2024-09-07 10:13:35 JPM redakcja1 K

Rasizm, mizoginia, kłamstwa: dlaczego X stał się tak nienawistny? Czy używanie go jest nadal etyczne?

Odkąd tylko Elon Musk przejął kontrolę nad Twitterem, wiele osób – w tym ja – zaczęło szukać alternatyw. Kto chciałby dzielić platformę z osobami pokroju Andrew Tate’a i Tommy’ego Robinsona?

„Musk jest technologicznym utopistą bez żadnego przywiązania do demokracji”. Źródło: Guardian Design; Getty Images/Reuters 

Zastanawiałam się nad odejściem z Twittera już od momentu, w którym Elon Musk przejął go w 2022 roku, nie chcąc być częścią społeczności, którą można sprzedać, zwłaszcza komuś takiemu jak on – jego tyrańska mentalność „długich godzin i wysokiej intensywności” od razu została narzucona na jego pracowników. Miałam tam jednak jedne z najciekawszych rozmów w moim życiu, zarówno tych przypadkowych, jak i tych, które wykorzystywałam do swoich artykułów: „Czy ktoś z was poczuł się katastrofalnie samotny w trakcie pandemii?”; „Przespaliście się kiedyś po latach ze swoją sympatią ze szkoły średniej?”. Było to miejsce, w którym mogliśmy być szczerzy wobec nieznajomych (zaś Facebook był miejscem, w którym okłamywaliśmy swoich znajomych), a owa autentyczność była obopólna i piękna. Platforma zaczęła się pogarszać po fiasku z niebieskimi odznakami: weryfikacja tożsamości stała się możliwym do kupienia towarem, co zrujnowało współczynnik zaufania. Założyłam więc konto na konkurencyjnej platformie Mastodon, ale szybko zdałam sobie sprawę, że nie uda się tam zebrać 70 000 obserwujących jak na Twitterze. Nie chodziło mi per se o bycie centrum uwagi, a o to, że moja społeczność na Mastodonie nie była dostatecznie rozmowna i różnorodna. W nieaktualizujących się zbyt często aktualnościach na platformie społecznościowej jest coś niepokojącego i trochę przygnębiającego, jak w galerii handlowej, w której jedna połowa sklepów została zamknięta, a druga wszędzie sprzedawała tę samą rzecz. W 2023 roku platforma znana teraz jako X zaczęła dzielić się zyskami z reklam ze swoimi użytkownikami „premium”, a ja dołączyłam do Threads (własność firmy Meta), jednak byłam tam tylko świadkiem nieznajomych przyznających się do wykroczeń. Zostałam na X, gdzie wszystko stało się bardziej ponure. Ludziom przez reklamy płaci się za aktywność. Nawet to jest jednak trochę niejasne, bo nazywa się to „udziałem z zysków”, ale nie wiadomo jednak nawet z których reklam uzyskało się część zysków, więc nie da się zmierzyć wartości dochodów na pojedynczą impresję reklamową. Czy X dzieli się nią w proporcji 50/50 czy 10/90? Czy w rzeczywistości płaci się użytkownikom za generowanie nienawiści?  

„Elon Musk (…) wdrożył się w radykalnie prawicowe poglądy”. Źródło: Getty Images 

„Z tego, co widzieliśmy, kontrowersyjne treści napędzają aktywność. Ekstremalne treści napędzają aktywność” – powiedział Ed Saperia, dziekan London College of Political Technology. Tworzenie toksycznych treści stało się opłacalnym środkiem utrzymania, co mojemu 16-letniemu synowi udało się zaobserwować przede mną w futbolowych społecznościach na X: ludzie mówili wyraźnie nieprawdziwe rzeczy, żeby nakłonić zezłoszczone osoby do kliknięcia. Można dostać kilka tysięcy polubień za zauważenie, że David Cameron jest podobny z wyglądu do carycy Katarzyny, ale nic nie budzi tak zaangażowania, jak dla przykładu atakowanie ludzi transpłciowych. Tego typu popularne tweety trafiają prosto na szczyt strony „Dla Ciebie” napędzanej przez „niezrozumiały algorytm nakłaniający do dalszego scrollowania”, jak ujęła to Rose Wang, dyrektorka operacyjna Bluesky, innej konkurencyjnej platformy. Fundamentem doświadczenia użytkowników jest jednak powtarzanie tematów specjalnie wykreowanych po to, żeby ich zdenerwować. Według Joe Mulhalla, kierownika badań w grupie interesu Hope Not Hate, konsekwencją tych zmian jest to, że „platforma została zalana osobami, którym wcześniej zabrano głos, od bardzo niszowych kont do postaci pokroju Tommy’ego Robinsona i Andrew Tate’a”. Zaobserwowaliśmy tego efekty w rzeczywistości, gdy to nieprawdziwe informacje związane z tożsamością, pochodzeniem i wyznaniem zabójcy trzech młodych dziewczynek w Southport wywołały jawnie rasistowskie zamieszki w Wielkiej Brytanii w sierpniu tego roku, których skala nie była tak wielka od lat 70-tych poprzedniego wieku. Mulhall twierdzi, że X „stało się nie tylko centrum kreacji warunków dogodnych zamieszkom, ale także organizacji i dystrybucji treści, które do nich ostatecznie doprowadziły”. Po rasistowskich rozróbach w sierpniu wyszło na jaw, że „forumowy krzykacz” Wayne O’Rourke, skazany za podżeganie do nienawiści na tle rasowym, zarabiał indywidualnie 1400£ (około 7100zł) miesięcznie za swoje działania na X. Samochwalny polityczny komentator Laurence Fox zadeklarował, że zarabia podobną sumę za postowanie na X. O’Rourke miał 90 000 obserwujących; Tommy Robinson ma ponad milion, a więc prawdopodobnie zarabia dużo więcej. Państwowe rządy nie mają na to dobrych rozwiązań, nawet pomimo tego, że, jak ujmuje to Mulhall, „decyzje podejmowane na zachodnim wybrzeżu Ameryki widocznie wpływają na nasze społeczności”. W kwietniu Sąd Najwyższy Brazylii domagał się zawieszenia nieco poniżej stu kont na X za szerzenie mowy nienawiści i fałszywych informacji – głównie zwolenników poprzedniego prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro wątpiących w prawdziwość jego porażki. X nie zgodziło się na to i nie chciało reprezentować się w sądzie. W poniedziałek 2 września Sąd Najwyższy jednogłośnie podtrzymał decyzję o zablokowaniu w kraju całego serwisu, argumentując to tym, że „uważał się ponad prawem”. Z biznesowego punktu widzenia, to dość niesłychane, że Musk nie postarał się bardziej o zapobiegnięcie temu, ale być może istnieją rzeczy, o które troszczy się bardziej niż pieniądze, takie jak niezależność od ograniczeń rządowych lub demokratycznych. 

 

Tommy Robinson, któremu Musk uchylił ban na X. Źródło: James Manning/PA 

Czy więc moralne jest pozostanie na platformie, która tak bardzo przyczynia się do przenoszenia polityki podziałów i nienawiści z życia wirtualnego do rzeczywistego? Czy X jest gorszy od Facebooka, TikToka czy (na miłość boską!) YouTube? Czy jest gorszy umyślnie i jest to częścią wielkiego planu Muska? „Nie pierwszy raz mamy do czynienia z ekstremalnymi treściami w Internecie. Istnieje dużo złych platform, na których dzieje się mnóstwo złych rzeczy” – powiedział Saperia. Twierdzi, że problemem X nie jest to, że jego przepisy są niewłaściwe, ale że są niewłaściwie egzekwowane. Nie tylko on tak uważa. „Wystarczy spojrzeć na system prawny Wielkiej Brytanii. Sprawy są często rozpatrywane dopiero po latach. Bez praw nie ma społeczeństwa”. X może być centralnym bodźcem niepokojów społecznych, od ataku na Kapitol Stanów Zjednoczonych 6 stycznia 2021 po Southport i wiele innych przykładów, ale Sapiera twierdzi, że musimy wziąć pod uwagę to, że „polityka staje się bardziej prawciowa, nie tylko przez środowisko medialne, ale także ze względu na skomplikowane warunki gospodarcze: zachodnia klasa średnia staje się coraz biedniejsza”. Donald Trump mógł zaszokować amerykańskie media, przemawiając bezpośrednio do wyborców za pomocą szorstkich, coraz bardziej niezrównoważonych komunikatów, ale jeśli myślimy, że zadowolona populacja, bezpieczna i ciesząca się dostatnią przyszłością, zaakceptowałaby jego autorytarne zapędy, to śnimy. Wśród ludzi istnieje złość, bez względu na to, czy media społecznościowe ją fundują, czy nie. „Wszystkie najbardziej znane platformy zawodziły pod względem mowy nienawiści. Nie chciały takich treści, ale nie radziły sobie z nimi. Trochę lepiej radziły sobie po Charlottesville [rasistowskim zgromadzeniu w Stanach Zjednoczonych w 2017 roku] albo po ataku na Kapitol”. Niemniej jednak, Hope Not Hate dzieli skrajnie prawicowy aktywizm na trzy rodzaje: mainstreamowe platformy społecznościowe – X, Instagram, Facebook – które nie chcą faszyzmu, ale nie radzą sobie z zagłuszaniem go i być może zbyt mało pieniędzy inwestują w moderację i regulację prawną; przejęte platformy, takie jak Discord czy Telegram, które z początku służą do komunikacji, ale być może z powodu lepszej prywatności lub szyfrowania stają się ulubionymi aplikacjami skrajnej prawicy; a także specjalnie poświęcone temu platformy jak Rumble (częściowo ufundowany przez fundamentalistycznego libertarianina i miliardera Petera Thiela), Gab (które stało się głównie siedliskiem antysemityzmu po tym, jak sprawca strzelaniny w synagodze w Pittsburgh w 2018 roku zamieścił tam swój manifest) czy Parler, który niemalże został zakupiony przez Kanyego Westa w 2022 roku po tym, jak został zbanowany z Instagrama i Twittera przez swój antysemityzm. 

  

 Źródło: Guardian Design; X 

„Twitter przełamał schemat. Pozornie jest to mainstreamowa platforma z dogodnymi dla prawicy przepisami moderacyjnymi. Elon Musk sam w sobie wdrożył się w skrajnie prawicowe poglądy. Twitter więc zachowuje się bardziej jak platforma stworzona przez skrajną prawicę. To ją mocno wyróżnia na tle innych platform. Jest też ekstremalnie toksyczna i dużo gorsza od pozostałych, niemniej dlatego, że pomimo tego, że wciąż posiada warunki świadczenia usług, to niekoniecznie je implementuje” – powiedział Mulhall. Zaangażowanie Muska w wolność słowa jest niesamowicie nieprzekonujące: wykorzystał ją, aby sprzeciwić się żądaniom Brazylii, a mimo to ochoczo poddał się żądaniom prawicowemu premierowi Indii Narendrowi Morze i zawiesił setki kont powiązanych z dziejącymi się w Indiach protestach farmerów w lutym tego roku. „Wolność słowa to dla Muska bardziej instrument niż kompas moralny. Musk jest technologicznym utopistą bez żadnego przywiązania do demokracji”. Globalnemu społeczeństwu obywatelskiemu jest jednak niezwykle trudno odrzucić argument o wolności słowa, ponieważ alternatywa jest wielce ponura: że wielu miliarderów – nie tylko Musk, ale także Thiel z Rumble, pierwotna sponsorka Parlera Rebekah Mercer (córka Roberta Mercera, założyciela Breitbart) i, niebezpośrednio, niezależni miliarderzy tacy jak Putin – pomyślnie zmieniają społeczeństwo, rujnując przy tym zaufanie, które pokładaliśmy w instytucje i siebie samych. Dużo wygodniej jest myśleć, że robią to przypadkiem, bo tak bardzo kochają „wolność słowa”, a nie, że robią to umyślnie. „Częścią zrozumienia ruchów neo-reakcjonistycznych i „mrocznego oświecenia” jest to, że ich członkowie nie mają najmniejszego zamiaru utrzymać status quo” – powiedział Mulhall. „W niektórych jurysdykcjach, działania przywódców politycznych i miliarderów pokrywają się ze sobą” – powiedział Saperia. Mulhall stwierdził, że widoczne jest to w Rosji, gdzie „Putin z chęcią korzysta z rządowych środków, aby manipulować mediami społecznościowymi i tworzyć podziały – w głównej mierze zostało to udowodnione jako fakt”. Gdzie polityka i technologia nie pokrywają się jednak ze sobą, polityka raczej nie wychodzi na tym zwycięsko. Rządy wyglądają całkiem bezsilnie w obliczu tych ogromnych firm technologicznych. „Nienawiść na tle rasowym i usiłowanie zabójstw stało się nieodzowną częścią tych platform, a ludzie nawet wątpią w to, że Muska dałoby się skłonić do odpowiadania przed rządem”--powiedział Mulhall.  

 

Andrew Tate wychodzący z budynku sądu w Bukareszcie. Źródło: Alexandru Dobre/AP 

Pawieł Durow, założyciel Telegram, jest poddawany formalnemu śledztwu w Paryżu w związku z rolą jego aplikacji w przestępczości zorganizowanej, a Musk został pozwany o cyberprzemoc przez zwyciężczynię olimpijskiego złotego medalu Imane Khalif. Owa bokserka, która urodziła się jako kobieta i nigdy nie identyfikowała się jako transpłciowa lub interpłciowa, została poddana wielu pomówieniom związanych z jej płcią przez wiele znanych osobistości – brytyjskich polityków, JK Rowling, Donalda Trumpa – i wszystko to wydarzyło się na X. Tymczasem Andrew Tate został prawdopodobnie oskarżony przez rumuńskie władze o handel żywym towarem i gwałt, a jednak jego internetowe mizoginistyczne fantazje o kobietach jako niewolniczej kaście, które zdobywają rozgłos na całym świecie, nie spotkały się z konsekwencjami większymi niż zawieszeniem konta na YouTube, Instagramie, TikToku i Facebooku – efekt tych banów został osłabiony, a nawet cofnięty przez wolność Tate’a do działania na X. W przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych, Unii Europejskiej przynajmniej udało się pojąć, że ci tytani mediów społecznościowych mają tę samą korporacyjną odpowiedzialność, co przykładowo firmy farmaceutyczne lub koncerny naftowe, ale muszą jeszcze powstać jakiekolwiek prawa mogące wpłynąć na rzeczywistość, w której podziały coraz szybciej migrują ze świata wirtualnego do prawdziwego. Nie potrzebujemy jednak rządu, żeby nakazał nam zaprzestania korzystania z X; możemy zrobić to samodzielne. Pozbawieni Twittera Brazylijczycy przenieśli się na Bluesky, założonego w 2019 roku przez współtwórcę Twittera Jacka Dorsey. Dyrektorka operacyjna Bluesky Wang powiedziała w zeszły poniedziałek, że była to „ostra jazda, nawet przez ostatnie cztery dni. Tego ranka mieliśmy niemal 2 miliony nowych użytkowników”. Gdyby wszyscy się tam przenieśli (ja to zrobiłam!), czy zniszczyłoby to potęgę X? Czy doszłoby po prostu do rozwidlenia na piekło i niebo? Bluesky pełni podobną funkcję do X, jest jednak zaprojektowany zgoła inaczej. Jak mówi Wang: „Żaden pojedynczy podmiot nie sprawuje wyłącznej władzy nad platformą, jej kod źródłowy jest otwarty, więc każdy może go skopiować. Nie mamy władzy nad danymi użytkowników, więc mogą z nimi zrobić, co chcą. Musimy utrzymać uwagę użytkowników przez wydajność naszego serwisu, bo inaczej odejdą. Podobnie sprawa ma się z wyszukiwarkami internetowymi. Jeśli umyślnie pogorszysz swoją wyszukiwarkę przez umieszczanie wszędzie reklam, to ludzie zaczną korzystać z innej”. Główną przeszkodą był fakt, że ludzie migrują w grupach, a do niedawna ta migracja nie była dostatecznie szybka. Jeśli się to zmieni, a Sapera ma rację, to Bluesky i Threads (które mają teraz 175 milionów aktywnych miesięcznych użytkowników) ostatecznie przegonią X. Czy będzie wtedy tak, jak kiedyś na Twitterze? Na pewno nie – ta wolna amerykanka, z której Twitter wykreował swój sławny model dyskusji „miejskiego rynku” (każdy mógł brać udział w dyskusji, były tam nawet CNN czy Straż Przybrzeżna) została zastąpiona ideą mediów społecznościowych, którą Saperia nazywa „mrocznym lasem”, a Wang opisuje jako „znajdujesz ludzi w niewielkich przestrzeniach i pracujesz z nimi razem, aby wykreować chciane przez siebie doświadczenie – są to podstawowe fundamenty ludzkiej interakcji”. Czy Musk wziął coś, co kochali wszyscy i doszczętnie to zrujnował? Owszem. Wang jednak mówi, że „mała grupa ludzi rządząca przestrzeniami dla miliardów ludzi po prostu nie działa”, więc tak czy inaczej, gdyby nie zrobił tego Musk, to zrobiłby to ktoś inny. 

Dział: Technologia

Autor:
Zoe Williams | Tłumaczenie: Karol Rogoziński – praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
https://www.theguardian.com/technology/article/2024/sep/05/racism-misogyny-lies-how-did-x-become-so-full-of-hatred-and-is-it-ethical-to-keep-using-it

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE