2023-04-08 15:58:29 JPM redakcja1 K

Powiązania monarchii brytyjskiej z niewolnictwem są wyraźnie widoczne w archiwach historycznych

Jako historyczka, zauważam, jak często głosy niewolników zostały wykluczone z historii. Dziś musimy wysłuchać ich potomków i im odpowiedzieć.

Toyin Agbetu wyprowadzany z Opactwa Westminsterskiego w 2007 roku po jego proteście w związku z powiązaniami monarchii z niewolnictwem. Zdjęcie: Stephen Hird/Reuters

 

27 marca 2007 roku, niemal 450 lat po tym, jak Elżbieta I sfinansowała niewolnicze ekspedycje Johna Hawkinsa do zachodniej Afryki, Elżbieta II wzięła udział w nabożeństwie w Opactwie Westminsterskim, którego celem było upamiętnienie likwidacji handlu niewolnikami. Rowan Williams, arcybiskup Canterbury, wygłosił kazanie o „potwornie trwałym” dziedzictwie niewolnictwa.”My, którzy jesteśmy dziedzicami posiadaczy i handlarzy niewolnikami, musimy zmierzyć się z faktem, że nasz historyczny dobrobyt opierał się w głównej mierze na tym okrucieństwie” – mówił.

Chwilę później, czarnoskóry protestujący wbiegł naprzeciw ołtarza, krzycząc „To jest dla nas obelga!” i przerywając nabożeństwo. Jej twarz niewzruszona, królowa Elżbieta patrzyła, jak jej ochroniarze zmagali się z protestującym, Toyinem Agbetu, założycielem panafrykańskiej organizacji praw człowieka Ligali. Kiedy był przymusowo wyrzucany, wskazał palcem na królową i krzyknął: „Ty, królowo, powinnaś się wstydzić! Powinnaś przeprosić!” W zgodzie ze swoim protokołem, którego przestrzegała się również jej imienniczka, Elżbieta I, której mottem było „Video et taceo” (Widzę i milczę), królowa Elżbieta nie odpowiedziała.

Na zewnątrz opactwa, Agbetu powiedział mediom, że przeprosiny od brytyjskiej monarchii powinny były nadejść już dawno temu. „Królowa musi przeprosić. To była Elżbieta I. To ona wysłała Johna Hawkinsa, żeby popłynął swoim statkiem” – oznajmił. „Królowa, rząd i kościół – wszyscy tam siedzą i klepią się po plecach.”

Większość komentatorów zlekceważyła wtedy Agbetu, nazywając go „szaleńcem”, nawet pomimo wcześniejszych apeli o zadośćuczynienie za historyczną niesprawiedliwość, jaką było niewolnictwo. Jednakże oficjalne rozpoczęcie działalności komisji reparacji Caricom w 2014 roku, protesty Black Lives Matter, które zawładnęły Wielką Brytanią w 2020 roku oraz nasilenia żądań ze strony Karaibów do odcięcia się od korony i ich dążenia do reparacji w obliczu śmierci królowej są dowodem na to, że samotny głos Agbetu w Opactwie Westminsterskim był jednym z wielu. Co więcej, ludzie pochodzący z Afryki od wieków żądali rozliczenia od Wielkiej Brytanii i jej monarchii.

„Głos naszej skargi powinien odbijać się w waszych uszach jak toczące się fale wokół otaczających was fal; a jeśli się nie ostanie, może wznieść się jeszcze głośniej niczym grzmot” – ostrzegał ludność Wielkiej Brytanii i króla Grzegorza III czarnoskóry abolicjonista Ottobah Cugoano w Thoughts and sentiments on the evil of slavery z 1787 roku. Mary Prince, czarnoskóra kobieta, która jako pierwsza opublikowała swoją relację z bycia niewolnicą w Wielkiej Brytanii w 1831 roku, zgodziła się na podzielenie się wstrząsającą historią swojego życia, aby „dobrzy ludzie w Anglii mogli usłyszeć od niewolnika, jak cierpiał niewolnik”.

Brytyjczycy rzadko słyszeli głosy niewolników, zarówno teraz, jak i w przeszłości. Transatlantycki handel niewolnikami, który skomercjalizował pojmanych, zamieniając Afrykańczyków i ich potomków w swoją własność, nie pozwalał na zachowanie ich doświadczeń i perspektyw. Jak ujął to Caryl Philips, brytyjski powieściopisarz pochodzący z wyspy Saint Kitts, w swojej książce The Atlantic Sound: „Byłeś przenoszony drewnianym okrętem przez szeroką połać wody, aby trafić do miejsca, które odejmowało Ci mowę z ust.”

Ta przymusowa cisza sięga też do archiwów niewolnictwa. Pomimo tego, że są one pełne historii, głosy, które zostały zachowane, są ograniczone, szczątkowe i dalekie od neutralnych. Są to w głównej mierze głosy ciemięzców, którzy dalej przekazują swoje światopoglądy przyszłym czytelnikom. „W historii władza zaczyna się od źródła” – zaobserwował haitański uczony Michel-Rolph Trouillot.

Zaczyna się więc od półek wypełnionych ocalałymi rejestrami, manifestami okrętowymi i rejestrami posiadaczy akcji przedsiębiorstw handlujących niewolnikami, księgami rachunkowymi plantacji, które katalogowały narodziny i śmierci, a także państwową korespondencją pomiędzy brytyjskimi urzędnikami, a kolonijnymi zarządcami. Wszystkie te pisma dają historykom dostęp do akt instytucjonalnych atlantyckiego handlu niewolnikami, jednak rzadko do samych zniewolonych. 

Dehumanizujące koszmary niewolnictwa są powielane w archiwach. „Uprzedmiotowienie niewolników pozwalało władzom na zredukowanie ich do poziomu towarów, które można kupić i sprzedać lub użyć do wytwarzania zysków i wymiany bogactw” – stwierdziła historyczka Marisa Fuentes. „To samo uprzedmiotowienie doprowadziło do przemocy ze strony archiwów.” Redukcja Afrykańczyków jest widoczna na archiwalnym dokumencie z 1689 roku, które udostępniłam Guardianowi, ukazujące transfer akcji handlującego niewolnikami przedsiębiorstwa Royal African Company o wysokości 1.000£ dla króla Williama III od wicegubernatora RAC, Edwarda Colstona. 
 

Transfer akcji Royal African Company od Edwarda Colstona dla króla Williama III. Zdjęcie: Brooke Newman/RAC archive/Public Record Office

 

Aby sprawiedliwie oddać ten temat, historycy niewolnictwa muszą zmierzyć się z problematyczną naturą archiwum. Ograniczenia archiwum nie wyjaśniają jednak dlaczego, biorąc pod uwagę zbliżającą się koronację Karola III, Brytyjska monarchia wciąż nie przeprosiła za swoje historyczne powiązania z niewolnictwem. Mimo, że piśmienne dowody uczestnictwa monarchii w niewolnictwie nie są kompletne, są za to rozległe. Jak napisała Saidiya Hartman w Lose Your Mother: „Pieniądze mnożyły się, gdy karmiono je ludzką krwią.” Fakt, że Brytyjscy monarchowie i członkowie rodziny królewskiej inwestowali w atlantycki handel niewolnikami i czerpali z niego korzyści, jest niepodważalny.

Wciąż, kiedy słyszy się cokolwiek o roli Wielkiej Brytanii lub jej monarchii w zniewoleniu i śmierci milionów Afrykańczyków, główny nacisk kładziony jest na abolicję, nie na niewolnictwo. To celowe przerabianie historii, to świadome zapominanie, odzwierciedla tryumfalistyczną narrację zapoczątkowaną ponad 200 lat temu przez sławnego abolicjonistę Thomasa Clarksona. Poparcie społeczne dla abolicji, jak pisał w 1808 roku, „wypełniało mnie radością. Radowałem się niezmiernie jako, że było to dowodem na dobrą dyspozycję moich rodaków.”

Likwidacja handlu niewolnikami w 1807 roku i samego niewolnictwa w 1833 roku (po okresie przymusowego „czeladnictwa”), dekady przed ciężko wywalczonym zwycięstwem emancypacji w Stanach Zjednoczonych, przekształciły zbiorową pamięć Wielkiej Brytanii. Rola monarchii w rozwoju transatlantyckiego handlu niewolnikami i potworności niewolnictwa została zastąpiona przez uroczystą historię narodową, skupioną na chrześcijańskich przekonaniach białoskórych abolicjonistów z Wielkiej Brytanii.

Od 1807 roku, Wielka Brytania wmawia zarówno sobie, jak i całemu światu, że jest narodem abolicjonistycznym. Narodem, który odrzucił ludzką niewolę i bronił praw byłych niewolników i ich potomków jako równym poddanym koronie. Według tej narracji, pomimo tego, że niewolnictwo było „najczarniejszą z plam cywilizowanej Europy”, jak ujął to książę Albert w 1840 roku, to Wielka Brytania wiodła prym w jego zwalczaniu.

Ta odsłona brytyjskiej historii jest jednak niczym innym, jak mętnym, samochwalczym mitem narodowym, tak samo zwodniczym i wątpliwym pod względem historycznym jak mit o amerykańskiej wyjątkowości. Historia atlantyckiego niewolnictwa jest w równym stopniu brytyjską, jak i amerykańską historią. Są oddzielnymi, jednak współzależnymi stronami tej samej historii; nie da się zrozumieć jednej bez drugiej.

„Ci z nas, którzy żyją w bogatych społeczeństwach Zachodu, wszyscy czerpali korzyści z owoców rasowego kapitalizmu, chociaż w bardzo nierównym stopniu.” - zaznaczyła historyczka Catherine Hall, lidera projektu Legacies of British Slavery z University College London. „Wszyscy jesteśmy ocalałymi z niewolnictwa, nie tylko ci, którzy znają swój rodowód.”

Dowody na uczestnictwo monarchii w tym, co ONZ nazwał „największą zbrodnią przeciwko ludzkości” popełnioną w erze współczesnej, wypełniają archiwum niewolnictwa. Król Karol po raz pierwszy zasygnalizował swoje wsparcie dla badań nad historycznymi powiązaniami monarchii z transatlantyckim handlem niewolnikami. Więcej powinno zostać jednak zrobione, aby wysłuchać potomków niewolników i im odpowiedzieć.

Dział: Edukacja

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE