Trwa akcja ratownicza po tym, jak ponad 500 młodych żółwi morskich zostało wyrzuconych na brzeg podczas wielkiej burzy u wybrzeży Południowej Afryki
Młode żółwie muszą radzić sobie same od chwili wyklucia się na plażach i przedostania się do oceanu.
Pisklę żółwia w Centrum Ochrony Żółwi w Akwarium Dwóch Oceanów w Kapsztadzie w Południowej Afryce Zdjęcie: Nardus Engelbrecht
Akwarium w Południowej Afryce jest przepełnione po tym, jak ponad 500 młodych żółwi morskich zostało zmytych na brzeg przez rzadką i potężną burzę, a następnie zostały uratowane przez ludzi. Te żółwie to w większości zagrożony gatunek karetta i powinny pływać po oceanie. Zamiast tego, większość z nich spędzi pierwsze kilka miesięcy swojego życia w nowo wybudowanych plastikowych zbiornikach w Centrum Ochrony Żółwi w Akwarium Dwóch Oceanów w Kapsztadzie. Akwarium rehabilituje około 400 z około 530 chorych i rannych żółwi, które zostały przywiezione, podczas gdy reszta została wysłana do dwóch innych akwariów, aby rozłożyć obciążenie. Młode żółwie muszą radzić sobie same od chwili wyklucia się na plażach i dotarciu do oceanu.
W Południowej Afryce karety wykluwają się na północno-wschodnim wybrzeżu, po drugiej stronie kraju od Kapsztadu. Żółwie te zostały prawdopodobnie wciągnięte przez ciepły Prąd Agulhas na Oceanie Indyjskim, przeniesione wokół przylądka Południowej Afryki i wyrzucone w zimne wody Oceanu Atlantyckiego w pobliżu Kapsztadu. To dość powszechne, powiedziała Talitha Noble-Trull, dyrektor Centrum Ochrony Żółwi. Ona odpowiada za leczenie nowo przybyłych. To, co nie jest normalne, to potężna burza, która niedawno dotarła do okolic Kapsztadu, pozostawiając setki małych żółwi potrzebujących pomocy.
Pisklęta żółwi w pojemnikach od lodów w Akwarium Dwóch Oceanów w Kapsztadzie, Południowa Afryka Zdjęcie: Nardus Engelbrecht
Centrum ochrony zwykle otrzymuje od kilku do nawet 100 osieroconych młodych żółwi w ciągu trzech do czterech miesięcy po sezonie wylęgowym. Ma normalną pojemność wynoszącą 150 żółwi. „To, czego wcześniej nie widzieliśmy, to ponad 500 żółwi w ciągu dwóch tygodni" - powiedziała Noble-Trull. „Moje plany budżetowe na ten rok przepadły". Oszacowała, że powrót do pełnej siły każdego żółwia będzie kosztować 500 dolarów, zanim zostanie wypuszczone do cieplejszego Oceanu Indyjskiego. Centrum Ochrony Żółwi skorzystało z pomocy małej grupy wolontariuszy, którzy pomagają pracownikom opiekować się nimi. Żółwie są klasyfikowane na podstawie tego, jak bardzo są chore, a niektóre potrzebują intensywnej opieki ze względu na obrażenia, niedożywienie lub infekcje. Na każdej muszli zapisano numer umożliwiający ich identyfikację.
Choć burza była dużym szokiem dla żółwi, które są podatne na ekstremalne warunki pogodowe i zmiany klimatyczne, dała Noble-Trull i innym ekologom cenny wgląd w inne, coraz bardziej powszechniejsze niebezpieczeństwo. Wiele żółwi połknęło małe kawałki plastiku, które opuściły ich organizmy po przybyciu do akwarium. Noble-Trull ma tacę pełną plastikowych kawałków zebranych w ciągu jednego dnia, niektóre wielkości paznokcia. Zespół ochrony zwykle nie widziałby takiej ilości dowodów na zanieczyszczenie plastikiem w oceanie. Żółwie spędzają prawie całe swoje życie w oceanie, z wyjątkiem chwili urodzenia i gdy samice wracają na brzeg, aby złożyć jaja. Ze względu na to, są one „wskaźnikami oceanu" - powiedziała Noble-Trull. „Małe kawałki miękkiego i twardego plastiku unoszą się po całych oceanach, a żółwie je jedzą. Dlatego dla nas bardzo ważne jest zbieranie i gromadzenie tych danych. Ponieważ te żółwie przychodzą do nas z wiadomością. Nie mówią nam. Krzyczą do nas. Że nasze oceany nie są bezpiecznym miejscem dla żółwi".
Dział: Przyroda
Autor:
The Associated Press | Tłumaczenie: Łukasz Topolski