2024-04-15 01:13:17 JPM redakcja1 K

W których miastach będzie się jeszcze dało mieszkać w świecie zmienionym przez zmiany klimatyczne?

Przed wrześniem 2017 r. Dianiz Roman i Wilfredo Gonzalez ani przez moment nie myśleli o opuszczeniu Aguadilli, rodzinnego miasta pary w zachodnim Portoryko, ale kiedy we wspomnianym miesiącu uderzył huragan Maria, wszystko się zmieniło. Obydwa ich miejsca pracy, dom pogrzebowy i stacja benzynowa, zostały zniszczone podczas burzy, która zabiła około 3000 osób i wywróciła życie na wyspie do góry nogami.

Surowe zimy nie są obce Cleveland w stanie Ohio, ale miastu nie zagraża susza, pożary i huragany – klęski żywiołowe, które będą się nasilać w miarę ocieplania się planety. Fot. Angelo Merendino 

„Walczyliśmy; próbując zdobyć zapasy, wodę i żywność” –  tak kolejne miesiące po huraganie wspomina Gonzalez. Mówią, że nie pozostało nic innego, jak spróbować szczęścia tysiące kilometrów na północ, w Buffalo w stanie Nowy Jork, dokąd rok wcześniej przeprowadziła się siostra Gonzaleza. Roman i Gonzalez nie byli sami. W następstwie huraganu Maria, kilka tysięcy ludzi uciekło z karaibskiej wyspy do zachodniego stanu Nowy Jork, gdzie zamieszkuje już duża społeczność portorykańska. Imigranci zwykle migrują do dzielnic, które odpowiadają ich potrzebom kulturowym i językowym, ale masowa emigracja migrantów klimatycznych do Buffalo nie była wyłącznie skutkiem tej ugruntowanej społeczności. 

Kilka miesięcy przed uderzeniem Marii burmistrz miasta ogłosił Buffalo „miastem schronienia klimatycznego”, zauważając, że Buffalo ma „…ogromną szansę w obliczu zmian klimatycznych”. Od tego czasu miasto wydało przewodnik po relokacji, reklamujący zalety życia w Buffalo, w tym średnią temperaturę w lipcu wynoszącą około 21˚. Przewidując możliwy wzrost liczby ludności, w 2017 r. miasto zmieniło przepisy dotyczące zagospodarowania przestrzennego, aby zachęcić do rozwoju istniejących korytarzy miejskich i rozpoczęło modernizację przestarzałej infrastruktury kanalizacyjnej. A Buffalo nie jest odosobnione. Planiści w miastach takich jak Cleveland, Ohio, Ann Arbor, Michigan, Duluth czy Minnesota, zaczęli planować, jak mogłaby – i powinna – wyglądać przyszłość z tysiącami dodatkowych mieszkańców. 

Co czyni miasto bezpiecznym klimatycznie? 

Kwestia „rajów klimatycznych” – miejsc, w których ekstremalne zjawiska pogodowe są rzadkie i które zwykle znajdują się w północnych regionach USA, w pobliżu zbiorników słodkiej wody – zyskała na popularności w ostatnich latach wraz ze śmiertelnymi pożarami lasów, rekordowymi upałami i szkodliwymi huraganami w coraz większym stopniu wpływającymi na życie codzienne w południowej i zachodniej części kraju. Według Centrum Monitorowania Przesiedleń Wewnętrznych w zeszłym roku w Stanach Zjednoczonych 675 000 osób zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów w wyniku klęsk żywiołowych, co plasuje je na drugim miejscu po Kolumbii wśród wszystkich 35 krajów w obu Amerykach. 

Jeden z naukowców posunął się nawet do nazwania społeczności Buffalo i Duluth „odpornymi na warunki klimatyczne”. Wiele z tych społeczności było kiedyś zależnych ekonomicznie od produkcji i jest potencjalnie dobrze przygotowanych do zaspokojenia potrzeb napływu migrantów klimatycznych: kiedy w latach 70. XX w. zaczęto zamykać fabryki, a mieszkańcy przenieśli się gdzie indziej w poszukiwaniu pracy, opuścili domy i miasta, które dziś można ponownie wykorzystać. W Cleveland, na południowym brzegu jeziora Erie, znajduje się około 30 000 wolnych działek. Detroit, które od czasu rozkwitu przemysłu w latach pięćdziesiątych XX wieku straciło prawie dwie trzecie swojej populacji, w granicach miasta ma ponad 30 mil kwadratowych pustych terenów. Duluth posiada już infrastrukturę, która może pomieścić dziesiątki tysięcy kolejnych mieszkańców. „Musimy brać pod uwagę różne scenariusze użytkowania gruntów i zagospodarowania przestrzennego pod kątem wzrostu populacji w skali sąsiedzkiej, całego miasta, hrabstwa i regionu” – mówi Terry Schwarz, dyrektor Cleveland Urban Design Initiative. „Ale w tym momencie dopiero zaczynamy”. Chociaż dla niektórych dostępność gruntów może być zaletą, inne miasta badają, w jaki sposób zmodernizować istniejące zasoby mieszkaniowe, zabezpieczając je przed mrozem zimą i upałem latem. „Zastanawianie się nad sposobami ożywienia rdzenia miejskiego będzie miało kluczowe znaczenie dla stworzenia regionu bardziej odpornego na zmianę klimatu” – mówi Nicholas Rajkovich z Uniwersytetu w Szkole Architektury i Planowania w Buffalo. 

Prawdziwa oaza przed zmieniającym się klimatem?

Choć wiele miast położonych nad Wielkimi Jeziorami może poszczycić się klimatem umiarkowanym i dużą ilością przestrzeni, niektórzy uważają, że niekoniecznie przekłada się to na status raju klimatycznego w perspektywie krótkoterminowej. Pomijając ocalałych z portorykańskiego huraganu migrujących do Buffalo, niewiele jest dowodów wskazujących, że migranci klimatyczni Stanów Zjednoczonych już masowo przemieszczają się na północ. W ciągu ostatniej dekady populacja Cleveland, Duluth i Buffalo w dużej mierze utrzymywała się na stałym poziomie. „Z naszych badań dowiedzieliśmy się, że odporność społeczności jest tak samo ważna, jak infrastruktura czy zasoby naturalne, jak dobrze miasto może przystosować się do zmiany klimatu lub zwiększonego poziomu migracji” – mówi Monica Haynes, dyrektor Biura Badań Biznesowych i Ekonomicznych w Duluth Uniwersytet Minnesoty w Duluth. Co więcej, społeczności te nie są odporne na zmiany klimatyczne. „Tego lata mieliśmy wiele dni o bardzo złej jakości powietrza z powodu pożarów w Kanadzie. Zatem pogląd, że Duluth jest „odporny na ‘warunki klimatyczne’ nie jest trafny” – dodaje Haynes. „Nasze miasto, jak wszędzie indziej, odczuje negatywne skutki zmian klimatycznych”. 

Mimo to pozornie nieubłagany cykl tragedii wywołanych zmianami klimatycznymi w dalszym ciągu stawia pod znakiem zapytania, w których częściach świata będzie można zamieszkać w nadchodzących dziesięcioleciach. Naukowcy twierdzą, że intensywniejsze i dłużej trwające huragany i podnoszący się poziom mórz spowoduje, że około 13 milionów ludzi w południowo-wschodnich Stanach Zjednoczonych potencjalnie będą zmuszeni do wysiedlenia do końca stulecia – prawdopodobnie zmienią życie na Florydzie i poza nią. 

Niektórzy badacze uważają, że tornada przemieszczają się na wschód, do gęsto zaludnionych regionów południa, prawdopodobnie z powodu zmieniających się wzorców klimatycznych. Pożary stają się częścią życia na Zachodzie, a niedawne zniszczenia, jakie miały miejsce na hawajskiej wyspie Maui, ilustrują nieprzewidywalną naturę zmieniającego się klimatu. We wrześniu ubiegłego roku kolejna niszczycielska burza, huragan Fiona, przeszła przez Portoryko, zabijając ponad dwadzieścia osób, odcinając prąd milionom i niszcząc plony. Jednak tym razem Dianiz Roman i Wilfredo Gonzalez znajdowali się prawie 3000 km na północ od zniszczenia, jaki spowodowała burza. Mówią, że po pokonaniu początkowego szoku związanego z zimą w Buffalo dobrze zaaklimatyzowali się w nowym życiu. Oboje pracują w lokalnym systemie szkolnictwa i są częścią kwitnącej społeczności portorykańskiej skupionej w zachodniej części Buffalo. „Kiedy wchodzisz do sklepu, słyszysz, jak ludzie mówią po hiszpańsku i mówią ci ‘cześć’. To miłe” – mówi Roman. „Tutaj nie ma tak ekstremalnego upału, jak w Puerto Rico” – mówi Gonzalez. „Zajęło to trochę czasu, ale śnieg zaczął mi się podobać”.



 

Autor:
Stephen Starr | Tłumaczenie: Natalia Stolarska

Żródło:
https://www.nationalgeographic.com/premium/article/climate-change-haven-cities

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE