2024-04-23 16:17:12 JPM redakcja1 K

„Bycie kobietą nigdy nie było przeszkodą”, mówi Jasmin Paris po historycznym ukończeniu Maratonów Barkley

(CNN) — Jasmin Paris, pierwsza kobieta w historii, która ukończyła Maratony Barkley o długości ponad 100 mil, ma długą listę obrażeń: zapalenie ścięgna w kolanie, obrzęk stóp i szereg swędzących zacięć krzyżujących się na jej ramionach i nogach, które zaczynają się zabliźniać.

Zdjęcie: Jacob Zocherman 

„No i oczywiście pęcherze i paznokcie u stóp zaczną odpadać” – dodała Paris, tak jakby było to warunkiem wstępnym do ukończenia jednego z najbardziej wymagających wyścigów pieszych na świecie. Mimo wszystko Brytyjska ultra biegaczka czuje, że jest w dobrej formie, co jest miłym zaskoczeniem po wszystkim, przez co jej ciało przeszło kilka dni wcześniej. 

Maratony Barkley, rozgrywane co roku w parku stanowym Frozen Head w Tennessee, cieszy się złą sławą wśród społeczności biegaczy długodystansowych, zarówno z powodu wymagającego terenu i brutalnych wzniesień, jak i dziwnego oznakowania tras oraz tajemniczego sposobu zapisów. 

Przed tym rokiem jedynie 17 mężczyzn – i żadnej kobiety – ukończyło wszystkie 5 okrążeń biegu, co daje około 100 a 130 mil (od 160 do 200 km) i wysokość 63 000 stóp (ok.19,2 km) nad poziomem morza, czyli ponad dwukrotnie wyższą niż Mount Everest.  

Ale Paris na nowo zdefiniowała to, co wielu, uważało za możliwe w Maratonach Barkley – nawet organizator biegu Gary Cantrell, który wcześniej oświadczył, że jego szatańskie dzieło jest ‘ „zbyt trudne dla kobiet”. Uwagi tego typu tylko dodawały Paris energii podczas przygotowań do tegorocznych zawodów.  

„Nigdy tak naprawdę nie czułam się gorsza od mężczyzny pod względem tego, co mogę osiągnąć” – mówi dla CNN Sport. 

„Jestem naprawdę zachwycona faktem, że kobieta to ukończyła, ale tak naprawdę, chciałam udowodnić sobie, że potrafię tego dokonać… i nigdy nie czułam, że bycie kobietą w tym przeszkadza”. 

Paris, rywalizując w swoich trzecich Maratonach Barkley, w dramatyczny sposób ukończyła ostatnie okrążenie, docierając do niepozornej żółtej bramki wjazdowej wyznaczającej początek i metę wyścigu, w 59 godzin, 58 minut i 21 sekund – zaledwie 99 sekund przed końcem 60.-godzinnego czasu granicznego. Na końcowych etapach czekał ją wykańczający sprint, po czym przerzuciła swoje wykończone ciało przez ramię bramy i upadła na ziemię, co było obrazem całkowitego zmęczenia i słabnącej energii. 

„Jedyne co mogłam zrobić, to oddychać i tylko o to błagało moje ciało: położyć się i oddychać” mówi Paris o ukończeniu biegu. 

„Ten ostatni kilometr był pierwszym punktem, gdzie jak myślę, zaczęłam wątpić w to czy ukończę bieg. Do tego momentu wierzyłam w siebie, a potem pomyślałam, że to naprawdę będzie zależeć od tej ostatniej chwili”. 

„Czułam, że nie mogę biec już ani trochę szybciej, a mimo to jakoś udało mi się wykrzesać resztki sił i zdobyłam się prawie na sprint na tym ostatnim wzniesieniu, gdy wszystko we mnie krzyczało, by przestać”. Ostatecznie, to właśnie myśl o konieczności przebiegnięcia wszystkich pięciu okrążeń ponownie pomogła Paris przeciągnąć się za linię mety na czas. 

„By być w tym samym miejscu za rok, było zbyt przytłaczające” mówi. „Ta myśl, że znowu będziesz musiała to wszystko powtórzyć, była jak zderzenie z autobusem”. Spróbować wziąć udział w Maratonach Barkley raz, a co dopiero trzy jak w przypadku Paris, może być wydarzeniem niczym z koszmaru nawet dla najbardziej doświadczonych ultra biegaczy, przyzwyczajonych do pokonywania dystansu o wiele dłuższego niż 26.2 mili (42,2 km) maratonu w najtrudniejszych warunkach na świecie. Żaden bieg na świecie nie przypomina Barkley, który zmusza biegaczy do poruszania się po lasach i cierniach bez pomocy telefonów, trackerów GPS lub regularnych oznaczeń trasy. 

Zamiast tego uczestnicy dostają mapę trasy, którą muszą skopiować przed rozpoczęciem biegu i mają za zadanie zbierać strony z serii książek podczas pokonywania drogi. Wydarzenie trwa nieprzerwanie przez 60 godzin, zmuszając biegaczy do poruszania się nocą po gęstym, leśnym terenie i nadrabianiu zaległości w spaniu kiedy jest to możliwe. Paris, na przykład, zdołała zamknąć oczy tylko na trzy minuty między czwartą a piątą pętlą, inaczej musiała powstrzymywać halucynacje.   

„Widziałam różne zwierzęta, na przykład lwy, sowy, świnie – rzeczywiście w parku są świnie, ale innego rodzaju, te były inne, (widziałam) duży gatunek psa górskiego” . „Później zobaczyłam ludzi ubranych w czarne płaszcze przeciwdeszczowe, którzy wspinali się nade mną po zboczu, w miejscu, które było całkowicie poza szlakiem, co było bardzo dziwne. Nie możesz być w parku, więc byłam bardzo zdezorientowana, dlaczego oni tu są; byli nieco złowrogi i dawali mi złe przeczucia”.  

Taki może być twój los jeśli jesteś na tyle szczęśliwy – lub nieszczęśliwy – żeby zdobyć jedno z 40 miejsc startowych w Maratonach Barkley. Kandydaci muszą napisać list motywujący do Cantrell’a, opisując, dlaczego chcą wziąć udział, a jeśli się dostaną, zapłacić opłatę za wstęp wynoszącą 1.60 dolara. Jeśli to ich pierwszy raz, muszą zabrać ze sobą tablicę rejestracyjną ze swojego stanu lub kraju. 

W dniu wyścigu wydarzenie może się zacząć w każdym momencie między północą a południem. Cantrell, lepiej znany jako Lazarus Lake lub w skrócie Laz, dmucha w muszlę, aby zaznaczyć, że do startu pozostała godzina, a następnie zapala papierosa, by rozpocząć wyścig. To niezwykłe połączenie ukazuje Maratony z wymagającej perspektywy, a w tym roku, częściowo dzięki dobrym warunkom pogodowym, rekordowa liczba pięciu osób ukończyła wszystkie pięć 20-milowe okrążenia.  

Finisz Paris przyciągnął najwięcej uwagi osób oglądających wydarzenie online; petycja na Change.org mająca na celu zapewnienie jej nominacji do nagrody BBC Sportowej Osobowości Roku, zgarnęła więcej niż 8000 podpisów. 

„W tym niepewnym czasie konfliktów między narodami i presji na planecie, finisz Jasmin przypomina, że możemy osiągnąć niesamowite rzeczy jako indywidualiści i cywilizacja”, tak w wywiadzie dla CNN Sport podsumował to amerykański ultra biegacz Harvey Lewis, który ukończył w tym roku swoje trzecie Maratony Barkley. 

„Jej finisz jest największym osiągnięciem – przebiec odpowiednik dwukrotności Mount Everestu w górę i w dół przez ciernie i poza szlakiem, aby odnaleźć drogę i przeć w skraj przepaści ludzkich osiągnięć”. Aby pokonać Maratony Barkley, Paris potrzebowała paliwa. Makaron, pudding ryżowy, por, gorące bułeczki, kanapki z serem i ogórkiem, tabliczki czekolady, mieszanka orzechów, Coca-Cola i banany – „moje super jedzenie na wyścig to banan”, mówi – wszystkie były spożywane w dużych ilościach, ale jej strategia żywieniowa „w pewnym sensie się rozpadła" po drugim okrążeniu. 

Zamiast tego, tygodnie przygotowań były fundamentem do odniesienia sukcesu przez Paris. W swojej najdłuższej sesji przygotowawczej chodziła spać o 20., wstawała o północy i wbiegła na to samo wzniesienie 17 razy przez ponad 8,5 godziny. Pogoda w tym czasie to na przemian śnieg, śnieg z deszczem oraz deszcz, a jedynym towarzystwem był jej pies. 

„Słuchałam wtedy muzyki, ponieważ to wydawało się takie szalone” mówi Paris. Z dwójką małych dzieci oraz pracą na pełen etat – pracuje jako weterynarz małych zwierząt w Szkocji – Paris musiała zwykle upchnąć bieganie i zajęcia siłowe między 5:30 a 7:30 każdego poranka, podczas gdy wieczory zarezerwowała na opiekę nad dziećmi i papierologie. „Nigdy nie potrzebowałam tak dużo snu” mówi. 

Paris wątpi w to czy kiedykolwiek ponownie pobiegnie w Barkley, częściowo dlatego, że jej motywacja nie będzie już taka sama, a częściowo dlatego, że jest świadoma, jak lot przez Atlantyk wpływa na ślad węglowy. 

Współzałożycielka The Green Runners, grupy, która ma na celu zwiększyć świadomość biegaczy o zmianach klimatycznych, twierdzi, że woli podróżować na wyścigi drogą lądową i morską. Zeszłego roku oznaczało to pojechanie pociągiem do Austrii na mistrzostwa w biegach górskich i przełajowych. 

„Po prostu ograniczyłam liczbę wyścigów, w których uczestniczę” – mówi Paris, „a to wszystko ze względu na ochronę środowiska. Wiemy, że podróże stanowią ogromną część śladu węglowego związanego z bieganiem i wyścigami”. Niezależnie od tego czy wróci, Maratony Barkley są wydarzeniem, które zawsze będzie bliskie jej sercu. Stanowiło to dla niej wyzwanie w stopniu, jakim żaden inny wyścig nie dorównuje, a koleżeństwo między zawodnikami jest wyjątkowe w świecie ultra biegania. 

„To powrót do podstaw przetrwania” mówi Paris. „Stawiasz ludzi na skraju tego, czego są zdolni, i jakimś sposobem ujawniasz, kim naprawdę są”.  

„To brzmi bardzo ckliwo, ale prawdą jest, że potem na pewno czujesz, że masz więcej wspólnego z ludźmi, z którymi zrobiłeś coś takiego, niż z tymi, z którymi siedziałeś w biurze przez ostanie 20 lat”.  To wyjaśnia dlaczego „wyścig, który pożera swoje młode’’, jak Maratony Barkle są nazywane, ciągle fascynuje: nadludzka wytrzymałość zawsze wydaje się iść w parze z zasadniczo ludzkim duchem.  

Autor:
Jacob Zocherman | Tłumaczenie: Wiktoria Jędrak

Żródło:
https://edition.cnn.com/2024/04/06/sport/jasmin-paris-barkley-marathons-spt-intl/index.html

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE