2024-11-16 12:58:05 JPM redakcja1 K

Wabik na nieuchwytnego głuszca w Szkocji

W Szkocji stosowany jest nowy, niezwykły plan mający na celu odstraszenie drapieżników od jaj i piskląt krytycznie zagrożonego głuszca. Czy to wystarczy, by uratować tego wspaniałego ptaka? W głębi starych sosnowych lasów Abernethy Forest, badacz i konserwator przyrody Jack Bamber właśnie wyrzucił stos mięsa jelenia w nadziei na przyciągnięcie każdego pobliskiego drapieżnika w promieniu pół kilometra (0,3 mili).

Zdjęcie: Cairngorms Capercaillie Project

Może to zabrzmieć złowieszczo, ale wszystko to jest częścią planu odwrócenia uwagi drapieżników, które w przeciwnym razie mogłyby być zainteresowane zjedzeniem obiadu na pisklęciu głuszca.

Głuszce są największymi głuszcami na świecie, słynącymi z pięknych wachlarzowatych ogonów samców i „wybiegów” - zgromadzeń samców, którzy w sezonie lęgowym urządzają pokazy dla samic. Są również niezwykle skryte i notorycznie nie znoszą zakłóceń.

„Jesteś prawie zaskoczony, że nadal masz je w Wielkiej Brytanii, ponieważ nie jest to gatunek, którego spodziewasz się skojarzyć ze stosunkowo nudnymi gatunkami Wielkiej Brytanii” - mówi Bamber. „Są tak duże i tak wyjątkowe pod względem ubarwienia, z ich dużymi, masywnymi ogonami wachlarzowymi”.

Konserwatyści od dziesięcioleci starają się pomóc głuszcowi w Szkocji, ale wysiłki nadal nie przynoszą rezultatów, a gatunek ten ma obecnie poważne kłopoty w tej części świata. Podczas ostatniego liczenia w latach 2021-2022 pozostało tu nieco ponad 500 ptaków, co stawia je na skraju wyginięcia. „Głuszce walczą, nie można temu zaprzeczyć” - mówi Bamber.

Eksperyment Bambera jest częścią taktyki ochrony przyrody znanej jako dokarmianie dywersyjne. Pomysł jest prosty: rozdzielić kawałki mięsa w obszarach, w których głuszce żyją, w strategicznych momentach sezonu lęgowego, kiedy młode są najbardziej narażone. Miejmy nadzieję, że drapieżniki, które zwykle atakują gniazda naziemne lub młode pisklęta na dnie lasu, zamiast tego skierują się na łatwiejszy posiłek.

Jest to sposób na zmniejszenie drapieżnictwa głuszców bez zabijania samych drapieżników, mówi Bamber, który robi doktorat na ten temat na Uniwersytecie w Aberdeen. W Szkocji jest to szczególnie istotne, ponieważ dwa z głównych drapieżników głuszców, kuna leśna i borsuk, są gatunkami chronionymi.

Jak dotąd taktyka ta okazała się obiecująca. Jest to jednak tylko jeden z kilku nowych i czasem zaskakujących środków ochronnych stosowanych w Szkocji w celu przywrócenia głuszca z krawędzi.

W ciągu ostatnich kilku dziesięcioleci liczebność tego gatunku zdecydowanie spadła, a powstrzymanie jego wyginięcia będzie wymagało wiele pracy - Neil Metcalfe

Kiedy odwiedzam Abernethy w połowie września, Carolyn Robertson i ja spędzamy dzień starannie unikając głuszców.

W rzeczywistości pomaganie ludziom - i ich psom - w unikaniu głuszców to mniej więcej zakres obowiązków Robertson. Jako kierownik projektu Cairngorms Capercaillie Project prowadzi ona akcję informowania ludzi o tym, w jaki sposób mogą oni nieumyślnie przeszkadzać ptakom.

Spotykam Robertson na parkingu rezerwatu przyrody Loch Garten w Abernethy, porośniętego sosną kaledońską lasu należącego do Królewskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków (RSPB), jednego z wielu właścicieli gruntów w Parku Narodowym Cairngorms.

Robertson przywiozła ze sobą swojego psa, Maca, ogromnego, soczyście brązowego retrievera, którego trzyma pod kontrolą za pomocą smyczy, delikatnych komend, gwizdka i ostrego worka szprotek, z którego od czasu do czasu go karmi.

Wybieramy się na spacer wzdłuż najczęściej używanej ścieżki rezerwatu przyrody, aby uniknąć mniej używanych części, w których, jak mówi, głuszce są bardziej prawdopodobne. „Nawet jeśli twój pies, tak jak Mac, jest na smyczy, sam fakt, że jest tutaj z nami, zwiększa prawdopodobieństwo, że głuszce poczują się zagrożone” - mówi Robertson. Wykazano, że spuszczone ze smyczy psy niepokojąco często wypłaszają ptaki gniazdujące na ziemi.

Psy są tutaj częstym widokiem: oprócz psów zamieszkujących region, ma on około 6000 psów zamieszkujących i odwiedza go około 150 000 psów rocznie. Robertson mówi, że kampania informacyjna z udziałem spacerowiczów z psami w pobliskim obszarze Boat of Garten przyniosła dobre rezultaty, a głuszce są teraz widywane na dłużej.

„Lokalni spacerowicze czują, że opieka nad głuszcami jest ich obowiązkiem” - mówi. Mamy nadzieję, że mieszkańcy nadadzą ton odwiedzającym, którzy rzadziej słyszą o głuszcach, nie mówiąc już o zrozumieniu wpływu, jaki mogą mieć na nie ich psy.

Wiele osób korzysta z tych lasów w celach rekreacyjnych, a szkockie prawo do wędrowania daje im do tego prawo, o ile zachowują się odpowiedzialnie. Jednak sami ludzie również zakłócają spokój głuszców. Badanie przeprowadzone w 2011 roku w Niemczech i Szwajcarii wykazało wyższy poziom hormonów stresu w odchodach głuszców znalezionych bliżej miejsc turystycznych. Badania wykazały, że głuszce unikają leśnych ścieżek nawet o 120 m (390 stóp), a tym samym mogą omijać do 40% dostępnego szkockiego siedliska. „To pokazuje, jak bardzo nie chcą być blisko nas” - mówi Robertson.

Ustalenie najlepszej sytuacji dla rozwoju głuszca nie jest jednak łatwe. Robert Moss, emerytowany ekolog, który wcześniej pracował dla brytyjskiego Centrum Ekologii i Hydrologii i przez dziesięciolecia badał głuszce, twierdzi, że może istnieć optymalna ilość zakłóceń ze strony ludzi, która odstrasza drapieżniki, pozostawiając głuszce względnie nienaruszone, czasami znane jako efekt „ludzkiej tarczy”.

Pokryty porostami stary las sosnowy, przez który idziemy z Robertsonem, jest w rzeczywistości idealnym siedliskiem głuszców: jest pełen borówki brusznicy (borówki europejskiej) i młodych igieł sosnowych, którymi żywią się ptaki, oraz wrzosu, który zapewnia im osłonę. Robertson postrzega jednak tę ścieżkę jako strefę poświęcenia: jej projekt zachęca spacerowiczów do trzymania się ścieżek takich jak ta, na której się znajdujemy, zniechęcając ich do chodzenia gdzie indziej.

Rowerzyści górscy, których szlaki mogą przebiegać przez siedliska głuszców, byli szczególnie otwarci na pomoc głuszcom, na przykład poprzez zmianę przebiegu szlaków, umieszczanie znaków i unikanie wczesnych porannych przejażdżek.

Trudniejsze do pokonania jest pragnienie niektórych entuzjastów przyrody, aby zobaczyć lub sfotografować głuszca, zwłaszcza podczas toków.

Toki polegają na tym, że samce zbierają się wiosną na dnie lasu i godzinami przechadzają się, wachlując swoimi wspaniałymi ogonami, wydając szereg trzasków, kliknięć i gwizdów oraz walcząc ze sobą, podczas gdy znacznie mniejsze samice obserwują je z wierzchołków drzew.

Jak mówi Robertson, pojedynczy fotograf goniący za zdjęciem nory może w końcu zakłócić jej spokój, a nawet rozwiązać ją na dobre, dodając, że w przeciwnym razie nory mogą pozostać w tym samym miejscu przez dziesięciolecia. Robertson mówi, że kiedy widzi zdjęcia głuszców zrobione bez licencji, jest jej po prostu smutno z powodu tych prawdopodobnie bardzo zestresowanych ptaków.

W Szkocji nielegalne jest niepokojenie głuszców w okresie lęgowym bez zezwolenia. Rzadko przyznawana licencja od NatureScot, szkockiej agencji zajmującej się dziką przyrodą, jest potrzebna do odwiedzania gniazd lub norek i wymaga zdecydowanych środków łagodzących. Kampania Cairngorms Capercaillie Project „Lek it be” zachęca ludzi do pozostawienia głuszców w spokoju w okresie wiosennym. Jak mówi Robertson, spotkała się ona ze szczególnie pozytywną reakcją ze strony społeczności ptasiarskiej.

Mimo to szkockie prawo do wędrowania daje im do tego prawo.

Każdy głuszec ma znaczenie, ponieważ podczas ostatniego liczenia w latach 2021-2022 szacuje się, że w Szkocji pozostało ich tylko 532, co stanowi spadek o 52% od czasu badania w latach 2015-2016.

To nie pierwszy raz, kiedy sytuacja głuszców w Wielkiej Brytanii jest rozpaczliwa. Ich status jako popularnego ptaka łownego doprowadził do gwałtownego spadku liczebności, prawdopodobnie do wyginięcia, pod koniec 1700 roku. Zostały one jednak reintrodukowane ze Szwecji 50 lat później: była to jedyna udana reintrodukcja gatunku głuszca na świecie. Do 1970 r. uważano, że w Szkocji żyje około 20 000 ptaków, ale ich liczba spadła do 2000 na początku lat 90-tych. Nawet gdy od tego czasu wzrosły wysiłki na rzecz ochrony, liczba głuszców nadal spadała.

„Liczebność tego gatunku zdecydowanie spadła w alarmującym tempie w ciągu ostatnich kilku dekad, a powstrzymanie jego wyginięcia będzie wymagało wiele pracy” - mówi Neil Metcalfe, profesor ekologii behawioralnej na Uniwersytecie w Glasgow, który przewodniczył podkomisji naukowej, która napisała przegląd ochrony głuszca z 2022 roku.

Jedną z głównych przyczyn było rozprzestrzenianie się ogrodzeń dla jeleni pod koniec XX wieku. Badanie przeprowadzone w 2001 r. przez Mossa wykazało, że młode ptaki cierpią z powodu dużej śmiertelności w wyniku wlatywania w niewidoczne druty, zwłaszcza ogrodzenia leśne. Usuwanie i znakowanie ogrodzeń jest obecnie długotrwałą interwencją.

Głuszce, ogromne ptaki wielkości indyka o rozpiętości skrzydeł do 1,25 m (4,1 stopy), również potrzebują dużo przestrzeni, co jest wyzwaniem na szkockich wyżynach, gdzie płaty lasu otoczone są gruntami rolnymi. W Szkocji zachowało się zaledwie 1% pierwotnych lasów sosny kaledońskiej, w których głuszce dobrze się rozwijają.

Park Narodowy Cairngorms, który obejmuje Abernethy Forest, dąży do tego, aby do 2045 r. 50% jego całego obszaru było zarządzane głównie w celu przywrócenia ekosystemu. Niektóre obszary w szczególności pracują nad rozszerzeniem lasów sosnowych, w tym poprzez projekt zarządzania jeleniami, który sprzedaje dziczyznę (park narodowy ma dużą liczbę jeleni, które skubią młode sadzonki sosny, utrudniając ich wzrost).

Pracuje również nad restrukturyzacją plantacji sosny zwyczajnej, aby lepiej wspierać głuszce i przywracać torfowiska leśne, co powinno poprawić wiosenną dietę kur i młodych piskląt, mówi Moss.

Ekspansja lasów przynosi korzyści wielu innym gatunkom, a także pochłania dwutlenek węgla. Jest to część wysiłków zmierzających do odejścia od specyficznego dla gatunku podejścia do odbudowy ekosystemu w celu zapewnienia korzyści wielu gatunkom, mówi Robertson. Jednak ekspansja lasów wymaga dziesięcioleci, aby zapewnić odpowiednie siedlisko dla głuszców, które obecnie potrzebują środków nadzwyczajnych, aby przetrwać w Szkocji.

Do tej mieszanki środków dołączyła praca Bambera nad dywersyjnym dokarmianiem przy użyciu wabików z mięsa jelenia. Podczas gdy wcześniej wykazano, że odstrzały wron i lisów pomagają głuszcom, Bamber bada, jak kontrolować drapieżniki, w tym chronione borsuki i kuny leśne, w sposób nieletalny.

W swoim pierwszym badaniu, opublikowanym w tym roku, założył sztuczne gniazda głuszca (wykorzystując kurze jaja) w 60 miejscach o powierzchni 1 km2 (0,4 mili kwadratowej) każde, w tym w Abernethy Forest. W 30 z tych miejsc przez osiem tygodni wiosną zaopatrywał centralną stację karmienia w mięso jelenia. W pozostałych 30 lokalizacjach nie podawano mięsa. Ustawił również pułapki na kamery, aby obserwować, co dzieje się ze sztucznymi gniazdami.

Bamber używał wodoodpornego worka kajakowego, aby ułatwić przenoszenie 10-15 kg mięsa do każdej stacji dokarmiania. „Zapach był prawdopodobnie najgorszą częścią” - mówi. Jak dodaje, martwił się również, że natknie się na wędrowców, którzy pomyślą, że jest mordercą i uciekną w drugą stronę. „Ale na szczęście nigdy do tego nie doszło”.

Praca się opłaciła: Badania Bambera wykazały, że na obszarach ze stacjami dokarmiania drapieżnictwo w sztucznych gniazdach głuszca było o 83% niższe w porównaniu z obszarami, na których nie wyłożono mięsa. „[Kamery pułapkowe wykazały], że kuna leśna zjadała wiele gniazd” - mówi Bamber. „Zauważyliśmy jednak ogromne zmniejszenie liczby gniazd, które zjadały, gdy zapewniliśmy dokarmianie”.

Głuszec to wspaniały widok. Pojedyncza obserwacja może zapewnić zwykłym ludziom cenne wspomnienia, które wzbogacą ich życie na zawsze - Robert Moss

Kolejne badanie Bambera, które nie zostało jeszcze opublikowane, wykorzystuje obserwacje piskląt głuszca w pułapkach z kamerami jako miarę tego, czy dokarmianie dywersyjne działa i również wykazuje pozytywne wyniki. „Wczesne oznaki wskazują, że wpływ ten jest możliwy do przeniesienia” - mówi Bamber.

Minie kilka lat, zanim wpływ dokarmiania na ogólną populację stanie się jasny. „Nie ma srebrnej kuli na uratowanie głuszca w Szkocji, nie sądzę” - mówi Bamber. „Być może nie uda nam się uratować tego gatunku poprzez samo ograniczenie drapieżnictwa, ale możemy dać mu nieco więcej szans, kopiąc puszkę po drodze, gdy mamy nadzieję, że poprawimy siedlisko i łączność”.

Metcalfe twierdzi, że dotychczasowe próby eksperymentalne są zachęcające. „Trzeba to robić ostrożnie... aby nie doprowadzić do wzrostu liczby drapieżników - ale myślę, że to może zadziałać” - mówi.

Zwiększenie liczby drapieżników jest tutaj oczywistą obawą, ale Bamber twierdzi, że krótkie ramy czasowe, w których żywność jest wystawiana - i pora roku, kiedy dostępnych jest wiele innych pokarmów - zmniejszają prawdopodobieństwo wystąpienia takiej sytuacji.

Jak mówi Robertson, coraz więcej zarządców gruntów na tym obszarze zaczyna stosować dokarmianie dywersyjne. „Istnieje poczucie, że nie ma nic do stracenia” - mówi. Anegdotyczne obserwacje samic z większą liczbą piskląt niż zwykle pod koniec sezonu lęgowego są obiecujące, mówi, choć „czas pokaże, czy umożliwi to odbudowę populacji”.

Ocena dotychczasowego wpływu tych interwencji jest trudna. Każdego roku RSPB przeprowadza „liczenie nor” w Szkocji. Tegoroczne badanie wykazało 153 samce w norach, o 15 mniej niż w 2023 r., co wywołało niepokój.

Jednak liczba nor zwykle daje jedynie przybliżony obraz tego, jak radzi sobie populacja i ma tendencję do wahań z roku na rok. Od 2021 r. utrzymują się one na mniej więcej podobnym poziomie.

Rzeczywisty wpływ nowszych interwencji, takich jak ograniczenie zakłóceń rekreacyjnych i dokarmiania, stanie się jaśniejszy, gdy nadejdzie kolejne badanie populacji, zaplanowane na 2026 rok. „Anegdotycznie w lokalizacjach mówi się o większej liczbie lęgów, większych lęgach, większej liczbie młodych ptaków, tego rodzaju wskaźnikach” - mówi Robertson. „Naprawdę zdziwiłbym się, gdybyśmy spadli w ciągu ostatnich pięciu lat”.

Badania pokazują, że zmiany klimatyczne wpłynęły na wzrost roślinności wiosną, przez co kury są w gorszej kondycji i składają jaja gorszej jakości, z których wykluwają się mniej żywotne pisklęta, mówi Moss.

Mokre wiosny są również trudne dla piskląt głuszca, które mogą zmarznąć i przemoknąć, nie mogąc wyschnąć, mówi Robertson. „Zasadniczo pisklęta umierają z powodu hipotermii”. Chłodniejsze i bardziej wilgotne wiosny zmniejszają również ilość larw ćmy, którymi żywią się pisklęta, mówi Bamber.

Zapewnienie większej ilości gołej ziemi i pokrywy, aby pomóc ptakom wyschnąć i zmniejszyć stres związany z innymi czynnikami, może pomóc, mówi Robertson. Ale tylko tyle można zrobić. „Jedną wielką rzeczą, która zawsze będzie miała wpływ na [populację], jest pogoda” - mówi. „Możemy pracować w pocie czoła, ale jeśli jest zimno i mokro, a pisklęta nie dają rady, to koniec gry”.

Badania wykazały również niską różnorodność genetyczną w szkockiej populacji głuszca. Wraz z niską liczebnością, doprowadziło to do wczesnych planów wzmocnienia populacji importowanymi ptakami, w tym w niedawnym „awaryjnym” planie głusJest to „najbardziej kompleksowy plan tego rodzaju, jaki kiedykolwiek opracowano dla tego kultowego ptaka”, powiedziała prasie Eileen Stuart, zastępca dyrektora NatureScot ds. przyrody i zmian klimatu, kiedy plan został uruchomiony pod koniec września 2024 roku. Obejmuje on plany rozszerzenia dokarmiania objazdowego i programy mające na celu zmniejszenie zakłóceń, usunięcie większej liczby ogrodzeń i przywrócenie większej ilości lasów i torfowisk. Metcalfe powiedział, że czuje się „pokrzepiony” planem, który „przeznaczy znaczne środki na szereg działań mających na celu ochronę gatunku”, dostarczonym na wniosek szkockiego rządu.

Głuszce mogą być na ostatnich nogach w Szkocji, a także w niektórych innych obszarach, takich jak francuskie Pireneje i hiszpańskie góry Kantabryjskie. Jednak gdzie indziej sytuacja nie jest tak zła. Znacznie większe populacje głuszców występują na przykład w Skandynawii i Rosji, gdzie lesistość jest znacznie wyższa niż w Szkocji. Biorąc pod uwagę tak rozpaczliwą sytuację głuszców w Szkocji, czy warto podejmować wysiłki na rzecz ich ochrony?

„Z pewnością jest to kultowy, niesamowity gatunek i po prostu czuję, że jest to śliskie zbocze, jeśli go stracimy, to tylko kolejny, który straciliśmy” - mówi Robertson. „Nie jest niczym niezwykłym, gdy masz naprawdę wrażliwy gatunek, że naprawiasz jedną kwestię, a potem pojawia się kolejna i jest to po prostu ciągłe wyzwanie związane z ochroną”. Dodaje, że wiele interwencji wspierających głuszce pomaga również innym gatunkom.

Kiedy Bamber po raz pierwszy studiował zoologię na uniwersytecie, nigdy nie spodziewał się, że będzie realizował projekt ochrony przyrody polegający na „wędrowaniu po lesie z ładunkiem jeleni na plecach”, mówi. „Ale oto jesteśmy. Nadal jest to tak samo ważne, nadal ma duży wpływ na gatunki. Więc ostatecznie warto. To niesamowite, niesamowite ptaki”.

Pomimo „bardzo bliskiego” wyginięcia w Szkocji, głuszec pozostaje tutaj „symbolem nadziei”, mówi Moss.

„To także wspaniały widok” - dodaje. „Pojedyncza obserwacja może zapewnić zwykłym ludziom cenne wspomnienia, które wzbogacą ich życie na z

Dział: Przyroda

Autor:
Jocelyn Timperley | Tłumaczenie Hanna Pakulska - praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
https://www.bbc.com/future/article/20241105-can-a-decoy-ploy-save-capercaillies-in-the-scottish-highlands

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE