2024-11-08 17:54:35 JPM redakcja1 K

Dowiedziałam się, że moje dziecko ma guza, będąc w ciąży – pionierzy chirurgii usunęli go, gdy dziecko było jeszcze we mnie

Badanie USG w 24. tygodniu ciąży wykazało potencjalnie śmiertelne powikłanie: u małej Arley na sercu wykryto guz wielkości oliwki, zwany potworniakiem osierdzia.

Źródło: DailyMail

 

Kiedy Brailey i Louis Valenzuela dowiedzieli się, że spodziewają się drugiego dziecka, dziewczynki, byli przeszczęśliwi. Wybrali imię – Arley – i cieszyli się „łatwą ciążą” przez około sześć miesięcy. Jednak badanie USG w 24. tygodniu ciąży wykazało potencjalnie śmiertelne powikłanie: u małej Arley na sercu wykryto guz wielkości oliwki, zwany potworniakiem osierdzia. Poinformowano ich, że guz ją zabije, jeśli nie zostanie poddany leczeniu. Urośnie do takich rozmiarów, że pod swoim ciężarem zmiażdży jej serce.

Urodzenie Arley w tym momencie groziło jej śmiercią. W 24. tygodniu jej organy wciąż się rozwijały, a szanse na przeżycie poza łonem matki były niewielkie, więc matka z Tennessee została skierowana do zespołu specjalistów w Pensylwanii, którzy opracowali pionierską procedurę, która pozwala im operować dziecko, gdy jest jeszcze w łonie matki, aby usunąć masę z jej serca. 

 

Podczas operacji usunięcia guza lekarze nacięli brzuch matki i częściowo wyciągnęli Arley z macicy, najpierw trzymając ją za ręce, tak aby odsłonić jej klatkę piersiową. Zawsze starają się utrzymać jak największą część dziecka w macicy, aby utrzymać ochronne środowisko, jakie zapewnia macica. Kiedy dziecko znajdowało się już w tej pozycji, lekarze mogli wykonać nacięcie w klatce piersiowej. Następnie usunęli guz zlokalizowany w błonie otaczającej serce. Po zabiegu matka i płód pozostają pod ścisłą obserwacją w celu wykrycia oznak rekonwalescencji i potencjalnych powikłań.

Pani Valenzuela opowiedziała portalowi Today.com, że przez około dwa miesiące przebywała w Szpitalu Dziecięcym w Filadelfii (CHOP), gdzie lekarze usunęli guz, aż do momentu, w którym jej córka urodziła się zdrowa i szczęśliwa. 

Potworniak osierdziowy u płodów jest śmiertelny. Jedna trzecia przypadków  kończy się śmiercią płodu. Schorzenie jest rzadkie, występuje u około 0,07 do 2,8 na 1000 ciąż. W latach 2000–2020 na całym świecie odnotowano tylko 55 przypadków potworniaków osierdziowych u płodu. CHOP wykonał zabieg usunięcia go w macicy u czterech dzieci. Dokładne statystyki dotyczące liczby wykonywanych corocznie w USA są trudne do ustalenia. Są one niezwykle rzadkie i zazwyczaj przeprowadzane w ośrodkach, w których pracują lekarze specjalizujący się w chirurgii płodu, co utrudnia śledzenie dokładnej liczby zabiegów wykonywanych każdego roku. Ogółem zabieg trwał około godziny. Był to wysiłek zespołowy, w tym specjalistów z kardiologii, chirurgii płodowej, medycyny matczyno-płodowej, chirurgii sercowo-naczyniowej, anestezjologii, neonatologii i psychologii, a także specjalnej grupy pielęgniarek płodowych. 

Brailey Valenzuela, 32 lata, nie podejrzewała, że ​​z jej ciążą jest coś nie tak. Ona i jej mąż byli podekscytowani, że poznają swoją drugą córkę. Ale badanie USG w 24. tygodniu ciąży zmieniło wszystko. Lekarze z Centrum Perinatalnego Fort Sanders w Knoxville przy szpitalu Covenant Health potwierdzili obecność guza na sercu ich córki. Pani Valenzuela powiedziała: „Mówiono nam wiele razy, że perspektywy są ponure i jeśli nie zrobimy czegoś wkrótce — w ciągu kilku dni — dziecko może umrzeć”.

Kardiolog z Tennessee przesłał dokumentację medyczną pani Valenzueli do Szpitala Dziecięcego w Filadelfii, gdzie lekarze często zajmują się leczeniem skomplikowanych i zagrażających życiu ciąż.

„To wydarzyło się tak szybko” – powiedział Brailey Valenzuela.

„Powiedzieli: „Lekarze przejrzeli twoją dokumentację i uważają, że mogą ci pomóc”. To była ogromna ulga”.

Po przybyciu do Filadelfii w grudniu 2023 r. lekarze musieli działać szybko, przeprowadzając szereg badań, w tym dodatkowe badania USG. Po 12 godzinach pani Valenzuela była już na operacji. Dr Jack Rychik, jeden z lekarzy biorących udział w operacji Braileya Valenzueli, powiedział, że guzy płodu, takie jak ten, są „całkiem rzadkie”.

Powiedział: „To guz, który rośnie gwałtownie, ponieważ bardzo, bardzo młode komórki… zachowują się nieprawidłowo. [One] mogły przekształcić się w inne organy, ale pozostają niedojrzałe i decydują się rosnąć samodzielnie.

„Obawy związane z potworniakiem osierdzia wynikają z faktu, że rozrasta się on szybko i w sposób niekontrolowany, zajmując bardzo ograniczoną przestrzeń”.

Lekarze częściowo usunęli Arley z łona matki, przebijając worek owodniowy, ale nigdy nie urodzili jej całkowicie, co oznacza, że ​​nigdy nie była wystawiona na działanie powietrza i chroniona głównie przez znajdujący się tam płyn. Chirurdzy mówią, że jednym z ich głównych celów, oprócz usunięcia guza, jest jak najmniejsze naruszenie otaczających tkanek. Lekarze zastosowali specjalistyczne urządzenia, aby utrzymać stały poziom płynu owodniowego w macicy, minimalizując w ten sposób ryzyko, że macica lub łożysko „wyczują” operację. Organizm może naturalnie wywołać poród w odpowiedzi na zaburzenia, ale urządzenia te, wraz z technikami znieczulającymi, pomagają zapobiegać skurczom, porodowi lub zmianom w przepływie krwi, zapewniając, że macica utrzymuje swój kształt i poziom płynu w trakcie zabiegu. Gdyby nie interwencja, masa na sercu Arley'a mogłaby się tak bardzo powiększyć, że byłaby dwa do czterech razy większa od serca, i naciskać na nie, uniemożliwiając napełnienie się krwią.

Dr Rychik powiedział: „Nie można przeżyć, gdy serce nie jest w stanie się napełnić. Dlatego te guzy są śmiertelne”.

Podczas trwania tych czynności Arley ważyła zaledwie 1,8 funta. Gdy usunięto guz, chirurdzy zauważyli, że jest on nieznacznie przyrośnięty do aorty, największej tętnicy w organizmie, która transportuje bogatą w tlen krew z serca do reszty ciała. Po usunięciu guza i zszyciu pęknięcia aorty, lekarze zszyli Arley, umieścili ją z powrotem w macicy matki i zamknęli powłokę brzuszną Brailey. Gdy pani Valenzuela się obudziła, zaczęła szukać męża i zaspana wskazała na swój brzuch, jakby chciała zapytać, czy Arley przeżyła.

Powiedziała: „Pamiętam, jak powiedział: „Dziecko jest w porządku. Dziecko jest w porządku”. To wszystko, co potrzebowałam usłyszeć… to było ogromne błogosławieństwo”.

W ciągu kilku dni serce Arley zaczęło funkcjonować normalnie. Przez cały czas pani Valenzuela przebywała w Filadelfii, gdzie była pod ścisłą obserwacją aż do porodu. Kiedy 17 lutego 2024 roku zaczęła odczuwać silny ból brzucha, lekarze odkryli, że jej wyściółka macicy jest bardzo cienka. Aby zapobiec pęknięciu, Arley przyszła na świat przez cesarskie cięcie w 35. tygodniu ciąży, co uważa się za wcześniactwo.

Pani Valenzuela powiedziała: „Jej serce było wspaniałe. Funkcjonuje jak każde inne dziecko”.

Arley niedawno odwiedziła swojego kardiologa i czuje się na tyle dobrze, że nie będzie musiała wracać do niego przez kolejny rok.

„Radzi sobie świetnie” – powiedziała pani Valenzuela.

„Mam nadzieję, że ludzie poczują nadzieję, gdy przeczytają historię Arley.”

Dział: Medycyna

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE