Czy w tym sezonie polskie skoki narciarskie wrócą na właściwe tory? Analiza formy polskich skoczków przed początkiem sezonu
Już 23 listopada w norweskim Lillehammer odbędzie się pierwszy konkurs Pucharu Świata w sezonie 2024/2025. W gronie naszych reprezentantów zobaczymy Macieja Kota, Dawida Kubackiego, Kamila Stocha, Pawła Wąska i Aleksandra Zniszczoła. Zabranie Piotra Żyły, który dochodzi do siebie po kontuzji kolana, jakiej doznał latem. Czy piątka wybrana przez Thurnbichlera ma szansę, by podjąć rywalizację z takimi skoczkami jak Stefan Kraft, czy Ryoyu Kobayashi? O tym w dalszej części artykułu.
Zdjęcie: Julia Piątkowska
Kamil Stoch. Zdjęcie: PAP/Grzegorz Momot
Kamil Stoch. Czy powróci stary dobry Kamil?
Poprzedni sezon zimowy był dla Kamila Stocha pierwszym od 15 lat sezonem, w którym w ani jednym konkursie nie znalazł się w pierwszej dziesiątce. Polski skoczek po zakończeniu ubiegłego sezonu zimowego ogłosił sensacyjną nowinę. Jego indywidualnym trenerem został Michal Doležal (szkoleniowiec reprezentacji Polski w latach 2019-2022, a później także asystent trenera Niemiec Stefana Horngachera), a asystentem Doležala będzie Łukasz Kruczek – również były szkoleniowiec reprezentacji Polski (w latach 2008-2016), a później także reprezentacji Włoch oraz reprezentacji Polski kobiet. Chociaż nasz dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli odpuścił sobie występy w tegorocznej edycji Letniego Grand Prix i wystartował tylko w jednym konkursie w Wiśle, przez niemalże cały sezon letni był w treningu. Piszę „niemalże”, ponieważ w drugiej połowie września Stoch podczas treningu na Średniej Krokwi w Zakopanem odniósł kontuzję kolana, przez co był zmuszony do wstrzymania się od treningów przez około miesiąc. Jednak jak sam powiedział w wywiadzie dla Eurosportu, czasami takie przerwy mu pomagają, bo pozwalają odpocząć i nabrać głodu skakania. Pytany o jakość skoków oddawanych podczas ostatnich treningów, odparł, że jego skoki są dobre, jednak nie takie, jak by tego chciał. O tym, czy są na tyle dobre, by zadowolić kibiców, przekonamy się w najbliższy weekend w Lillehammer.
Dawid Kubacki. Zdjęcie: Tomasz Markowski / newspix.pl / newspix.pl
Dawid Kubacki. Czy ma szansę osiągnąć, to co powinien mieć?
Dwa sezony temu Dawid Kubacki był o mały włos od pierwszego w swojej karierze podium w końcowej klasyfikacji Pucharu Świata. Ze względu na nagłą chorobę żony zdecydował się na przedwczesne zakończenie sezonu i przyjazd do małżonki, aby wspierać ją przy pobycie w szpitalu. Polski skoczek był wówczas na 3. miejscu w klasyfikacji generalnej, a jego absencja pozwoliła Anžemu Laniškowi wyprzedzić Kubackiego i zepchnąć go na 4. miejsce. Podczas dekoracji zwieńczającej sezon Lanišek wykonał piękny gest w stronę Polaka. Słoweński skoczek wszedł na podium, trzymając w rękach makietę przedstawiającą Dawida Kubackiego, pokazując, że wspiera go w tych trudnych chwilach. W następnym sezonie polscy kibice mieli nadzieję, że Kubacki pokaże, że zasłużył na podium w Pucharze Świata i tym razem żadna przeciwność losu nie przeszkodzi mu w tym. Niestety jednak forma Polaka w sezonie 2023/2024 była o wiele gorsza. W pierwszej dziesiątce zawodów widzieliśmy go jedynie podczas jednego z konkursów w Sapporo, a sezon zakończył na 28. miejscu w klasyfikacji generalnej. W wywiadzie dla Sportowych Faktów stwierdził, że w poprzednim sezonie w okresie przygotowawczym zbyt mało czasu poświęcał na odpoczynek, ponieważ Thomas Thurnbichler motywował go do częstych treningów. Mimo że podkreślił, że ma zaufanie do trenera, przyznał, że tym razem bardziej ufał samemu sobie niż trenerowi i kontrolował swoje siły, aby czuć pełnię energii na początku nowego sezonu. Czy ta energia przełoży się na lepszą formę?
Aleksander Zniszczoł. Zdjęcie: EXPA/NEWSPIX.PL / newspix.pl
Aleksander Zniszczoł. Jego poprzedni sezon dał ogromne nadzieje
Choć większość polskich kibiców największe nadzieje na sukcesy w nadchodzącym sezonie nadal pokłada w Kamilu Stochu, czy Piotrze Żyle, to Aleksander Zniszczoł jest zawodnikiem, którego forma w ubiegłym sezonie była najbardziej imponująca spośród wszystkich naszych skoczków. Dziesięć razy meldował się w pierwszej dziesiątce zawodów, a także dwukrotnie stanął na podium. Pierwszy raz zdarzyło się to 3 marca w Lahti, gdzie Polak zajął 3. miejsce, a lepsi od niego byli tylko Jan Hörl i Peter Prevc. Było to pierwsze w jego karierze podium w zawodach Pucharu Świata. Drugi raz na trzecim stopniu podium Zniszczoł uplasował się w Planicy w ostatnim konkursie zeszłej edycji Pucharu Świata, gdzie przed Zniszczołem na miejscach pierwszym i drugim uplasowali się odpowiednio Daniel Huber oraz Domen Prevc. Swoimi występami Zniszczoł zakończył sezon na 19. miejscu w Pucharze Świata. Choć w tych zawodach był to dla niego zdecydowanie najlepszy wynik w karierze, uważa, że stać go na więcej. W wywiadzie dla Radiowej Jedynki powiedział, że jego celem na ten sezon jest miejsce w pierwszej dziesiątce klasyfikacji Pucharu Świata. Wierzymy w spełnienie celu, Panie Aleksandrze!
Paweł Wąsek. Zdjęcie: PAP
Paweł Wąsek. Zwycięzca Letniego Grand Prix
Choć Paweł Wąsek w ostatnim sezonie Pucharu Świata punktował tylko pięciokrotnie, nie może narzekać na zły wynik w tegorocznej edycji Letniego Grand Prix. To miejsce zawdzięcza jednak głównie regularnym występom w tym cyklu, ponieważ na 10 konkursów, które się odbyły w tej edycji, Wąsek wystartował aż w dziewięciu, a jedynym skoczkiem oprócz niego, który wystartował w tylu konkursach tej edycji jest Ukrainiec Jewhen Marusiak. Dwa z tych konkursów udało mu się wygrać, a było to w dwóch konkursach w Rasnovie 21 i 22 września. Chociaż ten sukces wydaje się czymś imponującym, istnieje dość małe prawdopodobieństwo, że Paweł Wąsek będzie w tym sezonie czarnym koniem w naszej kadrze.
Zdjęcie: Julia Piątkowska
Maciej Kot. Choć prezentuje cień formy z przeszłości, nie poddaje się
Maciej Kot niejednokrotnie plasował się w pierwszej dziesiątce w konkursach Pucharu Świata. Jednak nie w ostatnich sezonach. W czterech poprzednich edycjach Pucharu Świata tylko osiem razy zdobywał punkty w tych zawodach, a przez większość czasu w ostatnich latach widzieliśmy go w zawodach Pucharu Kontynentalnego. Sam Maciej Kot przyznaje, że nadal czuje energię, która pozwoliłaby mu wrócić do skakania na wysokim poziomie. Choć wydaje się to mało prawdopodobne, że będzie to dla niego sezon objawienia, skoki narciarskie miały w swojej historii niejednego zawodnika, który spadając ze szczytu, odbił się od dna, by znów wrócić do dobrej formy. Na pewno nie można odmówić Kotowi silnej woli i wytrwałości w dążeniu do celu.
Dział: Więcej sportów
Autor:
Maciej Śliwiński – praktykant fundacji https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Źródło:
Tekst autorski