Lekarze zauważyli, że miała wysoki poziom eozynofili, rodzaju białych krwinek, które często występują u pacjentów z infekcjami grzybiczymi i pasożytniczymi. Chociaż jej testy nie wykryły glisty ludzkiej, lekarze podali jej iwermektynę, lek przeciwpasożytniczy, ze względu na możliwość, że jej wynik był fałszywie ujemny i ze względu na to, że w przeszłości podróżowała.

Następnie, w zeszłym roku, kobieta zaczęła mieć problemy z pamięcią i depresję. Lekarze zdecydowali się przeprowadzić rezonans magnetyczny jej mózgu i zauważyli powiększającą się zmianę. Kiedy poddała się operacji w czerwcu 2022 r., neurochirurg Hari Priya Bandi wyciągnęła, za pomocą pęsety, robaka. Bandi była zszokowana odkryciem, które było nie tylko zaskakujące, ale także nieco poza jej strefą komfortu.

"Do tej pory zetknęłam się z robakami tylko dzięki moim niezbyt dobrym umiejętnościom ogrodniczym", mówi Kathleen Magramo z CNN. "Uważam je za przerażające, więc nie jest to coś, z czym w pełni sobie radzę".

Zdając sobie sprawę z unikalności sytuacji, Bandi natychmiast skontaktowała się z innymi lekarzami w celu uzyskania porady. Wysłała również robaka - który wciąż żył - do naukowca specjalizującego się w pasożytach.

Naukowiec zidentyfikował go jako O. robertsi, długą, chudą glistę o czerwonawym kolorze, która zwykle infekuje pytony dywanowe. Robaki te zazwyczaj zamieszkują żołądek i przełyk węża, gdzie składają jaja. Kiedy wąż wypróżnia się, składa jaja, które są następnie połykane przez małe ssaki i torbacze. Wewnątrz tych zwierząt, jaja dojrzewają do larw. Następnie, gdy pytony dywanowe zjadają małe ssaki, larwy są przenoszone do węża i kończą swój cykl życiowy, rozwijając się w robaki. Do tej pory nie odnotowano żadnego zakażenia człowieka jakimkolwiek gatunkiem Ophidascaris. Lekarze uważają, że kobieta była "przypadkowym żywicielem" glisty - mogła przez pomyłkę połknąć kilka jaj O. robertsi, gdy szukała jadalnych roślin w pobliżu swojego domu.

"Jeśli pyton wypróżnił się na tę [roślinę] i są na niej jaja pasożyta, to może trafić w czyjeś ręce i zostać przypadkowo spożyta przez tę osobę" - mówi współautor badania Sanjaya Senanayake, ekspert ds. chorób zakaźnych w szpitalu w Canberze i na Australijskim Uniwersytecie Narodowym, w rozmowie z Nickiem Kilvertem z Australian Broadcasting Corporation.

Kobieta otrzymała więcej leków przeciwpasożytniczych i ostatecznie większość jej objawów uległa poprawie. Nadal jest monitorowana przez pracowników służby zdrowia.

Z perspektywy czasu lekarze dostrzegli, że jej objawy pasowały do progresji pasożyta przenoszonego przez żywność, a kortykosteroid mógł w rzeczywistości pozwolić gliście na przemieszczenie się przez jej centralny układ nerwowy i ostatecznie trafić do jej mózgu, zgodnie z Ars Technica. Zespół medyczny zrobił jednak wszystko, co w jego mocy, by rozwiązać zagadkę za pomocą posiadanych informacji. Inny pacjent mógł nie mieć tyle szczęścia. "Czasami ludzie umierają, a przyczyna nigdy nie zostaje zidentyfikowana", mówi
Peter Collignon, ekspert ds. chorób zakaźnych w szpitalu w Canberze i na Australijskim Uniwersytecie Narodowym, który nie był zaangażowany w ten przypadek, dla Melissy Davey z Guardiana.

Ogólne ryzyko infekcji O. robertsi u ludzi jest niskie - chociaż, ponieważ pasożyt i pytony dywanowe żyją w innych częściach świata, inne przypadki mogą pojawić się w przyszłości, zgodnie z oświadczeniem. Jednak w szerszym ujęciu, przypadek ten podkreśla ryzyko przenoszenia się infekcji ze zwierząt na ludzi, którzy coraz częściej dzielą te same siedliska.
Szacuje się, że 75% nowych zakażeń u ludzi, które pojawiły się na całym świecie w ciągu ostatnich trzech dekad, pochodzi od zwierząt, w tym koronawirusa, zgodnie z orzeczeniem. 

W związku z tym bardzo ważne jest, aby ludzie, którzy uprawiają lub zbierają żywność na obszarach, na których przebywają zwierzęta, dokładali wszelkich starań, aby myć ręce, narzędzia i samą żywność.

Jeśli chodzi o 64-letnią kobietę, która przeszła przez całą tę próbę, wykazała się "cierpliwością i odwagą" podczas całego procesu, mówi Senanayake w oświadczeniu.

"Bycie pierwszym pacjentem na świecie nigdy nie jest łatwe ani pożądane" - dodaje.

Dział: Medycyna

Autor:
Sarah Kuta | Tłumaczenie: Eliza Kotys

Żródło:
Smithsonian Magazine

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.