Psy. Pluskwy. Kukurydza. Wszystkie mają jedną wspólną cechę.
Możesz myśleć, że wiesz, które zwierzęta i rośliny są uważane za „udomowione” lub „domowe”, a które nie – ale nowa definicja rozpoczęła wielką debatę wśród naukowców.

Źródło zdjęcia: Mark Stone
Twój mops jest bez wątpienia psem domowym. Krowa na farmie również wydaje się być domowa. Ale co z kotem, który przynosi do domu niechciane prezenty? A co ze zwierzętami, które żyją w naszych domach ku naszemu rozczarowaniu, jak szczur czy pluskwa?
Nawet wśród naukowców nie ma powszechnie uzgodnionej definicji tego, jak wygląda udomowienie lub co czyni zwierzę „domowym”. Elinor Karlsson i Kathryn Lord stanęły przed tym problemem, gdy publikowały artykuł na temat genetyki lisów hodowlanych – słynnego eksperymentu, w którym rosyjscy naukowcy selekcjonowali lisy pod kątem ich oswojenia. Zwierzęta były oswojone, ale czy były domowe? Według jakiej definicji?
„Nie mamy jednej uzgodnionej definicji” – mówi Lord, biolog ewolucyjny z University of Massachusetts Chan Medical School w Worchester, MA. „Więc kiedy mówimy, że badamy udomowienie, nie mamy jednej rzeczy, o czym wszyscy mówimy”.
Lord, Karlsson i ich koledzy podjęli próbę zdefiniowania udomowienia na nowo w sposób, który, jak mają nadzieję, może zostać zaakceptowany przez świat nauki. W ich definicji „udomowienie” miałoby zastosowanie do populacji organizmów innych niż ludzkie, które ewoluowały w odpowiedzi na niszę lub rolę związaną z ludźmi, i ta populacja nie może się rozwijać poza tym ludzkim środowiskiem.
Zgodnie z tą logiką, populacje psów, kukurydzy, szczurów kanalizacyjnych i pluskiew zaliczają się, podczas gdy inne, które ludzie powszechnie uważają za domowe – takie jak konie czy pszczoły miodne – nie.
Lord i Karlsson mają nadzieję, że ta nowa definicja pozwoli naukowcom na bardziej systematyczne badanie udomowienia – zaczynając od tej samej, uzgodnionej definicji. Ale podczas gdy inni badacze widzą pewne korzyści, dostrzegają również wady. A niektórzy kwestionują, czy nowa definicja jest w ogóle potrzebna.
Zapytaj trzech naukowców, uzyskaj trzy odpowiedzi
Słowo „domowy” pochodzi z łaciny i oznacza „z gospodarstwa domowego lub domu”. Ale to, co liczy się jako domowe, a co nie, zawsze było przedmiotem debaty. Miejsce, w którym żyje organizm, ma znaczenie, a także to, jak dużą kontrolę ma człowiek. Ale ludzie mogą kontrolować jedną uprawę jeżyn, tylko po to, by odkryć, że inne populacje szaleją bez żadnego wysiłku ze strony człowieka.
To, co jest „domowe”, kończy trochę jak sztuka – lub pornografia. Poznajemy to, gdy to widzimy.
„Postrzegam udomowienie jako ukierunkowane przez człowieka” – mówi Chris Schell, ekolog miejski z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. Zgodnie z jego definicją, ludzie wybierają populacje gatunków o cechach, które czynią je pożądanymi.
Niektórzy naukowcy chcą jednak podkreślić, że populacja domowa jest rzeczywiście genetycznie odmienna. „Według mojej definicji jest to populacja, która znalazła się pod wpływem człowieka... która stała się genetycznie zróżnicowana” – mówi Carlos Driscoll, biolog z Hood College w Frederick, MD. „Zachodzi zmiana genetyczna, co jest dla mnie kluczem”.
Inni chcą usunąć ludzką kontrolę z równania, dając więcej władzy innym zaangażowanym gatunkom. „Mówiłabym o udomowieniu jako relacji między gatunkami i że był to termin ukuty specjalnie w celu umiejscowienia relacji z udziałem ludzi” – mówi Amy Bogaard, archeobotanik z Uniwersytetu Oksfordzkiego w Anglii. Zwierzęta mogą się przystosować, aby zbliżyć się do ludzi, ale ludzie mogą również zmienić swoje zachowania, aby lepiej żyć ze zwierzętami.
Albo jesteś z nami, albo jesteś dziki
W definicji Lord i Karlsson ludzka kontrola nad procesem udomowienia nie ma większego znaczenia. W końcu wiele „domowych” populacji zwierząt nie zawsze znajduje się pod kontrolą człowieka, jak szalejące jeżyny, zdziczałe świnie czy psy (dlatego też używają one wyłącznie terminu „domowy”, a nie „udomowiony”, który sugeruje, że ludzie zrobili coś celowo).
W większości przypadków proces udomowienia zachodzi w populacji lub grupie zwierząt tego samego gatunku, które zamieszkują ten sam obszar, a nie w całym gatunku – chociaż Lord, Karlsson i ich koledzy znaleźli wyjątki. Argumentują, że koty i psy nie są w stanie naprawdę dobrze się rozwijać bez ludzi – czy to poprzez karmę dla zwierząt domowych, czy śmieci. Pluskwy wymagają ludzkiego żywiciela – lub nietoperza żyjącego w pobliżu człowieka.
Naukowcy ustalili spektrum sposobów, w jakie organizmy mogą tolerować ludzi. Populacja „domowa” jest przystosowana do środowiska związanego z człowiekiem. Może to być dowolny organizm – od drobnoustroju po zwierzę. Bakterie kwasu mlekowego Lactococcus lactis są przystosowane do produkcji sera – całkowicie ludzkiego wynalazku. Szczury norweskie (Rattus norvegicus) „w rzeczywistości radzą sobie tak dobrze z ludźmi, że nie mają już żadnych populacji poza ludzką niszą” – wyjaśnia Lord.
Ale aby być „domową”, populacja nie może być w stanie rozwijać się z dala od tych ludzkich przestrzeni. Bez produkcji sera ta konkretna bakteria kwasu mlekowego jest skończona, a duże, nieporęczne kłosy kukurydzy nie miałyby szans. Ale konie i krowy radzą sobie z dala od ludzi, podobnie jak karpie, jeżyny czy drożdże. Zamiast tego naukowcy umieszczają te gatunki jako „ludzkich wyzyskiwaczy”, korzystających z naszego świata – ale nie potrzebujących go. Lord, Karlsson i ich koledzy opublikowali swoją nową definicję 12 maja w Proceedings of the National Academy of Sciences.
„Jest to przydatne pod jednym względem, ponieważ udomowienie nie jest jedną prostą rzeczą” – mówi Driscoll. „Wiesz, to jak rak. Rak nie jest jedną rzeczą. Po prostu wszystkie nowotwory ostatecznie wyglądają tak samo, prawda? Mają tylko różne ścieżki prowadzące do raka". Podobnie, istnieją różne ścieżki kojarzenia się z ludźmi – a w rezultacie organizmy domowe mają ze sobą wiele wspólnego.
Podkreślenie znaczenia populacji – pozwalając niektórym grupom zwierząt na udomowienie, podczas gdy inne nie – jest przydatne, mówi Eben Gering, biolog ewolucyjny z Nova Southeastern University w Davie na Florydzie. „Myślę, że myślenie o rzeczach na poziomie populacji jest ważne” – mówi. „Próba umieszczenia gatunku w jednej lub drugiej kolumnie w rzeczywistości utrudnia sprawę”.
Wstrzymaj konie
Tak jak Lord i Karlsson uznali inne definicje za niezadowalające, tak inni naukowcy również nie są zadowoleni z nowej definicji. „Oczywiście ludzie denerwują się, gdy zmieniamy klasyfikację rzeczy na inną niż ta, którą oni uznają” – mówi Karlsson, genetyk obliczeniowy z University of Massachusetts Chan Medical School.
Ale ta nowa definicja „domowego”, zauważa Gering, jest w zasadzie taka sama jak „obligatoryjny synantrop” – naukowy termin określający zwierzę, które jest w pełni zależne od ludzi i ich środowiska. „Definiują zwierzęta domowe jako obligatoryjnie synantropijne, co jest już istniejącą definicją” – mówi. „Nie jestem pewien, jaką użyteczność to dodaje”.
Uczynienie „domowego” tym samym, co „obligatoryjny synantrop” jest, według Lord, sednem sprawy. „Twierdzimy, że podstawowym procesem udomowienia jest ewolucja populacji innej niż ludzka do punktu, w którym wymaga ona antropogenicznej niszy, aby się utrzymać”. To, jak mówi, eliminuje skoncentrowaną na człowieku rolę innych definicji i sprowadza ją do podstawowej ewolucji tego wszystkiego.
„Myślę, że potrzebna jest definicja” – mówi Driscoll. Uzgodniona definicja jest ważna dla wysiłków podejmowanych w ramach konwersacji. Ale ta „nie wydaje mi się ulepszeniem tego, od czego zaczynamy”.
Jak zauważa Gering, nowa definicja mogłaby tylko zagmatwać sprawę. „Jeśli nagle zmienimy klasyfikację słowa „domowy”, tak aby pluskwy były uważane za domowe, wówczas cała istniejąca literatura stanie się bardzo zagmatwana”.
Domowy świat
Możliwe, że żadna definicja nie zadowoli wszystkich. „Natura jest mokra i zawiła, i niełatwo mieści się w ramkach” – mówi Driscoll. Debata ta podkreśla jednak, jak dużą rolę odgrywają ludzie w życiu innych organizmów na tej planecie.
„Myślę, że jako prosta definicja jest to w porządku” – mówi Bogaard. Zauważa jednak, że rodzi to ważne pytanie: Czym jest nisza związana z człowiekiem? Dom, tak. Pole rolnika, tak. Ale jeśli zwierzęta, które rozwijają się na naszych śmieciach, są „domowe”, ponieważ znajdują się w niszy zmienionej przez człowieka, zauważa, co z ekosystemami zmienionymi przez zmiany klimatu spowodowane przez człowieka? Jeśli nadal będziemy postępować tak, jak do tej pory, wkrótce wszystkie zwierzęta, które dobrze się rozwijają, będą to robić pod wpływem człowieka.
Schell również ma pytania dotyczące tego, jak daleko może sięgać ludzka nisza. Zauważa, że wiele organizmów dobrze sobie radzi w Czarnobylu, gdzie ludzie już nie stawiają kroków, ale który bez wątpienia jest bardzo dotknięty przez człowieka. „Wilki adaptują się w tym środowisku” – mówi. "Czy nazwalibyśmy je udomowionymi? One żyją. Rozkwitają."
Lord zgadza się, że zgodnie z tą definicją, jest to coś, z czym naukowcy musieliby się zmierzyć. „Ciągłe wkraczanie człowieka do mniej zaburzonych środowisk może doprowadzić do przyszłości zdominowanej przez gatunki domowe” – wyjaśnia. Co więcej, w miarę jak niszczymy naturalne środowiska, gatunki "obecnie zdolne do przetrwania poza obszarami zdominowanymi przez człowieka mogą utracić swoje naturalne siedliska. W konsekwencji stałyby się zależne od środowisk stworzonych przez człowieka". Zginęłyby – lub ewoluowałyby i stałyby się zwierzętami domowymi.
„Nie uważamy, że udomowienie jest czymś wyjątkowym” – mówi Lord. "To po prostu stara i dobrze znana ewolucja. A jedynym powodem, dla którego jest to interesujące, jest to, że interesujemy się nami, a faktycznie mamy teraz zewnętrzny wpływ na nasze środowisko". Każda definicja udomowienia jest zgodna co do tego, że coś ewoluuje. Ewoluuje blisko nas. Wszystko inne, jak się wydaje, jest przedmiotem dyskusji.
Dział: Przyroda
Autor:
Bethany Brookshire | Tłumaczenie Gabriela Grad— praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Źródło:
https://www.nationalgeographic.com/animals/article/domestication-domesticated-animals-plants-humans