Strategia „Sift”: Metoda rozpoznawania dezinformacji w czterech krokach
Zainicjowana przez ekspertów w dziedzinie umiejętności cyfrowych. Strategia „Sift” (z ang. przesiewać) jest techniką rozpoznawania mylnych informacji, tzw. fake news, oraz wprowadzających w błąd postów na mediach społecznościowych, jak mówi Amanda Ruggeri.
Metoda Sift to sposób na wykrycie dezinformacji. Zdjęcie: Javier Hirschfeld/Getty Images.
Nie jest to tajemnicą, że rozprzestrzenianie się dezinformacji jest nie do okiełznania na mediach społecznościowych. W przypadku niektórych tematów problem jest porównywalnie większy. Przykładowo, badania wykazały, że około dwie trzecie najpopularniejszych filmów na YouTube na temat szczepień zawiera błędne informacje. Skutki mogą być tragiczne, ponieważ większa liczba antyszczepionkowych materiałów w sieci przekłada się na spadek wykonywanych szczepień, szczególnie wśród dzieci. To z kolei prowadzi do większych wybuchów epidemicznych potencjalnie śmiertelnych chorób takich jak odra, które pojawiają się w ostatnich latach.
„Dezinformacja jest gorsza od epidemii,” mówi w swojej wypowiedzi z 2021 Marcia McNutt, prezes amerykańskiej Narodowej Akademii Nauk, pośrednio odnosząc się do pandemii Covid-19. „Rozprzestrzenia się z prędkością światła na całym świecie i może mieć wręcz skutki śmiertelne, gdy napędza błędne osobiste uprzedzenia wobec wszelkich wiarygodnych dowodów.”
Jak nie zostać zmanipulowanym:
Przy współczesnym nagromadzeniu przytłaczających informacji (oraz dezinformacji) trudno jest wiedzieć komu można zaufać. W tej kolumnie, Amanda Ruggieri odkrywa sprytne i przemyślane sposoby nawigowania tego szumu. Opierając się na spostrzeżeniach z psychologii, nauk społecznych oraz umiejętnościach cyfrowych, kolumna ta oferuje praktyczne porady, nowe pomysły, jak i oparte na dowodach rozwiązania, aby w sprytniejszy i bardziej wnikliwy sposób używać krytycznego myślenia.
Jest wiele powodów, przez które dezinformacja roznosi się tak szybko, a według niektórych badań nawet szybciej od prawdziwych informacji. Jednym z takich powodów jest to, że ludzie są o wiele bardziej skłonni do dzielenia się twierdzeniami, gdy potwierdzają one już wcześniej istniejące przekonania, nawet jeśli są one błędne. Taka tendencyjność poznawcza może pomóc wyjaśnić, dlaczego większa ilość błędnych informacji jest przekazywana nie przez boty, a właśnie indywidualne osoby. Jedno badanie wykazało, że zaledwie 15% użytkowników udostępniających wiadomości rozprzestrzenia aż do 40% fake news’ów.
To dosyć otrzeźwiająca statystyka, ale są też pewne plusy. Tak długo jak dezinformacja jest rozprzestrzeniana przez pojedyncze osoby, daje nam to możliwość dokonania największych zmian, poprzez bardziej rozsądne „lubienie”, udostępnianie oraz zwiększanie zasięgów poszczególnych postów.
Jeśli chce się zapobiec padnięcia ofiarą dezinformacji, dobrym pierwszym krokiem jest zrozumienie naszej ludzkiej omylności, takiej jak natychmiastowa wiara w to, w co sami chcemy wierzyć. Badania wykazują, że bycie bardziej refleksyjnym generalnie jest w stanie „zaszczepić” nas przeciwko fake news’om.
Ale to nie wszystko. Badacze odkryli, że istnieje kilka prostych, konkretnych strategii, z których wszyscy możemy (oraz powinniśmy) skorzystać, zwłaszcza zanim pokusimy się o przekazanie lub powtórzenie danego stwierdzenia, aby najpierw zweryfikować jego dokładność.
Jeden z moich ulubionych sposobów ma postać sprytnego akronimu: metoda Sift (z ang. przesiewać).
1. S jak Stop
Możliwie najbardziej zgubnym aspektem współczesnych czasów jest pospiech. Z wielu powodów, zaczynając od naszego ciągłego używania telefonów komórkowych poprzez nieustające wymagania w pracy, zbyt duża liczba ludzi wydaje się nawigować przez życie z zawrotną prędkością.
Poprzez bycie online, gdzie cykle informacyjne oraz przekazywane treści są bardzo dynamiczne i wzbudzają silne emocje, tworzy się w nas wyjątkowo „pilne” nastawienie do życia. Jednak, kiedy w grę wchodzi rozpoznawanie dezinformacji, pośpiech nie jest mile widziany. Według badań, poleganie na natychmiastowym „przeczuciu” może o wiele szybciej wprowadzić nas w błąd niż gdy zatrzymamy się na moment i zreflektujemy.
Pierwszy krok metody Sift zapobiega takiej tendencji. Stop. Nie udostępniaj tego postu. Nie zostawiaj komentarza. Przejdź dalej do następnego kroku.
2. I jak Inspekcja źródła
Cały czas na naszych mediach społecznościowych pojawiają się posty, których pochodzenia tak naprawdę nie znamy. Może zostały udostępnione przez naszych znajomych. Może zostały nam narzucone przez algorytm. A może zaobserwowaliśmy autora celowo, ale nigdy nie pomyśleliśmy o sprawdzeniu ich przeszłości.
Teraz jest czas, żeby się tego dowiedzieć. Kto stworzył ten post? Wyjdź z platformy i poszukaj w sieci. Ze względu na to, że wyniki mogą być zwodnicze pamiętaj, aby przeglądać renomowane strony. Zaskakująco, jedną z takich stron dla poszukiwaczy prawdy jest Wikipedia. Pomimo, że nie jest to idealna strona, jej zaletą jest pozyskiwanie informacji od tłumu, co oznacza, że artykuły na temat konkretnych znanych osób lub organizacji często obejmują takie aspekty, jak kontrowersje czy uprzedzenia polityczne.
W trakcie swojego dochodzenia, zapytaj:
- Jeśli jest to środek masowego przekazu, czy jest on renomowany i szanowany, z uznanym zaangażowaniem w zweryfikowane oraz niezależne dziennikarstwo?
- Jeśli jest to indywidualna osoba, jaką wiedzę posiada na dany temat (czy jakąkolwiek)? Jakie finansowe, polityczne czy personalne skłonności mogą wchodzić w grę?
- Jeśli jest to organizacja lub firma, jaki jest ich cel? Za czym się opowiadają lub co sprzedają? Skąd pochodzą ich fundusze? Jakie skłonności polityczne pokazali dotychczas?
Na koniec, po przeprowadzeniu swojej analizy (która może zająć kilka minut) nasuwa się najbardziej wymowne pytanie: Czy nadal ufałbyś opinii tego autora w tym temacie, gdyby powiedział coś, z czym się nie zgadzasz?
3. F jak Fachowo lepsza relacja
Jeśli pomimo poprzedniego kroku dalej masz wątpliwości na temat wiarygodności źródła, nadszedł czas, aby poszperać trochę więcej. Najlepszy możliwy scenariusz jest wtedy, gdy bardziej wiarygodne źródło, takie jak renomowany serwis informacyjny lub usługa sprawdzania faktów, zrelacjonowało i zweryfikowało to samo stwierdzenie.
Może to nic dziwnego, ale moim zdaniem Google jest jednym z najlepszych narzędzi do tego celu. Oczywiście jest Google sam w sobie, jeśli jednak szukasz czy dany serwis informacyjny pisał na poszczególny temat, najlepsze będą Google Wiadomości.
Czasem jednak wolę używać wyszukiwarki Google Fact Check, która wyszukuje wyłącznie witryny sprawdzające fakty. Trzeba jednak pamiętać o tym, że sam Google nie weryfikuje witryn, które uwzględnia. Z tego powodu, aby upewnić się, że twoje źródło jest wiarygodne musisz je jeszcze trochę prześledzić – ja lubię sprawdzić, czy dany serwis dołączył do Międzynarodowej Sieci Weryfikacji Faktów Poynter (Poynter IFCN), którą można sprawdzić tutaj.
Jeśli chcesz prześledzić zdjęcie użyj narzędzia do odwrotnego wyszukiwania obrazów, aby zobaczyć, gdzie jeszcze pojawia się to zdjęcie w sieci. Google posiada takie narzędzie, ale lubię również używać TinEye i Yandex. (Można ich również użyć do sprawdzania filmów, wystarczy zrobić zrzut ekranu i wrzucić do wyszukiwarki).
Twój cel? Zobaczyć, czy są jakiekolwiek wiarygodne źródła zawierające tą samą informację, którą widzisz oraz czy jest ona potwierdzona.
4. T jak Trafne poszukiwanie oryginału
Bardzo często zdarza się, że używając wyżej wymienionych narzędzi w celu znalezienia lepszej relacji na dany temat, częściowo wykonamy już ten krok. Jednak jest on trochę inny od poprzedniego. Twoim głównym celem jest znalezienie skąd dane stwierdzenie oryginalnie się wywodzi.
Przykładowo, nawet jeśli zdobyta przez ciebie informacja znajduje się na wiarygodnym serwisie medialnym, istnieje możliwość, że raport ten nie jest oryginalny a jedynie zaczerpnięty z innego serwisu. Idealna sytuacja jest wtedy, gdy w artykule zawarty jest link do oryginału – w takim wypadku zawsze go sprawdź –jeśli jednak go nie ma, musisz poszukać go na własną rękę.
W gruncie rzeczy, chcesz się dowiedzieć nie tylko czy dana informacja jest prawdziwa, ale także czy nic nie zostało wyjęte z kontekstu. Jeżeli patrzysz na obraz, czy to jak był opisany na mediach społecznościowych pasuje do oryginalnego opisu, kontekstu i lokacji? Jeśli jest to czyjś cytat, czy cokolwiek zostało pominięte lub wyjęte z kontekstu albo czy po zobaczeniu całej wypowiedzi można odnieść wrażenie, że mówca niedokładnie się wyraził w danym momencie?
Podjęcie tych kroków zanim zdecydujemy się podzielić jakąś informacją na mediach społecznościowych może wydawać się uciążliwa. Jednak poświęcenie zaledwie kilku minut może oszczędzić tobie nie tylko wstydu, ale również zapewni, że nie przyczynisz się do rozprzestrzeniania dezinformacji, która w najgorszym przypadku może nawet prowadzić do utraty czyjegoś życia lub zdrowia.
W dzisiejszych czasach każdy może wyrazić swoją opinię na mediach społecznościowych. Każdy może być tą osobą, której udostępniony post na dany temat podbije Internet. Wiąże się z tym odpowiedzialność każdego z nas, aby upewnić się czy to co publikujemy, lubimy i udostępniamy w sieci jest, przede wszystkim, zgodne z prawdą.
*Amanda Ruggeri jest wielokrotnie nagradzaną dziennikarką naukową i publicystyczną. Publikuje posty na temat wiedzy specjalistycznej, umiejętności korzystania z mediów i nie tylko na swoim Instagramie @mandyruggeri.
Dział: Nauka
Autor:
Amandy Ruggeri | Tłumaczenie: Karolina Pszeniczka