,,To jak najbardziej wykonalne’’, twierdzi współzałożyciel OceanGate. To jak wakacje w przyczepie kempingowej!

Shutterstock

Minęło 10 lat, odkąd Söhnlein opuścił firmę, ale po takiej tragedii można by pomyśleć, że przez jakiś czas będzie chciał trzymać się z dala od ryzykownych przedsięwzięć. A jednak biznesmen powiedział niedawno portalowi ,,Insider”, że zamierza skolonizować Wenus. Nie jest to jakaś wzniosła wizja dalekiej przyszłości: chce on wysłać 1000 osób do atmosfery Wenus do 2050 roku. Wszystkie swoje plany przedstawił na wyjątkowo mało imponującej stronie internetowej swojej fundacji o nazwie Humans2Venus. 

Choć wszystko to może brzmieć całkowicie niedorzecznie, Söhnlein przyjrzał się logistyce i doszedł do wniosku, że dotarcie na Wenus jest ,,jak najbardziej wykonalne". ,,Myślę, że jest to mniej aspiracyjne niż umieszczenie 1 miliona ludzi na powierzchni Marsa do 2050 roku", zastanawiał się. W tej kwestii należy mu zaufać - badał ten pomysł przez bardzo długi czas. ,,Myślę, że od kiedy miałem 11 lat, chciałem pomóc ludzkości stać się gatunkiem wieloplanetarnym”, powiedział ,,Insiderowi”. ,,Miałem powtarzające się marzenie o byciu dowódcą pierwszej marsjańskiej kolonii”. Miałem powracający sen, że zapomniałem odrobić prace domowe z matematyki przez cały rok, a potem musiałem przystąpić do testu, jednak nie przekształciłem tego w przedsięwzięcie biznesowe". 

Söhnlein nie jest jedyną osobą, która uważa, że zawieszenie sterowców w atmosferze Wenus może być łatwiejsze niż kolonizacja Marsa. Nawet jeśli uda mu się znaleźć sposób na skolonizowanie Wenus do 2050 roku, to czy naprawdę uda mu się przekonać 1000 osób, by tam zamieszkały? Wydaje się być pod tym względem wielkim optymistą. ,,Ludzie porównują to do miesięcznej podróży kamperem. Niektórzy mogą to zrobić, inni nie”, powiedział. No i proszę: kolonizacja Wenus jak wakacje z przyczepą kempingową!